Witam
Dzisiaj przywiozłam do domu małego labradorka. Mam oprócz tego 15letniego persa, który specjalnie się nim nie przejął (dopóki oczywiście nie podchodzi za blisko) i 4letniego cane corso. Mój dorosły pies jest cały dzień na wydzielonej częsci ogrodu, a na noc śpi w domu w zimie zawsze, a w trakcie lata czasem. W ciągu dnia też czasem siedzi ze mną, zalezy czy jest ktoś obcy czy nie. Corso jest nieufny wobec obcych ludzi, broni swojego terenu. Dla rodziny jest okej. Posłuszny. Niestety nie nauczyliśmy go przebywania z psami, miał trochę kontaktu jak robiliśmy pt1 i kiedyś miał taką koleżankę chyba pekińczyka która odwiedzała go w ogrodzie. Ale generalnie, jak chodzę z nim na spacery to w takie miejsce żeby nikogo nie było i spuszczam go ze smyczy .
Wzięłam tego małego pieska do ogrodu, Corso na smycz- i obserwacja. Corso nie było totalnie na nie. Zaczęło obwąchiwać młodego i lizać po przyrodzeniu (?????).Młody był w hodowli z mnóstwem innych piesków- nie tylko rodzeństwa, więc do Corso był nastawiony od razu pozytywnie. Uległość etc. Trochę z nimi tam posiedziałam. Corso cały czas na komendzie siad lub waruj na początku, potem już tylko na smyczy- dalej obwąchiwał, potem lizał i łapę kładł na młodym, wyraznie podekscytowany. Sama się zdziwiłam, ze go nie zabił w jednej chwili:) Wziełam młodego do domu, corso zostawilam w ogrodzie.
Przyszed wieczór, wprowadziłam corso do domu. Od razu doskoczył do młodego i jakiś nawet wark tam słyszałam, wzięłam go oddzieliłam i kazałam usiąść bo bałam się żeby mu krzywdy nie zrobił- corso ma ok. 66kg i podczas zabawy jest delikatny ale bez szału, potrafi siniaka nabić. Potem poszliśmy do pokoju gdzie ogladam zawsze z corso tv i sie glaskamy, młodego niosłam na rękach bo po schodach nie da rady poza tym bałam sie ze corso da mu popalić.
Usiadłam między nimi corso kazałam lezeć, młody leżał chyba ze strachu. corso podekscytowany, młody też. Poleżeliśmy tak, ja corso stopowałam jak za bardzo wąchał młodego. młody jak kamień ani rusz, potem coś próbował gdzieś iść ale zatrzymałam bo chyba nie najlepszy pomysł. Po jakiejś godzinie wywaliłam corso na ogród, z wielkim oporem (większym niż zwykle) wyszedł.
Co o tym myslicie? Będzie okej? CO dalej? Coś źle zrobiłąm??
( nie ma szans na spacer na dwie smycze w neutralnym środowisku- nie poradziłabym sobie z nimi, ten młody w życiu nie pójdzie ładnie na smyczy poza tym, to totalny gówniarz)
Dzięki że przebrneliscie, ale nie wiedzialam co wazne, wiec wszystko opisałam.
9tyg labrador i 4letni corsiak
Dodam jeszcze, ze zależy mi żeby psy się skumplowały, chciałąbym zeby corso nie był sam na ogródku, bo jak nie jestesmy na spacerze, albo nie bawię sie z nim to tylko leży:) Gruby nie jest, ale chciałam żeby miał towarzystwo, zeby nie był taki zdziczały że tylko rodzina i tyle ( ja i moja rodzina mozemy z nim robić totalnie wszystko, reszta generalnie lepiej zeby sie nie zblizala, jak ktos probuje to on ' cichnie' tak nagle)
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
daj psom więcej swobody, boisz się że Corso coś może zrobić małemu to załóż mu kaganiec. nie możesz w takiej sytuacji faworyzować małego psa, wręcz przeciwnie, powinnaś więcej uwagi poświęcać Corsakowi, a malucha ignorować. rozumiem, że to są dwa psy? czy Corso jest kastrowany?
Tak corso kastrowany i to są dwa psy. Ja nie boję się że corso zagryzie tylko, że za mocno przytrzyma łapą, albo skrzywidzi swoją masą. Może lepiej zrobić taki numer za kilka dni?
Nie faworyzuję młodego ( chyba). Dziś wyszliśmy z młodym na ogród do corso. Wcześniej wyszłam
sama, żeby przywitać się z dużym i chwile się poprzytulac. Mlodego dalam na nogi sobie (nizej byl niz corso). Znow
starszy obwachiwal mlodego po tylku. Jak sie troche uspokoil to polozylam obydwa na ziemi (mody chyba zasnal nawet) i drapalam corso. Generalnie staram sie jak sa razem duzo mowic i glaskac corso a mlody zeby tylko siedzial. Moze mlody zacznie mu sie kojarzyc z przyjemnym glaskaniem? Corso odwraca głowę od młodego jak ten chce go polizać po pysku, generalnie obok ciekawosci i obwachiwania duzo odwraca tej głowy.
Mam przeczucie ze corso nie obchodzilby sie zbyt delikatnie ze szczeniaczkiem, moze nie chcialby celowo go zniszczyc ale mogloby wyjsc mu to przez przypadek.
Czy noszenie szczeniaka na rekach jak wychodzimy i wracamy na ogrod to jest znak dla starszego, ze maly jest wazniejszy?
Na pewno nie odwaze sie ich samych zostawic. Czy dobrym pomyslem jest zalozenie duzemu smyczy w ogrodzie jak malego nie bede pilnowac, zeby w razie czego moc skuteczniej interweniowac, czy to moze pogorszyc sprawę?
Nie faworyzuję młodego ( chyba). Dziś wyszliśmy z młodym na ogród do corso. Wcześniej wyszłam
sama, żeby przywitać się z dużym i chwile się poprzytulac. Mlodego dalam na nogi sobie (nizej byl niz corso). Znow
starszy obwachiwal mlodego po tylku. Jak sie troche uspokoil to polozylam obydwa na ziemi (mody chyba zasnal nawet) i drapalam corso. Generalnie staram sie jak sa razem duzo mowic i glaskac corso a mlody zeby tylko siedzial. Moze mlody zacznie mu sie kojarzyc z przyjemnym glaskaniem? Corso odwraca głowę od młodego jak ten chce go polizać po pysku, generalnie obok ciekawosci i obwachiwania duzo odwraca tej głowy.
Mam przeczucie ze corso nie obchodzilby sie zbyt delikatnie ze szczeniaczkiem, moze nie chcialby celowo go zniszczyc ale mogloby wyjsc mu to przez przypadek.
Czy noszenie szczeniaka na rekach jak wychodzimy i wracamy na ogrod to jest znak dla starszego, ze maly jest wazniejszy?
Na pewno nie odwaze sie ich samych zostawic. Czy dobrym pomyslem jest zalozenie duzemu smyczy w ogrodzie jak malego nie bede pilnowac, zeby w razie czego moc skuteczniej interweniowac, czy to moze pogorszyc sprawę?
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
może tak to zrozumieć, w ogóle nie ma potrzeby nosić szczeniaka. smycz to dobry pomysł, ale najlepiej by było jakbyś wyćwiczyła przywołanie tak, żeby sam do Ciebie przybiegał. prawdziwe problemy mogą się zacząć jak labek zacznie dojrzewać
Zaryzykowałam:) Zrobiłąm tak jak mówiłaś. Pokój tv, corso w kagańcu. Młody podleciał do niego, zaczął podskakiwać, corso go pogonił po całym pokoju zapędzając w różne rogi ( pies dominujący 'zajmuje' teren i ogranicza możliwość ruchu szczeniakowi?) młody schował między fotelem i kanapą. Corso jest nazbyt wylewny ciągle sie chce przytulać, zwykle trochę sie poprzytulał i szedł tak 0,5metra ode mnie i zasypiał ( zawsze leżymy sobie razem na podłodze) teraz nawet jak wzielam laptopa to usiadł mi na prawej rece zebym go głaskała i ciągle muszę miec z nim kontakt fizyczny bo inaczej sie dopomina. Macha ogonem jak podchodzi do młodego, chyba z ekscytacji nie?
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
raczej tak, ale ogon to nie wyznacznik, musisz patrzeć na mowę całego ciała. niech się młodzieniec uczy co wolno, a co nie jeśli chodzi o starszego psa. co jeszcze możesz zrobić, żeby uniknąć nieporozumień w przyszłości: naucz psy, że to Ty rozdzielasz swój czas między nich. jak wołasz jednego i go głaskasz to drugi leży spokojnie i się nie naprasza, grzecznie czekając na swoją kolej. w ten sposób dasz Corsakowi jasny sygnał, że nie ma walk o Twoją uwagę, bo w końcu pewnie się skończy się tak, że chapnie na młodego z zazdrości. oczywiście Corsakowi głaskania i miłości należą się pierwsze, ale musi też wiedzieć, że i małemu będziesz poświęcać uwagę.
Juz mielismy karmienie. Na poczatku duzy nie reagowal na to jak maly podlazil mu do miski. Ja zareagowalam i lekko odepchnelam mlodego i zanioslam do jego miski. Mlody nie zrozumial, ale stary tak i na nastepny raz zawarczal jak mlody probowal wyjesc z nim. Potem ustawilam kazde przy kazdej i obserwowalam zeby jedli- wszystko odbylo sie bez szalenstw. Chyba zrozumiane.
Mlody juz moze chodzic po pokoju pod okiem duzego oczywiscie. Nie musi juz siedziec w kacie.
Co masz na mysli ze problemy beda jak mlody zacznie rosnac? Walka o dominacje? Celowo w hodowli staralam sie wybrac nie takiego ktory pierwszy przybiegl, ale tez nie totalnego tchorza. I zdecydowalam sie na labradora wlasnie dlatego, ze one raczej nie maja tendencji do dominacji ( bawilam sie kiedys z labkiem kolezanki- zupelnie inny styl zabawy niz z corso, taki bez pieprzyka, nawet troche nudnawy:P) Nie pamietam kiedy kastrowaliscmy corsiaka bo to pies odziedziczony po bracie, ktory sie przeprowadzil do miasta, ale chyba dopiero po dojrzewaniu plciowym mozna nie? Duzy jest totalnie dominujacy, uparciuch i kosztowalo mnie duzo pracy zeby stal sie posluszny, wiec raczej labkowi sie nie da, zwlaszcza ze labek bedzie o 1/3 mniejszy od niego. Nie sadzisz ze to powinno potem troche uproscic zadanie?
Co do przywolywania- tutaj pojawia sie problem bo ja duzego wolam calym potokiem slow afirmacyjnych jaka z niego kochaniutka kluseczka to nie jest, wiec on przylazi jak wolam. Mlody jeszcze do konca nie lapie swojego imienia, ale lapie juz powoli, ze jak cos zrzedzę to ma przyleźc. Wiec moze kontaktem wzrokowym to rozdzielic? Da się?
Mlody juz moze chodzic po pokoju pod okiem duzego oczywiscie. Nie musi juz siedziec w kacie.
Co masz na mysli ze problemy beda jak mlody zacznie rosnac? Walka o dominacje? Celowo w hodowli staralam sie wybrac nie takiego ktory pierwszy przybiegl, ale tez nie totalnego tchorza. I zdecydowalam sie na labradora wlasnie dlatego, ze one raczej nie maja tendencji do dominacji ( bawilam sie kiedys z labkiem kolezanki- zupelnie inny styl zabawy niz z corso, taki bez pieprzyka, nawet troche nudnawy:P) Nie pamietam kiedy kastrowaliscmy corsiaka bo to pies odziedziczony po bracie, ktory sie przeprowadzil do miasta, ale chyba dopiero po dojrzewaniu plciowym mozna nie? Duzy jest totalnie dominujacy, uparciuch i kosztowalo mnie duzo pracy zeby stal sie posluszny, wiec raczej labkowi sie nie da, zwlaszcza ze labek bedzie o 1/3 mniejszy od niego. Nie sadzisz ze to powinno potem troche uproscic zadanie?
Co do przywolywania- tutaj pojawia sie problem bo ja duzego wolam calym potokiem slow afirmacyjnych jaka z niego kochaniutka kluseczka to nie jest, wiec on przylazi jak wolam. Mlody jeszcze do konca nie lapie swojego imienia, ale lapie juz powoli, ze jak cos zrzedzę to ma przyleźc. Wiec moze kontaktem wzrokowym to rozdzielic? Da się?
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
nie, bo psy nie patrzą na sobie po wielkości ciała, tylko wielkości charakteru. licz się po prostu z tym, że tak może być, nie mówię że będzie na pewno, ale wiem z doświadczenia że przy 2 samcach jest to bardzo problematyczne. labek na pewno spróbuje - szalejące hormony zrobią swoje. sęk tylko czy odpuści za pierwszym razem, czy będzie próbował do upadłego (są i takie psy).
wszystko się da, to kwestia wychowania. chodzi o to, żeby panować nad psem z odległości a nie fizycznie (np. wkładając między nie łapy). to jest bardzo częsty błąd, bo tak można łatwo spowodować konflikt między dwoma psami. konflikt, który bez udziału właściciela by nie wybuchł. ja bym na Twoim miejscu pozwoliła psom jak najwięcej przebywać razem, bardzo ograniczając swój udział (niech one robią co chcą i się siebie uczą, a Twoja interwencja tylko wtedy kiedy jest niezbędnie konieczna i to najlepiej przy pomocy głosu).
wszystko się da, to kwestia wychowania. chodzi o to, żeby panować nad psem z odległości a nie fizycznie (np. wkładając między nie łapy). to jest bardzo częsty błąd, bo tak można łatwo spowodować konflikt między dwoma psami. konflikt, który bez udziału właściciela by nie wybuchł. ja bym na Twoim miejscu pozwoliła psom jak najwięcej przebywać razem, bardzo ograniczając swój udział (niech one robią co chcą i się siebie uczą, a Twoja interwencja tylko wtedy kiedy jest niezbędnie konieczna i to najlepiej przy pomocy głosu).
Dzięki za rady, będę sie starała, zwłaszcza, że pracuję tam gdzie mieszkam i mogę jakoś wykombinować trochę czasu na początku dnia, zeby to ogarnąć. Docelowo chcialbym, aby razem bawily sie na czesci ogrodu corsiaka. Myślisz, że dlugo to potrwa zanim do tego doprowadzę?
Muszę w takim razie skupic się narazie na ćwiczeniu z corsem tego glosu, bo ja wczesniej nie dopuszczalam u niego do takiej ekscytacji jak teraz z mlodym potrafi sie nakrecic. A z drugiej strony kazalaś się nie wtrącać to się nie wtrącalam, a jak wtrącilam to musialam za obroze duzego wziac i wyprowadzic, bo na polecenia glosowe juz nie reagowal w takim amoku zwięrzęcym byl, czasem tak reaguje jak sobie jakas kuropatwę ( czy jak to tam się nazywa to co siedziw trawach na ląkach:P) na spacerze wywęszy ale wtedy to nawet nie probuje go stopowac, bo taka swietna zabawę wtedy ma:)
teraz duzy w ogole poszedl z pokoju tv i gdzies tam sobie spi a mlody juz zasnal megazmeczony w tym pokoju:)
Muszę w takim razie skupic się narazie na ćwiczeniu z corsem tego glosu, bo ja wczesniej nie dopuszczalam u niego do takiej ekscytacji jak teraz z mlodym potrafi sie nakrecic. A z drugiej strony kazalaś się nie wtrącać to się nie wtrącalam, a jak wtrącilam to musialam za obroze duzego wziac i wyprowadzic, bo na polecenia glosowe juz nie reagowal w takim amoku zwięrzęcym byl, czasem tak reaguje jak sobie jakas kuropatwę ( czy jak to tam się nazywa to co siedziw trawach na ląkach:P) na spacerze wywęszy ale wtedy to nawet nie probuje go stopowac, bo taka swietna zabawę wtedy ma:)
teraz duzy w ogole poszedl z pokoju tv i gdzies tam sobie spi a mlody juz zasnal megazmeczony w tym pokoju:)
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
to tak na prawdę dużo zależy od starszego psa, czy pozwoli wejść małemu spokojnie na swój ''teren''. w każdym razie im szybciej dojdziecie do takiego etapu (im pies będzie młodszy), tym lepiej. oczywiście nic na siłę i za szybko ale powoli przyzwyczajać jednego do drugiego w jak największej ilości sytuacji, z którymi będą miały się okazję zetknąć w przyszłości (tak jak na przykład wspólne przebywanie w ogrodzie). na pewno dobrym pomysłem są też wspólne spacery, bo teren neutralny i psiaki będą się mogły całkowicie skupić na poznawaniu się i swoich zachowań.
Byliśmy dziś na zewnątrz pod wieczór po stronie starszego, bez mojej kontroli- tylko kaganiec. Stary sie wysikal i jakos specjalnie zainteresowany kmiotkiem nie byl. Zobaczymy. Ale okropnie cieszę się z tego kagańca, bo faktycznie młody gdzies sie zawsze w ostatecznosci skitra, a ja mam spokoj psychiczny, ze nie bedzie tak jak w ktoryms tutaj watku, ze bedę musiala uspic pogryzionego psa. Teraz juz wszyscy idziemy spac. Kot dwa psy i ja, wszyscy w jednym pokoju , w zyciu bym nie powiedziala, ze tak ten dzien sie skonczy.
swoja droga nie dziwie sie staremu ze tak zareagowal kilka razy dzis, ten mlody jak mu siewlaczy glupawka tak go okropnie zaczepia podgryza kaganiec zeby za chwile polozyc sie na plecach, ze niby ulegly. I tak byl bardzo cierpliwy, zwlaszcza pod koniec dnia.
swoja droga nie dziwie sie staremu ze tak zareagowal kilka razy dzis, ten mlody jak mu siewlaczy glupawka tak go okropnie zaczepia podgryza kaganiec zeby za chwile polozyc sie na plecach, ze niby ulegly. I tak byl bardzo cierpliwy, zwlaszcza pod koniec dnia.
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
szczeniaki czasem nie mają żadnego oporu przed gryzieniem dorosłych psów i tak jest dopóki się im nie pokaże, że to boli i tak nie wolno (oczywiście dorosły pies to pokaże). osobiście nie przepadam za właścicielami szczeniaków, które gryzą wszystkie psy, a jak mój nie daj boże warknie to się zaczyna akcja na całego. no bo mój pies ma cierpliwie znosić ostre jak igła młodzieńcze ząbki...
Mały już nie podgryza dużego. Duzy totalnie z nim sie nie cacka. Jak szłam do pracy ( do drugiej częsci domu) to nie chciałam zostawiać isch samych więc wypuściłam dużego na ogród. Mały został w domu. Teraz wieczorem jak duzego chcialam zostawic na noc na zewnatrz, to wslizgnal mi sie do domu ( baaardzo podstępnie, nie przypominam sobie, żeby aż tak podstępnie kiedys to robil, zwykle probowal ale bez wiekszego przekonania).
Duży okropnie zaznacza swoje terytorium- nie pozwala mlodemu na nic. Dzis ( na szczescie w kagancu) poszlo o kartke papieru. Jako ze nie zaopatrzylam sie w zabawki dla mlodego jeszcze ( normlanie bawi sie zabawkami duzego, ale nie chce mu ich przynosic jak duzy jest w domu, moze bylby zazdrosny albo cos...) a mlodego roznosi rzucilam mu kartke papieru . Mlody chwile z nia pochodzil i upuscil ja i chcial ja podniesc,a stary jak to zobaczyl to rzucil sie niamal na niego, szczeknal na niego jakby tamten wyzeral mu conajmniej jedzenie. O co chodzilo? O zazdość???
Duży okropnie zaznacza swoje terytorium- nie pozwala mlodemu na nic. Dzis ( na szczescie w kagancu) poszlo o kartke papieru. Jako ze nie zaopatrzylam sie w zabawki dla mlodego jeszcze ( normlanie bawi sie zabawkami duzego, ale nie chce mu ich przynosic jak duzy jest w domu, moze bylby zazdrosny albo cos...) a mlodego roznosi rzucilam mu kartke papieru . Mlody chwile z nia pochodzil i upuscil ja i chcial ja podniesc,a stary jak to zobaczyl to rzucil sie niamal na niego, szczeknal na niego jakby tamten wyzeral mu conajmniej jedzenie. O co chodzilo? O zazdość???
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości