Owczarek Podhalański - niespodziewany przejaw agresji
: 09 sierpnia 2018, 23:30
Witam serdecznie,
Od kilku godzin nie mogę sobie poradzić sobie z sytuacją która mnie dzisiaj spotkała. Pozwolicie, że pokrótce opiszę historię i mam nadzieję, że będzie ktoś kto będzie mi wstanie pomóc, otóż:
Posiadam półtora rocznego psa rasy Owczarek Podhalański który wabi się "Misiek". Misiek od małego nie przejawiał wobec ludzi (a szczególnie najbliższych, rodziny, przyjaciół) agresji. Fakt faktem, że często szczeka zza ogrodzenia na ludzi którzy przechodzą obok mojej posesji, lecz uważałem, iż jest to zwykły przejaw obrony - "ja tutaj pilnuje i lepiej nie wchodź na mój teren". Każdego dnia staram mu się poświęcić choć trochę czasu aby go szkolić i poświęcać mu uwagę. Zna podstawowe komendy (siad, leżeć, przynieś piłeczkę itd.) Dzisiejszego dnia zachowywał się o dziwo bardzo spokojnie, nie zwracał uwagi na kosiarkę, rowerzystów (a zazwyczaj na nią/nich szczeka) aż do momentu gdy przyjechałem z przyjacielem do domu. Klasycznie najpierw podbiegł do samochodu aby mnie przywitać, a potem podbiegł do mojego przyjaciela. Na początku zaczął się z nim bawić (Misiek ma tendencje do skakania, ale każdy traktuje to jako formę zabawy, gdy powie się mu "spokój" odpuszcza i stoi grzecznie, choć nie zawsze. Niestety sytuacja wymknęła się spod kontroli i w jednej chwili zmienił nastawienie z zabawy na totalną agresje. Zaczął szarpać go za rękę do tego stopnia, że poleciała krew. Zupełnie nie wiedziałem jak zareagować. Podbiegłem do nich i próbowałem odpędzić Miśka od niego, lecz bezskutecznie. Nie myśląc odruchowo potraktowałem Miśka nogą i odpuścił, choć po chwili znowu chciał się do niego dobrać, ale stanąłem w obronie. Misiek uciekł do mamy (zawsze jak coś złego zrobi to od razu ucieka do niej) Będąc w amoku stwierdziłem, że póki sytuacja jest świeża podbiegłem do niego i zwróciłem mu uwagę stanowczo i podniesionym głosem komendą "co zrobiłeś?" "do kojca" (zawsze jak coś nabroił to w taki sposób mu zwracałem uwagę i o dziwo zawsze to skutkowało. Przykład: gryzienie butów, ozdób ogrodowych itd.) niestety w żaden sposób to nie poskutkowało, ba, przyniosło to negatywny skutek gdyż wystawił swe ząbki na mnie. Dopiero po chwili chyba się oprzytomniał, że "podnosi łapę" na swojego Pana i poszedł do budy. Zupełnie nie wiem co o tej sytuacji myśleć i nie wiem jak zareagować na takie zachowanie. Jak dotąd nigdy nie doszło do takiej sytuacji i szukam przyczyny która mogła by spowodować takie zachowanie. Czy zaatakował go dlatego bo w pobliżu była moja mama i tata i myślał, że są w niebezpieczeństwie? Czy może wyczuł u mojego przyjaciela jego suczkę która ma teraz cieczkę. Podkreślam, że Misiek od małego go zna. Źle się z tym czuje, że go tak potraktowałem, ale w panice w ogóle nie wiedziałem co robić. Koledze na szczęście nic poważnego się nie stało, kilka śladów ugryzienia. Jak się do niego jutro zachować? Od tego wydarzenia leży przy budzie i widać, że strasznie posmutniał i chyba, a nawet na pewno wie, że źle zrobił. Wiem, że nie mogę pokazać skruchy wobec niego bo w przyszłości może dojść do kolejnego incydentu. Z góry przepraszam za interpunkcje oraz składnie, ale do tej pory nie mogę uwierzyć w to co się stało.
Pozdrawiam
Od kilku godzin nie mogę sobie poradzić sobie z sytuacją która mnie dzisiaj spotkała. Pozwolicie, że pokrótce opiszę historię i mam nadzieję, że będzie ktoś kto będzie mi wstanie pomóc, otóż:
Posiadam półtora rocznego psa rasy Owczarek Podhalański który wabi się "Misiek". Misiek od małego nie przejawiał wobec ludzi (a szczególnie najbliższych, rodziny, przyjaciół) agresji. Fakt faktem, że często szczeka zza ogrodzenia na ludzi którzy przechodzą obok mojej posesji, lecz uważałem, iż jest to zwykły przejaw obrony - "ja tutaj pilnuje i lepiej nie wchodź na mój teren". Każdego dnia staram mu się poświęcić choć trochę czasu aby go szkolić i poświęcać mu uwagę. Zna podstawowe komendy (siad, leżeć, przynieś piłeczkę itd.) Dzisiejszego dnia zachowywał się o dziwo bardzo spokojnie, nie zwracał uwagi na kosiarkę, rowerzystów (a zazwyczaj na nią/nich szczeka) aż do momentu gdy przyjechałem z przyjacielem do domu. Klasycznie najpierw podbiegł do samochodu aby mnie przywitać, a potem podbiegł do mojego przyjaciela. Na początku zaczął się z nim bawić (Misiek ma tendencje do skakania, ale każdy traktuje to jako formę zabawy, gdy powie się mu "spokój" odpuszcza i stoi grzecznie, choć nie zawsze. Niestety sytuacja wymknęła się spod kontroli i w jednej chwili zmienił nastawienie z zabawy na totalną agresje. Zaczął szarpać go za rękę do tego stopnia, że poleciała krew. Zupełnie nie wiedziałem jak zareagować. Podbiegłem do nich i próbowałem odpędzić Miśka od niego, lecz bezskutecznie. Nie myśląc odruchowo potraktowałem Miśka nogą i odpuścił, choć po chwili znowu chciał się do niego dobrać, ale stanąłem w obronie. Misiek uciekł do mamy (zawsze jak coś złego zrobi to od razu ucieka do niej) Będąc w amoku stwierdziłem, że póki sytuacja jest świeża podbiegłem do niego i zwróciłem mu uwagę stanowczo i podniesionym głosem komendą "co zrobiłeś?" "do kojca" (zawsze jak coś nabroił to w taki sposób mu zwracałem uwagę i o dziwo zawsze to skutkowało. Przykład: gryzienie butów, ozdób ogrodowych itd.) niestety w żaden sposób to nie poskutkowało, ba, przyniosło to negatywny skutek gdyż wystawił swe ząbki na mnie. Dopiero po chwili chyba się oprzytomniał, że "podnosi łapę" na swojego Pana i poszedł do budy. Zupełnie nie wiem co o tej sytuacji myśleć i nie wiem jak zareagować na takie zachowanie. Jak dotąd nigdy nie doszło do takiej sytuacji i szukam przyczyny która mogła by spowodować takie zachowanie. Czy zaatakował go dlatego bo w pobliżu była moja mama i tata i myślał, że są w niebezpieczeństwie? Czy może wyczuł u mojego przyjaciela jego suczkę która ma teraz cieczkę. Podkreślam, że Misiek od małego go zna. Źle się z tym czuje, że go tak potraktowałem, ale w panice w ogóle nie wiedziałem co robić. Koledze na szczęście nic poważnego się nie stało, kilka śladów ugryzienia. Jak się do niego jutro zachować? Od tego wydarzenia leży przy budzie i widać, że strasznie posmutniał i chyba, a nawet na pewno wie, że źle zrobił. Wiem, że nie mogę pokazać skruchy wobec niego bo w przyszłości może dojść do kolejnego incydentu. Z góry przepraszam za interpunkcje oraz składnie, ale do tej pory nie mogę uwierzyć w to co się stało.
Pozdrawiam