W psiej niewoli :)
Po powrocie z pracy miałem w planach wyskoczyć na rower. Od dawna już miałem taki zamiar, ale ponieważ znowu jest bardzo ciepły dzień, a pies dyszał, jakby mu w futrze było za gorąco, więc zrobiło mi się żal, odłożyłem plany rowerowe, zapakowałem psa do samochodu i pojechaliśmy na plażę nad morze. Leży teraz w przedpokoju, wypływany, wyskakany, jeszcze wilgotny i szczęśliwy , a rower znowu przegrał . Pies górą
Dawno nie jeździłam z moimi na rowerze. Tylko z moimi się jeździ okropnie! Shena (prawie 9 lat) się wlecze, a Neya (3l.) prze do przodu i żadna nie ma ochoty dostosowywać się do tempa drugiej. Shena woli truchcikiem, a Neya z pełnej pary i w tym wszystkim ja próbująca znaleźć złoty środek.
Nie mogę sobie pozwolić na takie wycieczki, jako że mój pies jest po operacji zerwanego całkowicie więzadła krzyżowego. Zostały mu długie spacery, pływania,/ale i tak cieszę się z tego/ natomiast rower, bieganie to już przeszłość bezpowrotnie utracona. Jedynie na co mogę psu pozwolić, to wyhasanie się po kąpieli. A tu ma często nagłe wybuchy energii .
szames, ile czasu upłyneło od operacji i jaka technika miał robione, my jesteśmy dopiero miesiąc (dzis właśnie 4tygodnie),lewa tylna, zewnątrztorebkowo.
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
...
Ostatnio zmieniony 17 listopada 2013, 21:53 przez isabelle30, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie wiem, jaką techniką. W opisie w książeczce zdrowia mam niewiele mi mówiące określenia: arthrotomia stawu kolanowego, częściowa meniscotomia, met over the top, imbrykacja torebki stawowej i powięzi szerokiej uda. Pierwsze dwa terminy wiem, że chodzi o otwarcie stawu i częściowe usunięcie łąkotki, reszty nie kumam.szarada pisze:szames, ile czasu upłyneło od operacji i jaka technika miał robione, my jesteśmy dopiero miesiąc (dzis właśnie 4tygodnie),lewa tylna, zewnątrztorebkowo.
Lekarz wyjaśnił mi to, że kość udowa i piszczelowa, zostały połączone JAKBY za pomocą folii. W każdym bądź razie więzadła tam już nie ma, implantów również. Od operacji upłynęło osiem miesięcy. Przed operacją wet uprzedzał mnie, że operacja, to pikuś, że najważniejsza jest potem logistyka. Zatem po zabiegu przez kilka tygodni masowałem psu udo dwa razy dziennie i wykonywałem z nim ćwiczenia. Jednym słowem, bawiłem się w psiego fizjoterapeutę.
Tu: http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.p ... 53#p148853 opisywałem swoje problemy. Tam też są linki do potrzebnego sprzętu rehabilitacyjnego.
Gdy skończyły się ćwiczenia, pies dostał zalecenie dużej ilości spacerów. Cały czas dostosowywałem się ściśle do zaleceń weta i dziś mój pies może sobie pozwolić nawet na psie harce, jak wyjdzie z wody . Jednak z bieganiem staram się być na razie powściągliwy.
W każdym bądź razie musisz nastawić się na cierpliwość i tego Ci życzę.
I tak pies owinął sobie człowieka wokół swojego pazura .isabelle30 pisze:Za pół godziny wyjeżdżam na drugi koniec Polski do miejsca wybranego specjalnie pod kątem psa. Pół bagażnika to klamoty psa... a w domku dodatkowe łóżko dla psa.
To tak a'propos niewoli psiej
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Tak, jest, że dla ogoniastych częśto robimy więcej niż na siebie. Pamiętam jak bardzo spodobała mi się w sklepie jedna bluzka. Zobaczyłam cenę i stwierdziłam, ze nie kupię sobie bluzki za prawie 100 zł, bo żal mi pieniędzy, które mogę wydać na... gryzaki wołowe dla psa, piszczącą piłkę i pasztet do konga. Koleżanka spojrzała na mnie jak na wariata, ale co tam.
Ostatnio suka zaczyna mi wariować przez upały. Co robię? Wstaję godzinę wcześniej żeby pójść z nią na jeszcze dłuższy spacer i solidnie ją wymęczyć, i kładę się później, bo suka siedzi w domu do wieczora a potem trzeba ją wymęczyć abym mogła choć 3 godzinki się przespać.
Ostatnio suka zaczyna mi wariować przez upały. Co robię? Wstaję godzinę wcześniej żeby pójść z nią na jeszcze dłuższy spacer i solidnie ją wymęczyć, i kładę się później, bo suka siedzi w domu do wieczora a potem trzeba ją wymęczyć abym mogła choć 3 godzinki się przespać.
Ja zawsze jak dostaję jakąś kasę to wydaję ją na psy i czasem na Marcina (choć ten to ma wymagania wygórowane). Na wakacje nie jeżdżę bo nie mam dokąd jechać z psami, a z nimi nikt nie zostanie (raczej nikt nie spełnia moich kryteriów). Na imprezki do później nocy nie chodzę bo z sukami trzeba przecież wyjść i je nakarmić. Jestem zniewolona przez nie, ale moje życie byłoby nudne bez nich.
A u nas było tak:
Rekonstrukcja zewnątrztorebkowa zerwanego więzadła krzyżowego dogłowowego k.l.t.
Ma implant nierozciągalny. Nas też uprzedzono, że operacja, to tylko pierwszy krok w kierunku zdrowia, a drugi to właściwa rehabilitacja.Dr.ortopeda super człowiek, tłumaczył jak dwulatkom,długo i cierpliwie,odpowiadał na każde nasze pytania,Kazał dzwonić o każdej porze dnia i nocy,przy jakiejkolwiek naszej niepewności,Mówił, że jak on się nie wyśpi to nic się nie stanie,
a gdybyśmy mieli problem,coś by się pieskowi działo,to było by gorzej.Kto tego nie przeszedł,tych pierwszych dni tygodni,to nie jest sobie w stanie wyobrazić,Podnoszenie,dżwiganie dużego psa,dyżur dzień i noc ,na zmianę przy psie,Masaże,ćwiczenia,rehabilitacja w wodzie, a najgorsze po operacji,skrajne upały w Polsce, w domu 33 stopnie C.Na spacery chodzimy od zdjęcia szwów, na metrowej smyczy,powolutku,nie wolno podskakiwać, wybić się z tej łapy.A tu ciągle nadbiega jakiś duży psiak,gonią luzem,(nie mam na myśli łąki,bo tam nie chodziłyśmy, bo za daleko dla niej po zabiegu),po osiedlu, a na moją błagalną prośbę do właściciela psa, o przywołanie, słyszę, ale on jest łagodny!nic wam nie zrobi, a ja walczę ,bo pies chce koniecznie wskoczyć suni na plecy.Miała już moja dobermanka dwie poważne operacje, ale to nie da się porównać do operacji ortopedycznej.Minął miesiąc,od 2 tygodni sunia używa czterech łap,całkowicie,nie kuleje,zdradza ją tylko wygolony bok,ale ładnie zarasta,od wczoraj nie musi być w domu non stop przypięta do ściany!,ale trzeba było pozsuwać wszystkie meble, bo uwielbia sofę i fotele a jeszcze nie wolno jej wskakiwać na nie.Niestety nie pływa,wykupiłam wstęp na kąpielisko,super ciepła woda,ale maleńkie dojście do wody i sporo ludzi,niezbyt fajnie.Jest dobrze, ale przed nami długa droga.Nie dziwi mnie dlaczego tak wiele zabiegów ma złe zakończenie.Niestety trzeba zapomnieć o własnych potrzebach,nastawić się na ciężka prace,cierpliwość,koszty.Ale mówią,że miłość cierpliwa jest...A tak poza tym to marzę by pójść do fryzjera,pilnie kupić byty ,bo się naraz popsuło mi kilka par, przez ten abonament wodny na cały rok, bo na miesiąc się nie dało,marzę by dożyć do wypłaty,by nic złego się przez ten tydzień nie stało,by starczyło na jej leki. Moja pani doktor wet.(cudowna kobieta) śmieje się ze mnie ,że dla suni zostałam płetwonurkiem, bo by wykupić abonament musiałam się zapisać do stowarzyszenia płetwonurków Powodzenia Szames.
Rekonstrukcja zewnątrztorebkowa zerwanego więzadła krzyżowego dogłowowego k.l.t.
Ma implant nierozciągalny. Nas też uprzedzono, że operacja, to tylko pierwszy krok w kierunku zdrowia, a drugi to właściwa rehabilitacja.Dr.ortopeda super człowiek, tłumaczył jak dwulatkom,długo i cierpliwie,odpowiadał na każde nasze pytania,Kazał dzwonić o każdej porze dnia i nocy,przy jakiejkolwiek naszej niepewności,Mówił, że jak on się nie wyśpi to nic się nie stanie,
a gdybyśmy mieli problem,coś by się pieskowi działo,to było by gorzej.Kto tego nie przeszedł,tych pierwszych dni tygodni,to nie jest sobie w stanie wyobrazić,Podnoszenie,dżwiganie dużego psa,dyżur dzień i noc ,na zmianę przy psie,Masaże,ćwiczenia,rehabilitacja w wodzie, a najgorsze po operacji,skrajne upały w Polsce, w domu 33 stopnie C.Na spacery chodzimy od zdjęcia szwów, na metrowej smyczy,powolutku,nie wolno podskakiwać, wybić się z tej łapy.A tu ciągle nadbiega jakiś duży psiak,gonią luzem,(nie mam na myśli łąki,bo tam nie chodziłyśmy, bo za daleko dla niej po zabiegu),po osiedlu, a na moją błagalną prośbę do właściciela psa, o przywołanie, słyszę, ale on jest łagodny!nic wam nie zrobi, a ja walczę ,bo pies chce koniecznie wskoczyć suni na plecy.Miała już moja dobermanka dwie poważne operacje, ale to nie da się porównać do operacji ortopedycznej.Minął miesiąc,od 2 tygodni sunia używa czterech łap,całkowicie,nie kuleje,zdradza ją tylko wygolony bok,ale ładnie zarasta,od wczoraj nie musi być w domu non stop przypięta do ściany!,ale trzeba było pozsuwać wszystkie meble, bo uwielbia sofę i fotele a jeszcze nie wolno jej wskakiwać na nie.Niestety nie pływa,wykupiłam wstęp na kąpielisko,super ciepła woda,ale maleńkie dojście do wody i sporo ludzi,niezbyt fajnie.Jest dobrze, ale przed nami długa droga.Nie dziwi mnie dlaczego tak wiele zabiegów ma złe zakończenie.Niestety trzeba zapomnieć o własnych potrzebach,nastawić się na ciężka prace,cierpliwość,koszty.Ale mówią,że miłość cierpliwa jest...A tak poza tym to marzę by pójść do fryzjera,pilnie kupić byty ,bo się naraz popsuło mi kilka par, przez ten abonament wodny na cały rok, bo na miesiąc się nie dało,marzę by dożyć do wypłaty,by nic złego się przez ten tydzień nie stało,by starczyło na jej leki. Moja pani doktor wet.(cudowna kobieta) śmieje się ze mnie ,że dla suni zostałam płetwonurkiem, bo by wykupić abonament musiałam się zapisać do stowarzyszenia płetwonurków Powodzenia Szames.
Ze swoim nawet do pracy jeżdżę , ale mam po prostu takie warunki, że mogę go akurat wziąć i co najważniejsze, pozwoleństwo od szefostwa.Seiti pisze: Jestem zniewolona przez nie, ale moje życie byłoby nudne bez nich.
Dziękuję, ale tego powodzenia to raczej Tobie jest więcej potrzeba, ponieważ przed Tobą jeszcze długa droga, a mój pies właściwie już nie jest leczony, tylko chodzimy na regularne kontrole, a na ostatniej /tydzień temu/ doktor pozwolili odpiąć smycz, na swobodne pływanie i hasanie po wyjściu z wody. Szczególnie pytałem weta o to hasanie, bo mój ON-ek po pływaniu dostaje nagłego przypływu energii, która wręcz go rozsadza, a ja tymczasem, obawiając się o następną kontuzję, zabraniałem mu skakania. Więc mamy "błogosławieństwo" na wybuch energii . Jednak perspektywicznie nie będzie JUŻ mógł ze mną biegać, jak jeszcze rok temu.szarada pisze:A u nas było tak: itp. itd. etc. Powodzenia Szames.
Czy przydały się linki do sprzętu rehabilitacyjnego?
Dziękuję, ale tego powodzenia to raczej Tobie jest więcej potrzeba, ponieważ przed Tobą jeszcze długa droga, a mój pies właściwie już nie jest leczony, tylko chodzimy na regularne kontrole, a na ostatniej /tydzień temu/ doktor pozwolili odpiąć smycz, na swobodne pływanie i hasanie po wyjściu z wody. Szczególnie pytałem weta o to hasanie, bo mój ON-ek po pływaniu dostaje nagłego przypływu energii, która wręcz go rozsadza, a ja tymczasem, obawiając się o następną kontuzję, zabraniałem mu skakania. Więc mamy "błogosławieństwo" na wybuch energii . Jednak perspektywicznie nie będzie JUŻ mógł ze mną biegać, jak jeszcze rok temu.szarada pisze:A u nas było tak: itp. itd. etc. Powodzenia Szames.
Czy przydały się linki do sprzętu rehabilitacyjnego?
Przydało mi się przeczytanie Twoich postów, sprzęt do rehabilitacji znałam już wcześniej,zarowno polecanych firm jak i stronke na Fb. https://www.facebook.com/WszystkoDlaNie ... Psow.Wiesz u Nas sprawa nie dotyczy tylko w.krzyżowego,moja sunia ma spondyloze zaawansowaną odcinka piersiowo-lędzwiowego i bardzo sie smucę ,tak jak ty bałeś się,kiedy poleci następne więzadło, ja też jestem pełna obaw.Operowana powinna być w zimie jak Twój ON-ek,jednak lekarz widząc spondyloze,uznałto za przyczyne kulawizny,zabieg był stanowczo za póżno,mięsień łapy zanikł bardzo.Rehabilitacja przebiega super,goi się jak na przysłowiowym psie, ale ja się smuce, bo zauważyłam,że jak sunia się zatrzyma na spacerze,bo coś ją tam zaciekawi i stoi spokojnie na 4 łapkach równo je obciążając, to nagle przez chwile przednie łapy zaczynają drżeć jak galareta, a nieraz ta operowana tylko.I nie wiem ,czy jest to spowodowane brakiem ruchu,przez ostatnie miesiące i wróci do normy,osłabieniem po zabiegu, czy postępującą spondylozą, zawsze była super karmiona, teraz wzbogacam jej dietę czym mogę,kosztem własnych potrzeb, tym bardziej, ze przed nami następny zabieg wycięcia guza w pachwinie tej chorej nogi, tylko czekamy jak przejdą skrajne upały.Czy Ty widziałeś u swojego pieska takie drżenia,to jest dla mnie ważne.Nigdzie nikt o tym nie pisze, nie dziwi mnie,że drży łapka operowana, bo mięśnia prawie nie ma, ale czemu przednie? Mam złe myśli,gdy to widzę,podejrzewam postęp choroby spondylozy.Byłabym wdzięczna,gdybyś napisał mi czym suplementowałeś dietę psa.Dziękuję z góry.Moja sunia zawsze po taplaniu w wodzie dostawała tak zwanej głupawki,szaleństwa i podskoki, a teraz w wodzie na smyczy stoi bardzo smutna, po czym kładzie się w pozycji waruj,by się schłodzić i wychodzi jeszcze smutniejsza.Wie,ze jej nie wypnę i to taka forma zabawy ją nie cieszy i ten tłum w wodzie przy brzegu,dzieci chcą głaskać,dorośli wypytują a co się pieskowi stało,jakiś pan proponował,ze weżmie na ręce i wyniesie na głęboką wodę, no chciał dobrze, całe to zamieszanie przeszkadza w ćwiczeniach wodnych. A jak by to czytał ktoś z podobnym problemem, to dodam,że mną spacerze mamy zalecenie chodzenia po wysokiej trawie, bo wtedy pies podnosi nogi podobnie jak w wodzie, czy podasz mi jakie ty robiłeś ćwiczenia poza masażem mięśnia, pisałeś coś o kurce i murku, nie wiem co to za zabawa.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości