Zgadzam sie, w każdym wieku możliwe jest odwrażliwienie psa na straszne strachy.
sucz ma już 9 lat i od około 6 lat nie da się jej zaciągnąć do weta raz się wystraszyła i koniec...jak zobaczy igle to dostaje szalu nawet w domu jak wezmę długopis i udaje ze jej zrobię zastrzyk to szaleje
No właśnie chodzi o to, że ją wciągaliście na siłę - kiedy się wystraszyła wy jeszcze wzmagaliście jej lęk, przełamując jej opór fizyczny i tylko pogorszyliście sytuację! Ona po prostu wpada w panikę...
Co ja bym zrobiła - skoro już zaczynasz próby z długopisem i zbliżaniem go do psa jako takiej " niby strzykawki" - najpierw weź ten długopis i poakż jej z daleka i nagródź za to, że jest spokojna, potem coraz bardziej przybliżaj - i dawaj nagrody za spokój.
Absolutnie nie próbuj od razu dotykac jej tym długopisem - na początku może będzies zmusiała trzymać go i metr od psa - ważne, żeby zachowała spokój a ty ją za to nagradzasz super smakołykiem.
Zrób takie próby ze 3 -5 razy i daj jej sposój.
Za jakiś czas - np. w kolejnej przerwie na reklamę w TV - powtarzasz ćwiczenie - znowu z takiej odległości, w jakiej pies zachowuje spokój i tylko do takiej odlegości, w jakiej jest spokojny.
I znowu - kilka razy - i koniec.
Powtarzaj to ćwiczenie dośc często, zawsze nagradzaj za spokój, nie rób nic na siłę, nie łap psa, nie zmuszaj go do niczego, bo znowu się wystraszy. Za każdym razem staraj się choć trochę zmniejszyć odległóść, a wkrótce suczka powinna oswoić się z tym, że masz coś w ręku i że wtedy jest fajnie - dostaje smakołyki.
W końcowej fazie możesz jej dać gryzaka - np. suszone ucho świńskie, niech sobie mamla, a ty ją dotkniesz długopisem.
Co do weta - ja bym zrobiła tak samo - najpierw spacer pod lecznicą, nagrody, jest fajnie, niech pies się oswoi, że to nic strasznego i nie tylko ból związany z tym miejscem. Nie wchodź do lecznicy, weź suczkę na spacer i do domu.
Następnym razem - wchodzimy do poczekalni, są super smaczki, głaskanie, nic się nie dzieje strasznego, siedzimy sobie, jemy smakole ( możesz jej dać gryzaka albo smarować pysk np. pasztetem - będzie go zlizywać a lizanie jest dla psa uspokajające) - wychodzimy, idziemy na spacer, wracamy do domu.
Kolejny raz - może się uda wejśc do gabinetu a może nie, być może trzeba będzie znowu posiedzieć w poczekalni i zjeśc coś dobrego, a następnie wrócić do domu.
No i tak małymi kroczkami do celu.
Dlaczego tak ja bym to zrobiła - bo przez 6 lat zmuszaliście sukę na siłę do czegoś, co jest dla niej straszne, okropne, kojarzy się z bólem i niechcianymi zabiegami. Teraz trzeba ją pzrekonać, że tak naprawdę nic jej nie grozi i wet jest fajny.
Taki trening jest czasochłonny, ale warto.
Skontaktuj się z behawiorystą, bo takich problemów nie da się rozwiązać na forum, bez oglądania psa.
Jest to też pomysł warty przemyślenia - jesteście z Krakowa, macie tam jednego z lepszych behawiorystów tj. Andrzeja Kłosińskiego.