Ja to przeszłam z moją sunią, taka yorkowata kundliczka, 14 lat, schorowana. Wychodząc z bloku nadzialiśmy się na pit bulla sąsiada, suka złapała moją za głowę, chyba tylko cudem udało mi się wyrwać ją z paszczy tłukąc agresora z całej siły po łbie i wciskając palce do oczu (to pomaga bo boli!) Mnie tez się po rękach dostało, parę dni miałam jakbym robiła mielonkę.owoc granatu pisze: 1. po powrocie ze spacerku na klatce schodowej spotykaja sasiadow , ktorzy ida na spacer z kundelkiem. pit bull rzuca sie na kundelka i chwyta go za gardlo. krzyki pieska spowodowaly , ze wybieglam na klatke schodowa. kundelka sila wyrwano sila z z paszczy pit bulla...... ile krwi bylo na schodach pisac nie musze. jego krzyk slysze do dzisiaj.
przez wiele miesiecy kundelek nie mogl samodzielnie jesc ale udalo sie go uratowac. niedawno w TV ogladalam program o pit bullach , mowiono , ze gdy on chwyci ofiare zebami - nawet gdyby go zabijano - nie pusci.
Suka do dziś nie nosi kagańca, policja mnie o mało nie potraktowała mandatem (za brak kagańca u mojego psa!)
Moja psica poważnie podczas ataku nadwyrężyła kręgosłup, odtworzyła się dyskopatia a spondyloza zaczyna coraz mocniej dawać o sobie znać
Sąsiad jest bezkarny, śmieje się prosto w oczy i szczuje bydlęciem.