Kitki i mleko ...
: 16 czerwca 2008, 11:29
Witam wszystkich przepraszam za zwłokę z mojej strony ale jakieś zamieszanie nastało i stąd moje opóznienie z forum...
Oczywiście oba są już po pierwszym szczepieniu, przybierają ładnie na wadze i niby wszystko OK, bawią się, jedzą, zdrowe- bez problemu przeszły szczepionkę, żadnych złych qupek. Moje kotki to tak jak pisałam wcześniej rodzeństwo. Lala od początku była większa, wszędobylska, raz pod komodą , raz na komodzie, to znów skok na firankę... a Mati to taki spokojny kocurek , pobawić się na dywanie myszką....i jak na chwilę usiądę to pakuje się na kolana, zresztą naszym gością też. Kawaler reaguje na wołanie : Mati, chodz - leci wtedy szybciutko z kitką do góry...panna Lala - ma w nosie...ona ma swój świat i inny plan sytuacyjny na tą chwilę... Generalnie to on jest takim miziakiem, a problem z nim taki: jak już wskoczy na kolana to szuka cycka i strasznie ugniata ciasteczka...aż mi go żal szuka z zamknietymi oczkami, łapie rąbek materiału poprostu aż serce mi pęka ja wiem , że były zabrane duuuuużo za wcześnie ale tak sie stało i odwrotu już nie ma...Lala nie ma takich pomysłów tylko Mati. W miocie był najmniejszym i jedynym kocurkiem zapewne zdominowanym przez resztę siostrzyczek...na tą chwilę przegonił już wagą siostrę:) Przytula się strasznie blisko do ciała, moich włosów w nocy, włazi pod kołdrę...a grzeje jak mały kaloryferek - na zimę bomba ale teraz...to troszkę za ciepło...
Czy uważacie za dobry pomysł - zakup mleka dla kociąt i malutkiej buteleczki, żeby w takich sytuacjach mu podsunąć ? Zresztą może nawet samej i smoczka ?
Co sądzicie o takim pomyśle?
PS: doczytałam już jak wlepić zdjęcia:) więc, obiecuję dziś wieczorem je umieścić na stosownym poście...muszę jeszcze powalczyć jak je troszkę zmniejszyć.
Oczywiście oba są już po pierwszym szczepieniu, przybierają ładnie na wadze i niby wszystko OK, bawią się, jedzą, zdrowe- bez problemu przeszły szczepionkę, żadnych złych qupek. Moje kotki to tak jak pisałam wcześniej rodzeństwo. Lala od początku była większa, wszędobylska, raz pod komodą , raz na komodzie, to znów skok na firankę... a Mati to taki spokojny kocurek , pobawić się na dywanie myszką....i jak na chwilę usiądę to pakuje się na kolana, zresztą naszym gością też. Kawaler reaguje na wołanie : Mati, chodz - leci wtedy szybciutko z kitką do góry...panna Lala - ma w nosie...ona ma swój świat i inny plan sytuacyjny na tą chwilę... Generalnie to on jest takim miziakiem, a problem z nim taki: jak już wskoczy na kolana to szuka cycka i strasznie ugniata ciasteczka...aż mi go żal szuka z zamknietymi oczkami, łapie rąbek materiału poprostu aż serce mi pęka ja wiem , że były zabrane duuuuużo za wcześnie ale tak sie stało i odwrotu już nie ma...Lala nie ma takich pomysłów tylko Mati. W miocie był najmniejszym i jedynym kocurkiem zapewne zdominowanym przez resztę siostrzyczek...na tą chwilę przegonił już wagą siostrę:) Przytula się strasznie blisko do ciała, moich włosów w nocy, włazi pod kołdrę...a grzeje jak mały kaloryferek - na zimę bomba ale teraz...to troszkę za ciepło...
Czy uważacie za dobry pomysł - zakup mleka dla kociąt i malutkiej buteleczki, żeby w takich sytuacjach mu podsunąć ? Zresztą może nawet samej i smoczka ?
Co sądzicie o takim pomyśle?
PS: doczytałam już jak wlepić zdjęcia:) więc, obiecuję dziś wieczorem je umieścić na stosownym poście...muszę jeszcze powalczyć jak je troszkę zmniejszyć.