Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

27 sierpnia 2013, 22:56

pomoria pisze:jestem dorosła...muszę być dla moich bliskich, ale w piersi mam tylko ból...czuję zimno i smutek...robię co do mnie nalezy, rozmawiam, poruszam się...nie mogę normalnie spać i normalnie jeść...wczoraj, a raczej dzisiaj nad ranem zasnęłam tuląc i wąchając kocyk mojego Słoneczka...traktowałam Ją jak dziecko, bo była taka słodka..grzeczna i czuła...wczoraj gotując zupę kroiłam marchewkę...dla Mojej Figuni....:-(((((((((((((((

daj sobie czas,tak jak tu piszą czas swoje robi i ból po stracie zawsze będzie tylko z czasem inny.rozumiem cie.masz chociasz rodzinne wokół siebie i wsparcie ja zostałam całkiem sama,mój Hektor był wielkim wsparciem i żeby nie cierpiał musiałam go uśpić,boli strasznie bo to tak jak bym uśmierciła własne dziecko!dis w dzień tez płakałam ale wytłumaczyłam sobie ze zrobiłam to z miłości dla niego i monetami mam wyzuty czy nie mogłam poczekać ale co by to dało (ciężko żyć z taka trauma) oni sa już szczęśliwi za tęczowym mostem i widocznie tak musiało być. :cry:
kapryska
Posty:61
Rejestracja:11 sierpnia 2012, 21:25

29 sierpnia 2013, 11:23

"Zmartwioma pisze:Kiedy twoje zwierzę umiera, zwiazek miłości, który łączył cie z nim, nie wygasa.Uczucie to jest jak piekna potężna wstęga.która ciągnie się poprzez różne wymiary, bez początku i bez końca. To specjalne uczucie istniało w wymiarze duchowym zanim ty i twoje zwierzę spotkaliście się, rozkwitło podczas kiedy istnieliście obok siebie w fizycznych formach i bedzie istnieć niezakłócone po tym,gdy twój podopieczny wkroczy w królestwo ducha.
Opracował Dariusz Dąbrowa
I tego się trzymajmy, wierzmy w to, że to jeszzce nie koniec, że kiedyś tam po drugiej stronie jeszcze się spotkamy.
pomoria

29 sierpnia 2013, 13:48

dziś kolejny dzień bez mojego Słoneczka...:-(

hektor0...podobnie jak TY traktowałam moją Dziewczynkę jak dziecko...tuliłam ją w kocyk wieczorem, żeby nie zmarzła, a kiedy się w nocy budziłam patrzyłam jak chrapie i rusza łapkami jakby biegła, bo coś Jej się śniło...poszczekiwała wtedy przez sen a ja całowałam Ją w nosek...jak spała miała suchy nochalek, ale jak tylko się przebudzała zaraz robił się mokry i błyszczący...w piersiach czuję ból jakby mnie kopnął koń...bo jak patrzę na Jej fotografię i uświadamiam sobie, że już nie poczuję Jej ciepłych łapek to robi mi się słabo...:-(

wiesz hektor0...znam też ból, który Cię trawi po tym jak podjęłaś decyzję o zastrzyku...mój poprzedni piesek, którego kochałam i dalej przecież kocham jak Figę...kiedy odszedł za Tęczowy Most miał 16 lat...chorował i umarł na raka.Ostatnie dni Kajtusia to była tragedia..warczał z bólu, nie trzymał moczu...nie pił już nawet wody... i podjęłam decyzję, która nie dawała mi spać po nocach...ale po kilku latach zrozumiałam, Że nie mogłam inaczej....ba!...teraz myślę,że pozwoliłam mu cierpieć z własnego egoizmu..:-(((

Analizując śmierć Figi być może wtedy kiedy pierwszy raz zasłabła i zemdlała - próbowała odejść, ale nasza panika i strach pozowliły Jej wrócić do nas jeszcze na ponad miesiąc...bo ponad miesiąc walczyliśmy o Nią lekami...wiedziała, że podjęcie decyzji o zastrzyku byłoby dla mnie tragiczne...zdecydowała sama...kiedy dobiegłam z nią na rękach do weta i kładłam na stół wydała ostatnie tchnienie...widzę jak kona...i pomimo, że wiem, że była w zaawansowanym wieku, bo gdyby była człowiekiem miała być 84 lata to dla mnie żyła za krótko...tak jak jej poprzednik Kajtuś, który miałby jako człowiek 90-tkę..

piszę i płaczę..rozpaczam...chciałabym znowu poczuć delikatne i aksamitne jamnicze futerko, ale jednocześnie okropnie się boję..
chyba nie jestem jeszcze gotowa...
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

29 sierpnia 2013, 21:05

widzisz promoria,ty juz przeszlas odejscie jednego przyjaciela,i wiesz jak jest.strate sie czuje z czasem innaczej.bedzie bolec a le z czasem inaczej spojrzysz na to innymi oczami i ze mna bedzie tak samo doje sobie czas,placze codziennie i tesknie.znalazlam pieska tip top takiego samego jak moj hektor ma 3,5mies.jest do adopcji z warszawy i caly czas myślę zeby go wzias ale z drugiej strony boje sie,przywiązania a po tem straty,myślę ze muszę poczekać i dorzecze do tej decyzji jeszcze nie czas a z drugiej strony jak juz nie znajdę tak podobnego pieska.i widzisz cały czas mojego Hektora i wiem ze to bedzie nie ferr wobec nowego przyjacielu bo będę go porównywać do niego to nie jest dobre.ty możne tez pomyśl o Kudłacz ukoi ci trochę twój ból.
szarada

29 sierpnia 2013, 21:29

hektor0 pisze:wiem ze to bedzie nie ferr wobec nowego przyjacielu bo będę go porównywać do niego to nie jest dobre.
Hektor,masz prawo sobie dać tyle czasu ile chcesz,to Twoje życie,ty decydujesz ,ale nie pisz,że to będzie nie fer,tego drugiego to nie obchodzi,czy Bedzie porównywany,czy nie, nawet nie bedzie mieć pojęcia o tym,on tylko potrzebuje swojego człowieka.Porównywać będziesz zawsze,nawet jak minie kilka lat,to naturalna reakcja.Widzisz,ja w sumie mam dwa pieski.Jak już wcześniej pisałam po stracie wziełam najpierw sunie, a za pewien czas pieska starszego.Im to było obojetne,że porównywałam,byli szczęśliwi.Sunia ma teraz 7 lat,przechodzi rehabilitacje po zabiegu ortopedycznym,jest cięzko,musimy się zmieniać z męzem jak gdzieś muszę wyjść i ja wiecznie porównuje, mowiąc ,gdyby to był Bafii to,.....,Bafii w jej wieku, był juz taki spokojniejszy, poważniejszy, a ona jak szczeniak,ciągle jej w glowie głupawki,szaleństwa z zabawkami i drugim psem,wulkan energii, ale kocham tą moja wariatke.Będąc jak Ty w żałobie,Tez tak myślałam, że nie fer,to złe myślenie, nie fer jest nie dbać, nie leczyc itd.Mówiłam ,nigdy nie potrafię już pokochać, a kocham i to dwa naraz.Każdy inny,kazdy najmądrzejszy,najpiękniejszy, bo MÓJ.
maria28

29 sierpnia 2013, 23:10

Ależ Ty fajnie piszesz Szarado, w Twoich wypowiedziach jest tyle prawdy, zrozumienia Braci Mniejszych i doświadczenia z nimi.
Jesteś takim drugim Dobrym Duszkiem na tym forum obok Ani05.Właśnie takich ludzi potrzeba na takim forum ,bo ból po utracie futrzaka to szczególne przeżycie i szalenie delikatne. Chociaż czasami należy użyć trochę mocniejszych słów ale tylko po to aby zrozpaczonego pobudzic do działania.Ale każdy inaczej przeżywa tzn. jedni bardziej sobie radzą z rozpaczą a inni nie mogą na co dzień normalnie funkcjonować. Pozdrawiam wszystkich czytających forum.
szarada

29 sierpnia 2013, 23:19

Hektor wszystko co zrobiłas dla swojego pieska od pierwszych do ostatnich dni jest fer.
Dużo ludzi niestety jest nie fer,tacy nie powinni mieć żywych istot.

Mieszkańcy bloku na jednym z osiedli w Raciborzu przez cztery dni opiekowali się przywiązanym do poręczy na klatce psem. Właściciele zwierzaka prawdopodobnie wyjechali na wakacje.

Raciborska straż miejska odebrała we wtorek zgłoszenie o porzuconym czworonogu. Od soboty, kiedy właściciele go porzucili był dokarmiany i wyprowadzany na spacery przez innych lokatorów. Zwierzę dostało nawet koc do spania.

Właściciele psa wyjechali. Sąsiedzi podejrzewają, że na wakacje. Nikogo nie poprosili o zaopiekowanie się czworonogiem.
Sprawą zajmie się policja

Źródło: straż miejska racibórz
Pies zostawiony na klatce w Raciborzu
– Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, sprawa nosi znamiona przestępstwa i została przekazana przez nas policji. Pies był przywiązany, pozostawiony bez jedzenia i picia. To zagrażało jego życiu – mówi tvn24.pl Andrzej Szewczyk, zastepca komendanta straży miejskiej w Raciborzu.


– Schroniska mają coś takiego, jak baza hotelowa dla zwierząt, których właściciele nie mogą się nimi zająć przez jakiś czas. Ale nie wszyscy chcą z tego korzystać. W okresie wakacyjnym takich sytuacji jest oczywiście więcej. Jakiś czas temu, ktoś zostawił nawet psa przywiązanego do naszego ogrodzenia – komentuje Andrzej Gacoch, pracownik schroniska, do którego trafił pies.
Autor: pw/b / Źródło: Policja Śląska, TVN24
szarada

29 sierpnia 2013, 23:21

Do Marii:
I takich jak TY Mario również!!! :D
pomoria

30 sierpnia 2013, 11:33

tak jak wielu z nas zastanawiam się co robić po stracie Kochanej Istotki...im jestem starsza tym gorzej to przechodzę...widok Figusi z której uchodzi życie mam ciągle przed oczami....nie mogę się uspokoić...:-(...
wiem, że u każdego żałoba trwa inaczej i każdy ją przechodzi na swój sposób... nawet robiąc zakupy myślę co Figusia by chciała zjeść...co by Jej mogło smakować...może chciałaby nową zabawkę i czy wystarczy Jej kurteczka na mroźne dni, bo może przydałby się jeszcze polarek na jesień...jeśli tego nie przetrwam to chyba zgłupieje...
jak sobie pomóc??!!!....:-(
tak bym chciała przytulić moją Dziewczynkę i wwąchać się w Jej futerko...:-(((((
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

30 sierpnia 2013, 14:23

szarada pisze:
hektor0 pisze:wiem ze to bedzie nie ferr wobec nowego przyjacielu bo będę go porównywać do niego to nie jest dobre.
Hektor,masz prawo sobie dać tyle czasu ile chcesz,to Twoje życie,ty decydujesz ,ale nie pisz,że to będzie nie fer,tego drugiego to nie obchodzi,czy Bedzie porównywany,czy nie, nawet nie bedzie mieć pojęcia o tym,on tylko potrzebuje swojego człowieka.Porównywać będziesz zawsze,nawet jak minie kilka lat,to naturalna reakcja.Widzisz,ja w sumie mam dwa pieski.Jak już wcześniej pisałam po stracie wziełam najpierw sunie, a za pewien czas pieska starszego.Im to było obojetne,że porównywałam,byli szczęśliwi.Sunia ma teraz 7 lat,przechodzi rehabilitacje po zabiegu ortopedycznym,jest cięzko,musimy się zmieniać z męzem jak gdzieś muszę wyjść i ja wiecznie porównuje, mowiąc ,gdyby to był Bafii to,.....,Bafii w jej wieku, był juz taki spokojniejszy, poważniejszy, a ona jak szczeniak,ciągle jej w glowie głupawki,szaleństwa z zabawkami i drugim psem,wulkan energii, ale kocham tą moja wariatke.Będąc jak Ty w żałobie,Tez tak myślałam, że nie fer,to złe myślenie, nie fer jest nie dbać, nie leczyc itd.Mówiłam ,nigdy nie potrafię już pokochać, a kocham i to dwa naraz.Każdy inny,kazdy najmądrzejszy,najpiękniejszy, bo MÓJ.
sorki ze tak napisalam nie myslaco tej drugiej istocie!wiem ze takiego kudlacza nie obchodzi czy go poruwnujesz do innego wazne zeby mial kochajacego czlowieka miske wody,jedzonka,i wyjscie .takze gdzie spac.to bylo moje egojstyczne podejscie.tlumaczenie siebie i nawet wygladem bedzie mi przypominac hektora to nie bedzie on!to bedzie ten nowy.wytlumaczylam sobie ze jak hektor bedzie chcial abym miala nowego kudlacza sam mnie na niego nakjeruje to bedzie to.nic nie robie na sile.nie ma sensu moj hektor byl brazowy a moze nastepny bedzie czarny,czekam na jakis znak na inpuls.wiem ze tego mlodadociaka jak by mi ktos przyniusz do adobcj to bym go wziela sama narazie nie zrobie tego.a co do ludzi ktozy przywjazali pieska do poreczy i sobie pojechali dala bym im zakaz dozywotni na trzymanie zwierzad!!!ale u nas nie ma prawato jet podle mogli odac do bidula.tam by nie byl sam.nie chce sie wiezyc ze ludzie sa tak podli do istot ktore sa uzaleznieni od nas.
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

30 sierpnia 2013, 14:26

a tak wogle nie wiem jak jest po stracie ukochanego przyjaciela czy zawsze bede tego drygiego ,trzeciego poruwnywac do tego jednego.moj hektor byl mojm pierwszym kochanym pieskiem.
szarada

30 sierpnia 2013, 22:23

pomoria pisze:jak sobie pomóc??!!!....
Koniecznie zmień tok myślenia, bo zaprowadzi Cię to w złym kierunku.
Uświadom sobie co to powoduje,to strach o siebie,nie o zwierzaczka, on już jest spokojny, nie cierpi, Ty cierpisz,bo nie potrafisz bez niego ,żyć.Taka jest prawda, że płaczemy nad sobą i o siebie, tylko trzeba to zrozumieć.
ania005

30 sierpnia 2013, 23:40

Już pisałam tutaj o tym ale napiszę jeszcze raz Po stracie przedostatniego psiaka nie mogłam się pozbierać (jak zwykle zresztą ),wyłam ,nie mogłam pracować ,nic robić itd. .itp. znacie z własnego doświadczenia .Wydawało mi się że cały czas mam go gdzieś obok siebie ,że idzie za mną ulicą .To była taka moja przylepka ,wzięty chory z ulicy ,taki mały kundelek który był we mnie wpatrzony jak w święty obraz .No więc jak już byłam bliska obłędowi -zadzwoniła moja przyjaciółka z Australii -również miłośniczka zwierząt wszelkich -i powiedziała Daj mu wreszcie odejść ,bo rozdzierasz go między ten a tamten świat ,pożegnaj go i niech idzie tam gdzie jego miejsce .I wiecie co zrobiłam tak -i jakby kamień spadł mi z serca .Widziałam oczyma wyobraźni jak odchodzi z tym swoim do góry zadartym ogonem i nawet się nie ogląda a we mnie nastąpił spokój .Nasze psiaki nie chcą żeby rozdzierał nas taki ból i niepokój .Tak już jest że jest życie i jest śmierć .Dzisiaj kiedy minęło już sporo czasu wiem że nie ma innego wyjścia .Ceną za szczęśliwe chwile jest rozstanie .Ale czy na zawsze ?I tylko teraz od czasu do czasu spojrzę na miejsca gdzie leżą moje słońca .Obok mnie w tej chwili leży Rudolf i wiem że pewnego dnia i on mnie zostawi (no chyba że mnie pierwszej z ławki ....).Mamy wybór -albo żyć bez nich albo żyć z nimi i później okupić rozstanie rozdzierającym wnętrzności bólem .Co wybieracie ?Bo ja to drugie .
Szarada

31 sierpnia 2013, 13:57

Ponieważ odchodzę z Forum,postanowiłam się z Wami pożegnać,właśnie i tylko w tym wątku, bo jest on mi najbliższy.
Mówią, że dobrymi chęciami,piekło jest wybrukowane,no potwierdziło się to w moim przypadku,kocham zwierzaki wszelkie, te co chodzą ,skaczą i fruwają,jednakże tak skupiłam się na sprawach dotyczących naszych braci mniejszych,iż nie spostrzegłam,że mogę kogoś (w tym przypadku dobrego lekarza) niezasłużenie urazić. Nieważne, tak jak Wy nie cofniecie czasu,tak i ja nie potrafię tego dokonać. Jeśli ktoś z was,zdecyduje się na nowego towarzysza w życiu,mam tylko jedną prośbę,bądzcie czujni,pilnujcie profilaktyki,zawsze powtarzam,masz psa,zrób sobie skarbonkę i regularnie ja zasilaj,bo nigdy nie wiesz co się zdarzy.Ale,gdy pomimo to zdarzy się najgorsze,nie obwiniajcie się, nie mamy wpływu na wszystko!
Jeśli ktoś z Was będzie miał problem z psiakiem,lub chce w raz ze mną,pomagać naszym bracią mniejszym,zawsze może napisać na adres borneo62@gmail.com
Do Hektora, trzymaj się,będę z Tobą myślą, zostałaś szczególnie dotknięta, przez los, ale jak widzisz prawdą jest ,że to co nas nie zabije, to tylko nas wzmocni,Ciebie życie hartuje jak stal.Cieszy mnie to,że mimo Tylu przeżyć w tak krótkim czasie, nie skupiasz się nad sobą a już pomagasz innym forumowiczom.Twój nowy podopieczny, będzie baaaardzo szczęśliwy z Taką panią!
Żegnam, Anna.
ania005

31 sierpnia 2013, 14:48

Szarada nie wygłupiaj się ,to było zwykłe nieporozumienie ,doktor zrozumiał ze to o niego chodzi a przecież tak nie było .A w następnym temacie po paru minutach napisał że piszesz mądre rzeczy .Nie cuduj i wracaj .Tyle nieporozumień było na tym forum że jakby wszyscy odchodzili to nikogo by tu nie było .Ja osobiście żarłam się kiedyś z pewną forumowiczką przez kilka stron i jakoś obie żyjemy i mamy się dobrze .
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości