żeby nie przeciągać od razu na wstępie napiszę ze Gina żyje
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
.
przed operacją znowu zrobiono jej morfologie, wyniki bardzo dobre. potem godzina czekania w poczekalni (nie opłacało sie wracać do domu), kolejne pól przy niej aż dojdzie do siebie. widziałam jej śledzionę (nie wiem jak to się w psie mieści
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
) , guza-wielka czarna narośl. guz już się wylewał, wyglądało to jakby z jej śledziony wypadły takie mini jelita.
nie chciałam badać czy guz jest złośliwy, za duży koszt który i tak by nic mi nie dał. jak najbliższy tydzień będzie ok, będę po prostu cieszyć się kazdym dniem nie licząc dni, tygodni....
nie wiem jak określić obecnie jej stan, w nocy zwymiotowała po wypiciu wody, zasikała też materac, o taksówce nie wspomnę. rano była już na siusiu, wypiła wodę, nie ma póki co wymiotów. po południu jadę z nią na wizytę i tak przez kilka dni o ile wszystko będzie ok. z racji jej wieku lekarz boi się że moga wysiąść jej nerki lub wątroba po obciążającej operacji. rokowania wg niego to miesiąc do roku. mam nadzieję że ile nie jest jej dane pożyć to to życie będzie bez bólu i cierpienia. o więcej nie proszę.
mam karmić ją ogólnie tym co zawsze ale z faktu funkcji śledziony i utraty krwi mam przejść na jakiś czas na coś a'la barf tzn karmić ją wołowiną, czerwonym mięsem, wątrobą, burakami. na surowo.
nie było by w tym nic śmiesznego gdybym nie słyszała jak wet do znajomych ze szczeniakiem, mówił że barf to, cytuje: "gówno", nowa moda, bo przecież od 40 pokoleń psy jedzą co innego. że royal to super karma ma wszystko co powinna. a barf to mielone odpadki które nie nadają się do jedzenia- po chwili zajarzyłam że barf wg niego i jego znajomych to mielone mieszanki a nie mięso ze sklepu czy od rolnika.
aż mnie nosilo żeby coś powiedzieć, ale powstrzymała mnie świadomość ze ten wet zaraz będzie kroił mojego psa.
ogólnie jego podejście mnie nie dziwi, na poczekalni 4 plakaty royala, dwa puriny, to do czegoś zobowiązuje. martwi mnie to że wokół tego weta krążą legendy, właściciele mają go za guru a jego nazwisko zna każdy w mieście od 20lat. w klinice jest kilku wetów ale każdy klient czekał w kolejce do niego mimo że on przez 1,5h był zajęty moim psem.
teraz wiem że u mnie barf z takimi wetami nie przejdzie na szerszą skale