Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

ania005

22 października 2013, 12:03

Ukradzione z fb



„Oddam Ci całą moją miłość,
Oddam Ci całe moje serce,
Oddam Ci nawet moją dusze,
Tylko mnie przytul, weź na ręce.

Spojrzę Ci wtedy ufnie w oczy,
Wtulę swój nosek w Twoje ramię,
Przyrzeknę wierność już na zawsze …
A tej przysięgi nic nie złamie.

Więc daj mi tę ostatnią szansę,
Pomóż w bolesnej mej udręce,
Stanę się całym Twoim życiem,
…Tylko mnie przytul, weź na ręce…”
maria28

23 października 2013, 13:59

Aniu, ja gdy czytałam ten wiersz przypomniałam sobie jak moją sunie brałam ze schronu. Ona wlaśnie tak sie zachowywała jak mówi wiersz i w taki sposób prosiła abym ją wzięła na ręce i wyniosła z tej niewoli. Siedziała na wysokiej skrzyni wsunęła mordkę pod moja rękę, drżała i już nie dała się dotknąć pracownikowi schroniska.Faktycznie wzięłam ją na ręce i zabrałam do domu.Nigdy tego nie zapomnę.Uratowałam jej życie,wzięłam ją gdy miała 3 mieś. i była u mnie 12 lat.
szafirka
Posty:236
Rejestracja:08 lutego 2013, 14:40

23 października 2013, 14:22

W tym momencie, w tym pierwszym spotkaniu z psem w schronisku jest COŚ, co się pamięta do końca życia. Psie oczy są takie, jakby wyrażały ból i jednoczesną nadzieję wszystkich sponiewieranych psów świata. W momencie, gdy wolontariuszka wyprowadziła psa z klatki schroniskowej, nie zwracał na nas w ogóle uwagi, rwał do przodu, jak wypuszczony z niewoli. Poszliśmy do lasu, tam został spuszczony, po kilku minutach w końcu się nami zainteresował, jakby zaczął przeczuwać, że tym razem nie wróci z powrotem do klatki. Powiedziałam do niego - Jedziemy do domu. Postawił uszy, stanął obok mnie i ze zwieszoną głową przycisnął pysk do mojej nogi...Mam ten obraz cały czas przed oczami. I nawet gdy go kiedyś zabraknie, będę wspominać wiele przeżyć z nim związanych, jednak to będzie najbardziej intensywne.
ania005

23 października 2013, 15:45

Ale u mnie było podobnie ,pojechaliśmy i w zasadzie nie było za dużo młodych psów a mąż tylko na takiego się zgodził bo wiadomo ze starszy pies to i szybsze pożegnianie .......więc miał być młody .Weszliśmy do takiego budynku gdzie były psy na kwarantannach i chore ,szczeniaki były ale nie miały jeszcze kwarantanny i wet się nie zgodził na wydanie takiego .A ten którego wzięliśmy stał i wpatrywał się tak w nas jakby znał już nas 10 lat .Patrzył jak w święty obraz i machał ogonem .Nigdy nie zapomnę tego wzroku ,dosłownie świdrujący ,przeszywający ,nic go nie interesowało tylko my .No i wrócił z nami do chałupy .Jeszcze tylko był test spacerowy z amstaffką bo jeszcze ją wzięliśmy do schronu żeby czasem nie okazało się ze przywieziemy do domu psa a ona go zagryzie :twisted: .No więc na spacerze z nim ,suką i panią wolontariuszką było ok .Suka powąchała obszczymura i miała go głęboko pod ogonem więc zabraliśmy i już ,i tak jest już z nami 4 rok .A śmierdział tak że stado rozjechanych tydzień temu skunksów to nic w porównaniu z jego zapachem :P
maria28

23 października 2013, 16:08

Jak moją sunię gościu wyciągał z boksu to się trochą namęczył. Gryzła go i nie dała się złapać, dobrze,że miał rękawice. To był betonowy, ciemny boks, bez posłania i ona zmuszona była spać we własnych odchodach. Zajechaliśmy do szwagierki (mieliśmy u niej zaplanowana wizytę), jak ona ją zobaczyła to aż zaniemówiła. Posklejane futro ( to był kudłaty piesek), wykąpała obsrańca, potem na moich kolanach suszyła się w ręczniku.Jestem pewna,że gdyby dłużej była w schronie to nie musieliby jej usypiać, ona by się wykończyła z brudu, głodu i jakichś chorób. To zgroza co się dzieje w tych schronach.
ania005

23 października 2013, 16:33

Ja brałam z Pabianic ,tam jest ok ,czysto ,psy zadbane ,małe schronisko ,boksy wysprzątane (a pojechaliśmy poza godzinami otwarcia więc mogłoby być różnie ),w każdym były posłania ,najwięcej było amstafów i jak zajechaliśmy pod bramę z naszą to wolontariusza aż ręcę załamała bo myślała że przyjechaliśmy oddac :D A jak usłyszała że po psa to az skoczyła z radości .A śmierdział tak bo wiadomo wytarzany z psami ,bo mieszkał z innymi więc pewnie w ogóle w życiu nie był kąpany .
maria28

23 października 2013, 16:49

Moja sunia była ze schroniska w Radomiu ( u nas nie ma schroniska a stamtąd pochodzę i jezdziliśmy tam w odwiedziny do rodziny).Było to ,gdy córka miała ok. 10 lat więc to stare dzieje. Muszę teraz zajrzeć na stronę schroniska, może coś się poprawiło.
maria28

23 października 2013, 17:22

Zagladałam na stronę tego schronu, niczym złym się nie chwalą a jak jest rzeczywiście to chyba trzeba sie osobiście przekonać ,zaliczając tam wizytę. Będąc na stronie tego schronu kliknęłam na zakładkę "kury". Warto aby jak najwięcej osób to przeczytało. Dawno słyszałam,że jajka z 3-ką na początku pieczątki są najgorsze ale po tym co tam przeczytałam to już nigdy nie tknę takiego jajka, będę tak jak moja córka kupować od znajomych na wsi od kur z podwórka. Dobrze by było gdyby większość ludzi zbuntowała się i nie konsumowała jajek z "trójką" to może coś by to dało, ale wiem,że to niemożliwe.Ja narazie nie jem mięsa, moja córka i jej rodzina też nie.Proste; nie byłoby popytu to i podaż by upadła.
kapryska
Posty:61
Rejestracja:11 sierpnia 2012, 21:25

23 października 2013, 17:43

A my po naszego Maxia pojechaliśmy do schronu do Bydgoszczy. Mówię Wam warunki tam są dobre. Jest czysto i są posłania. Zwierzaki najedzone. Zaprowadzono nas do szczeniąt. Tak sobie chodziliśmy, rozglądaliśmy się. Szczeniaków było sporo. I nagle naszym oczom ukazał się on. Maleńki(3tyg.) brązowy piesek. Jedno spojrzenie i wiedzieliśmy, że jest nasz. Musieliśmy prosić panią Dyrektor o zgode na zabranie jego ponieważ maluch nie umiał jeszcze samodzielnie jeść. Udało się przekonać Dyrektorkę i do domu wróciliśmy z Maxiem. No i zaczęło się karmienie co 2 godz strzykawką bo inaczej nie dało rady. Zaczęła się też miłość absolutna. Maxio był z nami 7,5 roku i momo tego, że przekroczył TM ta miłość trwa nadal. Miejsce w moim sercu i sercach moich dzieci ma na zawsze. Najważniejsze, że miał dobre życie kochany, przytulany do ostatniego oddechu trzymany w moich ramionach.
ania005

23 października 2013, 18:22

Znajdy i schroniskowe są najwierniejsze ,te kupione myślą ze wszystko jest dla nich .Moja suka (kupiona )musiała być zapraszana do jedzenia ,to my byliśmy wpatrzeni w nią pomimo ze była fantastycznym psem :D Znajdy były wpatrzone w nas ,każdy krok i ruch ,każdy oddech i już były obok ,tak jakby chciały całym sobą odwdzięczyć się za przygarnięcie .
Asia74
Posty:10
Rejestracja:21 października 2013, 11:00

23 października 2013, 19:07

moją myszkę maleńką około miesięczną mąż znalazł w lesie.... przyniósł do domu i z nami została..taka wdzięczna,kochana jakby chciała miłością swoją podziękować nam że się nią zaopiekowaliśmy . długo spała z nami w łóżku..potem nelson dołączył:) Zrobiło się ciasno i zaczęłam je odzwyczajać od spania na łózkach..spały na fotelu na pufie ..aby miękko :) ale i tak jak nie widziałam parę razy ją przyłapałam jak księżniczka spała na łóżku rozłożona:) Moja kochana przyjaciółka- zawsze będę pamiętać.
ania005

24 października 2013, 12:39

Spotkasz mnie w świetle!

Wiem, że nie możesz mnie zobaczyć,
ale uwierz mi, jestem tutaj.
Chociaż jestem w niebie,
moja miłość do ciebie pozostaje w pobliżu.
Tak często widzę jak płaczesz,
wiele razy wymawiasz moje imię.
Chcę tak bardzo lizać twoją twarz
i złagodzić twój ból.
Szkoda, że nie mogłaś zobaczyć
że rzeczywiście jest prawdziwe niebo.
Gdybyś mogła mnie zobaczyć jak biegam i się bawię
lepiej byś się poczuła.
Ale nasz kochający Bóg obiecał mi,
że kiedy przyjdzie właściwy czas,
wyjdziesz z ciemności i
spotkasz się ze mną w świetle.
iwonaw
Posty:6
Rejestracja:24 października 2013, 17:21

24 października 2013, 17:59

maria28 pisze:Aniu, ja gdy czytałam ten wiersz przypomniałam sobie jak moją sunie brałam ze schronu. Ona wlaśnie tak sie zachowywała jak mówi wiersz i w taki sposób prosiła abym ją wzięła na ręce i wyniosła z tej niewoli. Siedziała na wysokiej skrzyni wsunęła mordkę pod moja rękę, drżała i już nie dała się dotknąć pracownikowi schroniska.Faktycznie wzięłam ją na ręce i zabrałam do domu.Nigdy tego nie zapomnę.Uratowałam jej życie,wzięłam ją gdy miała 3 mieś. i była u mnie 12 lat.
Mario28. To bardzo pięknie, że w swoich postach umieszczasz wiersze o kotach. Tylko dlaczego nie podajesz informacji o autorach tych wierszy. W kilku Twoich postach znalazłam kilka moich wierszy, które znajdują się na stronie Fundacji Canis. Wiersze te nie są anonimowe, podane jest moje imię i nazwisko jako ich autorki. Ktoś kto czyta Twoje posty mógłby odnieść mylne wrażenie, że jesteś autorką tych wierszy. Dlatego proszę abyś zechciała pod każdym z wierszy umieścić wyraźnie moje imię i nazwisko, a jeśli nie, usuń je z Twoich postów.
Iwona Wideryńska (autorka)
iwonaw
Posty:6
Rejestracja:24 października 2013, 17:21

24 października 2013, 18:02

Mario28. To bardzo pięknie, że w swoich postach umieszczasz wiersze o kotach. Tylko dlaczego nie podajesz informacji o autorach tych wierszy. W kilku Twoich postach znalazłam kilka moich wierszy, które znajdują się na stronie Fundacji Canis. Wiersze te nie są anonimowe, podane jest moje imię i nazwisko jako ich autorki. Ktoś kto czyta Twoje posty mógłby odnieść mylne wrażenie, że jesteś autorką tych wierszy. Dlatego proszę abyś zechciała pod każdym z wierszy umieścić wyraźnie moje imię i nazwisko, a jeśli nie, usuń je z Twoich postów.
Iwona Wideryńska (autorka)
iwonaw
Posty:6
Rejestracja:24 października 2013, 17:21

24 października 2013, 18:03

maria28 pisze:Kaprysko,dzieki za pozdrowienia. Masz rację,zwierzęta tak jak ludzie potrzebują towarzystwa. U mnie pierwsza kicia wychowywała się z sunią. Gdy sunia odeszła przybywały kolejne koty i tak przypadek sprawił,że mam ich piątkę.Ale przysięgłam sobie,że już ani jednego zwierzaczka nie mogę przyjąć ,chociaż nadal są miejsca, gdzie koty pilnie potrzebują domu, to rozsądek nakazuje żeby nie przeginać z ilością. Poza tym ,gdyby coś mi się stało, to nie chcę aby koty wylądowały w schronisku. Dlatego jesli Bóg da przeżyję moje koty, to w miarę ich ubywania nie będę na ich miejsce brała następnych. Chcę aby było maks. 2 koty, wtedy łatwiej dla nich znależć dom. Już córki koleżanka ( kociara jak ja) obiecała mi,że się tym zajmie.

Jeszcze trochę poezji o kotach:

BEZDOMNY KOT
Idzie jesień złotawa, poszarzała już trawa
Zaczynają się deszcze i słota
Zawsze wtedy mnie boli,gdy pomyślę o doli
Tych bezdomnych na zimę- o kotach.
Może świat ten ujrzały,kiedy w słońcu był cały
I przyjemnie spać było na dworze,
Lecz wytrzymać się nie da, gdy przychodzi głód, bieda,
A w nieszczęściu ci nikt nie pomoże.
Więc gdy zbliża się grudzień, posłuchajcie mnie ludzie
Kiedy w ciepłych żyjecie mieszkaniach:
Jak świat by się jawił, gdyby ktoś was pozbawił
Pożywienia i miejsca do spania?
Nim śnieg zimę zaściele, kotu trzeba niewiele:
Kąt spokojny i trochę jedzenia
Gdy za oknem wiatr huczy, niech spokojnie pomruczy
o tych sercach co nie są z kamienia
Chociaż pewnie powiecie, że to jakaś głupota,
Oczywistą wam prawdę przedłożę:
Gdyby każdy na świecie choć jednego wziął kota,
To bezdomnych nie byłoby stworzeń.

Miłego czytania!
Mario28. To bardzo pięknie, że w swoich postach umieszczasz wiersze o kotach. Tylko dlaczego nie podajesz informacji o autorach tych wierszy. W kilku Twoich postach znalazłam kilka moich wierszy, które znajdują się na stronie Fundacji Canis. Wiersze te nie są anonimowe, podane jest moje imię i nazwisko jako ich autorki. Ktoś kto czyta Twoje posty mógłby odnieść mylne wrażenie, że jesteś autorką tych wierszy. Dlatego proszę abyś zechciała pod każdym z wierszy umieścić wyraźnie moje imię i nazwisko, a jeśli nie, usuń je z Twoich postów.
Iwona Wideryńska (autorka)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 80 gości