Strona 1 z 1
smutny psiak :(
: 10 marca 2013, 20:19
autor: ANAN
Witam,
Mam takie pytanko.
Mój pies od kilku dni zachowuje się dziwnie. Wg mnie wiele wskazuje na to, że w okolicy jest jakaś (lub kilka) suczka z cieczką.
Pies jest smutny, cały czas skuczy, cały czas chce wyjść, mało je (normalnie wilczy apetyt).
Jak napisałam - wszystko wskazuje na powyższe, ale...
Ale Pies ma już 11 lat. Tyle razy już miałam do czynienia z jego "miłościami" i zawsze to przechodził DUŻO mniej emocjonalnie. Powył, poskuczał i mijało.
Tym razem jest tak nasilone, że aż czasem nie do zniesienia.
Zaczynam się zastanawiać czy to aby "psia miłość", czy szukać innej przyczyny?
Re: smutny psiak :(
: 10 marca 2013, 21:22
autor: SleepingSun
kiedy ostatnio robiłaś psu podstawowe badania krwi? jeżeli ostanie miał wcześniej niż rok temu albo nie miał w ogóle (!) to zgłoś się do lekarza i zrób psu morfologię i biochemię krwi, aby zobaczyć czy wszystko jest w porządku.
Re: smutny psiak :(
: 10 marca 2013, 21:39
autor: Gość
3 tygodnie temu - wszystko było w porządku z wyjątkiem mocznika - na 8 miał 11 (nie znam jednostki).
Przypomniały mi się kolejne "objawy": dużo szczeka (w odniesieniu do "normalności"), ale wydaje mi się, że to tzw. "wymuszanie". Na spacerze dużo węszy i liże co chwilę ziemię - oczywiście odciągam go.
W ostatnim czasie okolice zapełniły się suczkami - dlatego stawiam na to.
Jednak szukam alternatywy, czy coś "aby" nie innego? :/
Re: smutny psiak :(
: 11 marca 2013, 18:44
autor: ania05
No to jesli badania były ok można stwierdzić żę się zakochał i póki cieczki nie miną będzie tak postępował.Jak miałam psa samca też dostawał sza
jby w czasie cieczek ,nie jadł ,był "nieoprzytomny ",nie słuchał ,był dosłownie jak w letargu ,nawet wody nie miał czasu sie napić ,buczał jak stara krowa i można było normalni od razu strzelić sobie w łeb bo człowiek nie mógł tego wytrzymać ...............
Re: smutny psiak :(
: 12 marca 2013, 09:55
autor: ANAN
Dzięki wielkie za odpowiedź.
U nas ciut "lepiej". Wczoraj skuczenie i wycie mu już w sumie prawie przeszło. Nic nie zjadł za to (wcześniej coś "dziubał"). Dość sporo pił - co później wieczorem zwrócił. Już myślałam o "nocnym dyżurze", ale postanowiłam go przetrzymać. Dziś rano jak nowy - zjadł całą michę ze smakiem i nawet jakaś iskra radości się pojawiła.
Zastanawiam się, czy go jeszcze poobserwować i dać mu spokój, czy jednak ruszyć na konsultację. Psiak nie jest młody, ma chore serducho (niedomykalność zastawki) i każda wizyta u weta go BARDZO stresuje
.