ania05 pisze:Mario właśnie tak jest i będzie jak w wierszu który zacytowałaś .Nikt od Ciebie nie wymaga że mineło już tyle i tyle czasu więc masz się otrząsnąć .U mnie to trwało ok 2-3 mies.takie odrętwienie i płacz .Być moze u Ciebie będzie trwało 5 miesięcy albo dłużej ,daj Boże żeby krócej .Może mnie było łatwiej bo sunia już była wiekowa i do tego bardzo chora ,więc mogłam sobie tłumaczyć że przyszedł kres jej życia ,u CiebIE z kicią było niestety inaczej .Ryba86 -wszyscy tutaj przeżywamy bądz przezywaliśmy stratę naszych pupili ,rozumiemy ,wiemy -nawet bez słów ,niezależnie od okoliczności ,zawsze jest tak samo .
Własnie Aniu tez z pewnością chodzi o to,że Katia była taka młoda i zdrowa. Gdyby wczesniej mi nie zaginęła i nie musiałabym
jej leczyć z taką determinacją, potem ciagle bylam w napięciu,żeby już nic zlego jej się nie przytrafiło, tak bardzo jej
pilnowałam. Gdyby jeszcze po tym wszystkim dany był nam czas aby cieszyć się sobą i ona życiem, byla taka radosna......
Była moim oczkiem w głowie, tak bardzo ją kocham nadal i tęsknię za nią w kazdej chwili. Powtarzam się ale piszę szczerze
to co autentycznie czuję w kazdej chwili.Na dodatek muszę przebywać w pokoju, w którym wypadek miał miejsce.
Wczoraj na WP.pl zamieścili informację ,że Anna Mucha straciła najlepszegp przyjaciela. Kliknęłam i weszłam na jej blog.
okazuje się,że straciła slicznego kota, ktorego ktos jej otruł, miał 1rok i 9 mieś.Pod zdjęciami kotka ludzie wpisywali
swoje komentarze. Jakie było moje zdumienie,gdy oprócz współczucia było mnóstwo wpisów wręcz chamskich. Można nie
lubić tej aktorki ale co ma do tego niewinny kociak.Świadczy to o tym ilu jest podłych ludzi, ktorzy zwierzęta mają za nic.
Ja też się wpisałam , oczywiście pozytywnie, wpółczułam jej bardzo.My tu na forum tak pięknie piszemy o naszych
kochanych pupilach, wszyscy się pocieszamy i współczujemy sobie , a tam tyle chamstwa. Współczuję jej, że musi to czytać,
bo chyba czyta skoro to jej blog.Jedna babka opisała tam przypadek smierci swojego kota, który jak moja Katia zginął
w domu. Podobno wskoczył na krzesło,które się przewrociło oparciem na jego główkę. Dostał wstrząsu mózgu i krwotoku
z nosa. Ratowała go 3 dni niestety kociak nie przeżył.
Chwilami naprawdę myślę,że ci nieczuli mają łatwiejsze życie ,bo nie przejmują się swoimi pupilami ale czy są szczęśliwsi
niż my wrazliwi? Nie wiem co o tym mysleć, co jest lepsze, coraz częściej dopadają mnie tzw.mieszane uczucia.
Dziwny jest ten świat......Tak ciężko na nim być i żyć szczęśliwie.....