Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Tesia5
Posty:15
Rejestracja:07 lutego 2012, 10:44

11 lutego 2012, 12:54

Napisałam własny wiersz po stracie Berna:
"Byłeś z nami przez 15 lat
Bez Ciebie ukochany Berno smutny jest dziś świat
Pozostał pusty koszyk,kocyki i miski
I znaleziony przez ze mnie kawałek zabawki
Jak bardzo bolało?
I bez przerwy płakać się chciało
Gdy odchodziłeś po ostatnim błagalnym spojrzeniu
I cichutkim westchnieniu
Wie tylko jedyny Bóg
On tylko wiedzieć to mógł
Co było w Twoim piesku ostatnim błagalnym spojrzeniu?
Co się w Tobie działo jak usłyszałeś od weta o uśpieniu?
Czy błagałeś o to byśmy Ci odejść pozwolili?
Czy o to abyśmy Cię ratowali i Twoim zdrowiem nadal cieszyli?
Decyzja trudna była chcieliśmy abyś jeszcze z nami był
I dalej sobie w zdrowiu pożył
Lekarstwa jednak nie pomogły Berno Tobie
Odchodziłeś spokojnie bez bólu i ataków
Za oknem słychać było śpiew ptaków
Chociaż akurat była sroga zima
Śpiewu wróbelków nikt nie mógł powstrzymać
To one też się z Tobą żegnały
Pozwoliłeś im zjadać okruchy z Twojej miski,dobrze o tym pamiętały
Dobrze wiedzieliśmy,że na nic się żadne lekarstwa nie przydały
One Ci cierpienie zabrały
Oddychałeś powoli i serce Ci biło miarowo,cicho
Widzieliśmy,że z Tobą było bardzo licho
Podjęliśmy trudną o uśpieniu decyzję
Wcześniej daną od weta propozycję
Byliśmy z Tobą do końca samego
I głaskaliśmy Cię tak bardzo przez nas ukochanego
Jak Twoje serce ostatni raz zabiło
Jakże ogromnie smutno nam się zrobiło
Łzy same po twarzach się lały
Byłeś taki kochany caluteńki,cały
Wierzymy mocno,że kiedyś się z Tobą spotkamy
Dziś jedno tylko życzenie mamy
Gdy będziemy kiedyś z tego świata schodzili
Wyjdź nam Berno na spotkanie abyśmy wtedy sami nie byli...
Mocno Cię kochaliśmy i nadal kochamy szczerze
Kiedyś się na pewno spotkamy,mocno w to wierzę." Tesia
Gość

11 lutego 2012, 14:15

Powiem wam,że nie da się złagodzić bólu po stracie psa,można się tylko wzajemnie wspierać,nic więcej. Niebawem będzie pierwsza rocznica śmierci mojego ukochanego psiula i mimo,że upłynął kawał czasu wszystko mi się przypomina,a łzy same cisną sie do oczu. Pociesza mnie fakt,że pies też ma duszę i że kiedyś tam,po drugiej stronie znowu się spotkamy. Mam nowego pieska,ale stary przyjaciel na zawsze pozostanie w moim sercu. Płaczcie,nie wstrzymujcie łez,rozpacz to normalny stan gdy odchodzi ukochany przyjaciel. :( Załobę przechodzi się w samotności,nic nie ukoi naszego bólu,czas go troszkę złagodzi,ale pamięc pozostanie na zawsze-jeśli naprawdę kochało się pupila. Pozdrawiam wszystkich
antoni50
Posty:116
Rejestracja:19 stycznia 2012, 18:08

11 lutego 2012, 15:32

Oczywiscie że ma Pan racje.Smierc ukochanego psa to jak rana zadana nożem w sercr,tylko w tym wypadku jest to ból psychiczny ,nie fizyczny.I napewno z czasem ,jak każda rana zagoi sie,ale slad pozostanie na zawsze.Tym sladem jest wspominanie ze smutkiem o naszym ukochanym pieskuSmierc psa nie boli tylko yuch którzy uważają psy za nic ,traktują jak rzecz.Jednak to nie są ludzie lecz podludzie..Jesli chodzi o przyjazn,przywiązanie i wiernosc to człowiek kompletnie nie doruwnuje psu.Pies jest oddany i wierny swemu panu do konca swoich dni,co rzadko można powiedziec o ludziach.Iwłasnie dlatego tak często bardziej rozpaczmy po sreacie ukochanego psa niż po stracie kogoś z rodziny.I ja przyznam sie że bardziej płakałem po smierci mojej Kamusi niż po smierci mojego Taty,choc przecież również go kochałem,ale jest to miłość inna niz do ukochanego psa.Może dlatego ta miłość i rozpacz po stracie pieska jest większa niż po stracie kogoś z rodziny,że pieski żyją tak krótko,i te psie lata ,których jest tak niewiele,tak szybko przelatują.To tylko sie tak wydaje jak bierzemy szczeniaka.Myslimy sobie 15,16 lat to kupa czasu.Ale gdy już piesek zaczyna dochdzic do tych lat zaczyna sie w nas pojawiac strach,konsternacja,niedowierzanie.Jak to,tp może już za chwile tego mojego najukochanszego zwierzaka nie będzie przy mnie,nie,to niemożliwe,mówimy tak sobie.Nie dopuszczamy w ogóle do siebie takiej mysli.Ale prawda wkrótce okazuje sie najokrutniejszą z możliwych.Odchodzi nasz przyjaciel,a nam wali sie cały swiat na głowe i zaczynają sie trudne,piekielnie trudne dni
antoni50
Posty:116
Rejestracja:19 stycznia 2012, 18:08

11 lutego 2012, 15:58

Ale naprawde,znowu to poewórze,jesli nasz piesek dożył 15,16 lat to znaczy że dostał ogromny dar od Boga.I naprawde trzeba to docenic.Pieski w wieku 15 ,16 lat to tak jak ludzie w wieku 76-83 lata,chodz według innego wzkaznika pies 15 letni to 86 lat człowieka a 16 letni to 91 lat człowieka.Na które obliczenie bysmy nie patrzyli to są już staruszkowie,więc i psy tak samo.Ile ludzi tego wieku nie dożywa ,ile piesków.Ogromna ilosc.Do tego żyły w dobtych warunkach,były otaczane opieką,były kochane.Więc naprawde,trzeba sobie powiedziec że w okreslonym wieku misja pieska na tym swiecie sie konczy,jego życie zostało wypełnione całkowicie i już nadchodzi pora przejsć na tą drugą strone,za Tęczowy most.a ogromne cierpienie i ból będzie zawsze ,bo nie może byc inaczej jesli raptownie zabraknie naszego ukochanego pupila ,który był z nami przez wiele lat,choc stanowczo za krótko niż bysmy chcieli.Ale to już nie my ustalamy te spawy,my jestesmy na to za mali.Musi byc przecież Opatrznosc Boska ,która to wszystko stworzyła i tym wszystkim kieruje
ania05

11 lutego 2012, 16:26

Znalazłam taką tabelę "przeliczeniową "wieku piesków wiek psa psy małe psy średnie psy duże

1 miesiąc 1 rok 1 rok 1 rok
3 miesiące 5 lat 3 lata 2 lata
6 miesięcy 10 lat 8 lat 6 lat
1 rok 20 lat 18 lat 12 lat
1,5 roku 25 lat 23 lata 17 lat
2 lata 30 lat 28 lat 22 lata
3 lata 33 lata 35 lat 31 lat
4 lata 36 lat 40 lat 41 lat
5 lat 40 lat 45 lat 48 lat
6 lat 44 lat 52 lata 55 lat
7 lat 48 lat 58 lat 62 lata
8 lat 50 lat 63 lata 68 lat
9 lat 55 lat 69 lat 75 lat
10 lat 58 lat 75 lat 82 lata
11 lat 63 lata 80 lat 89 lat
12 lat 67lat 87 lat 97 lat
13 lat 71 lat 92 lata 103 lata
14 lat 75 lat 98 lat 110 lat
15 lat 78 lat 103 lata 118 lat
16 lat 83 lata 109 lat 123 lata
17 lat 87 lat 115 lat 130 lat
18 lat 90 lat 120 lat 135 lat
19 lat 95 lat 125 lat 143 lata
20 lat 98 lat 130 lat 150 lat

