Natalko bardzo ci współczuję.
U mnie minęły wczoraj dwa miesiące.
Wiem jak teraz się czujesz, ból ogromny i przerażająca pustka. I te głupie komentarze , brak zrozumienia.
Ale widać że masz serce ogromne i twój Kajtuś miał wspaniały domek .
nusia 13 mam tak jak ty , mój mąż już zauważył że szukam kopi, chodź zawsze znajduje coś negatywnego żeby oddalić znalezienie psiaka. Myślę że nie jestem jeszcze gotowa. I tak jak większość boję się że będę porównywać do Tofusia.
Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Agaaa12 mam nadzieję że było mu u nas dobrze i znowu płacze... bardzo za nim tęsknię, chciałabym się do niego przytulić bo zawsze był w tych złych chwilach przy mnie i w tych dobrych również. Ciężko mi jest się pogodzić z tym że już go nie zobaczę chodzę do niego na grób... rozmawiam bo czuję że on tam gdzieś jest i mnie wysłucha jak zawsze
Oczywiście gdybym zdecydowała się pokochać kolejnego "Kajtka" szukałabym kopii... uwielbiam sposób bycia tych psów, ale kto mi zastąpi moje psie dziecko? To już nie będzie ten sam piesek
Życzę Wam wszystkiego dobrego
Oczywiście gdybym zdecydowała się pokochać kolejnego "Kajtka" szukałabym kopii... uwielbiam sposób bycia tych psów, ale kto mi zastąpi moje psie dziecko? To już nie będzie ten sam piesek
Życzę Wam wszystkiego dobrego
Jestem tutaj tylko po to żeby sobie wyobrazić śmierć mojej kochanej Luny, a teraz gdy przeczytałem te wszystkie historie mam łzy w oczach.
Natalala bardzo mi przykro:( wiem co czujesz:( trzymaj się .U mnie minelo pol roku ale nadal bardzo przezywam.Sa lepsze i gorsze dni... Ale nadal bardzo boli i wiem ze nic juz nigdy nie bedzie takie jak bylo;( 3maj sie jakos;* Najgorsze sa początki... Z czasem będzie troszke lepiej, czas pomaga ale niestety nie leczy bólu. Poprostu uczy nas zyc z nim. Trzymaj sie i glowa do gory.Twoj skarbus napewno nie chciałby widzieć Cię smutnej
Każde z tych naszych psiaków jest cudowne, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju i zawsze będziemy tęsknić. U mnie minął miesiąc i jest dobrze, sama się czasem dziwię. Staram się nie myśleć o tym co się stało, ale kiedy przychodzi moment, że myślę, to wciąż nie mogę uwierzyć. Eh, to naprawdę trudne tematy. Trzymajcie się ciepło.
Kaju zazdroszczę ze jakos to znosisz i juz nie jest tak ciężko. To dobrze.Wiem ze trzeba sie pogodzic i zyc dalej bo nie ma innego wyjscia ale to takie trudne:( Tez staram sie dużo nie myslec tylko zajmowac głowę czyms innym ale jak tylko zacznę wspominac to odrazu są łzy i zlosc na swiat dlaczego tak sie musialo stac;(( Niestety nie mam innego wyjscia jak sie zaczac z tym godzić ..tylko jak? ;(( Pozdrawiam wszystkich i życzę duzo siły
Nie potrafię o Nim nie myśleć...to przychodzi samo! Był częścią mojego życia! Mam z nim wspaniałe wspomnienia, które wracają przy okazji rozmowy z kimkolwiek. Bardzo go kocham...kochałam... i nie potrafię od tak zapomnieć. Był ze mną przez całe dzieciństwo wiem że piszę jak nawiedzona, ale mam wrażenie jakbym straciła moje dziecko- opieka pod koniec jego życia dokładnie tak wyglądała...
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Cysia, ja zdaję sobie sprawę, że w moim przypadku pomogła ta mała istotka, która zajmuje mi cały wolny czas i zwyczajnie nie mam kiedy rozpamiętywać. Ale mimo to są chwile kiedy wspominam i wtedy jest mi źle. Dzisiaj byłam z Tosią na szczepieniu w tej samej klinice w której odszedł mój piesiu i nie było to miłe przeżycie.
Natalala, nie chodzi o to żeby zapomnieć, bo tak się nie da, poza tym nikt nie chciałby zapominać o tak pięknej przyjaźni i miłości jaka nas łączy z naszymi pieskami. Chodzi o to, żeby się z tym pogodzić, bo wszyscy odchodzą, tak samo ludzie jak zwierzęta i nic na to nie poradzimy. Tobie jest ciężko, bo wychowałaś się ze swoim pupilem i pewnie nie pamiętasz nawet życia przed nim, bardzo Ci współczuję, ale przyjdzie moment, że zaakceptujesz fakt jego śmierci, tylko musi minąć odpowiedni czas.
Natalala, nie chodzi o to żeby zapomnieć, bo tak się nie da, poza tym nikt nie chciałby zapominać o tak pięknej przyjaźni i miłości jaka nas łączy z naszymi pieskami. Chodzi o to, żeby się z tym pogodzić, bo wszyscy odchodzą, tak samo ludzie jak zwierzęta i nic na to nie poradzimy. Tobie jest ciężko, bo wychowałaś się ze swoim pupilem i pewnie nie pamiętasz nawet życia przed nim, bardzo Ci współczuję, ale przyjdzie moment, że zaakceptujesz fakt jego śmierci, tylko musi minąć odpowiedni czas.
Dwa dni temu straciliśmy naszego Dina. Był z nami 14 lat. Włochata, pełna życia psina. Półtora roku temu dowiedzieliśmy się, że jest nieuleczalnie chory. I nadszedł ten czas kiedy widziałem w jego oczkach prośbę o uwolnienie z ziemskiego życia. Zasnął na moich rękach. Boże, jaki to ból. Mam wrażenie jakby część mnie umarła, czasami myślę, że mi serce pęka. Zawsze był, czekał, witał, przychodził na głaskanie. A ja sprawdzałem gdzie On śpi. A teraz Go nie ma. Wszystko co jest w domu przypomina mi o nim. Straszne, nie potrafię tego opisać. Dziekuje Ci za to, że byłeś z nami i tyle dałeś nam swojej psiej miłości. Kochamy Cię.
-
- Posty:2
- Rejestracja:07 listopada 2018, 13:56
- Kontakt:
We wtorek rano odeszła nasza dalmatynka Wera. Miała 14 lat i 4 miesiące. Załamanie zdrowia przyszło po wakacjach i miało galopujące tempo. Wiem, że nie ma lekarstwa przeciw starości, ale ból po stracie pupila jest ogromny. Wera była z nami od drugiego miesiąca swojego życia, dostaliśmy ją 2 tygodnie po wprowadzeniu się do nowego domu, bardzo przyjaźniła się z naszymi kotami, była dla nich nianią. Rządziła na swoim podwórku. Pozostało po niej puste legowisko w przedpokoju. Dziś wiem, że teraz damy dom psu ze schroniska, będziemy go kochać i pielęgnować.
Urszula, przyjmij moje wyrazy współczucia. Fajnie, że tak szybko podjęliście decyzję o drugim psiaku, tyle ich czeka w schroniskach na swój własny, ciepły domek. Na pewno dacie mu miłość i szczęście.
Nie wiem czy mi się teraz wydaje, ale ta 14-stka to jakaś przeklęta liczba, bardzo często się tu w tym wątku pojawia.
Nie wiem czy mi się teraz wydaje, ale ta 14-stka to jakaś przeklęta liczba, bardzo często się tu w tym wątku pojawia.
Wspomnienia są niesamowite, te pierwsze, jak piesek był mały, rósł i broił, te kolejne przepełnione miłością, radością, przyjaźnią i zabawą oraz te ostatnie smutne, jak moja piesia cierpiała, jak pomagałam jej chodzić, stać, karmiłam w legowisku, jak wycierałam jej łzy. Ona, mimo tego, jak się czuła, za to machała mi ogonem. Ale nie wolno nam zapomnieć, nie wolno się obwiniać, bo do końca jesteśmy przy naszych pupilach, do końca oddani i pomocni choć jednak bezsilni.
Jest też odwrotnie, w 2015 roku odeszła tragicznie młoda dziewczyna, która od nas wzięła kilkumiesięcznego czarnego kotka. Lucek miał rok, jak odeszła, ale ich przyjaźń była tak wielka, że kotek nie pogodził się z jej śmiercią, zamieszkał dziko w okolicach cmentarza, gdzie ona leży. Minęły 3 lata, a on nadal pilnuje jej grobu, jest przy niej, ale boi się ludzi, nie chce podejść, już nas nie pamięta, nie pamięta zapachu, chociaż na imię Lucek reaguje. To jest niesamowite, jak cudowne są zwierzęta, ale równie smutne.
Jest też odwrotnie, w 2015 roku odeszła tragicznie młoda dziewczyna, która od nas wzięła kilkumiesięcznego czarnego kotka. Lucek miał rok, jak odeszła, ale ich przyjaźń była tak wielka, że kotek nie pogodził się z jej śmiercią, zamieszkał dziko w okolicach cmentarza, gdzie ona leży. Minęły 3 lata, a on nadal pilnuje jej grobu, jest przy niej, ale boi się ludzi, nie chce podejść, już nas nie pamięta, nie pamięta zapachu, chociaż na imię Lucek reaguje. To jest niesamowite, jak cudowne są zwierzęta, ale równie smutne.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości