radzę to zobaczyć i się zastanowić
http://www.brightlion.com/InHope/InHope_pl.aspx
Bądz odpowiedzialnym właścicielem !!
psy bez rodowodu
Mam wrazenie, ze nie trafi to do rozmnazaczy
Oni maja swoja mantre - szczenieta/kocieta, ktore naprodukowali, ZAWSZE trafiaja w najlepsze rece i NIGDY nie beda w schronisku
Tylko skad sie biora tam zwierzaki?
Spadaja z kosmosu?
Przygnebiajace to
Oni maja swoja mantre - szczenieta/kocieta, ktore naprodukowali, ZAWSZE trafiaja w najlepsze rece i NIGDY nie beda w schronisku
Tylko skad sie biora tam zwierzaki?
Spadaja z kosmosu?
Przygnebiajace to
enigma Ty jestes z forum zwierzaki?
Masz racje z takimi ludzmi trudno się dogadac, oni mają już swoje wrobione zdanie, ale zawsze warto.. chociaż jeśli dla nich to dodatkowy dochod to będzie problem. Jednak może to przekonać posiadaczy normalnych psów.. bo czesto zdaza się że Pani Kowalska ma pieska x a Pan Nowak suczke y i nagle postanawiają miec szczeniaki po swoich pieskach, bo beda takie słodkie...
Masz racje z takimi ludzmi trudno się dogadac, oni mają już swoje wrobione zdanie, ale zawsze warto.. chociaż jeśli dla nich to dodatkowy dochod to będzie problem. Jednak może to przekonać posiadaczy normalnych psów.. bo czesto zdaza się że Pani Kowalska ma pieska x a Pan Nowak suczke y i nagle postanawiają miec szczeniaki po swoich pieskach, bo beda takie słodkie...
anka - to jest wlasnie to - trzeba wysylac ten film do wszystkcih co sie oglaszaja z "super reproduktor" i "suka czeka na partnera" oraz wszystkcih co maja szczeniaki, wiadomo, do wiekszosci nie tafi, ale jezeli trafi chociaz do kilku osob to bedzie juz dobrze, to bedzie o te kilkanascie cierpiacych stworzen psów mniej !
Pseudohodowlom i rozmnażaczom - mówmy stanowcze NIE
Filmik dla wszystkich miłosników zwierząt - o rozmnazaniu, zyciu psów i kotów
Zobacz tutaj
...jesli jestes odpowiedzialnym opiekunem gleboko do serca wezmiesz to co zobaczyles. Pamietaj...gdzies....ktos....moze i Ty....przyczenil sie do smierci niczemu niewinnych, mlodych, zdrowych zwierzat w schroniskach dlatego ze nikt ich nie chcial lub nie bylo miejsca dla nich w schronisku.Schroniska nie sa z gumy, nie rozciagna sie..Posiadanie psa czy kota to Twoja decyzja. To przywilej, odpowiedzialnosc i obowiazki do jego naturalnej smierci a nie przymus, chwilowy kaprys.
Nie popieraj rozmnażalni, nie dokładaj biedy kociej (pseudohodowle, domowe kotki)
RASOWY=RODOWODOWY
Cytat. z ZAKAZ REKLAMY
O kotach rasowych, rodowodach i dziwnym zjawisku
"rasowych bez rodowodu" ...
Marzymy o nabyciu rasowego kota, ale te "z papierami" wydają nam się takie drogie. Postanawiamy, więc rozejrzeć się za "rasowcem" bez rodowodu. Ale co naprawdę wiemy o takim zakupie?
Najpierw, więc powinniśmy zastanowić się, co to znaczy, że rasowe zwierzę jest nierodowodowe? Co może być przyczyną, że hodowcom zdarza się takie zwierzęta sprzedawać?
Brak rodowodu uniemożliwia nam określenie pochodzenia zwierzęcia, co oznacza, że nie możemy być pewni, czy kotek wyglądający, dajmy na to, jak pers rzeczywiście nim jest. Nie jest to może istotne, jeśli kupujemy kota wyłącznie z uwagi na jego wygląd, natomiast bardzo ważne, jeśli dokonując wyboru spodziewaliśmy się nabyć kota o charakterystycznych dla danej rasy zachowaniach.
Wbrew obiegowym opiniom przynależność kota do określonej rasy mówi nam, bowiem o nim bardzo dużo. Pomijając właściwości osobnicze, które różnicują każde zwierzę (podobnie jak jest to u ludzi), rasowy kot posiada, bowiem również cechy, które niemal w stu procentach można przewidzieć. Należą do nich: temperament (flegmatyczny pers i żwawy somalijczyk w swojej odmienności przypominają wręcz różne gatunki zwierząt), sposób zawierania przyjaźni z człowiekiem (są rasy kotów przywiązujących się do całej rodziny i takie, które wybierają sobie spośród niej jeden obiekt do kochania), rozmowność (przedstawiciele jednych ras są bardzo głośne, innych - prawie nieme), upodobania do skakania (są rasy kotów wędrujących po karniszach i takich, których nawet stół nie kusi).
Bez rodowodu nigdy nie uda nam się ustalić, kim byli rodzice naszego kotka i jakie wady lub zalety mu przekazali.
To, że niby - rasowy kociak mniej kosztuje, nie jest bynajmniej żadną okazją. Każda, naprawdę, każda promocja ma swoją przyczynę i zawsze coś się pod nią kryje. Dlatego nabywając kota powinniśmy obowiązkowo zapytać, dlaczego jest bez rodowodu.
Czasem, choć statystycznie najrzadziej, powód jest bardzo prosty - kotek to np. efekt eksperymentu lub hodowlanej "wpadki" (niezamierzona krzyżówka np. dwóch ras) - w takim przypadku ryzyko związane z jego zakupem jest praktycznie żadne.
Najczęściej jednak nierodowodowe kocię ma jakąś wadę wykluczającą je z hodowli. Wady bywają różne: nabyte (kotek doznał jakiegoś urazu, lub przeszedł niebezpieczną chorobę) i wrodzone (np. niezgodna ze wzorcem kolorystyka czy budowa ciała, zgrubienie na ogonie, krzywy zgryz, głuchota). O wszystkich tych okolicznościach powinniśmy zostać szczegółowo poinformowani.
Jeśli hodowca twierdzi, że po prostu nie miał czasu lub ochoty wyrobić kotu papierów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że chce nas oszukać i zataja przed nami powód naprawdę groźny, o którym on już wie, a który my niebawem poznamy - np. nieuleczalną chorobę kotka.
Niestety największy, tzw. czarny rynek zbytu niby rasowych kotków, tworzą pseudohodowcy. Zwierzęta, które oferują nam tego pokroju ludzie, albo pochodzą z tzw. tzw. lewego, tj. pozaprzepisowego krycia, albo są wręcz produkowane, z przeznaczeniem i wyłącznie na sprzedaż.
Żeby maksymalnie zabezpieczyć się przed przykrymi niespodziankami, które może Ci sprawić kontakt z pseudohodowcą powinieneś kierować się następującymi wskazaniami:
NIGDY nie kupuj zwierzęcia od ludzi o nieustalonej tożsamości, prawdziwi hodowcy nie mają powodu, żeby wstydzić się swego nazwiska!
NIGDY nie dopuść do tego, żeby transakcja odbyła się bez umowy kupna/sprzedaży, tzn., żeby handlujący mógł wyprzeć się kontaktu z Tobą!
NIGDY nie kupuj zwierzęcia od handlarzy żywym towarem (na bazarze, na rynku, w złych warunkach)! Choć motywy jego nabycia możesz mieć najszlachetniejsze, np. ratowanie czyjegoś życia) efekt takiego postępowania i tak jest jeden - te potwory bez cienia sumienia mają się coraz lepiej, a maltretowanych przez nich istot jest coraz więcej...
NIGDY i od NIKOGO nie kupuj kotka zanim nie skończy on, co najmniej dziesięciu tygodni!
NIGDY i od NIKOGO nie kupuj kotka bez książeczki szczepień. Do około siódmego tygodnia życia kocięta karmi jeszcze matka, do około ósmego tygodnia mają one dzięki karmieniu naturalne przeciwciała. Potem bezwzględnie powinny być zaszczepione i MUSI minąć jeszcze dwa tygodnie zanim nie zostanie zaobserwowana reakcja poszczepienna. Jeśli kotek jest zdrowy wszystko będzie OK., jeśli nie - właśnie po szczepieniu zwykle pojawiają się kłopoty i zakażone wirusem zwierzę zaczyna sprawiać problemy).
NIGDY nie kupuj kotka, który jest osowiały czy apatyczny, który ma biegunkę, wyciek z nosa lub oczu, któremu widać trzecią powiekę, który ma brudne uszy czy wzdęty brzuszek!
Takie objawy mogą wskazywać na poważne, nawet śmiertelne, niedomagania zdrowotne malucha. Handlarze żywym towarem bardzo często sprzedają
5 - 6 tygodniowe oseski, żeby kupujący mieli jak najmniejszą szansę dokładnej obserwacji i żeby zagrać na ich uczuciach... Niektórzy łudzą się, że w ich rękach kiciuś szybko odzyska siły. W rzeczywistości rzadko tak się dzieje. Najczęściej przeżywa się niestety tylko bolesne rozczarowanie.
Jeśli NAPRAWDĘ Chcesz pomóc wyrwać jakąś puchatą istotkę z rąk potwora namawiaj go raczej, żeby kiciusia ODDAŁ nie SPRZEDAŁ - Zrozum - komuś takiemu jak on nie należy się nawet jedna złotówka, jeśli ją zarobi będzie powtarzał swój niecny proceder w nieskończoność...
Zastanów się. A może zamiast ryzykownego zakupu spróbujesz poszukać swojej futrzastej miłości w kocim azylu, w schronisku? Tam bardzo często znajdują się koty przypominające rasowce, czekające na dom i czułe serce. Nikt nie oszuka Cię, że masz przed sobą potomka medalistów. Twoje pieniądze nie zasilą kieszeni jakiegoś hochsztaplera i niegodziwca. Będziesz miał za to szansę wyboru tego jedynego wśród całej gromady jedynych i niepowtarzalnych. Pomyśl o tym.
Autorka tekstu: Aneta Sołowiej
Drobna uwaga
Czasami zdarza się, , ze jeśli kupujemy w hodowli kociaka „na kolanka” – czyli nie do wystawiania – hodowca może wydać kupującemu kserokopie rodowodu a oryginał dopiero wtedy, kiedy kot zostanie wykastrowany.
PSEUDOHODOWLE
Opracowane na podstawieZAKAZ REKLAMY
Co to jest pseudohodowla ?
Jest to takie miejsce, gdzie produkuje się koty przypominające wyglądem koty rasowe. Najczęściej pseudohodowcy mówią, że sa to koty rasowe bez rodowodu, po rodowodowych rodzicach, co jest możliwe, ale najczęściej nie jest prawdą. Tak naprawdę nie wiadomo jak wyglądali rodzice kociaków. Kot nieposiadający rodowodu nie jest przedstawicielem żadnej rasy, nie można wyrokować jak będzie wyglądał gdy dorośnie ani jaki będzie miał charakter.
Pseudowhodowcy najczęściej proponują kota w „atrakcyjnej „ cenie. – Kot z rodowodem kosztuje 2000-2500 zł u nich bez rodowodu 1000. Pamiętaj, wyrobienie rodowodu to 30 zł a niska cena jest tylko z pozoru atrakcyjna: najczęściej zwierzak jest chory, nie ma szczepień no i jest powiedzmy sobie wprost psim lub kocim kundelkiem, który ma wygląd zbliżony do rasowego zwierzaka. Takich kundelków jest sporo w schroniskach za darmo a zabierając jednego stamtąd ratujesz mu życie…
Zbierzmy wszystko w punktach :
- Nie ma kotów rasowych bez rodowodu. Kupując takiego "rasowca" pozwalamy zarabiać oszustom. Wszystkie koty urodzone w prawdziwej hodowli mają rodowody. Także, gdy są ostatnie z miotu i nie trzymają doskonałego standardu rasy, (czyli nie będą odnosiły sukcesów na wystawach) otrzymują rodowód. RASOWY =RODOWODY. To nie jest puste hasło, rodowód to nie świstek papieru to twoja gwarancja na to ze kociak jest danej rasy, miał takich a takich rodziców, jest zdrowy - dlatego właśnie jest rasowym zwierzęciem
- Najczęściej u pseudowhodowców zwierzęta trzymane są w złych warunkach, kotki są maksymalnie eksploatowane, rodzą zbyt często, chorują, umierają młodo. Często tez u pseudohodowcy można wybierać spośród kilku „ras kocich”, niektórzy posuwają się do tworzenia mixów typu rosyjski z MCO, co ma tragiczne skutki na zdrowie kociaków…
- Kocięta zbyt wcześnie opuszczają matkę (powinny mieć 12-14 tygodni!) a są sprzedawane już od 6 tyg., (dlatego ze nie widać jeszcze rozwijanych się chorób i nie trzeba ich dłużej karmić), najczęściej są chore, niedożywione, nieodrobaczane i nieszczepione (z prawdziwej hodowli kociaki mają za sobą 2 szczepienia!).
- Kupowanie kota z pseudohodowli powoduje, że one trwają. Skoro jest popyt, jest i podaż.
Pseudohodowle są nastawione na zysk, nie kierują się dobrem kotów, ograniczają wydatki - kiepska karma, brak opieki weterynaryjnej. Maksymalna eksploatacja kotek rodzących.
- Pseudohodowcy często krzyżują koty bardzo blisko ze sobą spokrewnione (rodzeństwo), co daje wszystkie negatywne skutki inbredu, tzw. "depresję inbredową". To po prostu produkcja kocich kalek. Część malców rodzi się na pozór zdrowa, ale w miocie bywają kotki z rozszczepem podniebienia czy kręgosłupa. Nie przeżywają więcej niż 2-3 dni, w męczarniach. Te pozornie zdrowe mają często poważne powikłania zdrowotne w dalszym życiu.
-Jeśli trafisz na hodowlę, w której proponuje Ci się kociaka z papierami i bez to również jest nie w porządku. Koszt rodowodu to koło 20 zł. Jeśli różnica jest większa - próbują Cię oszukać. Takie zachowanie powinno się zgłosić do związku!
-dzięki pseudohodowlom pogłębia się bezdomność i cierpienie kociej populacji, często kocięta, które sprawia masę trudności mało świadomemu opiekunowi (choroby czy brak socjalizacji kociaka) trafiają do schroniska lub do piwnic, albo, jeśli zwyczajnie nie znajdą nabywcy.
ZAKAZ REKLAMY
Czasem życie stawia nas w sytuacji gdzie musimy zdecydować czy wyrwać kociak z łap pseudohodowcy czy go tam zostawić:
Cartina z forum.miau.pl napisała: To jest bardzo trudny temat i wart tego żeby go dogłębnie przedyskutować.
Wiadomo, że kupiony kociak nie jest ani gorszy ani winny temu, że został powołany do życia na handel. Wiadomo, że taki kociak zasługuje na dobry dom tak samo jak każdy inny kot.
Nie w tym tkwi jednak problem. Uratowanie jednego kotka od handlarza jest działaniem krótkowzrocznym i szkodliwym. Wystarczy z targowiska żywym towarem przespacerować się do najbliższego schroniska i tam znajdzie się na pewno taki sam albo jeszcze biedniejszy kociak, który też czeka na dom. Dlaczego nie uratować tamtego kotka? Jeśli ktoś zdecyduje się na kupno kociaka od rozmnażacza to nie da domu innemu kociakowi ze schroniska lub innego miejsca powolnej zagłady, czyli tego innego kociaka nie uratuje.
Argument, że w ten sposób uratowało się tego konkretnego kociaka jest mało wartościowy, bo tym samym nie uratowało się innego tak samo potrzebującego. Życie za życie? Czym tu się cieszyć? Podpieranie argumentu zdjęciem puchatej kulki jest graniem bardzo ryzykownym, bo można dostać w zamian zdjęcie piwniczaka, który miał mniej szczęścia i właśnie umiera z wycieńczenia.
Najgorsze w tym jest szkodliwość tego działania. Kupujący daje zarobić rozmnażaczowi utwierdzając go w przekonaniu, że proceder wart jest zachodu..
Jakie są tego skutki? Pan rozmnażacz dalej będzie eksploatował swoje kotki i dalej będzie wystawiam kolejne mioty na sprzedaż. Straty minimalne, bo te, co nie zejdą można zlikwidować albo oddać do schroniska. Kociaki nic nie jedzą, nie leczy się ich, nie odrobacza... złoty biznes. Ktoś, kto kupił jednego kociaka i żyje w przekonaniu, że go uratował jest pośrednio odpowiedzialny za to, że jego bracia i siostry (może kilka, może kilkanaście kocich nieszczęść) z kolejnych miotów będą ofiarami handlarza.. Czy to jest dobre postępowanie? Moim zdaniem NIE.
Nie można żyć sobie w błogiej nieświadomości skutków, jakie się wywołuje swoim postępowaniem. Ktoś, kto mówi, że kupił i uratował jednego kota musi dodać, że dał powód do rozmnożenia następnych.
Jeśli ktoś bardzo chce uratować drącego się i bezbronnego kociaka to polecam schronisko, przytulisko, piwnice i ruiny. Tam są koty tak samo potrzebujące ratunku, tak samo ważne, ładne, kochane i miłe.
Może ktoś pomyśleć, że jednoosobowe oprotestowanie handlarza i odmowa kupna kota to działanie pozbawione sensu. Ja jestem przekonana, że wszystkie ważne zmiany zaczynały się właśnie od takich malutkich uczynków.
Chodzi o to żeby pomyśleć globalnie. Nie tylko o tym jednym biedaku, którego ma się akurat pod swoim nosem, ale o jego przyszłym rodzeństwie, które za kilka miesięcy też się będzie darło w tym samym miejscu oraz o takich samych biedakach, które urodziła dzika kotka i które dogorywają w jakimś paskudnym miejscu być może nawet niedaleko targowiska.
Dlaczego jest tylu handlarzy? Dlaczego jakieś durne baby wymyślają, że maja taką ładną kotkę to ją rozmnożą, bo na pewno będzie popyt? No, bo JEST popyt.
Podaży nie zlikwiduje się inaczej jak tylko poprzez zaprzestanie kupowania. Widział ktoś czarny rynek niechcianym towarem?
Domowi Rozmnażacze i „Miłośnicy”
Z wątku na forum ZAKAZ REKLAMY ( w wątku dużo zdjęć argumentujących poniższy tekst -ZAJRZYJ KONIECZNIE !!!)
Chciałabym abyśmy stworzyli watek, zdjęciowo - opowieściowy, który będzie jednym wielkim argumentem przeciwko rozmnażaniu kotów. Nie ukrywam - ze czasem dramatycznym. Chodzi mi o zdjęcia kociaków znalezionych, wydobytych ze schronisk, dzikich, chorych, bardzo chorych, kalekich. Tak, aby ktoś, kto nie jest zwolennikiem sterylizacji lub chce pozwolić swej kotce urodzić "raz dla zdrowia" zmienił zdanie i nie miał cienia wątpliwości, co do celowości sterylki, także aborcyjnej, jeśli trzeba.
Żeby uświadomić, na co skazujemy potomków naszych kotek - jeśli dopuścimy do rozmnożenia. I to ze za wszystkie koty ponosimy odpowiedzialność, nie tylko za nasze.
Co o tym myślicie?
W TYM WATKU PRZEDSTAWIAMY DOMOWE, OSWOJONE KOCIAKI URATOWANE Z ROZNYCH OPRESJI ZYCIOWYCH. TO NIE SA DZIKIE KOTY - TO SA KOTY POWOLANE DO ZYCIA MNIEJ LUB BARDZIEJ SWIADOMIE PRZEZ LUDZI.
TO KILKADZIESIAT KOCICH DRAMATOW - A TRZEBA MIEC SWIADOMOSC ZE NA KAZDEGO URATOWANEGO PRZYPADA KILKANASCIE, KILKADZIESIAT LUB KILKASET TYCH KTORYM SIE NIE UDALO. Z REGULY RODZENSTWO PRZEDSTAWIONYCH NA ZDJECIACH KOCIAKOW - NIE ZYJE.
Twoja kotka nie musi zostać matka - poród i odchowanie młodych to wielki wysiłek dla koteczki, w skrajnych przypadkach zagrażający jej życiu. Później należy się zastanowić nad domkami dla kociąt a o te - uwierz - potwornie jest trudno. A jeśli domki masz - możesz uratować życie kociąt, które już po świecie biegają a raczej na pewno nie przeżyją zimy z powodu głodu, zimna i chorób. Musisz wziąć pod uwagę ze kocięta będą musiały zostać przy matce, co najmniej 10-12 tygodni, będziesz musiała je żywić, odrobaczać a także zaszczepić. To koszty i to niemałe. Ktoś wyliczył ze wypuszczenie "w świat" zdrowego kociaka to koszt około 200 zł. Mogą tez przyplątać sie koszmarne powiklania związane z porodem i odchowaniem kociąt, których finałem będzie śmierć kotki.
Piszecie ze wychowanie maluchów jest pięknym przeżyciem. Owszem, jest - znam to, ponieważ miałam w tym roku kotkę z azylu i 5 kociąt. Tylko czy zdajecie sobie sprawę ze to tez loteria? Moje kociaki miały wadę genetyczna - ich leczenie pochłonęło kilka tysięcy złotych. Ale nie było wyjścia - biorąc je stałam się odpowiedzialna za nie do końca i walczyłam o nie tak jak walczyłabym o swoje koty, poświęcając blisko dwa miesiące mojego życia godzina po godzinie tym maluchom.
Jeśli tylko możecie - nie pozwolicie by kociej biedy było więcej i więcej... Te urodzone dzięki Wam kociaki być może będą miały dzieci a te z kolei kolejne dzieci... Część z tych dzieci może trafi do azylu, do kociego piekła...
NIE MAMY PRAWA DO TAKIEGO EGOZIMU, NIE MY TU JESTESMY PRIORYTETEM. Nie zapominajcie ze kotka nie chce zostać matka - to tylko instynkt a nie świadomie działanie.
Często pada argument - "rozmnożę swoja kotkę, bo już mam domki dla kociąt. Ludzie, którzy wezmą kotka ode mnie nie wezmą żadnego innego, biednego czy azylowego". Powtórzę to, co napisałam wyżej: NIE MAMY PRAWA DO TAKIEGO BEZDUSZNEGO EGOIZMU. A jeśli Ci ludzie nie wezmą innego kota - to ich strata. Ja osobiście takim ludziom nie powierzyłabym kilograma ziemniaków, jeśli w ich mentalności nie ma miejsca na ludzkie, współczujące odruchy dobrego serca a jest tylko zimne JA CHCE. Tym bardziej ze doświadczenia wolontariuszy wyadoptowujacych koty od wielu lat mówią ze takie domki sa najczęściej niewiele warte i masa tak oddanych kotków ląduje na ulicy, na wsi lub w azylu gdzie nędznie kończą swoją żywot.
Wiesz ze być może właśnie tak umrą potomkowie Twojej kotki? Kto weźmie za to odpowiedzialność? A może ktoś spali kociaki po Twojej kotce w piecu, utopi w szambie, zakopie żywcem w ziemi, nakarmi węże? Czy wiesz ze pozwalając jednej kotce rozmnażać sie raz w roku i jej potomstwu również - w krótkim czasie dojdziemy do KILKUNASTU TYSIECY kotów, których będzie wciąż i wciąż przybywało w postępie geometrycznym? Weźmiesz odpowiedzialność za taka lawinę nowego życia i masę cierpienia i śmierci?
Życie jest cenne, każde jest niepowtarzalne musimy wybrać, czy pozwolić
na tak wielka liczbę rodzącego się cierpienia, czy tez wyeliminować taka
możliwość zawczasu… Mnie w 100% przekonują umierające maluchy w azylu, cierpiące, obolałe, umierające we własnych ekskrementach. Wiem ze, czego oczy nie widza tego sercu nie żal - może nigdy nie byłaś w azylu, nigdy kociak nie umarł Ci z głodu lub choroby na rękach... Ale musisz mieć świadomość ze tak sie dzieje, masowo - a rozmnażając zwierzęta domowe stajemy sie współwinnymi tych codziennych kocich dramatów. My-ludzie musimy myśleć o wszystkich kotach. Niechcianych kociąt jest tak wiele, kilkaset tysięcy umiera rocznie w ogromnych mękach - w perspektywie kilku lat przyczynisz sie do tego ze będzie ich więcej i więcej a i tragedii i cierpienia więcej... Nie rób tego. Pomyśl jeszcze spokojnie czy rozmnażać kotkę czy nie patrząc na sprawę z takiego właśnie, szerszego punktu widzenia. Pomyśl ze kocięta, które powołasz na świat odbiorą domy a wiec szanse na życie kociakom, które już brykają po świecie. A jeśli kociaki urodzą sie kalekie acz zdolne do życia? Chore? Uszkodzone? Tez będziesz miała dla nich domki?
Tylko bardzo, bardzo proszę - jeśli tylko możecie nie zwiększajcie ilości kotów, świadomie czy niechcący. Proszę, nawet, jeśli Was jako ludzi będzie to sporo kosztowało. Nie o nas tu chodzi, nie my tu jesteśmy priorytetem...
A teraz przeczytaj,:•CO GROZI TWOJEJ KOTCE W OKRESIE POPORODOWYM:
skopiowane dzięki fruuu ze strony: ZKAZ REKLAMY
Patologia okresu poporodowego obejmuje zespół zmian chorobowych będących następstwem obciążeń związanych z ciążą, porodem i laktacją. Duża część tych zaburzeń ujawnia się nagle i ma przebieg ostry, stanowiąc zagrożenie dla życia zarówno matki, jak i potomstwa. Wśród nich możemy spotkać:
1.zaburzenia przemiany materii związane z ciążą i laktacją
2.zaburzenia gospodarki mineralnej związane z ciążą i laktacją
3.współistniejące choroby matki nasilone w wyniku ciąży i laktacji
4.niezakaźne zaburzenia okresu poporodowego ze strony macicy:
-poporodowy bezwład macicy
-krwawienie poporodowe
-zatrzymanie lochii,
-zatrzymanie łożyska,
-wgłobienie i wypadnięcie macicy
-SIPS (miejscowe zaburzenie kurczliwości macicy w miejscu łożyska)
5.niezakaźne zaburzenia laktacji:
-bezmleczność
-nadmierna mleczność, zastój mleka i jego powiklanie w postaci ostrych zapalen gruczolow mlekowych
-zespół toksycznego mleka
6. zakażenia typowe dla okresu poporodowego:
-posocznica
-ostre poporodowe zapalenie macicy
-zapalenie gruczołu mlekowego
7. zaburzenia instynktu macierzyńskiego.
Należy pamiętać, że we wczesnym okresie poporodowym istnieją ścisłe zależności między zdrowiem matki i noworodków. Powoduje to konieczność ich kompleksowego traktowania podczas diagnostyki i leczenia.
Musisz liczyć sie z takimi komplikacjami, które będą wymagały od Ciebie: Twojego czasu, pieniędzy, czasu, pieniędzy, czasu....
__________________________
Chciałam opowiedzieć o pewnym domu, w domu, w którym żyły koty i ludzie. O kocim piekle.
Mieszkanie w schludnej kamienicy, acz już z zewnątrz widać ze mieszkanie nietypowe - okna uszkodzone, pomalowane dziecięcą ręką w kolorowe motyle i kwiaty. Bramę otworzyła elegancka, młoda i zadbana blondynka. W mieszkaniu dwoje dzieci Ok 10-12 lat, starszy pan oraz koty. A zaczęło sie niewinnie - od jednej przygarniętej koteczki o ciekawym umaszczeniu. Później przychodziły kolejne koty, rodziły sie kolejne koty. Liczba w ciągu dwóch lat sięgnęła 72 sztuk - niekastrowanych, wciąż rozmnażających sie kotów. Około 30 niekastrowanych kocurów i zdolne do rozrodu kotki. Smród nieludzki, zaznaczone i obsikane z góry na dół ściany, trzy puste kuwety dla wszystkich zwierzaków. Trzy puszki psiego jedzenia i kawał chleba na dzien. To wszystko. I prawo do rozmnażania....
Pani nie pozwoliła sterylizować kotnych kotek z powodu przekonań - kilka dni później zdała mi beznamiętnie relacje jak to wróciła do domu a kocury włóczyły po podłodze główki świeżo narodzonych kociąt.
Kotki wciąż gwałcone, rodzące kilka razy w roku - licząc ze rodziło tylko 20 kotek po 4 kociaki, dwa razy w roku.... Mam liczyć dalej? Na miejscu były tylko dwa kociaki.
A zaczęło się od jednej koteczki rozmnożonej dla ślicznych kociaków....
Pamiętaj kot /pies RASOWY = RODOWODOWY
Bądź odpowiedzialny NIE ROZMNAŻAJ swojego zwierzaka, nie dokładaj swojego kamyczka do piekła, w którym żyją zwierzaki.
Dla dobra kotów w pełni zasługujących na godne życie powinniśmy postarać się w humanitarny sposób ograniczyć rozrodczość tych, które z różnych względów nie nadają się do hodowli - czyli przede wszystkim zwierząt wielorasowych, ale także rasowych, wobec których nie mamy planów hodowlanych.
[/img]
Filmik dla wszystkich miłosników zwierząt - o rozmnazaniu, zyciu psów i kotów
Zobacz tutaj
...jesli jestes odpowiedzialnym opiekunem gleboko do serca wezmiesz to co zobaczyles. Pamietaj...gdzies....ktos....moze i Ty....przyczenil sie do smierci niczemu niewinnych, mlodych, zdrowych zwierzat w schroniskach dlatego ze nikt ich nie chcial lub nie bylo miejsca dla nich w schronisku.Schroniska nie sa z gumy, nie rozciagna sie..Posiadanie psa czy kota to Twoja decyzja. To przywilej, odpowiedzialnosc i obowiazki do jego naturalnej smierci a nie przymus, chwilowy kaprys.
Nie popieraj rozmnażalni, nie dokładaj biedy kociej (pseudohodowle, domowe kotki)
RASOWY=RODOWODOWY
Cytat. z ZAKAZ REKLAMY
O kotach rasowych, rodowodach i dziwnym zjawisku
"rasowych bez rodowodu" ...
Marzymy o nabyciu rasowego kota, ale te "z papierami" wydają nam się takie drogie. Postanawiamy, więc rozejrzeć się za "rasowcem" bez rodowodu. Ale co naprawdę wiemy o takim zakupie?
Najpierw, więc powinniśmy zastanowić się, co to znaczy, że rasowe zwierzę jest nierodowodowe? Co może być przyczyną, że hodowcom zdarza się takie zwierzęta sprzedawać?
Brak rodowodu uniemożliwia nam określenie pochodzenia zwierzęcia, co oznacza, że nie możemy być pewni, czy kotek wyglądający, dajmy na to, jak pers rzeczywiście nim jest. Nie jest to może istotne, jeśli kupujemy kota wyłącznie z uwagi na jego wygląd, natomiast bardzo ważne, jeśli dokonując wyboru spodziewaliśmy się nabyć kota o charakterystycznych dla danej rasy zachowaniach.
Wbrew obiegowym opiniom przynależność kota do określonej rasy mówi nam, bowiem o nim bardzo dużo. Pomijając właściwości osobnicze, które różnicują każde zwierzę (podobnie jak jest to u ludzi), rasowy kot posiada, bowiem również cechy, które niemal w stu procentach można przewidzieć. Należą do nich: temperament (flegmatyczny pers i żwawy somalijczyk w swojej odmienności przypominają wręcz różne gatunki zwierząt), sposób zawierania przyjaźni z człowiekiem (są rasy kotów przywiązujących się do całej rodziny i takie, które wybierają sobie spośród niej jeden obiekt do kochania), rozmowność (przedstawiciele jednych ras są bardzo głośne, innych - prawie nieme), upodobania do skakania (są rasy kotów wędrujących po karniszach i takich, których nawet stół nie kusi).
Bez rodowodu nigdy nie uda nam się ustalić, kim byli rodzice naszego kotka i jakie wady lub zalety mu przekazali.
To, że niby - rasowy kociak mniej kosztuje, nie jest bynajmniej żadną okazją. Każda, naprawdę, każda promocja ma swoją przyczynę i zawsze coś się pod nią kryje. Dlatego nabywając kota powinniśmy obowiązkowo zapytać, dlaczego jest bez rodowodu.
Czasem, choć statystycznie najrzadziej, powód jest bardzo prosty - kotek to np. efekt eksperymentu lub hodowlanej "wpadki" (niezamierzona krzyżówka np. dwóch ras) - w takim przypadku ryzyko związane z jego zakupem jest praktycznie żadne.
Najczęściej jednak nierodowodowe kocię ma jakąś wadę wykluczającą je z hodowli. Wady bywają różne: nabyte (kotek doznał jakiegoś urazu, lub przeszedł niebezpieczną chorobę) i wrodzone (np. niezgodna ze wzorcem kolorystyka czy budowa ciała, zgrubienie na ogonie, krzywy zgryz, głuchota). O wszystkich tych okolicznościach powinniśmy zostać szczegółowo poinformowani.
Jeśli hodowca twierdzi, że po prostu nie miał czasu lub ochoty wyrobić kotu papierów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że chce nas oszukać i zataja przed nami powód naprawdę groźny, o którym on już wie, a który my niebawem poznamy - np. nieuleczalną chorobę kotka.
Niestety największy, tzw. czarny rynek zbytu niby rasowych kotków, tworzą pseudohodowcy. Zwierzęta, które oferują nam tego pokroju ludzie, albo pochodzą z tzw. tzw. lewego, tj. pozaprzepisowego krycia, albo są wręcz produkowane, z przeznaczeniem i wyłącznie na sprzedaż.
Żeby maksymalnie zabezpieczyć się przed przykrymi niespodziankami, które może Ci sprawić kontakt z pseudohodowcą powinieneś kierować się następującymi wskazaniami:
NIGDY nie kupuj zwierzęcia od ludzi o nieustalonej tożsamości, prawdziwi hodowcy nie mają powodu, żeby wstydzić się swego nazwiska!
NIGDY nie dopuść do tego, żeby transakcja odbyła się bez umowy kupna/sprzedaży, tzn., żeby handlujący mógł wyprzeć się kontaktu z Tobą!
NIGDY nie kupuj zwierzęcia od handlarzy żywym towarem (na bazarze, na rynku, w złych warunkach)! Choć motywy jego nabycia możesz mieć najszlachetniejsze, np. ratowanie czyjegoś życia) efekt takiego postępowania i tak jest jeden - te potwory bez cienia sumienia mają się coraz lepiej, a maltretowanych przez nich istot jest coraz więcej...
NIGDY i od NIKOGO nie kupuj kotka zanim nie skończy on, co najmniej dziesięciu tygodni!
NIGDY i od NIKOGO nie kupuj kotka bez książeczki szczepień. Do około siódmego tygodnia życia kocięta karmi jeszcze matka, do około ósmego tygodnia mają one dzięki karmieniu naturalne przeciwciała. Potem bezwzględnie powinny być zaszczepione i MUSI minąć jeszcze dwa tygodnie zanim nie zostanie zaobserwowana reakcja poszczepienna. Jeśli kotek jest zdrowy wszystko będzie OK., jeśli nie - właśnie po szczepieniu zwykle pojawiają się kłopoty i zakażone wirusem zwierzę zaczyna sprawiać problemy).
NIGDY nie kupuj kotka, który jest osowiały czy apatyczny, który ma biegunkę, wyciek z nosa lub oczu, któremu widać trzecią powiekę, który ma brudne uszy czy wzdęty brzuszek!
Takie objawy mogą wskazywać na poważne, nawet śmiertelne, niedomagania zdrowotne malucha. Handlarze żywym towarem bardzo często sprzedają
5 - 6 tygodniowe oseski, żeby kupujący mieli jak najmniejszą szansę dokładnej obserwacji i żeby zagrać na ich uczuciach... Niektórzy łudzą się, że w ich rękach kiciuś szybko odzyska siły. W rzeczywistości rzadko tak się dzieje. Najczęściej przeżywa się niestety tylko bolesne rozczarowanie.
Jeśli NAPRAWDĘ Chcesz pomóc wyrwać jakąś puchatą istotkę z rąk potwora namawiaj go raczej, żeby kiciusia ODDAŁ nie SPRZEDAŁ - Zrozum - komuś takiemu jak on nie należy się nawet jedna złotówka, jeśli ją zarobi będzie powtarzał swój niecny proceder w nieskończoność...
Zastanów się. A może zamiast ryzykownego zakupu spróbujesz poszukać swojej futrzastej miłości w kocim azylu, w schronisku? Tam bardzo często znajdują się koty przypominające rasowce, czekające na dom i czułe serce. Nikt nie oszuka Cię, że masz przed sobą potomka medalistów. Twoje pieniądze nie zasilą kieszeni jakiegoś hochsztaplera i niegodziwca. Będziesz miał za to szansę wyboru tego jedynego wśród całej gromady jedynych i niepowtarzalnych. Pomyśl o tym.
Autorka tekstu: Aneta Sołowiej
Drobna uwaga
Czasami zdarza się, , ze jeśli kupujemy w hodowli kociaka „na kolanka” – czyli nie do wystawiania – hodowca może wydać kupującemu kserokopie rodowodu a oryginał dopiero wtedy, kiedy kot zostanie wykastrowany.
PSEUDOHODOWLE
Opracowane na podstawieZAKAZ REKLAMY
Co to jest pseudohodowla ?
Jest to takie miejsce, gdzie produkuje się koty przypominające wyglądem koty rasowe. Najczęściej pseudohodowcy mówią, że sa to koty rasowe bez rodowodu, po rodowodowych rodzicach, co jest możliwe, ale najczęściej nie jest prawdą. Tak naprawdę nie wiadomo jak wyglądali rodzice kociaków. Kot nieposiadający rodowodu nie jest przedstawicielem żadnej rasy, nie można wyrokować jak będzie wyglądał gdy dorośnie ani jaki będzie miał charakter.
Pseudowhodowcy najczęściej proponują kota w „atrakcyjnej „ cenie. – Kot z rodowodem kosztuje 2000-2500 zł u nich bez rodowodu 1000. Pamiętaj, wyrobienie rodowodu to 30 zł a niska cena jest tylko z pozoru atrakcyjna: najczęściej zwierzak jest chory, nie ma szczepień no i jest powiedzmy sobie wprost psim lub kocim kundelkiem, który ma wygląd zbliżony do rasowego zwierzaka. Takich kundelków jest sporo w schroniskach za darmo a zabierając jednego stamtąd ratujesz mu życie…
Zbierzmy wszystko w punktach :
- Nie ma kotów rasowych bez rodowodu. Kupując takiego "rasowca" pozwalamy zarabiać oszustom. Wszystkie koty urodzone w prawdziwej hodowli mają rodowody. Także, gdy są ostatnie z miotu i nie trzymają doskonałego standardu rasy, (czyli nie będą odnosiły sukcesów na wystawach) otrzymują rodowód. RASOWY =RODOWODY. To nie jest puste hasło, rodowód to nie świstek papieru to twoja gwarancja na to ze kociak jest danej rasy, miał takich a takich rodziców, jest zdrowy - dlatego właśnie jest rasowym zwierzęciem
- Najczęściej u pseudowhodowców zwierzęta trzymane są w złych warunkach, kotki są maksymalnie eksploatowane, rodzą zbyt często, chorują, umierają młodo. Często tez u pseudohodowcy można wybierać spośród kilku „ras kocich”, niektórzy posuwają się do tworzenia mixów typu rosyjski z MCO, co ma tragiczne skutki na zdrowie kociaków…
- Kocięta zbyt wcześnie opuszczają matkę (powinny mieć 12-14 tygodni!) a są sprzedawane już od 6 tyg., (dlatego ze nie widać jeszcze rozwijanych się chorób i nie trzeba ich dłużej karmić), najczęściej są chore, niedożywione, nieodrobaczane i nieszczepione (z prawdziwej hodowli kociaki mają za sobą 2 szczepienia!).
- Kupowanie kota z pseudohodowli powoduje, że one trwają. Skoro jest popyt, jest i podaż.
Pseudohodowle są nastawione na zysk, nie kierują się dobrem kotów, ograniczają wydatki - kiepska karma, brak opieki weterynaryjnej. Maksymalna eksploatacja kotek rodzących.
- Pseudohodowcy często krzyżują koty bardzo blisko ze sobą spokrewnione (rodzeństwo), co daje wszystkie negatywne skutki inbredu, tzw. "depresję inbredową". To po prostu produkcja kocich kalek. Część malców rodzi się na pozór zdrowa, ale w miocie bywają kotki z rozszczepem podniebienia czy kręgosłupa. Nie przeżywają więcej niż 2-3 dni, w męczarniach. Te pozornie zdrowe mają często poważne powikłania zdrowotne w dalszym życiu.
-Jeśli trafisz na hodowlę, w której proponuje Ci się kociaka z papierami i bez to również jest nie w porządku. Koszt rodowodu to koło 20 zł. Jeśli różnica jest większa - próbują Cię oszukać. Takie zachowanie powinno się zgłosić do związku!
-dzięki pseudohodowlom pogłębia się bezdomność i cierpienie kociej populacji, często kocięta, które sprawia masę trudności mało świadomemu opiekunowi (choroby czy brak socjalizacji kociaka) trafiają do schroniska lub do piwnic, albo, jeśli zwyczajnie nie znajdą nabywcy.
ZAKAZ REKLAMY
Czasem życie stawia nas w sytuacji gdzie musimy zdecydować czy wyrwać kociak z łap pseudohodowcy czy go tam zostawić:
Cartina z forum.miau.pl napisała: To jest bardzo trudny temat i wart tego żeby go dogłębnie przedyskutować.
Wiadomo, że kupiony kociak nie jest ani gorszy ani winny temu, że został powołany do życia na handel. Wiadomo, że taki kociak zasługuje na dobry dom tak samo jak każdy inny kot.
Nie w tym tkwi jednak problem. Uratowanie jednego kotka od handlarza jest działaniem krótkowzrocznym i szkodliwym. Wystarczy z targowiska żywym towarem przespacerować się do najbliższego schroniska i tam znajdzie się na pewno taki sam albo jeszcze biedniejszy kociak, który też czeka na dom. Dlaczego nie uratować tamtego kotka? Jeśli ktoś zdecyduje się na kupno kociaka od rozmnażacza to nie da domu innemu kociakowi ze schroniska lub innego miejsca powolnej zagłady, czyli tego innego kociaka nie uratuje.
Argument, że w ten sposób uratowało się tego konkretnego kociaka jest mało wartościowy, bo tym samym nie uratowało się innego tak samo potrzebującego. Życie za życie? Czym tu się cieszyć? Podpieranie argumentu zdjęciem puchatej kulki jest graniem bardzo ryzykownym, bo można dostać w zamian zdjęcie piwniczaka, który miał mniej szczęścia i właśnie umiera z wycieńczenia.
Najgorsze w tym jest szkodliwość tego działania. Kupujący daje zarobić rozmnażaczowi utwierdzając go w przekonaniu, że proceder wart jest zachodu..
Jakie są tego skutki? Pan rozmnażacz dalej będzie eksploatował swoje kotki i dalej będzie wystawiam kolejne mioty na sprzedaż. Straty minimalne, bo te, co nie zejdą można zlikwidować albo oddać do schroniska. Kociaki nic nie jedzą, nie leczy się ich, nie odrobacza... złoty biznes. Ktoś, kto kupił jednego kociaka i żyje w przekonaniu, że go uratował jest pośrednio odpowiedzialny za to, że jego bracia i siostry (może kilka, może kilkanaście kocich nieszczęść) z kolejnych miotów będą ofiarami handlarza.. Czy to jest dobre postępowanie? Moim zdaniem NIE.
Nie można żyć sobie w błogiej nieświadomości skutków, jakie się wywołuje swoim postępowaniem. Ktoś, kto mówi, że kupił i uratował jednego kota musi dodać, że dał powód do rozmnożenia następnych.
Jeśli ktoś bardzo chce uratować drącego się i bezbronnego kociaka to polecam schronisko, przytulisko, piwnice i ruiny. Tam są koty tak samo potrzebujące ratunku, tak samo ważne, ładne, kochane i miłe.
Może ktoś pomyśleć, że jednoosobowe oprotestowanie handlarza i odmowa kupna kota to działanie pozbawione sensu. Ja jestem przekonana, że wszystkie ważne zmiany zaczynały się właśnie od takich malutkich uczynków.
Chodzi o to żeby pomyśleć globalnie. Nie tylko o tym jednym biedaku, którego ma się akurat pod swoim nosem, ale o jego przyszłym rodzeństwie, które za kilka miesięcy też się będzie darło w tym samym miejscu oraz o takich samych biedakach, które urodziła dzika kotka i które dogorywają w jakimś paskudnym miejscu być może nawet niedaleko targowiska.
Dlaczego jest tylu handlarzy? Dlaczego jakieś durne baby wymyślają, że maja taką ładną kotkę to ją rozmnożą, bo na pewno będzie popyt? No, bo JEST popyt.
Podaży nie zlikwiduje się inaczej jak tylko poprzez zaprzestanie kupowania. Widział ktoś czarny rynek niechcianym towarem?
Domowi Rozmnażacze i „Miłośnicy”
Z wątku na forum ZAKAZ REKLAMY ( w wątku dużo zdjęć argumentujących poniższy tekst -ZAJRZYJ KONIECZNIE !!!)
Chciałabym abyśmy stworzyli watek, zdjęciowo - opowieściowy, który będzie jednym wielkim argumentem przeciwko rozmnażaniu kotów. Nie ukrywam - ze czasem dramatycznym. Chodzi mi o zdjęcia kociaków znalezionych, wydobytych ze schronisk, dzikich, chorych, bardzo chorych, kalekich. Tak, aby ktoś, kto nie jest zwolennikiem sterylizacji lub chce pozwolić swej kotce urodzić "raz dla zdrowia" zmienił zdanie i nie miał cienia wątpliwości, co do celowości sterylki, także aborcyjnej, jeśli trzeba.
Żeby uświadomić, na co skazujemy potomków naszych kotek - jeśli dopuścimy do rozmnożenia. I to ze za wszystkie koty ponosimy odpowiedzialność, nie tylko za nasze.
Co o tym myślicie?
W TYM WATKU PRZEDSTAWIAMY DOMOWE, OSWOJONE KOCIAKI URATOWANE Z ROZNYCH OPRESJI ZYCIOWYCH. TO NIE SA DZIKIE KOTY - TO SA KOTY POWOLANE DO ZYCIA MNIEJ LUB BARDZIEJ SWIADOMIE PRZEZ LUDZI.
TO KILKADZIESIAT KOCICH DRAMATOW - A TRZEBA MIEC SWIADOMOSC ZE NA KAZDEGO URATOWANEGO PRZYPADA KILKANASCIE, KILKADZIESIAT LUB KILKASET TYCH KTORYM SIE NIE UDALO. Z REGULY RODZENSTWO PRZEDSTAWIONYCH NA ZDJECIACH KOCIAKOW - NIE ZYJE.
Twoja kotka nie musi zostać matka - poród i odchowanie młodych to wielki wysiłek dla koteczki, w skrajnych przypadkach zagrażający jej życiu. Później należy się zastanowić nad domkami dla kociąt a o te - uwierz - potwornie jest trudno. A jeśli domki masz - możesz uratować życie kociąt, które już po świecie biegają a raczej na pewno nie przeżyją zimy z powodu głodu, zimna i chorób. Musisz wziąć pod uwagę ze kocięta będą musiały zostać przy matce, co najmniej 10-12 tygodni, będziesz musiała je żywić, odrobaczać a także zaszczepić. To koszty i to niemałe. Ktoś wyliczył ze wypuszczenie "w świat" zdrowego kociaka to koszt około 200 zł. Mogą tez przyplątać sie koszmarne powiklania związane z porodem i odchowaniem kociąt, których finałem będzie śmierć kotki.
Piszecie ze wychowanie maluchów jest pięknym przeżyciem. Owszem, jest - znam to, ponieważ miałam w tym roku kotkę z azylu i 5 kociąt. Tylko czy zdajecie sobie sprawę ze to tez loteria? Moje kociaki miały wadę genetyczna - ich leczenie pochłonęło kilka tysięcy złotych. Ale nie było wyjścia - biorąc je stałam się odpowiedzialna za nie do końca i walczyłam o nie tak jak walczyłabym o swoje koty, poświęcając blisko dwa miesiące mojego życia godzina po godzinie tym maluchom.
Jeśli tylko możecie - nie pozwolicie by kociej biedy było więcej i więcej... Te urodzone dzięki Wam kociaki być może będą miały dzieci a te z kolei kolejne dzieci... Część z tych dzieci może trafi do azylu, do kociego piekła...
NIE MAMY PRAWA DO TAKIEGO EGOZIMU, NIE MY TU JESTESMY PRIORYTETEM. Nie zapominajcie ze kotka nie chce zostać matka - to tylko instynkt a nie świadomie działanie.
Często pada argument - "rozmnożę swoja kotkę, bo już mam domki dla kociąt. Ludzie, którzy wezmą kotka ode mnie nie wezmą żadnego innego, biednego czy azylowego". Powtórzę to, co napisałam wyżej: NIE MAMY PRAWA DO TAKIEGO BEZDUSZNEGO EGOIZMU. A jeśli Ci ludzie nie wezmą innego kota - to ich strata. Ja osobiście takim ludziom nie powierzyłabym kilograma ziemniaków, jeśli w ich mentalności nie ma miejsca na ludzkie, współczujące odruchy dobrego serca a jest tylko zimne JA CHCE. Tym bardziej ze doświadczenia wolontariuszy wyadoptowujacych koty od wielu lat mówią ze takie domki sa najczęściej niewiele warte i masa tak oddanych kotków ląduje na ulicy, na wsi lub w azylu gdzie nędznie kończą swoją żywot.
Wiesz ze być może właśnie tak umrą potomkowie Twojej kotki? Kto weźmie za to odpowiedzialność? A może ktoś spali kociaki po Twojej kotce w piecu, utopi w szambie, zakopie żywcem w ziemi, nakarmi węże? Czy wiesz ze pozwalając jednej kotce rozmnażać sie raz w roku i jej potomstwu również - w krótkim czasie dojdziemy do KILKUNASTU TYSIECY kotów, których będzie wciąż i wciąż przybywało w postępie geometrycznym? Weźmiesz odpowiedzialność za taka lawinę nowego życia i masę cierpienia i śmierci?
Życie jest cenne, każde jest niepowtarzalne musimy wybrać, czy pozwolić
na tak wielka liczbę rodzącego się cierpienia, czy tez wyeliminować taka
możliwość zawczasu… Mnie w 100% przekonują umierające maluchy w azylu, cierpiące, obolałe, umierające we własnych ekskrementach. Wiem ze, czego oczy nie widza tego sercu nie żal - może nigdy nie byłaś w azylu, nigdy kociak nie umarł Ci z głodu lub choroby na rękach... Ale musisz mieć świadomość ze tak sie dzieje, masowo - a rozmnażając zwierzęta domowe stajemy sie współwinnymi tych codziennych kocich dramatów. My-ludzie musimy myśleć o wszystkich kotach. Niechcianych kociąt jest tak wiele, kilkaset tysięcy umiera rocznie w ogromnych mękach - w perspektywie kilku lat przyczynisz sie do tego ze będzie ich więcej i więcej a i tragedii i cierpienia więcej... Nie rób tego. Pomyśl jeszcze spokojnie czy rozmnażać kotkę czy nie patrząc na sprawę z takiego właśnie, szerszego punktu widzenia. Pomyśl ze kocięta, które powołasz na świat odbiorą domy a wiec szanse na życie kociakom, które już brykają po świecie. A jeśli kociaki urodzą sie kalekie acz zdolne do życia? Chore? Uszkodzone? Tez będziesz miała dla nich domki?
Tylko bardzo, bardzo proszę - jeśli tylko możecie nie zwiększajcie ilości kotów, świadomie czy niechcący. Proszę, nawet, jeśli Was jako ludzi będzie to sporo kosztowało. Nie o nas tu chodzi, nie my tu jesteśmy priorytetem...
A teraz przeczytaj,:•CO GROZI TWOJEJ KOTCE W OKRESIE POPORODOWYM:
skopiowane dzięki fruuu ze strony: ZKAZ REKLAMY
Patologia okresu poporodowego obejmuje zespół zmian chorobowych będących następstwem obciążeń związanych z ciążą, porodem i laktacją. Duża część tych zaburzeń ujawnia się nagle i ma przebieg ostry, stanowiąc zagrożenie dla życia zarówno matki, jak i potomstwa. Wśród nich możemy spotkać:
1.zaburzenia przemiany materii związane z ciążą i laktacją
2.zaburzenia gospodarki mineralnej związane z ciążą i laktacją
3.współistniejące choroby matki nasilone w wyniku ciąży i laktacji
4.niezakaźne zaburzenia okresu poporodowego ze strony macicy:
-poporodowy bezwład macicy
-krwawienie poporodowe
-zatrzymanie lochii,
-zatrzymanie łożyska,
-wgłobienie i wypadnięcie macicy
-SIPS (miejscowe zaburzenie kurczliwości macicy w miejscu łożyska)
5.niezakaźne zaburzenia laktacji:
-bezmleczność
-nadmierna mleczność, zastój mleka i jego powiklanie w postaci ostrych zapalen gruczolow mlekowych
-zespół toksycznego mleka
6. zakażenia typowe dla okresu poporodowego:
-posocznica
-ostre poporodowe zapalenie macicy
-zapalenie gruczołu mlekowego
7. zaburzenia instynktu macierzyńskiego.
Należy pamiętać, że we wczesnym okresie poporodowym istnieją ścisłe zależności między zdrowiem matki i noworodków. Powoduje to konieczność ich kompleksowego traktowania podczas diagnostyki i leczenia.
Musisz liczyć sie z takimi komplikacjami, które będą wymagały od Ciebie: Twojego czasu, pieniędzy, czasu, pieniędzy, czasu....
__________________________
Chciałam opowiedzieć o pewnym domu, w domu, w którym żyły koty i ludzie. O kocim piekle.
Mieszkanie w schludnej kamienicy, acz już z zewnątrz widać ze mieszkanie nietypowe - okna uszkodzone, pomalowane dziecięcą ręką w kolorowe motyle i kwiaty. Bramę otworzyła elegancka, młoda i zadbana blondynka. W mieszkaniu dwoje dzieci Ok 10-12 lat, starszy pan oraz koty. A zaczęło sie niewinnie - od jednej przygarniętej koteczki o ciekawym umaszczeniu. Później przychodziły kolejne koty, rodziły sie kolejne koty. Liczba w ciągu dwóch lat sięgnęła 72 sztuk - niekastrowanych, wciąż rozmnażających sie kotów. Około 30 niekastrowanych kocurów i zdolne do rozrodu kotki. Smród nieludzki, zaznaczone i obsikane z góry na dół ściany, trzy puste kuwety dla wszystkich zwierzaków. Trzy puszki psiego jedzenia i kawał chleba na dzien. To wszystko. I prawo do rozmnażania....
Pani nie pozwoliła sterylizować kotnych kotek z powodu przekonań - kilka dni później zdała mi beznamiętnie relacje jak to wróciła do domu a kocury włóczyły po podłodze główki świeżo narodzonych kociąt.
Kotki wciąż gwałcone, rodzące kilka razy w roku - licząc ze rodziło tylko 20 kotek po 4 kociaki, dwa razy w roku.... Mam liczyć dalej? Na miejscu były tylko dwa kociaki.
A zaczęło się od jednej koteczki rozmnożonej dla ślicznych kociaków....
Pamiętaj kot /pies RASOWY = RODOWODOWY
Bądź odpowiedzialny NIE ROZMNAŻAJ swojego zwierzaka, nie dokładaj swojego kamyczka do piekła, w którym żyją zwierzaki.
Dla dobra kotów w pełni zasługujących na godne życie powinniśmy postarać się w humanitarny sposób ograniczyć rozrodczość tych, które z różnych względów nie nadają się do hodowli - czyli przede wszystkim zwierząt wielorasowych, ale także rasowych, wobec których nie mamy planów hodowlanych.
[/img]
Jeśli interesuje Cię temat i masz choć trochę serca dla schroniskowców, to się to da przeczytać - ja przeczytałam i wierz, nie takie straszne..
a może dobrym rozwiązaniem byłoby, żeby kastracja psów bez rodowodu, była obowiązkowa. A także szczeniaki z metryką, które nie będą wystawiane, musiały być sterylizowane. Tylko jak to wyegzekwować.
Marzenia. Większosć ludzi na wsiach traktuje psy jak zwierze hodowlane, ma szczekać, siedzieć na łańcuchu, miska raz dziennie, albo i nie. A jak się pies uwolni, to co się martwić, wróci to wróci, a nie to nie.
Z drugiej strony, przy takim bezrobociu, ludzie szukają łatwego zarobku, kosztem zwierząt. Myślę że dopóki Państwo nie zmieni zasadniczo prawa, to zawsze tak będzie, a przecież rząd ma bardziej zajmujące zajęcia: afery i wykorzystywanie swoich stanowisk, żeby zdążyć się wzbogadzić za ich karencji, a tam głupimi psami będą się przejmować
Marzenia. Większosć ludzi na wsiach traktuje psy jak zwierze hodowlane, ma szczekać, siedzieć na łańcuchu, miska raz dziennie, albo i nie. A jak się pies uwolni, to co się martwić, wróci to wróci, a nie to nie.
Z drugiej strony, przy takim bezrobociu, ludzie szukają łatwego zarobku, kosztem zwierząt. Myślę że dopóki Państwo nie zmieni zasadniczo prawa, to zawsze tak będzie, a przecież rząd ma bardziej zajmujące zajęcia: afery i wykorzystywanie swoich stanowisk, żeby zdążyć się wzbogadzić za ich karencji, a tam głupimi psami będą się przejmować
mnie najbardziej wkurza i śmieszy to jak ktoś mówi że kupił psa bez rodowodu bo chciał zaoszczędzić....
Ludzie... przecież wyrobienie rodowodu kosztuje 30-50 zł.... a to jest kolejna ściema pesudohodowców ktorzy nakręcają sobie tak klientów...
Naprawde warto się zastanowić dlaczego pies/kot nie ma rodowodu... napewno nie przez przypadek ani z dobrej woli "hodowcy"
Ludzie... przecież wyrobienie rodowodu kosztuje 30-50 zł.... a to jest kolejna ściema pesudohodowców ktorzy nakręcają sobie tak klientów...
Naprawde warto się zastanowić dlaczego pies/kot nie ma rodowodu... napewno nie przez przypadek ani z dobrej woli "hodowcy"
[quote="iskierka"]mnie najbardziej wkurza i śmieszy to jak ktoś mówi że kupił psa bez rodowodu bo chciał zaoszczędzić....
I jest jeszcze jedno: ja nie chcę psa na wystawy, więc po co mi pies z metryką?
A potem go rozmnaża.
Na allegro jest ogłoszenie zamienię sukę hodowlaną mastino neapolitano 5 letnią za 500 zł na inną. Wszytskie oferty biorę pod uwagę.
Prawdziwy Polski hodowca. Nie będę kląć bo mogą być dzieciaki, ale człowiek może sie załamać
I jest jeszcze jedno: ja nie chcę psa na wystawy, więc po co mi pies z metryką?
A potem go rozmnaża.
Na allegro jest ogłoszenie zamienię sukę hodowlaną mastino neapolitano 5 letnią za 500 zł na inną. Wszytskie oferty biorę pod uwagę.
Prawdziwy Polski hodowca. Nie będę kląć bo mogą być dzieciaki, ale człowiek może sie załamać
Kiedys myślałam że rodowód jest dla snobów, że skoro nie mam ochoty psa wystawiać to jest mi zbędny. Była to moja wielka niewiedza. Kupiłam doga niem. Psiak bał sie wszytkiego. Ciągle mi wymiotował.... po pewnym czasie okazało sie że ma wade wrodzona przewodu pokarmowego. Przezył 5,5 roku wg.lekarzy powinien nie dożyć roku. Ponieważ jedzenie cofało sie do dróg oddechowych z czasem płuca i serce nie funkcjonowały tak jak trzeba. Z czasem zaczęły sie obrzeki. Gotowałam wszystko przecierane... Mogłabym ksiązke napisac. Z drugiej strony ciesze sie że trafił do mnie bo mógł trafic tam gdzie ktos by problem olał. Do tego miał problem z psychika . niesamowita agresje na tle lekowym nawet do domowników. Mąz był szyty raz...
Kolejnym moim psem jest juz pies zaadoptowany tez dozio. Tez bez papierów, którego własciciel sie pozby gdy miał 7 mc. Tanio kupił łatwo wyrzucić....
Kolejnym moim psem jest juz pies zaadoptowany tez dozio. Tez bez papierów, którego własciciel sie pozby gdy miał 7 mc. Tanio kupił łatwo wyrzucić....
ja zapraszam do przeczytania artukuli na stronie mojej pod tytulem Kupujemy PoNiatko. Jest to o PONach ale jest tam wiele informacji dotyczacych innych ras- jak kupowac szczeniaka i gdzie nie kupowac szczeniaka. Na dole tego atrtykulu jest tez link do innej strony- Tam znajdziecie jeszcze wiecej informacji dotyczacych kupowania szczeniaka, rodowodu i dobrych hodowli. Bo niestety i wsrod tych rodowodowych sa hodowle zle. A kupujac tam szczeniaka popiera sie to. Dlatego warto dluzej sie zastanowic zanim kupi sie szczeniaka.
musze przyznac racje wam tutaj wszystkim .
Przyznaje sie do tego ze moim 1. psem byl bernardyn(nadal jest)po tzw. "rodowodowych rodzicach" bylam za mala zeby samej sie tym zajac a rodzice nie przywiazywali wagi do tego czy z rodowodem czy bez dlatego kupili taniej:// coz cala historia zaczela sie po przywiezieniu naszego bastera do domu na ta chwile za kase ktora wydalismy na jego leczenie kupilibysmy sobie pewnie ze trzy bernardynki po championach!!! problemy zaczely sie juz po paru dniach kiedy okazalo sie ze piesek ma parvoviroze (sam weterynarz nie wierzyl ze sie z tego wylizal) zaraz po tym zaczely nekac go rozne choroby zwiazane z oslabieniem ukladu odpornosciowego z tego na szczescie tez udalo mu sie wyjsc przybral na wadze i wszystko szlo w dobrym kierunku kiedy zaczely sie problemy ze stawami (to bylo dla niego najwieksze cierpienie;((() a my z siostra zamiast cieszyc sie ze mamy szczeniaczka w domu plakalysmy nocami patrzac jak sie meczy i choruje (cos strasznego:((() przestal w ogole chodzic nie potrafil sam sie podniesc, siusial pod siebie, kazdy ruch sprawial mu okropny bol i meczarnie. A co w tym wszystkim najlepsze weterynarze z mojego miasta nawet nie wiedzieli co mu jest i jak mozna mu pomoc tylko faszerowali go srodkami przeciwbolowymi! Co mu dolega doszlam sama przesiadujac noce na stronach znanych hodowli i hodowcow. wtedy postanowilismy pojechac do jakiejs dobvrej kliniki i wreszcie cos z tym zrobic . jak sie okazalo piesek mial dysplazje przeszedl operacje ktora chyba nie musze wspominac ile mosztowala... jego stan sie polepszyl ale tak naprawde juz nigdy nie wrocil do pierwotnego stanu nie mogl dlugo biegac skakac i przemeczac sie byle deszcz a jego stawy dawaly sie we znaki . Moj berni ma juz 9 latek i mimo swego wieku ma sie dobrze nadal biega za kijami i kradnie tatowe kapcie ale z jego konczynami jest coraz gorzej:(( tak naprawde nie roznawiamy o tym w domu ale chyba kazdy z nas domysla sie co moze niedlugo nastapic...jest to za duzy pies zeby wstawic mu noge w gips albo wyprowadzac go na rekach..dlatego nawet nie chce myslec ze jego stan moglby sie pogorszyc;(((( jest najukochanszym psem pod sloncem dlatego nie zasluzyl sobie na to co go spotaklo w zyciu....
co tu duzo mowic wiem ze kupowanie pieskow tylko z rodowodem nie jest jeszcze tak bardzo popularne szczegolnie w malych miasteczkach, ale wynika to poniekad tez z niewiedzy ludzi na temat kupna pieskow tylko z rodowodem (jak to bylo naprzyklad w moim przypadku) i powinno byc wiecej okazji aby przyszlych wlasnicieli czworonogow uswiadamiac o konsekwencjach niosacych za soba kupowanie pieskow "nierasowych"!!!
moje doswiadczenia bardzo duzo mnie nauczyly.. szkoda tylko ze czlowiek musi uczyc sie na bledach:((
bo od paru miesiecy szukam jak najepszej hodowli i planujemy kupic drugiego pieska do towarzystwa dla naszego kochanego Bastera tym razem rodowodowego nowofunlanda kto wie czy nie zajme sie nawet wystawianiem go (mam kolezanke ktora wystawia swojego goldena i chyba mnie to powoli wciaga;)))
Przyznaje sie do tego ze moim 1. psem byl bernardyn(nadal jest)po tzw. "rodowodowych rodzicach" bylam za mala zeby samej sie tym zajac a rodzice nie przywiazywali wagi do tego czy z rodowodem czy bez dlatego kupili taniej:// coz cala historia zaczela sie po przywiezieniu naszego bastera do domu na ta chwile za kase ktora wydalismy na jego leczenie kupilibysmy sobie pewnie ze trzy bernardynki po championach!!! problemy zaczely sie juz po paru dniach kiedy okazalo sie ze piesek ma parvoviroze (sam weterynarz nie wierzyl ze sie z tego wylizal) zaraz po tym zaczely nekac go rozne choroby zwiazane z oslabieniem ukladu odpornosciowego z tego na szczescie tez udalo mu sie wyjsc przybral na wadze i wszystko szlo w dobrym kierunku kiedy zaczely sie problemy ze stawami (to bylo dla niego najwieksze cierpienie;((() a my z siostra zamiast cieszyc sie ze mamy szczeniaczka w domu plakalysmy nocami patrzac jak sie meczy i choruje (cos strasznego:((() przestal w ogole chodzic nie potrafil sam sie podniesc, siusial pod siebie, kazdy ruch sprawial mu okropny bol i meczarnie. A co w tym wszystkim najlepsze weterynarze z mojego miasta nawet nie wiedzieli co mu jest i jak mozna mu pomoc tylko faszerowali go srodkami przeciwbolowymi! Co mu dolega doszlam sama przesiadujac noce na stronach znanych hodowli i hodowcow. wtedy postanowilismy pojechac do jakiejs dobvrej kliniki i wreszcie cos z tym zrobic . jak sie okazalo piesek mial dysplazje przeszedl operacje ktora chyba nie musze wspominac ile mosztowala... jego stan sie polepszyl ale tak naprawde juz nigdy nie wrocil do pierwotnego stanu nie mogl dlugo biegac skakac i przemeczac sie byle deszcz a jego stawy dawaly sie we znaki . Moj berni ma juz 9 latek i mimo swego wieku ma sie dobrze nadal biega za kijami i kradnie tatowe kapcie ale z jego konczynami jest coraz gorzej:(( tak naprawde nie roznawiamy o tym w domu ale chyba kazdy z nas domysla sie co moze niedlugo nastapic...jest to za duzy pies zeby wstawic mu noge w gips albo wyprowadzac go na rekach..dlatego nawet nie chce myslec ze jego stan moglby sie pogorszyc;(((( jest najukochanszym psem pod sloncem dlatego nie zasluzyl sobie na to co go spotaklo w zyciu....
co tu duzo mowic wiem ze kupowanie pieskow tylko z rodowodem nie jest jeszcze tak bardzo popularne szczegolnie w malych miasteczkach, ale wynika to poniekad tez z niewiedzy ludzi na temat kupna pieskow tylko z rodowodem (jak to bylo naprzyklad w moim przypadku) i powinno byc wiecej okazji aby przyszlych wlasnicieli czworonogow uswiadamiac o konsekwencjach niosacych za soba kupowanie pieskow "nierasowych"!!!
moje doswiadczenia bardzo duzo mnie nauczyly.. szkoda tylko ze czlowiek musi uczyc sie na bledach:((
bo od paru miesiecy szukam jak najepszej hodowli i planujemy kupic drugiego pieska do towarzystwa dla naszego kochanego Bastera tym razem rodowodowego nowofunlanda kto wie czy nie zajme sie nawet wystawianiem go (mam kolezanke ktora wystawia swojego goldena i chyba mnie to powoli wciaga;)))
Powiedzcie mi proszę, kto tu jest do napietnowania
Czy ludzie tacy jak Kinia i Norbitka, które - jeśli już los dał życie psiakom - to usiłują to życie uczynić godnym? Ja też mam psa bez papierów. Dostałam go całkiem za darmo po wpadce suki. I co - nie będę wysyłać zdjęcia szczeniaka - ale po informacji, że być może do uśpienia bo nie będzie miał papiera zdecydowałam się go zabrać. Owszem, wiedziałam i wiem na co się decyduję. Nam przytrafiła się dysplazja. Pies jest już po zabiegu pectinectomii, ma dobraną karmę, dostaje Caniviton forte. Jest regularnie szczepiony i odrobaczany. Jest przede wszystkim KOCHANY. Jeśli już los dał mu życie to życie to spędzi ze mną i ja nie poozwalam się z tego tytułu piętnować. Nikomu nie dałam zarobić. Psa nie rozmnożę, bo jestem świadomą posiadaczką. Ale na Boga - piętnujcie "sprzedawaczy" - nie nazwę ich hodowcami - Od tego jest ZK, który cechuje się wyjątkową indolencją w tyn zakresie. Przecież działacze związku nie powinni mieć problemu z dotarciem do nieuczciwych ludzi, którzy krzywdzą suki i szczenięta nabijając sobie tym sposobem kasę. Jestem użytkownikiem nie tylko tego forum i dyskusje nt. pseudohodowców zawsze mnie interesują. Ale to nie ja jestem do wzięcia pod lupę
A to jest mój pies Sharan i niech nikt nie waży się powiedzieć, że zrobiłam źle biorąc go do siebie...
Pozdrowienia Ania i Sharan
Czy ludzie tacy jak Kinia i Norbitka, które - jeśli już los dał życie psiakom - to usiłują to życie uczynić godnym? Ja też mam psa bez papierów. Dostałam go całkiem za darmo po wpadce suki. I co - nie będę wysyłać zdjęcia szczeniaka - ale po informacji, że być może do uśpienia bo nie będzie miał papiera zdecydowałam się go zabrać. Owszem, wiedziałam i wiem na co się decyduję. Nam przytrafiła się dysplazja. Pies jest już po zabiegu pectinectomii, ma dobraną karmę, dostaje Caniviton forte. Jest regularnie szczepiony i odrobaczany. Jest przede wszystkim KOCHANY. Jeśli już los dał mu życie to życie to spędzi ze mną i ja nie poozwalam się z tego tytułu piętnować. Nikomu nie dałam zarobić. Psa nie rozmnożę, bo jestem świadomą posiadaczką. Ale na Boga - piętnujcie "sprzedawaczy" - nie nazwę ich hodowcami - Od tego jest ZK, który cechuje się wyjątkową indolencją w tyn zakresie. Przecież działacze związku nie powinni mieć problemu z dotarciem do nieuczciwych ludzi, którzy krzywdzą suki i szczenięta nabijając sobie tym sposobem kasę. Jestem użytkownikiem nie tylko tego forum i dyskusje nt. pseudohodowców zawsze mnie interesują. Ale to nie ja jestem do wzięcia pod lupę
A to jest mój pies Sharan i niech nikt nie waży się powiedzieć, że zrobiłam źle biorąc go do siebie...
Pozdrowienia Ania i Sharan
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości