Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

borowiecky
Posty:8
Rejestracja:29 czerwca 2019, 14:29

08 lipca 2019, 21:30

Też tak myślę, że dla psa i innych zwierząt najbardziej naturalne jest po prostu pochowane. W ich pierwotnym świecie i ogólnie w świecie zwierząt, zwierzę po prostu umierało, niektóre gatunki organizowały coś na wzór "pochówku", przeniesienie do bezpiecznego miejsca, zakrycie... Więc myślę, że to najbardziej naturalne wyjście :) Przez kilka dni też bardzo się martwiłam, co się dzieje z duszą mojego zwierzaka i przeszukałam chyba cały internet. Tak samo jestem katoliczką i nie za bardzo wierzę w teorie kościoła, która mówi, że zwierzęta nie mają duszy. Tak samo jak kościół ma różne zdanie na różne sprawy, m.in. pedofilia. Ale tutaj nie o tym, wierzę w Boga, w kościół nie za bardzo :) Ale przez cały czas towarzyszy mi cytat... to chyba Księga Koheleta? "Wszystko stworzenie oczekuje przyjścia Pana", także jak dla mnie jedno z dowodów na to, że spotkamy swoje ukochane sierściuchy w Niebie. Tak samo, jak jeszcze kiedyś uznawano, że zwierzę tylko "zdycha", tak podobno Jan Paweł II ogłosił, że zwierzęta mają duszę, a kilka lat temu papież Franciszek, pocieszając chłopca powiedział, że jego przyjaciel jest w Niebie. Oczywiście rzecznicy Watykanu to odwołali (tak jak wg nich pedofilii w kościele nie ma...)... ale mi dało wielką nadzieję i niemal pewność, że nasze zwierzaki są bezpieczne. Tak tylko chciałam się podzielić czymś, co sama znalazłam i trochę mi pomogło. Może i Wam się udzieli :)
Żabunia891201
Posty:9
Rejestracja:07 lipca 2019, 21:27

08 lipca 2019, 21:51

Mi bardzo. Dzięki temu nie myślę że już nigdy jej nie przytulę tylko że spotkamy się kiedyś i pojdziemy na długi spacerek. Ale teraz jest tak smutno... Moje mysli skupiają sie tylko na tych ostatnich dniach jej cierpienia zamiast tych dobrych momentach..
To takie nieprawdopodobne że jest czas w którym się kogoś ma przy sobie a potem nagle przychodzi cierpienie i potrafi przycmić tyle pieknych rzeczy..

Pozdrawiam
Ilonas
Posty:88
Rejestracja:01 października 2018, 10:54

09 lipca 2019, 22:32

Dziewczyny nie jesteście nienormalne! Ja swojego Pusiolka pochwalam u niego w jego letniej rezydencji.zadaszone ogrodzenie z wypasiona budka.mało tego , mimo że tam nikt nie wchodzi no chyba zeby go odwiedzić jest prostokąt wyłożony kamieniami tam gdzie spoczywa żeby ktoś na niego nie wszedł. Mało tego pochowalysmy go w jego ukochanym kocyku w kartonie żeby nie daj bóg ziemia na nim nie leżała i z jego ulubionymi ciasteczkami! I uwierzcie mi ze miałam w du*** co ktoś sobie o tym myśli czy mówi na temat temat. Zapalam tam znicze siadam obok niego i gadam. W budzie leży nadal jego poslanko i jego kocyk.nikt nie ma prawa tego ruszyć bo chyba bym zabiła. Nawet sierść jest tam cenna. A za 3 dni minie 7 mcy. Ktoś kto nie kochal tak mocno zwierzęcia nigdy tego nie zrozumie. Bd miał nas za idiotów ale wiecie co? Mam to gdzieś. Taki człowiek jest pusty bo nigdy nie zazna takiej miłości. A ludzka nie ma szans się równac z ta między pupilem a wlascicielem
borowiecky
Posty:8
Rejestracja:29 czerwca 2019, 14:29

10 lipca 2019, 17:36

U mnie dzisiaj mija równe 2 tygodnie. Dużo? Mało? Nie wiem... Mam dzisiaj słabszy dzień (jakby poprzednie były lepsze...), wszystko do mnie wraca, jakby to było wczoraj. Napisałam dzisiaj smsa do mojej mamy, żeby pogadać, bo ciągle mam wyrzuty sumienia, że to moja wina. Co usłyszałam? Że jestem dorosła i nie ma czasu na takie "pierdoły". Ogarnij się z tym psem. Aha, no wspaniałe wsparcie w rodzinie... Jeszcze się pokłóciłyśmy. Ciągle natykam się na jej sierść, a miała bardzo charakterystyczną. Najlepszą pamiątką po niej jest jej obróżka, w której jest sporo kępek jej sierści, tak, że mogę się do nich przytulić i poczuć je na skórze. A jak za każdym razem zdaje sobie sprawę, że już jej nie zobaczę (chyba, że spotkamy się w innym świecie) to moje serce znowu rozpada się na kawałki. Bardzo za nią tęsknię, ale niestety nie mam nawet tego komu powiedzieć...
Żabunia891201
Posty:9
Rejestracja:07 lipca 2019, 21:27

10 lipca 2019, 22:14

Oczywiście, że się zobaczymy w innym świecie, myśl o tym bo ten smutek gdy straci się pieska, choć sami o tym nie wiemy, bierze się w większości z tego że pozwolimy sobie uwierzyć w to, że jest inaczej niż z ludźmi, że psy nie idą do nieba... Pisałaś że jesteś katoliczką, to uwierz w to że Pan Bóg jest dobry i jeżeli na górze żebyś czuła się hmmm zbawionia (nie wiem inaczej jak to napisać :p) i do tego bedziesz potrzebowała swojej suni to będzie ona tam czekać :)

Przykro mi że Twoja mama nie przeżywa tak samo tego jak Ty ale na pewno za życia pieska też o nią dbała a to jest ważne. Psinka na pewno jest jej za to wdzięczna. Jak dałaś pieskowi godne życie pełne szczęścia to jest to najważniejsze. Sama wiesz jak żyją inne zwierzęta. Do mnie też jeszcze nie dotarło że moja sunia jest tam pod ziemią i nie mogę się do niej przytulić już :( i chciałabym przeprosić ją za te ostatnie dni, że tak cierpiała i do tego tak dobrze wiedziała że jedziemy ją uśpić, nie zapomnę tych przestrsszonych oczu:(a zawsze obiecałam jej, że nie pozwolę jej skrzywdzić nikomu :( też sugerowałam mamie żeby wet przyjechał do domu ale nie udało mi się.

Trzymaj się. Myśl o Waszym spotkaniu na górze, jakie będzie fajne, kiedys.
Guest
Posty:90
Rejestracja:23 kwietnia 2017, 11:54

11 lipca 2019, 11:11

Nie wierz w to co mówi większość księży ,ze pies nie ma duszy. Skąd oni maja monopol na wszelką wiedzę ?!!! przecież pies jak wszystkie zwierzęta to stworzenie Boze. Jak jest naprawdę tego nikt nie wie , nawet papież ! Większość księży jest okropna , znane są przykłady znęcania się księdza nad psem za co został ukarany. Ale są też księża , którzy traktują zwierzęta jak stworzenia Boze , z szacunkiem i miłością . Co roku w klasztorze OO Bernardynów w Krakowie , Tarnowie odbywają się msze z udziałem zwierząt. W internecie jest opisany przypadek we Włoszech, gdzie bezdomny pies pojawia się na mszy grzecznie siada za odprawiającym ją księdzem i w psim skupieniu słucha całego nabożeństwa.
Trzymaj się tego ,ze spotkasz kiedyś swojego pupila w lepszym świecie. Ja też mam sunię , którą bardzo kocham i nachodzą mnie takie same myśli . Nie wyobrażam sobie z nią rozstania na zawsze . „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.” - George Bernard Shaw.
Ilonas
Posty:88
Rejestracja:01 października 2018, 10:54

11 lipca 2019, 21:42

" psy nie umierają, one śpią w naszych sercach"
Ilonas
Posty:88
Rejestracja:01 października 2018, 10:54

11 lipca 2019, 21:45

Zabunia na co była chora Twoja sunia?
Żabunia891201
Posty:9
Rejestracja:07 lipca 2019, 21:27

25 lipca 2019, 23:57

Cukrzycę i chyba też nowotwór, ślepota oraz różne schorzenia ktore pieska na starość mogą dopaść. Pamietam jak taką malutką zabrałam ze schroniska a ten czas tak prędko przelecial. Przykro mi że na koniec tak cierpiala i byla taka przerażona jak byliśmy u weta ostatni raz :(
borowiecky
Posty:8
Rejestracja:29 czerwca 2019, 14:29

26 lipca 2019, 22:14

Moja też miała cukrzycę... Serce mi pękało, jak w lutym już przestała widzieć. W dzień śmierci miała idealny poziom cukru, wręcz leciutko za niski, mieliśmy zmniejszać dawkę... Ale finalnie było to serduszko i ten cholerny upał, który po kilku dniach przestał tak doskwierać. Codziennie myślę czy gdyby przetrzymała te kilka dni... nadszedł by chłód i może byłaby tutaj ze mną. Dzisiaj mija równy miesiąc odkąd nie ma mojej dziewczynki. Niby jest nieco lepiej, ale to jeszcze bardzo daleko do życia, które miałam przed jej odejściem. Pocieszam się tym, że teraz nareszcie widzi, bo było widać, jak była zdezorientowana utratą wzroku. Nie wiem czy też tak macie, ale ja czuję nadal jej obecność, tak jakby była za grubą szybą, nie widzę jej, ale wiem, że jest obok i oby tak było...
ttrroo
Posty:5
Rejestracja:02 sierpnia 2019, 15:09

02 sierpnia 2019, 15:14

Każdy tak naprawdę przeżywa to po swojemu . Ja kilka lat temu straciłam swojego ukochanego psa . Wiadome , najgorzej jest na samym początku . Potem do człowieka dochodzi , że niestety taka jest czasami kolej rzeczy . ludzie umierają , zwierzęta tak samo , dodatkowo zdecydowanie szybciej od nas . Najgorsze jest to , że czasami zwierzęta są cieplej wspominane niż niektórzy ludzie , to tak na marginesie . Jak to mówi przysłowie , czas leczy rany . moim zdaniem to jest tutaj najlepsza odpowiedź . Oczywiście , trudno jest to całkowicie pogodzić się , zwłaszcza , jeśli ktoś zżył się ze swoim psem no ale po jakimś okresie jest na pewno łatwiej niż na początku
janka
Posty:4
Rejestracja:12 sierpnia 2019, 21:26

13 sierpnia 2019, 01:32

Ilonas pisze:
11 lipca 2019, 21:42
" psy nie umierają, one śpią w naszych sercach"
dokładnie tak. Niestety wiem jak jest cieżko , sama nie raz przezyłam odejście najukochańszego przyjaciela :( Żal i bol wielki, do dziś mimo upływu lat płacze na to wspomnieie. Psiaki powinny żyć o wiele wiele dłużej, zasługują na to czasem lepiej niż niektorzy ludzie
Ilonas
Posty:88
Rejestracja:01 października 2018, 10:54

15 sierpnia 2019, 20:17

Mi dziewczyny minęło już 8 mcy bez Pusia. Jak się czuje? jakos dziwnie.jakby minęły wieki bez niego.zal i ból nadal ogromny. I tego myślę że nawet upływ czasu już nie zmieni. To tak jakbym straciła własne dziecko
borowiecky
Posty:8
Rejestracja:29 czerwca 2019, 14:29

17 sierpnia 2019, 19:02

Też czuję się jakbym straciła dziecko. Moi dziadkowie zawsze mówili o moim psie, że to "moje dziecko", a do mojego piesia babcia zawsze mówiła "mama do Ciebie przyszła", albo "ale Cię ta Twoja mama kocha". Trochę gadanie, a trochę jeszcze bardziej sprawia, że uczucie jakby to było moje pełnoprawne dziecko. Mam nadzieję, że prawdziwe matki mnie nie zjedzą za te porównania.
JoanMi
Posty:2
Rejestracja:16 sierpnia 2019, 18:40

18 sierpnia 2019, 07:25

Straciłam swoją ukochaną sunię 10 lipca.....jestem mamą 3 dzieci a dokładnie czuję się jakbym dziecko straciła, bo Miliusia była moim dzieckiem... najmłodszym, ukochanym i wielbionym przez całą rodzinę. Zgubiła mnie chyba ta ogromna miłość do niej ... miała dopiero niecałe 4,5 roku, oddałam ją do sterylizacji, bo chciałam oszczędzić jej chorób i zapewnić jej dobre życie jak najdłużej...niby dobry gabinet, niby dobry weterynarz, a moje najdroższe serduszko podobno przestało bić podczas zabiegu i nie dało się jej uratować ....Ból i rozpacz rozdziera moje serce, moje życie zatrzymało się na tamtym dniu, nie wierzę i nie dociera do mnie że tak brutalnie mi ją odebrano....piękną , cudowną, mój cień w każdej minucie, największą miłość i najpiękniejszy prezent od losu jaki dostałam. Jeszcze taka młodziutka, miałyśmy tyle planów, od 3 miesięcy w końcu własny dom z ogródkiem, który był dla niej, tak się cieszyłam że w końcu będziemy miały tyle miejsca tylko dla siebie...Nigdy się z tym nie pogodzę....weterynarz stwierdził że "być może miała ukrytą wadę serca i bardzo mu przykro"....niestety zniszczył moje życie które stało się pasmem łez i ogromnego bólu.....
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 36 gości