Strona 1 z 2

"podrzucony" pies / błagam o rady !

: 08 października 2014, 08:44
autor: cyberkati
Szukam pomocy w skomplikowanej sprawie pewnego pieska. Nie proszę o pomoc finansową ale o radę bo wszelkie instytucje, fundacje i straż miejska rozkładają ręce i nie są w stanie nam nic poradzić.
Co jakiś czas jesteśmy bezpłatnym domem tymczasowym dla psów. Mamy 2 koty oswojone z psami. Udzielam się na różnych psich i kocich forach w internecie. Tak też poznałam pewną Panią, która szukała bezpłatnej opieki dla niewielkiego, nieuciążliwego psa, na 3-4 dni ponieważ musiała pilnie wyjechać. Zgodziłam się pomóc. Dzieli nas odległość ponad 200km. Nie podpisałam żadnej umowy ponieważ Pani była częstą bywalczynią na forum. Pies jest u nas od 23 września a właścicielka wymyśla coraz to nowe powody, z których nie może odebrać psa (pobyt w szpitalu, brak funduszy na dojazd, kłótnia z mężem o psa itd). Ta kobieta jest w ciąży i obawiam się, że chce się psa pozbyć bo posiadanie zwierzaka w tej sytuacji może okazać się niewygodne. Piesek ma czip, wiem to bo mam jego książeczkę zdrowia. Mamy problem bo okazało się, że pies nie cierpi kotów. Musimy zwierzaki izolować od siebie, co jest bardzo uciążliwe dla nich i dla nas. Na naszej posesji pies zaatakował również kota sąsiadów. Mamy z tego powodu same problemy. Mamy dom z ogrodem ale ogrodzenie nie jest podmurowane więc pies zostawiony sam na zewnątrz na 10 min, podkopuje się i ucieka z posesji, wyrządza potem szkody na posesjach sąsiadów, a wyprowadzany na smyczy nie chce załatwić swoich potrzeb fizjologicznych. Na widok kagańca reaguje agresją. Nie mamy już siły do opieki nad tym psem.
Wiemy na pewno, że psina nie może u nas zostać ponieważ nie za bardzo akceptuje też naszego 6 letniego syna i obawiam się o jego bezpieczeństwo.
Wiem też, że nie mogę szukać psu innego domu bo był w kwietniu adoptowany ze schroniska i właścicielka musiała by się zrzec psa na mnie, za psi hotelik też nie mam zamiaru płacić bo to niemałe pieniądze.
Bardzo proszę Państwa o radę. Co możemy zrobić w tej sytuacji ? Czy możemy jakoś zmusić tych ludzi do odbioru psa ? Co robić dalej ?

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 08 października 2014, 09:18
autor: isabelle30
Odprowadz psa do schroniska z zaznaczeniem że osoba o nazwisku X go stamtąd adoptowała a następnie porzuciła...

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 08 października 2014, 09:34
autor: cyberkati
W naszym gminnym schronisku nie chcą psa przyjąć a ja nie pojadę z Wielkopolski do Łowicza zawieźć psa do schroniska, bo jaką mam pewność, że tam go przyjmą "od ręki" ?

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 09 października 2014, 12:35
autor: isabelle30
Rozumiem, że znasz adres owej paniusi oraz jej numer tel.
Wyślij jej więc listem poleconym (aby był dowód że to zrobiłas) informację
" witam uprzejmie,
pragne poinformowac iż pani pies nie może dłużej przebywac w moim domu. Jeżeli nie zostanie odebrany do ... (tutaj wstawiasz sensowną datę)..., w dniu nastepnym zostanie odwieziony do domu.
W związku z przedłużającym sie pobytem psa w moim domu ( z kilku dni zrobiło się... (tutaj wpisz dokładnie jaki czas pies u ciebie siedzi)... proszę o pokrycie kosztów jego pobytu w wysokości ... (tutaj wstaw wszystkie koszty jakie poniosłas na utrzymanie psa w wtym czasie)...

Następnie zadzwoń do pani... jezeli odbierze tel to jej to zapowiedz... jeżeli nie odbierze - wyślij smsa ale ustaw w komórce powiadomienie że dotarł do odbiorcy.

A potem na chama określonego dnia pojedź z pieskiem... zapukaj do drzwi... jak nikt nie otworzy to przywiąż smycz do klamki i spokojnie odejdź. Niech sąsiedzi załatwią resztę...

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 10:23
autor: Gość
Ja pinkole, co za rada.Nie przywiązuj biedaka do klamki,nic nie zawinił.Miałam prawie taką samą sytuacje,wiem co przechodzisz.Też zawierzyłam,a ona nigdy psa nie odebrała ! Pojedź ,lub napisz do najbliższego T.O.Z. Może zadzwoń wpierw do TOZ i umów się jeśli nie masz daleko,a tą właścicielkę ,postrasz sądem,masz świadków ,to dobrze, nie masz,mów jej ,że masz.Nie masz umowy,jak ja ,ale na pewno rozmawiałyście,przez internet,czy w jakiś inny sposób.
Iza,oby Tobie nikt,nigdy psa nie przywiązał nigdzie,nie kuś losu,bo nie wiesz,co cie w życiu czeka !!!
Pies cierpi więcej niż człowiek,nie wie o co chodzi.Ty nie masz kobieto,empatii,ani dla ludzi,ani dla zwierząt. SZOK !!!

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 11:15
autor: isabelle30
gość... przeczytaj prosze jeszcze raz pierwszy post... opis w jakiej sytuacji jest osoba "obdarowana" problemem oraz wyjasnienie sytuacji. Potem dopiero komentuj...
Przywiązanie do klamki to i tak bardzo duzo w tej sytuacji - bo autorka musi pojechac ponad 200km aby to uczynic... założę się, że po 5 minutach byłaby na miejscu policja a prawowita włascicielka dostała by taki mandat, że ciąża by jej do pięt opadła.
KObieta:
- płaci za utrzymanie nie swojego psa... psa który ma własciciela
- spadają na nią kłopoty z sąsiadami, zniszczenia materialne wyrządzone przez psa
- musi chronić swoje dziecko
- musi chronić swoje zwierzaki oraz zwierzaki sąsiadów...

Ma same problemy bo wykazała cień empatii...
Wyraźnie napisała że istnieje w środowisku pomagania bezdomniakom od dawna i nie jest tam swiezynką. Doskonale zapewne wie co sie w takich sytuacjach robi i zapewne zgłosiła sprawe gdzie mogła... jak sie można tego spodziewac - wszelkie organizacje najlepiej wychodzą w pismie i mowie a nie w czynach (co widać na załaczonym przykładzie)

Sama psa nie może wyadoptowac bo prawowity własciciel sie nie zrzekł psa...

Kobieta i tak cierpliwa jest...

Pytasz co bym zrobiła w tej sytuacji? Ja ci powiem - napewno nie jechałabym z psem ponad 200km... włascicielka dostałaby powiadomienie - opis stanu rzeczy, zniszczeń oraz kosztów, właczając onrażenia kotów/ dziecka/osób które zostały zaatakowane i ultimatum - 48 godzin i pies trafia pod igłę.

Czas spojrzeć prawdzie w oczy - nie dla kazdego psa jest miejsce wśród ludzi. I jedyna pomoc jaką można zaofiarowac - to umozliwienie odejścia w spokoju i godności.
I nie kazdy musi miec psa. Nie ma takiego obowiązku.

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 11:45
autor: Snedronningen
Usuwam wpis merytoryczny.

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 12:11
autor: isabelle30
Jak się włoży kupę kasy, czasu i wysiłku...
Ale:
- kto ma te pieniądze wyłozyć? Bo autorka prowadzi DT... to może lepiej tą kase wyłozyc na 5 innych, rokujacych psów?
- ten pies nie jest bezpański... ktos prawnie i materialnie za niego odpowiada i wiadomo nawet kto
- nawet jezeli znajdzie sie kasa, chęci i czas - nie ma możliwości wyadoptowania psa zgodnie z prawem... tamten babsztyl zawsze może sie upomniec o swoje... bo nie ma zrzeczenia...

Koło sie zamyka

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 12:25
autor: Snedronningen
Usuwam wpis merytoryczny.

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 19:27
autor: Gość
Podtrzymuję co napisałam,powiadamiam miejscowy TOZ,dodatkowo,Policję,dzielnicowego zapraszam do siebie,by być kryta,gdyby pies coś nabroił.Psa zagrażającego dziecku,muszą odebrać.Można zrobić aferę w miejscowej prasie.Taki lokalny "FAKT" ma o czym pisać,lubią takie sprawki. Ale nie krzywdzę psa,nie przywiązuje do klamki !!!,nie porzucam !
Nie jest temu winien,jak widać ,dość już przeszedł,więc jego zachowanie nie dziwi.
Miałam prawie identyczną sytuację,pisałam.Pies pozostawiony u mnie (porzucony) sprawiał realne zagrożenie,dla mojego małego psa, reagował na niego agresja ,a ważył 30 kg. więcej.Nie powiedziano mi wcześniej o tym,że pies tak zawsze reaguje,na mniejsze zwierzęta.
Nie ufajcie ludziom,to że ktoś ma psa,nie znaczy,że jest dobrym człowiekiem.Umowy są konieczne :(

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 21:02
autor: isabelle30
i dzielnicowy w asyscie Tozu i funkcjonriuszy Policji zapakuje psa do smochodu i zawiezie do własciciela...
Bajki komu opowiadasz?
Godzisz się na realne zagrozenie dla twojego dzieck i psa w swoim wlasnym domu - ok, twoja sprawa. Ale nie masz prawa żądac tego samego od innych

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 21:31
autor: asiryś
Muszę skomentować, mimo że jestem typową kociarą.
Isabelle30, bardzo szanuję Twoją rozległą wiedzę ( wiele sie od Ciebie nauczyłam na tym forum), ale Twoja postawa w tej konkretnej sprawie przeraża :shock: Co za rada!?
Czy Twoja wrażliwość, odpowiedzialność, empatia nie tyczy się przypadkiem tylko i wyłącznie Twoich prywatnych zwierząt? Bo takie odnoszę wrażenie.
Nie tylko na podstawie wypowiedzi z tego forum... :|

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 13 października 2014, 22:31
autor: Gość
asiryś pisze: Czy Twoja wrażliwość, odpowiedzialność, empatia nie tyczy się przypadkiem tylko i wyłącznie Twoich prywatnych zwierząt? Bo takie odnoszę wrażenie.
Nie tylko na podstawie wypowiedzi z tego forum... :|
Trafnie to ujęłaś , a najbiedniejszy w tym wszystkim jest niewinny pies , któremu ludzie zgotowali taki los !

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 14 października 2014, 08:08
autor: Snedronningen
Usuwam wpis merytoryczny.

Re: "podrzucony" pies / błagam o rady !

: 14 października 2014, 09:30
autor: isabelle30
Nie szastajcie słowem "empatia" nie znając jego znaczenia...
Dlaczego empatia nalezy się psu sprawiającemu kłopoty oraz nieodpowiedzialnej włascicielce która podrzuciła problem innej kobiecie - i juz, pozamiatała a raczej wymiotła swoje śmiecie wprost na dywan do salonu sąsiada.
Moze okazac takze nieco empatii kobiecie, która woła o pomoc... jej dziecku oraz jej zwierzetom - wszystkim którzy znajdują się w realnym zagrozeniu zdrowia i zycia?
Nie da się uratowac całego świata.... do jasnej cholery doprowadzają mnie wszelkie karmicielki smietnikowe, cioteczki dogo ratujące za wszelką cenę psie czy kocie zwłoki po wypadkach, masakrycznie chore, nie rokujące... za grubą kasę... wyżebraną od innych. A jeszcze większa cholera mnie trafia gdy widzę ile za tą kase dałoby sie uratowac zwierząt rokujących podczas gdy rzeczone zwłoki i tak koniec końców umierają/żyją jako kaleki, cierpiąc przy tym przeokrutnie wiele dni/tygodni/ miesięcy czy lat. A obok tracą swoją szanse psy, które przy odrobinie zaangażowania znalazłyby dom z marszu

Podejrzewam, że niezwykle szokującym jest pomysł aby psy w schronach nie siedziały an dożywociu bo stare, chore, brzydkie czy mocno problemowe... aby ulzyć im w cierpieniach i pozwolic rozstac się z okrutnym swiatem.
To jest właśnie empatia... moi kochani.
Bo empatia to umiejętność wczucia się w sytuację drugiej strony.

Teraz spróbujcie wczuć się w sytuacje kobiety która krzyczy o pomoc bo wyczerpała już wszystkie możliwe sznurki... bo z kolei jej empatia nie pozwala jej na czyn ostateczny. Może wczujcie sie przez chwilę w strach zwierzaków i dziecka tej pani?