Strona 1 z 3

szybka zmiana karmy

: 09 stycznia 2008, 20:43
autor: Aguka
Witam. Chciałam spytać doświadczonych kociarzy jak przechodzą z jednej suchej karmy na drugą. Kupiłam kilka róznych karm na krakvecie i zastanawiam się czy nagła zmiana karmy jest zdrowa. Karmy są zawsze te z wyższej półki i do tej pory zmieniałam kici karme z dnia na dzień i poczestowała sie lub nie, zalezy czy jej podeszła. Potem wyczytałam ze karmę powinno sie zmieniać kilka dni mieszając z poprzednią. Czy to konieczne jesli kot nie ma żadnych "rewolucji" zołądkowych i wygląda na zdrowego? Ewentualnie nie je jak jej nie pasuje

: 09 stycznia 2008, 21:09
autor: ATA
Teoretycznie powinno się zmieniać karmę stopniowo, czyli tak jak piszesz codziennie zwiększać udział nowej karmy, a redukować starą. Może to trwać powiedzmy 5-6 dni. Jest to szczególnie wskazane wtedy, kiedy karmy bardzo różnią się jakością. W obrębie jednej firmy można wprowadzać nową karmę szybciej i nie powinno się nic dziać, ponieważ technologia produkcji jest ta sama. Ja tak wprowadzałam nowe RC (kiedy kot jeszcze lubił tą firmę), a później Hill'sy i nie było żadnych sensacji. Nie polecałabym jednak zmieniania karmy z dnia na dzień - nawet jeśli nie będzie od razu biegunki to lepiej dla flory bakteryjnej w przewodzie pokarmowym kota jeżeli będzie miała trochę więcej czasu na adaptację 8) .

: 09 stycznia 2008, 22:47
autor: Borysek
Ja jeszcze tylko dodam, żeby w ogóle nie zmieniać zbyt często karm. Aguka, jak już dopasujesz kici dobre, suche jedzonko to niech futro wcina je nawet przez kilka ładnych miesięcy (albo i dłużej, jeśli tylko będzie miało na to ochotę). Sporo osób miesza też karmy (np. 2-3 podobnej jakości) i karmi taką mieszanką kota przez dłuższy czas.

: 09 stycznia 2008, 23:51
autor: Annie
Poza wszystkimi wymienionymi wyżej zaletami, stopniowe wprowadzanie karmy ma jeszcze jeden plus. Kociasty, któremu z jakiś powodów nie podchodziła nowa karma (smak, kolor, kształt granulek) może zaakceptować nowe jedzonko, które początkowo jest zmieszane z ulubionym.

A i czasem taka technika stopniowej zmiany karmy baaardzo się przydaje np. kiedy trzeba wprowadzić karmę leczniczą, która zazwyczaj na początku jest mało atrakcyjna dla futrzastego pacjenta :D

: 10 stycznia 2008, 07:41
autor: Iza-Erin
Całkowicie się zgadzam z przedmówcami. Mieszanie kilku rodzajów karm ma bardzo dużą zaletę, bo kicia zawsze coś tak sobie skubnie. Chociaz moje kociaste kiedyś potrafiły małe gwiazdeczki zostawiać jakby sitka w pysiolach miały. Kupiłam im Animndę dla kociąt, taką z chrupkami z kształcie gwiazdeczek i małych krokiecików. Jakbym nie mieszała, zawsze znikały tylko krokiety. Gwiazdki szły dla dziczków :)
Ach, te nasze kiciaste :)

: 10 stycznia 2008, 11:57
autor: Liwia
Iza-Erin pisze:Całkowicie się zgadzam z przedmówcami. Mieszanie kilku rodzajów karm ma bardzo dużą zaletę, bo kicia zawsze coś tak sobie skubnie.
ale przeciez samo w sobie stanowi zaprzeczenie sensu podawania suchej karmy poneiwaz zaburza oslawione "zbilansowanie".

: 10 stycznia 2008, 12:14
autor: Iza-Erin
Ale w przypadku niejadków chyba nie ma innego wyjścia. Widzę, że Ty zawsze musisz być na "nie".

: 10 stycznia 2008, 12:36
autor: Borysek
Iza-Erin pisze: Widzę, że Ty zawsze musisz być na "nie".


A ja myślę, że Liwia jest po prostu bardzo dociekliwa :lol: :wink:

: 10 stycznia 2008, 12:46
autor: Iza-Erin
Ok, niech Ci będzie.

To za tę Izkę :P

: 10 stycznia 2008, 13:07
autor: Liwia
ja mowie "nie" chwytom marketingowym 8)
a czy jestem dociekliwa? Oczywiscie. Trudno nie byc jesli sie chce dobrze dla swoich zwierzat, zwlaszcza w tych czasach kiedy kazdy chwyt w sprzedazy dozwolony. Poza tym to nei jest merytoryczna uwaga co do zaburzania "zbilansowania" karmy suchej (ktorej jedyna zaleta dla kota jest wlasnie owo "zbilansowanie").
Zreszta dziwi mnie tez okreslenie "niejadek" - jesli kot zdrowy jest (ogolne i w badaniach lab) to neich je ile chce, chce malo - ok, widac tyle mu trzeba.

: 10 stycznia 2008, 13:10
autor: Iza-Erin
Przede wszystkim, nie stosuję żadnych chwytów marketingowych, więc proszę mi tego nie zarzucać.

Ja nie mam kotów niejadków, ale w różnych wątków na tym i innych forach wiem, że zdarzają sie koty, które nie chcą jeść w ogóle, więc nie wiem czy to dla nich takie dobre.

: 10 stycznia 2008, 13:17
autor: Liwia
Iza-Erin pisze:Przede wszystkim, nie stosuję żadnych chwytów marketingowych, więc proszę mi tego nie zarzucać.
a gdzie Ci to zarzucilam? :shock: Jesli poczulas sie urazona badz "zarzucona" to nie bylo to moim celem wiec przepraszam za niejasne wyrazenei mysli.

: 10 stycznia 2008, 13:20
autor: Iza-Erin
NIe ma sprawy :D

: 10 stycznia 2008, 13:21
autor: Amika
Liwia pisze:ja mowie "nie" chwytom marketingowym 8)
a czy jestem dociekliwa? Oczywiscie. Trudno nie byc jesli sie chce dobrze dla swoich zwierzat, zwlaszcza w tych czasach kiedy kazdy chwyt w sprzedazy dozwolony. Poza tym to nei jest merytoryczna uwaga co do zaburzania "zbilansowania" karmy suchej (ktorej jedyna zaleta dla kota jest wlasnie owo "zbilansowanie").
Zreszta dziwi mnie tez okreslenie "niejadek" - jesli kot zdrowy jest (ogolne i w badaniach lab) to neich je ile chce, chce malo - ok, widac tyle mu trzeba.
No to Liwio masz szczęście, że na takiego niejadka nie trafiłaś.
Ja tak i wierz mi, że jak pod ręką czujesz sterczące kości (a każde jedzenie kuje w zęby), to nie możesz myśleć: jak nie chce to niech nie je. Ja miałam tak z poprzednią kotką i do niedawna z Jusią. Sama już nie wiem ile różnych karm przetestowałam.
Na szczęście po kastracji Jusia zaczęła normalnie jeść. Wcześniej była połowę mniejsza od swojego braciszka, dzisiaj nie wiele ustępuje mu wielkością i wagą

: 10 stycznia 2008, 13:38
autor: Liwia
aktualnie mieszkam z 6 kotami o wadze od 2 do 10 kg takze wiem jak to jest glaskac i szczupla kobietke jedzaca jak ptaszek i pulchnego faceta jedzacego za dwoch :lol: I kazde je jak chce, zaluje tylko ze Grubego nie moge odchudzic :evil: bo to kot wychodzacy i jesli nie u mnie dobrym jedzeniem to "na miescie" sie pozywi :roll:
I tak osobiscie - ja bylam straszny niejadek, okropny - ile rodzice sie ze mna po lekarzach wyjezdzili, ile Mama lez wylala to normalnie szkoda gadac. Dosc rzec ze w wieku lat 8 wazylam 17 kg. Przy tym calkiem zdrowy, ruchliwy i bystry szkielecik ze mnie byl :lol: Ale zylam, rozwijalam sie doskonale i wyroslam na duza kobiete (neistety, z 10 kg za duza :oops: ). Kuszono mnei roznymi smakolykami, dostawalam leki - bez skutku. Zostawili mnei w spokoju w koncu bo od tych wszystkich wynalazkow to zaczelam wymiotowac na sam widok jedzenia i wciaz sobei bylam chudym szkielecikiem. Ten typ tak mial i juz.