Husky dla samotnika?
: 19 grudnia 2009, 13:58
Witam.
Potrzebuje konsultacji w sprawie zakupu psa. A właściwie do przekonania się czy to naprawdę dobry pomysł.
Moja sytuacja pasuje się mniej więcej tak:
Mam 17 lat, 18-stka zbliża się gwałtownym krokiem. Miałem twarde życie jak dotąd i póki co nic się ku lepszemu nie zmienia. Miałem dość poważne problemy zdrowotne w w czasie "burzy hormonalnej" których skutki do dziś dzień odczuwam. Mam poważne problemy z edukacją, (która jak wszystko na to wskazuje będę musiał zawiesić na jakiś czas) i dogadywaniem się z ludźmi. Mam paskudny dość zimny charakter i zajmujące hobby które wymaga od czasu do czasu trochę spokoju.
Dlaczego zwierzam się z tych pierdół na forum o psach? Ano, ponieważ z mojego doświadczenia wynika że charakterystyka nawet pobieżna mnie jest kluczowa dla tej sprawy.
Jako iż powoli wychodzę na prostą (w sensie zdrowotnym) postanowiłem upewnić się że ten stan rzeczy się utrzyma Odrzucając coraz to kolejne pomysły "na siebie" doszedłem do wniosku, że to może właśnie w czworonogu leży odpowiedź. Reasumując rozważam zakupienie Huskiego.
Ale po kolei:
Posiadam skłonność do rzadkich lecz ciężkich i przewlekłych depresji, z których ciężko mi się czasem wygrzebać. Ze względów zdrowotnych nie wolno mi uczęszczać na zajęcia w-fu szkolnego więc w kondycji utrzymuje się sam. Cierpię na bezsenność. Posiadam duże nakłady cierpliwości lecz gdy jestem w stanie depresyjnym bywam wybuchowy. Posiadam silny i dominujący charakter co często objawia się despotycznym wyciąganiem konsekwencji. Potrzebuje (znaczy wg. mnie) psa towarzysza, który będzie dla mnie miał znaczenie terapeutyczne.
Dlaczego postawiłem na Huskiego? Głównie ponieważ są inteligentne i mają wyróżniający się charakter. Wiem, że to brzmi śmiesznie ale właśnie to są dla mnie najważniejsze cechy psa. Z głupim nie wytrzymał bym nawet minuty. Łatwo je podporządkować oraz - znając siebie - szybko bym się takim psim idiotą znudził i nie poświęcał mu odpowiedniej ilości uwagi, a co za tym idzie pokrzywdził bym niesprawiedliwie psinę. Charakter u psa jest dla mnie priorytetowy. Bez niego, zwyczajnie nie potrafię się przywiązać do zwierzęcia, nie czuje z nim więzi.
Obecnie mieszkam z matką i bratem w 3 - pokojowym mieszkaniu (50m2). W domu od poniedziałku do czwartku siedzę prawie cały dzień wyłączając spacery i załatwianie spraw. W piątek i sobotę zazwyczaj nie ma mnie w domu od godziny 16, zdarza mi się też nie wracać na noc lub też wyjść w piątek i wrócić w niedziele, lecz jest to generalnie sporadycznie.
Matka i brat nie specjalnie są zadowoleni z tego pomysłu lecz zgodzą się "jeśli to ma mi pomóc". Tu zaczyna się pierwszy problem, mój brat prawdopodobnie będzie psa unikał i ignorował. Matka natomiast będzie prawdopodobnie traktowała go jak "piąte koło u wozu". Wg. tego co czytałem Husky to psy "rodzinne", a jak widać tutaj ewidentnie będzie miał jednego właściciela - mnie. Pies prawdopodobnie nie będzie miał wstępu do innych pokoi poza moim oraz kuchnią - przynajmniej dopóki reszta domowników się do niego nie przekona.
Mogę mu zapewnić spacery lecz nie częściej niż 3-4 razy dziennie w tym jeden co najmniej godzinny. Jednak ze względu na stan zdrowotny może zdarzyć się tak że psa wyprowadzę 2 razy dziennie. Po południami moja matka prawie zawsze siedzi w domu mnie natomiast czasami nie ma nawet 8-9 godzin. Czy Husky jest coś takiego znieść? Mam poważne obawy związane z tym, psy te bowiem są ponoć bardzo ruchliwe i mogą świrować gdy nie dostaną dawki czasu z właścicielem.
Kolejna rzecz to to, że posiadam hobby które wyjmuje mnie czasem na całe dni z życia. Pisuje opowieści i inne takie a to zajęcie wymaga spokoju i ciszy. Czy psina da rade znieść takie dni "olewana" go?
Nie znoszę pieszczochów. Bywam zbyt roztrzepany czasami, żeby wygłaskać takiego wazeliniarza, nie życzę sobie też żeby bez pozwolenia właził na łóżka. Jak to jest z Huskimi?
Mój przyjaciel mieszka na skraju miasta w domu jednorodzinnym i posiada tam ogródek gdzie pieska mógłbym puszczać. Jednak jeśli dobrał by się do kopania byłby martwy zanim zdążył by znaleźć coś ciekawego.
I to tam mógłbym zostawiać go gdy wyjeżdżał bym gdzieś na parę dni w razie czego. Czy pies wytrzyma takie rozłąki?
Kolejna sprawa, to to że prawdopodobnie za rok, przeprowadzam się aby mieszkać całkowicie sam. I wtedy nie będzie mnie nawet do 10 godzin w domu. Natomiast w weekendy albo to w domu będę spędzał całe dnie ze znajomymi albo nie będzie mnie do późnych godzin (szczególnie w lecie, kiedy to chodzimy na ogniska). Czy pies to zniesie? Poradzi sobie z tym częstym wychodzeniem, nieregularnością w tym czy będę z nim spędzał czas czy nie, a także momentami mogę być zbyt zajęty żeby zapewnić mu regularne spacery.
Z pieskiem także chciałbym wyruszyć na studia. I tutaj rodzi się pytanie: jak pies o takim usposobieniu przeżyje kompletą zmianę otoczenia oraz częstą przeprowadzkę lub zmiennych lokatorów?
Reasumując powyższe wypociny (wiem, że może ciężko się czytać, jest późno i przestaje powoli myśleć, rano jak coś to zrobię edita.):
Czy w mojej sytuacji, mogę myśleć w ogóle o jakimkolwiek dużym psie?
Czy Husky to taki dobry pomysł?
Jeśli nie, to jaka rasa by się nadała?
I ostatnie pytanie: jeśli pójdzie coś nie tak, i okaże się że jednak nie nadaje się na właściciela, to czy ktoś weźmie dorosłego psa? I co ważniejsze, jak Husky zniósł by zmianę właściciela? Moje życie bywa bardzo nieprzewidywalne, co może zmusić mnie nawet do gwałtownej przeprowadzki z miasta do miasta. Nie chce żeby psiak męczył się przez takie coś...
Pozdrawiam.
PS. Post ten skopiowałem z innego forum, na którym szukałem pomocy, ale jak widać jej nie uzyskałem. Licze na was ;]
Potrzebuje konsultacji w sprawie zakupu psa. A właściwie do przekonania się czy to naprawdę dobry pomysł.
Moja sytuacja pasuje się mniej więcej tak:
Mam 17 lat, 18-stka zbliża się gwałtownym krokiem. Miałem twarde życie jak dotąd i póki co nic się ku lepszemu nie zmienia. Miałem dość poważne problemy zdrowotne w w czasie "burzy hormonalnej" których skutki do dziś dzień odczuwam. Mam poważne problemy z edukacją, (która jak wszystko na to wskazuje będę musiał zawiesić na jakiś czas) i dogadywaniem się z ludźmi. Mam paskudny dość zimny charakter i zajmujące hobby które wymaga od czasu do czasu trochę spokoju.
Dlaczego zwierzam się z tych pierdół na forum o psach? Ano, ponieważ z mojego doświadczenia wynika że charakterystyka nawet pobieżna mnie jest kluczowa dla tej sprawy.
Jako iż powoli wychodzę na prostą (w sensie zdrowotnym) postanowiłem upewnić się że ten stan rzeczy się utrzyma Odrzucając coraz to kolejne pomysły "na siebie" doszedłem do wniosku, że to może właśnie w czworonogu leży odpowiedź. Reasumując rozważam zakupienie Huskiego.
Ale po kolei:
Posiadam skłonność do rzadkich lecz ciężkich i przewlekłych depresji, z których ciężko mi się czasem wygrzebać. Ze względów zdrowotnych nie wolno mi uczęszczać na zajęcia w-fu szkolnego więc w kondycji utrzymuje się sam. Cierpię na bezsenność. Posiadam duże nakłady cierpliwości lecz gdy jestem w stanie depresyjnym bywam wybuchowy. Posiadam silny i dominujący charakter co często objawia się despotycznym wyciąganiem konsekwencji. Potrzebuje (znaczy wg. mnie) psa towarzysza, który będzie dla mnie miał znaczenie terapeutyczne.
Dlaczego postawiłem na Huskiego? Głównie ponieważ są inteligentne i mają wyróżniający się charakter. Wiem, że to brzmi śmiesznie ale właśnie to są dla mnie najważniejsze cechy psa. Z głupim nie wytrzymał bym nawet minuty. Łatwo je podporządkować oraz - znając siebie - szybko bym się takim psim idiotą znudził i nie poświęcał mu odpowiedniej ilości uwagi, a co za tym idzie pokrzywdził bym niesprawiedliwie psinę. Charakter u psa jest dla mnie priorytetowy. Bez niego, zwyczajnie nie potrafię się przywiązać do zwierzęcia, nie czuje z nim więzi.
Obecnie mieszkam z matką i bratem w 3 - pokojowym mieszkaniu (50m2). W domu od poniedziałku do czwartku siedzę prawie cały dzień wyłączając spacery i załatwianie spraw. W piątek i sobotę zazwyczaj nie ma mnie w domu od godziny 16, zdarza mi się też nie wracać na noc lub też wyjść w piątek i wrócić w niedziele, lecz jest to generalnie sporadycznie.
Matka i brat nie specjalnie są zadowoleni z tego pomysłu lecz zgodzą się "jeśli to ma mi pomóc". Tu zaczyna się pierwszy problem, mój brat prawdopodobnie będzie psa unikał i ignorował. Matka natomiast będzie prawdopodobnie traktowała go jak "piąte koło u wozu". Wg. tego co czytałem Husky to psy "rodzinne", a jak widać tutaj ewidentnie będzie miał jednego właściciela - mnie. Pies prawdopodobnie nie będzie miał wstępu do innych pokoi poza moim oraz kuchnią - przynajmniej dopóki reszta domowników się do niego nie przekona.
Mogę mu zapewnić spacery lecz nie częściej niż 3-4 razy dziennie w tym jeden co najmniej godzinny. Jednak ze względu na stan zdrowotny może zdarzyć się tak że psa wyprowadzę 2 razy dziennie. Po południami moja matka prawie zawsze siedzi w domu mnie natomiast czasami nie ma nawet 8-9 godzin. Czy Husky jest coś takiego znieść? Mam poważne obawy związane z tym, psy te bowiem są ponoć bardzo ruchliwe i mogą świrować gdy nie dostaną dawki czasu z właścicielem.
Kolejna rzecz to to, że posiadam hobby które wyjmuje mnie czasem na całe dni z życia. Pisuje opowieści i inne takie a to zajęcie wymaga spokoju i ciszy. Czy psina da rade znieść takie dni "olewana" go?
Nie znoszę pieszczochów. Bywam zbyt roztrzepany czasami, żeby wygłaskać takiego wazeliniarza, nie życzę sobie też żeby bez pozwolenia właził na łóżka. Jak to jest z Huskimi?
Mój przyjaciel mieszka na skraju miasta w domu jednorodzinnym i posiada tam ogródek gdzie pieska mógłbym puszczać. Jednak jeśli dobrał by się do kopania byłby martwy zanim zdążył by znaleźć coś ciekawego.
I to tam mógłbym zostawiać go gdy wyjeżdżał bym gdzieś na parę dni w razie czego. Czy pies wytrzyma takie rozłąki?
Kolejna sprawa, to to że prawdopodobnie za rok, przeprowadzam się aby mieszkać całkowicie sam. I wtedy nie będzie mnie nawet do 10 godzin w domu. Natomiast w weekendy albo to w domu będę spędzał całe dnie ze znajomymi albo nie będzie mnie do późnych godzin (szczególnie w lecie, kiedy to chodzimy na ogniska). Czy pies to zniesie? Poradzi sobie z tym częstym wychodzeniem, nieregularnością w tym czy będę z nim spędzał czas czy nie, a także momentami mogę być zbyt zajęty żeby zapewnić mu regularne spacery.
Z pieskiem także chciałbym wyruszyć na studia. I tutaj rodzi się pytanie: jak pies o takim usposobieniu przeżyje kompletą zmianę otoczenia oraz częstą przeprowadzkę lub zmiennych lokatorów?
Reasumując powyższe wypociny (wiem, że może ciężko się czytać, jest późno i przestaje powoli myśleć, rano jak coś to zrobię edita.):
Czy w mojej sytuacji, mogę myśleć w ogóle o jakimkolwiek dużym psie?
Czy Husky to taki dobry pomysł?
Jeśli nie, to jaka rasa by się nadała?
I ostatnie pytanie: jeśli pójdzie coś nie tak, i okaże się że jednak nie nadaje się na właściciela, to czy ktoś weźmie dorosłego psa? I co ważniejsze, jak Husky zniósł by zmianę właściciela? Moje życie bywa bardzo nieprzewidywalne, co może zmusić mnie nawet do gwałtownej przeprowadzki z miasta do miasta. Nie chce żeby psiak męczył się przez takie coś...
Pozdrawiam.
PS. Post ten skopiowałem z innego forum, na którym szukałem pomocy, ale jak widać jej nie uzyskałem. Licze na was ;]