Adoptowana, bojaźliwa Daisy...

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Pynusia ;-)

07 stycznia 2012, 21:48

Dziś adoptowaliśmy piękną, ok 6 letnią, mądrą suczkę (kundelka) ze schroniska. Od wejścia do naszego mieszkania w domu stała się bardzo lękliwa.. Jeśli chce się ją pogłaskać kładzie się na podłogę. Za żadne skarby nie chce wyjść na dwór (klatka schodowa?? schody??) troszkę pojadła ale pić nie chce. Daisy ma swoje posłanie w spokojnym miejscu. Dbamy o to aby nikt jej tam nie przeszkadzał. Gdy tylko dopniemy smycz do obroży natychmiast kładzie się płasko na podłodze.Gdy się ją zniesie na dół po schodach to grzecznie idzie przy nodze. Wejść do klatki też nie chce. Mam nadzieję, że to nadmiar wrażeń jak na jeden dzień ale bardzo chciałabym się dowiedzieć czy ktoś miał podobny problem i jak sobie z nim poradził??
SleepingSun
Posty:3459
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

07 stycznia 2012, 22:26

ja miała dokładnie to samo, tylko Kori była szczeniakiem. Jest parę podstawowych rzeczy które powinniście wiedzieć. Po pierwsze - co wiecie trzeba jej dać czas na oswojenie się. Istnieje szansa, że za parę dni się otworzy.

Po drugie, takie kładzenie się oznacza maksymalny poziom stresu i strachu. Weźcie pod uwagę to, że ktoś mógł ją w przeszłości bardzo skrzywdzić. Dlatego teraz tak a nie inaczej reaguje na ludzką rękę. Zrezygnujcie na razie z głaskania jej, wiem że będzie to ciężkie ale inaczej szybko możecie poczuć jej zęby na waszej skórze. Rada? Bardzo prosta, trzeba jej pokazać, że ludzka ręka nie służy tylko do bicia (czego nigdy, przenigdy nie róbcie!). Siądź na podłodze weź do ręki szynkę, tuńczyka, kurczaka z obiadu i jej rzucaj. Nie możesz jej narzucać swojego kontaktu jeśli ona go nie chce. Najpierw musisz jej udowodnić, że nigdy jej nie skrzywdzisz. Kładąc się mówi: zostaw mnie, już mnie nie ma, nie rób mi krzywdy. Być może jeszcze nie wie, że człowiek = coś dobrego. Jak będzie ładnie brała smakołyki (malutkie kawałeczki), to możesz zacząć rzucać coraz bliżej siebie, aż w końcu spróbować dać jej z ręki. I dopiero jak będzie za każdym razem brała weź kurczaka w dwa palce tak żeby mogła go polizać drugą ręką na sekundkę ją dotknij po czym daj smakołyk.

Trzecia najbardziej podstawowa sprawa, błąd który popełnia 99% właścicieli w tym i ja. Nie możecie wzmacniać strachu psa. Nie chodzi mi o sytuacje, kiedy ona ze strachu kładzie się przed waszą ręką. Jeśli boi się schodów to na dzień dzisiejszy znoszenie jej będzie najlepszym rozwiązaniem. Jeśli będzie się bała śmietnika, roweru, nie będzie chciała iść w jakieś miejsce to wy naturalnie będziecie ją pocieszać, głaskać - żeby się nie bała. Skutek odniesie to taki, że będziecie utwierdzać ją w przekonaniu, że jest czego się bać. To się tyczy także uciekania do domu (Kori namiętnie tak robiła, coś strasznego - sru do domu, a ja za nią). Jak będzie chciała uciec to spokojnie stajecie i czekacie aż się uspokoi (to potrwa) i dopiero potem idziecie dalej. Nie możecie ulewać jej w strachu. Jeśli 10 razy nie pozwolicie jej uciec od czegoś strasznego, to zrozumie, że tak na prawdę nie ma czego się bać. Na dobry początek polecam książkę 'sygnały uspokajające' dostępna w sieci, a to skarbnica wiedzy, dowiecie się czemu wasz pies w taki a nie inny sposób się zachowuje.

To co napisałam stosujcie za tydzień, jak suczka się trochę z wami oswoi. Być może zbudujecie taką więź, że za wami pójdzie wszędzie i to rozwiąże wasze problemy.

Postawcie się teraz w jej sytuacji, można powiedzieć, że zawalił jej się świat. Ona jeszcze nie wie, że ten który Wy jej dacie będzie o niebo lepszy. Skupcie się na pokazywaniu, że człowiek to same pozytywne emocje, nie podchodźcie do niej jak tego sobie nie życzy, zaczekajcie dzień dwa a sama do was przyjdzie. Z tymi spacerami... Hm... Ja Kori wynosiłam na zewnątrz, może na razie tylko siusiu i kupka, a jak nawiążecie więź to najlepsza będzie linka (jak oddalicie się od psa na 6, 7 metrów to na bank za wami pobiegnie, na smyczy ma was za blisko i nie będzie chciała chodzić).

Picie, jedzenie. Za pewne zrobi to w nocy jak nikt nie będzie patrzył ;) przejdzie się też po mieszkaniu, obada co i jak. Pamiętajcie (na przyszłość) że miska nie może ciągle stać pełna! Teraz to wiadomo, niech się naje ale ogólnie to skutkuje problemami z trawieniem i kupami na dywanie;)

Klatka jest przerażająca dla psa. Psy lubią mieć przestrzeń, żeby mogły uciec w razie zagrożenia. Ciasne wejście do klatki takiej możliwości nie daje.
Pynusia ;-)

08 stycznia 2012, 11:30

Daisy zaczęła wracać radośnie ze spacerów. Sama wchodzi do klatki schodowej. Nadal jest problem z wychodzeniem. Jest dużym psem ale mąż jest silny:-) Rano wróciła radośnie ze spaceru i wskoczyła do łóżka żeby się przywitać. Polizała mnie i dzieci kilka razy. Myślę, że pierwsze lody przełamane. Nadal mamy problem z jedzeniem i piciem ale może podje w nocy. Tej noc wyszła z legowiska tylko na chwilkę. Jestem pełna optymizmu. Już widzę delikatne postępy.
A na spacerach puszczamy ją bez smyczy- gdy ją zawołamy to natychmiast przybiega i daje sobie zapiąć smycz.
Dziękuję za udzielone i bardzo trafne rady. Daisy jest warta wysiłku bo jest naszym kochanym nowym członkiem rodziny. A poza tym- to spojrzenie... Dla niego można przenosić góry.
Jeszcze raz dziękuję :) :) :)
SleepingSun
Posty:3459
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

08 stycznia 2012, 11:39

uwaga na to puszczanie ze smyczy, bo coś wybuchnie (jest koniec sezonu fajerwerkowego) i pies wam pogna dziko przed siebie... W najlepszym wypadku będzie się błąkał po osiedlach w najgorszym wpadnie pod samochód. Ja na waszym miejscu bym poczekała, ale to wasz wybór:) życzę Wam dużo radości z posiadania schroniskowego psiaka:)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości