Mój pies załatwia się gdzie popadnie i gryzie!
: 26 czerwca 2017, 17:24
Witam.
Dwa tygodnie temu zakupiłam wraz z moją mamą 2 - miesięczną suczkę rasy maltańczyk. Wzięłyśmy ją, ponieważ wydawała się spokojnym psiakiem. Wiadomo było, że gdy Lady (tak się wabi sunia) się zadomowi, pokaże swoją "prawdziwą naturę". Jednak teraz po tych dwóch tygodniach psiak jest nie do poznania - jest z niego więcej kłopotu niż pożytku. Sunia na początku załatwiała się na matę, jednak od kilku dni robi to w połowie drogi do maty albo w całkowicie innym miejscu (wcześniej ulokowałyśmy matę tam, gdzie najczęściej chodziła - teraz załatwia się na korytarzu, gdzie nie ma możliwości położenia maty). Kiedy się załatwi, próbujemy zanieść ją na matę i powiedzieć "siku", ale ona zmyka bardzo szybko jakby się czegoś bała. My staramy się nie podnosić głosu na suczkę, kiedy załatwi się w złym miejscu, jednak ona chcąc się załatwić zaczęła nam uciekać z pola widzenia, nawet "na siku". Nigdy wcześniej tak nie robiła i nie mam pojęcia, dlaczego teraz się boi tego zrobić przy nas. Jeżeli chodzi o spacery to suczka jest na razie na kwarantannie poszczepiennej (oraz w trakcie nauki chodzenia na smyczy, której też się jak na razie boi), więc nie może wychodzić. Naturalnie w ramach socjalizacji dotknęła już chodnika oraz trawy, będąc na rękach właścicielki :).
Drugim problemem jest to, że Lady gryzie wszystko (i wszystkich). Wiadomym jest, że szczeniaki mają tendencje do gryzienia wszelkich przedmiotów i jak najbardziej próbujemy ją tego oduczyć...ale suczka miewa coś podobnego do "godziny świnii" u bulterierów (jak ktoś miał to wie doskonale o co chodzi ;)). Lady ni stąd, ni zowąd zaczyna warczeć i przybiera pozycję atakującą (zad do góry, głowa przy ziemi - nie chce się wtedy bawić, tylko się buntuje), a następnie zaczyna szczekać (sprawiając wrażenie rozwścieczonej), skakać i gryźć właściciela po dosłownie wszystkim, ciągnąć za spodnie oraz drapać. Często również biega jak oszalała, nie patrząc w ogóle przed siebie (co skutkuje uderzeniem głową w ścianę bądź drzwi). Podczas tej "głupawki" próbujemy ją jakoś asekurować, ale ona pędzi jak szalona, z blaskiem wściekłości w oczach. Taka "godzina świnii" ma miejsce przez około 10 - 15 minut, 1 - 5 razy dziennie, co jest naprawdę wykańczające (szczególnie, gdy jestem sama w domu z psem i się o nią i o siebie zwyczajnie martwię, nie potrafię nic z tym zrobić; kiedy próbuję ją złapać wyrywa się, gryząc boleśnie). Podobnie dzieje się, gdy jej czegoś zabronimy. Zaraz pozycja atakująca, szczekanie, skakanie i gryzienie. Już sama nie wiem, co mam robić. Dodam, że mam 15 lat i większość czynności pielęgnacyjnych wykonuję ja. Podobnie jest z nauką komend, sztuczek (potrafi już siad, łapa, poproś, żółwik, piąteczka oraz hop, a jest z nami dopiero 2 tygodnie :D), czystości, chodzenia na smyczy czy spania na swoim posłaniu. Suczka ma dużo ruchu - śpi przez około 3 godziny od 9:00 do 19:00, a resztę czasu spędza ze mną na nauce nowych sztuczek oraz zabawie i socjalizacji ze środowiskiem. Jednak oczywiście zdaję sobie sprawę, że w mniemaniu niektórych osób mogę nie być gotowa na psa i to moja mama jest prawnym opiekunem ;). W przeszłości miałam też styczność z amstafami oraz bulterierami, ponieważ moi rodzice byli w ich posiadaniu. Stąd też nasuwają mi się dwa pytania: czy powinnam szkolić Lady tak, jak się to robi w przypadku amstafów? Tzn. jedzenie przed psem i dopiero podstawianie psu miski, wchodzenie do pomieszczenia pierwsza itp.? Może to chociaż trochę obniżyłoby jej pozycję w grupie i sprawiłoby, że to ja stałabym się samicą alfa? I pytanie drugie: w jakie sposób jej czegoś zakazać? Zwykłe "nie wolno", "kszsz", "zostaw" lub tupnięcie nogą nie działają, a ja wolę nie używać wobec niej jakiejkolwiek przemocy. Na specjalistyczne treningi nas nie stać...
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam :)
Dwa tygodnie temu zakupiłam wraz z moją mamą 2 - miesięczną suczkę rasy maltańczyk. Wzięłyśmy ją, ponieważ wydawała się spokojnym psiakiem. Wiadomo było, że gdy Lady (tak się wabi sunia) się zadomowi, pokaże swoją "prawdziwą naturę". Jednak teraz po tych dwóch tygodniach psiak jest nie do poznania - jest z niego więcej kłopotu niż pożytku. Sunia na początku załatwiała się na matę, jednak od kilku dni robi to w połowie drogi do maty albo w całkowicie innym miejscu (wcześniej ulokowałyśmy matę tam, gdzie najczęściej chodziła - teraz załatwia się na korytarzu, gdzie nie ma możliwości położenia maty). Kiedy się załatwi, próbujemy zanieść ją na matę i powiedzieć "siku", ale ona zmyka bardzo szybko jakby się czegoś bała. My staramy się nie podnosić głosu na suczkę, kiedy załatwi się w złym miejscu, jednak ona chcąc się załatwić zaczęła nam uciekać z pola widzenia, nawet "na siku". Nigdy wcześniej tak nie robiła i nie mam pojęcia, dlaczego teraz się boi tego zrobić przy nas. Jeżeli chodzi o spacery to suczka jest na razie na kwarantannie poszczepiennej (oraz w trakcie nauki chodzenia na smyczy, której też się jak na razie boi), więc nie może wychodzić. Naturalnie w ramach socjalizacji dotknęła już chodnika oraz trawy, będąc na rękach właścicielki :).
Drugim problemem jest to, że Lady gryzie wszystko (i wszystkich). Wiadomym jest, że szczeniaki mają tendencje do gryzienia wszelkich przedmiotów i jak najbardziej próbujemy ją tego oduczyć...ale suczka miewa coś podobnego do "godziny świnii" u bulterierów (jak ktoś miał to wie doskonale o co chodzi ;)). Lady ni stąd, ni zowąd zaczyna warczeć i przybiera pozycję atakującą (zad do góry, głowa przy ziemi - nie chce się wtedy bawić, tylko się buntuje), a następnie zaczyna szczekać (sprawiając wrażenie rozwścieczonej), skakać i gryźć właściciela po dosłownie wszystkim, ciągnąć za spodnie oraz drapać. Często również biega jak oszalała, nie patrząc w ogóle przed siebie (co skutkuje uderzeniem głową w ścianę bądź drzwi). Podczas tej "głupawki" próbujemy ją jakoś asekurować, ale ona pędzi jak szalona, z blaskiem wściekłości w oczach. Taka "godzina świnii" ma miejsce przez około 10 - 15 minut, 1 - 5 razy dziennie, co jest naprawdę wykańczające (szczególnie, gdy jestem sama w domu z psem i się o nią i o siebie zwyczajnie martwię, nie potrafię nic z tym zrobić; kiedy próbuję ją złapać wyrywa się, gryząc boleśnie). Podobnie dzieje się, gdy jej czegoś zabronimy. Zaraz pozycja atakująca, szczekanie, skakanie i gryzienie. Już sama nie wiem, co mam robić. Dodam, że mam 15 lat i większość czynności pielęgnacyjnych wykonuję ja. Podobnie jest z nauką komend, sztuczek (potrafi już siad, łapa, poproś, żółwik, piąteczka oraz hop, a jest z nami dopiero 2 tygodnie :D), czystości, chodzenia na smyczy czy spania na swoim posłaniu. Suczka ma dużo ruchu - śpi przez około 3 godziny od 9:00 do 19:00, a resztę czasu spędza ze mną na nauce nowych sztuczek oraz zabawie i socjalizacji ze środowiskiem. Jednak oczywiście zdaję sobie sprawę, że w mniemaniu niektórych osób mogę nie być gotowa na psa i to moja mama jest prawnym opiekunem ;). W przeszłości miałam też styczność z amstafami oraz bulterierami, ponieważ moi rodzice byli w ich posiadaniu. Stąd też nasuwają mi się dwa pytania: czy powinnam szkolić Lady tak, jak się to robi w przypadku amstafów? Tzn. jedzenie przed psem i dopiero podstawianie psu miski, wchodzenie do pomieszczenia pierwsza itp.? Może to chociaż trochę obniżyłoby jej pozycję w grupie i sprawiłoby, że to ja stałabym się samicą alfa? I pytanie drugie: w jakie sposób jej czegoś zakazać? Zwykłe "nie wolno", "kszsz", "zostaw" lub tupnięcie nogą nie działają, a ja wolę nie używać wobec niej jakiejkolwiek przemocy. Na specjalistyczne treningi nas nie stać...
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam :)