Fajnie, że poświęciłaś trochę czasu, żeby odpowiedzieć na te pytania.
Jeżeli mogę coś podpowiedzieć , pozwól,że odniosę się do poszczególnych punktów twojej wypowiedzi, bo już widzę, co jest nie tak i nie obraź się, ale prosiłaś o pomoc, więc nie będę " owijać w bawełnę".
1. Hmm... zna komendy które go nauczyłam, lecz zazwyczaj skupia na mnie uwagę tylko w domu i z "wspomagaczem", ale nie zawsze.
2 i 3. Na spacerach jest z nim różnie - kiedy nie jest czymś zainteresowany, np. dużym psem lub kotem, gdy zwracam jego uwagę ku sobie to słucha tego, czego od niego wymagam.
4. Uczyłam go za pomocą smakołyków.
Czyli traktujesz smakołyk jak łapówkę a nie jak nagrodę. To tak, jak moja sąsiadka, która pokazuje, jak to ma pięknie wyszkolonego psa - kiedy ma w ręku parówkę jej pies zrobi wszystko, kiedy parówka leży na szafce - pies nie zrobi nic.
5. Używam kolczatki.
6. Staram się zwrócić uwagę na siebie i powtarzam komendę "zostaw" lecz w zasadzie nigdy nie słucha.
7. Staje na dwóch łapach, ponieważ strasznie ciągnie, krzyczę na niego, lecz kiedy już pies zniknie mu z oczu to się natychmiast uspokaja i idzie z podkulonym ogonem patrząc się na mnie.
Kolejny błąd - kolczatka niczego psa nie uczy - pomyśl, jak długo już ją stosujesz i czy cokolwiek pomogła?
Jak znam życie - pewnie nic, bo teraz musisz używać coraz więcej korekt i coraz więcej siły, żeby doprowadzić psa do porządku.... U psów następuje tzw, habituacja ( wiem, trudne słowo) - czyli przyzwyczajają się do negatywnego bodźca i trzeba używać coraz to więcej siły, przemocy i krzyku, a to i tak nic nie daje.
Poza tym sprawia psu ból, który kojarzy z tobą.
Krzyki też niczego psa nie uczą, jedynie tego, że pani jest zdenerwowana i "przyłącza się" do szczekania psa i jego nerwowości.
Ty widząc innego psa, czyli potencjalne zagrożenie, spinasz się,. pewnie nawet nieświadomie pociągasz za smycz, powodując u swojego psa zaciśnięcie kolców na szyi i jedno skojarzenie : PIES=BÓL czyli należy atakować.
A przecież to proste - agresja rodzi agresję a przemoc rodzi przemoc.
Wyrzuć kolczatę do śmieci, kup normalną, miękką obrożę i zacznij szkolenie bez użycia awersji. Zbuduj z psem więź, bo widzę, że ci na nim zależy, tylko nie wiesz, jak się do tego zabrać - a on odwdzięczy ci się prawdziwym oddaniem i przywiązaniem i zrobi z radością to o co go poprosisz.
Jak to zrobić - ano poprzez odwrażliwianie na inne psy, żeby ich obecność kojarzyła się mu nie z bólem, ale z czymś miłym i fajnym i powolne budowanie więzi.
Przywołanie i komendę "nie rusz" też twój psiak szybko się nauczy, jeżeli tylko zmienisz sposób i podejście.
Małymi kroczkami dojdziesz do celu, ale zajmie to kilka ładnych miesięcy, bo po pierwsze - ty musisz zmienić podejście i uwierzyć w inne metody szkolenia i wychowania psa, a po drugie - pies musi zaufać tobie, że nie jesteś tą osobą, która zadaje ból, ale tą która daje mu poczucie bezpieczeństwa.
Pies nie jest wykastrowany - być może w przyszłości będziemy chcieli mieć szczeniaki z jego udziałem.
A po co i dlaczego? Sama napisałaś, że jest to kundelek - czy mało jest niechcianych psów w schroniskach? Nie rozmnażaj psa o nieznanym pochodzeniu, którego szczeniaki być może będą agresywne, być może będą miały uszkodzone geny, a może nikt ich nie zechce i zostaną utopione....
Mieszkasz w Katowicach - namiary na najlepszego znanego mi "zaklinacza psów", który niejednemu psu już pomógł w prosty sposób, wysyłam Ci na prv - zrobisz co zechcesz, ale myślę, że zadzwonić warto
to nic nie kosztuje,a skoro jest tak blisko - to czemu nie spróbować?