U mnie w lecznicy tzn .tam gdzie chodzę też wisi taka tabela .
antoni50
Posty:116
Rejestracja:19 stycznia 2012, 18:08

11 lutego 2012, 18:38

Tak,ja znam tą tabele .Czyli według niej moja sunia mając 15 lat i 5 miesięcy ,według lat człowieka miała 80lat.,według ras małych.To bardzo ładny wiek.Ja moge sobie tylko pomarzyc żeby tyle życ,przy swojej chorobie.A co mają powiedziec własciciele psów dużych i srednich ,gdzie w wieku 11lat już są staruszkami.Poza tym ,jest jeszcze druga tabela,też ustalona napewno według kogoś mądrego,zapomniałem nazwiska .Według tej tabeli pierwszy rok życia psa to 14 lat,drugi rok to 7 lat a każdy następny to 5 lat.Według tego schematu moja miała 88lat..i wydaje mi sie że ta opcja jest bardziej realna.Bo według tego wykazu u weterynarza też go widziałem,psy ras srednich i dużych miałyby znikome szanse dożyc 12 czy 13 lat ,nie mówiąc już o 14 czy 15 latach życia.Poszukam dziaj kto optacował to drugie wyliczenia.Ale czy w pierwszej czy w drugiej opcji moja Kamusia była już staruszką.
antoni50
Posty:116
Rejestracja:19 stycznia 2012, 18:08

12 lutego 2012, 01:22

Ta druga wersja odnosnie przelicania wieku psa względem człowieka jest niemieckiego uczonego H.G Niemandem
Gość

13 lutego 2012, 06:32

Antonii a jak Ty sie trzymasz ? Wiesz,duzo pomaga zrobienie filmiku z pożegnaniem dla pieska, na youtube, jak sobie wpiszesz Teczowy most youtube wyskoczy Ci kilka. Naprawdę piękne są te pożegnania,wstawiasz tam zdjecia psiaka, wiersze,podkladasz muzę-coś ,co chwyta za serce
antoni50
Posty:116
Rejestracja:19 stycznia 2012, 18:08

13 lutego 2012, 13:29

Jest bardzo ciężko,ale jakoś trzeba życ.Całkowita obojętnosc i zrezygnowanie jest cały czas.Mieszkania nie sprzątam od tego tragicznego wydarzenia,a za pare dni minie miesić.Żadnego odkurzania ,scierania kurzu czy tym podobnych rzeczy,po prostu nie tylko nie ma chęci,ale nie odczuwam takiej potrzeby ,że musi byc posprzątane.Apatia całkowita.Pewnie kiedys sie za to wezme,ale kiedy to nie wiem.Poprawiła sie pogoda i jutro wybieram sie do Kamusi w odwiedziny ,na cmentarz dla zwierząt.Co do filmiku ,to absolunie nie ,nie teraz .Pare dni temu,wyswietliło mi sie zdjęcie mojego pieska,przez przypadek,i wszystko odżyło na nowo.Musi minąc jakis czas,dla każdego inny ,żeby ta rana na sercu chociaż troche sie podgoiła.Wtedy zrobimy powiększenie jej zdjęcia i postawimy w mieszkaniu.Mnie sie nawet nie chce normalnie umyc,tylko twarz troche pochlapie,a troche lepiej to przeddzien dializy,bo jak sie idzie do ludzi to trzeba sie troche ogarnąć.Ale poza tym to siedze w domu,igdzie nie wychodze
antoni50
Posty:116
Rejestracja:19 stycznia 2012, 18:08

13 lutego 2012, 13:42

Jeszcze tak wracając do tej tabeli,którą zamiesciła Ania,to troche jej nie dowierzam,znaczy taj tabeli.Przed Kamusią ,mielismy pudla dużego ,który żył 17 lat.Czyli według tego wykazu powinien miec wtedy między 115-130lat.Nawet zaliczając go do ras srednich ,choc był to pudel duży,bo i takie są ,choc rzadko,tak zresztą twierdził wet.Wymiarami zaliczał sie do pudli dużych.Mnie sie wydaje że obie te wielkosci ,czyli i 115 i 1300,uważam za abstrakcyjne,wręcz kosmiczne.Wiem że te tabele wiszą u wet,ale coś mi tu nie pasuje,10 letni duży pies i już 82 lata.To zresztą nie jest istotne,która opcja jest prawdziwsza,ot tak dociekam z czystej ciekawosci.
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

13 lutego 2012, 14:31

.
Ostatnio zmieniony 27 stycznia 2013, 10:56 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
antoni50
Posty:116
Rejestracja:19 stycznia 2012, 18:08

13 lutego 2012, 16:38

Oczywiscie,całkowicie sie z Panem zgadzam.Chcielibysmy by żyły póki my żyjemy,ale to jest niestety utopia.Ale łatwiej przychodzi zaakceptowanie tego tragicznego momentu ,jeżeli odchodzi pies w zaawansowanym wieku,a napewno trudniej jesli odchodzi pies jeszcze w sile wieku.Choc ból w obydwu pt przypadkach jest ten sam,gdyż moment smierci kogoś bliskieg sercem ,jest zawsze wielką tragedią ,dla każdego.Moja sunia ,jamniczka miniaturowa żyła ponad 15 lat,sprawna do konca spokojnie sobie usneła ,więc moge powiedzieć że los był dla mojego pieska łaskay,skoro pozwolił jej dożyc wieku 80-letniego człowieka.Już od pewnego czasu zdawalismy sobie sprawe że ten moment może nastąpic w każdej chwili.I nestety w koncu sie stało.Ktpś ,dużo mądrzejszy od nas ustalił reguły tego swiata ,i my musimy sie temu podporządkowac..Nikt nie jest długowieczny,a psy w szczególnosci,są raczej krótkowieczne.Ja o dożyciu 80 lat ,to nie moge nawrt marzyc,bo to marzenie sciętej cłowy.W niewydolnosci nerek ,najwięszy okres dializowania sie to troche ponad 30 lat,z tym że po takim pkresie są już wrakami.Ja znam taką jedną osobe,tragedia ,na wózku już od 10 lat,sprawność fizyczna praktycznie żadna.To jest wegetacja,i chyba tylko ogromna chęc do życia ,bo ma żone i córke,trzyma go jeszcze przy tym życiu.Niestety,dializa ratuje życie,ale i czyni spustoszenie w organizmie.Ale tak już jest na swiecie że są zdrowi i chorzy,biedni i bogaci,mądrzy i głupcy,krótko żyjący i bardzo długo żyjący.Ale ja uważam że trzeba sie cieszyc z tego co sie ma.Dlatego bardzo mi brakuje naszej kochanej Kamusi ,która wnosiła tyle radosci w to moje trune życie.Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie
Jessowo
Posty:70
Rejestracja:31 stycznia 2012, 15:11

13 lutego 2012, 16:50

Szkoda mi Berna.
Ładny wiesz.Aż chce mi sie płakać
ania05

13 lutego 2012, 17:41

Antoni czymże było by życie gdybyśmy wszyscy mieli po równo .....i gdybyśmy wiedzieli co nas czeka ...może wtedy nie było by w ogóle znośne ?A tak musimy przyjąć to co nam daje los bo na niektóre rzeczy nie mamy wpływu ..ani na swoje zdrowie i życie ani na życie swoich milusińskich ,można leczyc ,podreperować zdrowie ale co ma być pisane to jest i kropka .Można odejśc każdego dnia albo dozyć 100 lat .Nasze pieski żyły akurat tyle ile ...."wypada "niektóre moje żyły krótko ..np.3 lata ,wtedy nie da się normalnie żyć .Musisz czuć że jesteś komuś potrzebny ..proszę idz chociaż na spacer do schroniska ,pooglądaj ....i nie tłumacz się że jeszcze za wczesnie .....może jakiś mokry nosek siedzi teraz w kącie kojca i czeka aż go ktoś przytuli ,może jest tak samo samotny jak ty ...moze też nie widzi sensu w życiu ...zobaczysz ..jak będzie piesek w domu to łatwiej przejdziesz przez tą drogę traumy bo będziesz miał zajęcie ,będziesz musiał dbac o piesia ,i wrócisz do życia .Proszę idz chociaż pooglądać .Może będzie jakas starsza sunia w typie twojej Kamci ...
antoni50
Posty:116
Rejestracja:19 stycznia 2012, 18:08

13 lutego 2012, 21:22

Ja też o tym mysle,ale w tej chwili jeszcze nie dał bym rady.Ja jeszcze nie jestem w stanie powiesic czy postawic jej zdjęcia.Wtedy chce sie oszalec,może ktos powiedziec że to histeria,ale trudno,ja tak reaguje.Teraz moja Kamcia mogła by poczuc sie zdradzona ,na rzecz innego pieska.Może to troche abstrakcyjne rozumowanie,ale w takim momencie człowiek ma problem z normalnym funkcjonowaniem,a co dopiero mówic o prawidłowym mysleniu.Jeśli bym sie kiedys zdecydował to chciałbym żeby to też była mała jamniczka,w srednim wieku,i żeby choc troche była podobna.Choc taka jak Kamusia nie będzie,bo każdy pies jest inny,i nigdy żaden pies mi jej nie zastąpi.Ja musze też rozważyc swoją kondycje fizyczną.W tą tragiczną noc .jak szedłem z nią na rękach ,to prawie padałem na ry....Tak mnie to kolano operowane bolało.Stąd to stawianie jej ,szarpanie żeby szła.A ja ide 50 metrów i już nie daje rady,i musze ją postawic.Ona pare kroków, i znowu ją biore na ręce,kompletna katastrofa.Normalnie to bym ją zaniósł do wet.bez problemu.Nosiłem wiele razy,jak była po operacjach,jak miała ciężki stan ,przez zatrucie organizmu z powodu mocznicy.I nawet przed tą katastrofą z kolanem nosiłem ją po schodach.Po operacji już nie mogłem,musiała bidulka sama wchodzic ,i widziałem jak jej jest ciężko .Zapłaciłem za to ,bo własnie pewnego dnia niosłem ją z fotela do miseczi,i ratownie nicoś strzeliło w kolanie że ciężko było krok zrobic.Jak lekarka z dializ przeczytała karte informacyjną ,to tylko oczy w słup postawiła .I to już jest nie do naprawieia.Ale ja wiedziałem że cos złego sie dzieje z kolanem,bo już przed tym feralnym dniem bolało mnie od jakiegoś czasu,ale jeszcze tak że mogłem ją nosić.Ale nie żałuje absolutnie!!!!!!!I nosiłbym ją nawet po operacji ,bo dwa razy ją niosłem aale ból był duży i noga nistabilna.Mogłoby sie zdarzyc że zle bym stanąl ,i mając zajęte ręce,mógłbym poleciec na pysk,i potłuc siebie i psa.operacja troche pomogła,ale bez przeciwbólowych sie nie obejdzie,tylko mniej niż przed.I to silne przeciwbólowe.Ale taki już mój las Ja już cierpie od 30 lat,w kwietmiu 1982 zaczynałem dializy.Nie uważam sie za jakiegoś cierpiętnika ,ciągle stękającego,ale z silnym bólem trudno jest normalnie funkcjonowac
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości