Jak sobie poradzić po stracie psa.....
-
- Posty:1
- Rejestracja:30 stycznia 2012, 22:35
najważniejsze, żeby się nie zapamiętywać w bólu-mi zawsze po stracie jednego zwierzaka staje na drodze kolejne, któremu trzeba pomóc - dać dom i serce - i myślę, że te co odeszły by się z tego cieszyły
bo to prawda, człowiek moze sie nauczyc zyc normalnie, po prostu przyzwyczaic do nowej rzeczywistosci. ale jesli bardzo sie kogos kochalo, a nie watpie, ze wszyscy udzielajacy sie w tym watku bardzo kochali swoje zwierzeta, ktore stracili - to nie zapomina sie o tym kims nigdy. w sercu pozostaje blizna, ale z czasem pamieta sie juz tylko te dobre chwile, ten usmiech psiaka, jego glos, jego ulubione zabawy. ja myslalam ze nigdy mi nie przejdzie, nie wyobrazalam sobie jak moge pogodzic sie ze strata przyjaciela, po prostu zycie sie dla mnie skonczylo. nie chodzilam do szkoly, nie jadlam, patrzylam tylko przez okno na jego grob. nie bylam nawewt w stanie sama schowac jego rzeczy, a obiecalam sobie ze jak przyjdzie ten czas to ja uporzadkuje jego smycz, legowisko, miski czy zabawki. 28 kwietnia minie rok od tego czarnego dnia, a ja to wszystko dokladnie pamietam. pamietam tamten dzien i kolejne, i moge Wam powiedziec z cala swiadomoscia, ze mozna sie pozbierac. mozna. tylko kazdy potrzebuje na to czas, kazdy indywidualnie, bo nie ma jednego przedzialu po ktorym kazdy wroci do normalnego zycia. i wiem takze, ze nigdy nie zapomne Bastra, chociaz byl z nami niecale 4 lata, wielokrotnie walczylismy o jego zycie, kochalam go jak nie wiem co i nadal kocham, wiem, ze nigdy nie zapomne jak wygladal, nie zapomne jak jego pyszczek sie smiesznie ukladal w "tutkę" kiedy szczekal, nie zaponmne dotyku jego futra i jego zapachu. po prostu wiem ze to wszystko zostanie we mnie juz na zawsze. to przeciez jasne, ze bol jest - po stracie kogos tak bliskiego - ale z czasem on sie zmniejszy, wazne zeby pozwolic sobie zyc dalej, a Psu pozwolic spokojnie przejsc na druga strone. On tam czeka na swojego pana. ja w to wierze i wlasciwie tylko ta swiadomosc ze to jeszcze nie koniec, pozwolila mi sie pozbierac. mam nadzieje ze Panu tez to pomoze, a tymczasem, gdy juz bedzie sie Pan czul na silach, mozna przygarnac jakies niekochane stworzonko ktore na pewno nie zastapi tamtego, ale zapelni pustke w sercu i doda koloru tej codziennosci, z ktorej tak gwaltownie wyrwano taki wazny element.
Tak,ból jest oromny,pomalutku napewno będzie słabnąć,ale pozotanie na zawsze,tak jak i pamic o kims kogo sie kochało pozostaje na zawsze.Pani była w jeszcze trudniejszej sytuacji bo piesek miał dopiero 4 latka,powinien jeszcze życ.W takim momencie w człowieku napewno rodzi sie złość ,gniew,pytana ,dlaczego tak sie stało,czy Bóg tak chciał.I są to reakcje jak najbardziej uzasadnione,bo człowiek w takim momencie przeżywa szok.Ja również uważam że nad tym wszystkim co nas otacza czuwa Siła Wyższa ,której my nie jestesmy wstanie zgłębic.I mapewno na tym drugim swiecie,za tęczowym mostem nasze pieski są radosne i miło nas wspominają,tak jak my je..Pan Bóg nagradza dobroc,a przecież pieski są najwierniejszymi przyjacielami człoeieka.Więc po tej drugiej stronie nie może byc im zle.Ja powolutku staram sie podnosic z tej tragedii.Ale zniechęcenie,apatiai obojętnosc na wszystko trwa cały czas.Czekamy z mamą aż sie troszke ociepli żeby wybrac sie na cmentarz dla zwierząt,gdzie jest pochowana ,aby zapalic lampke i położyc kwiatuszki.Teraz zapalamy lampke w domu.Po jakims czasie byc może pomyslimy o piesku.Ale jak długi to będzie czas tego nie wiem,napewno nieprędko
Jestem tu nowa,nasz piesek 15-letni bokserek Berno odszedł w minioną niedzielę za Tęczowy Most.
Ból po stracie jest tak ogromny,smutek przenikliwy,serca rozdarte bólem.Ciągle nam się wydaje,że usłyszymy jego kochane pochrapywanie,stukot łapek na podłodze,lizanie ciepłym językiem,radosne szczekanie na podwórku,to jak sam otwiera sobie drzwi mocno wielką łapą i wchodzi do domu.Ta nieznośna nienaturalna cisza przyprawia o ból głowy,budzimy się często w nocy(bokserek w nocy nas budził jak chciał siku)...nie wiedzieliśmy,że tak boleśnie przeżyjemy odejście Bernusia. Pochowaliśmy go z jego zabawkami i ulubionymi kocykami.Kosz ,w którym spał piesek schowaliśmy,lecz tego kosza nam brakuje i przyniesiemy go z powrotem(miejsce gdzie był koszyk jest takie czyściutkie i bardzo się odznacza na dywanie)...Na razie brakuje słów,by pisać więcej,tym bardziej,ze przed odejściem Bernuś miał ataki padaczki pierwszy raz w swoim życiu(lekarz stwierdził guz mózgu lub wylew).
W domu został zapach Bernusia... (((
Ból po stracie jest tak ogromny,smutek przenikliwy,serca rozdarte bólem.Ciągle nam się wydaje,że usłyszymy jego kochane pochrapywanie,stukot łapek na podłodze,lizanie ciepłym językiem,radosne szczekanie na podwórku,to jak sam otwiera sobie drzwi mocno wielką łapą i wchodzi do domu.Ta nieznośna nienaturalna cisza przyprawia o ból głowy,budzimy się często w nocy(bokserek w nocy nas budził jak chciał siku)...nie wiedzieliśmy,że tak boleśnie przeżyjemy odejście Bernusia. Pochowaliśmy go z jego zabawkami i ulubionymi kocykami.Kosz ,w którym spał piesek schowaliśmy,lecz tego kosza nam brakuje i przyniesiemy go z powrotem(miejsce gdzie był koszyk jest takie czyściutkie i bardzo się odznacza na dywanie)...Na razie brakuje słów,by pisać więcej,tym bardziej,ze przed odejściem Bernuś miał ataki padaczki pierwszy raz w swoim życiu(lekarz stwierdził guz mózgu lub wylew).
W domu został zapach Bernusia... (((
Witam wszyskich cierpiących po stracie ukochanego Przyjaciela.Moja ukochana Lena, odeszła w wieku 8 lat .W niedzielę 5 lutego o godz 17 moje serce pękło.Cierpię straszliwie,boli, tak strasznie boli.Nie dociera do mnie,że Ona odeszła.Nie mogę spać, nie moge jeść.Boże, pomóż mi przetrwać.
Ból nie minie tak szybko .potrzeba wiele czasu .Przeczytaj ten temat od początku .Może choć w 1 procencie poczujesz się lepiej .
Tak ,Ania ma racje ból nie minie tak szybko,a raczej nie minie nigdy ,tylko po prostu z czasem pomalutku nasze serce sie troche uspokoi.Mnie w tak tragicznej chwili bardzo bompgły rozmowy na tym forum.Poczułem ssie że nie jestem osamotniony,zostawiony sam sobie ze swoim bólem i rozpaczą,że jest wiele osób które przeżywają tak samo jak ja po stracie swego najwierniejszego przyjaciela.Szczególnie dużo dały mo rozmowy z Anią która również straciła pieska.Jej mądre i pouczające wypowiedzi pozwoliły mi wiele zrozumiec i uswiadomic sobie że smierc istoty żywej jest nieuchronna.żE NIE ZMIENIMY TEGO SWIATA ,NIC NA NIE PORADZIMY I MUSIMY POGODZIC SIE Z TYM I PRZYJĄĆ DO WIADOMOSCI ISTNIEJĄCY PORZĄDEK,NAD KTÓRYM CZUWA SIŁA WYŻSZA.Rozumiem twoją rozpacz po stracie pieska który byl u Ciebie 15 lat.Moja sunia Kamusia,jamniczka miniaturowa żyła 15 lat i 5 miesięcy,odeszła 19 stycznia,i było to dla mnie jak apokalipsa,koniec swiata.Ale niestety musimy sobie zdawac sprawe że gdy nasz piesek osiągnie 14 15 lat ,jest już staruszkiem,i bomba zaczyna już cykać.I musimy miec swiadomosc że lada chwila wybuchnie,czyli stanie sie to najgorsze.I wtedy możemy już tylko mysled ,miło wsponac naszych najwierniejszych przyjaciół.Oraz zapalac im lampke na znak że pamiętamy ,myślimy o nich i będziemy kochacje aż do naszej smierci.I wtedy spotkamy sie z Nimi i będziemy z Nimi razem już na zawsze Lącze sie w bólu i rozpaczy z Tymi wszyskimi którzywłasnie stracili swoich najwierniejszych przyjaciół,bp rozumiem ich i wiem co przeżywają.Ale cóz my nie zmienimy porządku tego swiata,nie mamy na to wpływu,lecz musimy sie temu podporządkowac gdyż wierzw głęboko że nis nie dzieje sie tak sobia lecz nad wszystkim czuwa Siła Wyższa.Pomalutku musisz sie podnosic z tego letargu,choc wiem że to bardzo trudne i szybko nie nastąpi.Ja cały czas żyje jakby w innym swieciei cały czas pogrąża mnie apatia,zniechęcenie,obojętnosc na wszystko i brak sensu życia
Ja byłam w lepszej sytuacji -jesli można tak w ogóle powiedzieć -bo miałam 2 psy i po odejściu jednego zawsze zostawał ten drugi więc jakiś mokry nos zawsze był w pobliżu .....ale i tak bolało i boli jak cholera .
To jest tak strasznie trudne żeby pogodzic sie z tym i aakceptowac to,że ten kto tego nie przechodził,nie może sobie nawet tego wyobrazic.To jest tak jakby nagle dla osoby która straciła swego psa cały swiat runął w kawałki.Gdy patrze na fotel w pokoju mojej Mamy gdzie Kamusia lubiła sobie w ciągu dnia przysypiac to ogarnia mnie czarna rozpacz.Na noc przychodziła do mnie,i gdy w nocy sie budze i wiek że już jej nie przykryje,bo lubiła sie odkrywac w nocy,chce mi sie wyc.To jest potworne,przecież ten pies był przez ponad 15 lat,chodził po całym mieszkaniu,wprowadzała ożywienie,lepszy nastrój domowników.Jak to od razu strasznie sie zmienia nastrój w mieszkaniu,gdy tego kochanego zwierzątka już nie ma.Człowiek nie wie co ma ze sobą zrobic,nic go nie cieszy,a gdy jestem swiadkiem gdy ktos mówi o swoim pupilu to chciałbym zatkac uszy lub uciec stamtąd żeby tylko tego nie słuchac.Ale cóż,pieski mają dany gardzo mały okres czasu życia ,w porównaniu do człowieka i trudno jest sie nam z tym pogodzic.Gdy nasz piesek jest z nami to trwamy w takim przekonaniu że on będzie z nami zawsze ,dokąd my żyjemy.Niedopuszczamy do siebie mysli że ten nasz kochany zwierzak będzie musiał odejsc znacznie wczesniej niż my,a my będziemy przeżywac straszne cierpienie.Ale to cierpienie,nasz przyjaciel wynagrodził nam stukrotnie podczas tych lat pobytu u nas,bo jakże smutniejsze i pozbawione radosci byłoby nasze życie przez te lata ,bez tej naszej ukochanej psinki.Więc warto jednak teraz cierpiec
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości