Kłopoty z wydalaniem (do dr Jarka)

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

jaroz
Posty:4
Rejestracja:31 marca 2011, 19:30

31 marca 2011, 20:36

witam!
Problem dotyczy 3 miesięcznego kociaka. Kiedy go otrzymaliśmy, dotychczasowa opiekunka doprowadziła do sytuacji odparzenia zwieracza odbytu na skutek niedopilnowania (sama tak stwierdziła) a objawem tego były krwawienia z zewnętrznej strony odbytu. Stwierdziła, że była u weterynarza, który to przepisał oxykort na zranione miejsce. Minęło już tydzień od dnia kiedy kot jest z nami i sytuacja zamiast się poprawiać, pogarsza się. W pierwszym dniu pobytu kota u nas byliśmy zmuszeni udać się do najbliższej przychodni gdyż kot nie mógł samodzielnie się załatwić z powodu znacznego bólu odbytu. A że była to niedziela sprawa została załatwiona doraźnie przy pomocy środków przeciwbólowych. Następnego dnia przeprowadzono szereg badań, wykonano RTG i zastosowano kroplówkę 2x dziennie i dietę w postaci półpłynnych pokarmów. Kot otrzymuje zastrzyki: xylawet, vetuketam,nospa oraz laktulozę 3ml (waga kota:1 kg). Weterynarz codziennie musi pomagać kotu w wydaleniu kału, gdyż samodzielnie nie jest w stanie tego zrobić, pomimo że jego zwieracz jest niedomknięty. Czasami kotu udaje się wydalić samodzielnie, lecz nie potrafi zakończyć tego procesu gdyż nie domyka do końca zwieracza. Przyczyną takiego stanu rzeczy są prawdopodobnie opuchnięte gruczoły okołoodbytowe. Kot nie jest w stanie wyprzeć kału pomimo, że jego zwieracz nie jest zamknięty(światło zwieracza ok. 7 mm), a kał nie jest zbyt twardy. Weterynarz twierdzi, że jest to sprawa niewłaściwego unerwienia i niewłaściwej perestatyki. generalnie kociak jest bardzo sprawny fizycznie i posiada spory apetyt. Na chwilę obecną rany się wygoiły, ale problem jak był tak jest w dalszym ciągu.
I tu mam kilka pytań
1. Czy możliwym jest, aby ten stan powstał poprzez zaniedbanie i odparzenie zwieracza?
2. Czy możliwe jest, aby dotychczasowy lekarz podczas rutynowych badań i szczepień nie wykrył wady?
3. Czy możliwe jest uleczenie tego stanu do stopnia, aby kot samodzielnie mógł funkcjonować?
4. W przypadku, gdyby się okazało, że są to wady genetyczne, czy możliwe byłoby ich wyleczenie?
5. Czy możliwe jest że na początku zwieracz nie domykał się z powodu twardego kału, a teraz jest to skutek dozowanych leków i powiększonych gruczołów?

Z góry dziękuje za odpowiedź i poświęcony czas.
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

05 kwietnia 2011, 22:13

ad.1 możliwe ale nie można tego powiedzieć jednoznacznie.
ad.2 możliwe
ad.3możliwe choć bez badania to ciężko powiedzieć
ad.4. Zależy czego dotyczą te wady
ad.5 Z gruczołami to jakaś bzdura z lekami bardzo naciągana teoria z zaparciami bardziej prawdopodobna. Najbardziej prawdopodobna to zaburzenia neurologiczne.
jaroz
Posty:4
Rejestracja:31 marca 2011, 19:30

10 kwietnia 2011, 12:02

Witam! Dzięki za odpowiedź.
Sprawa się następująco. Dwutygodniowa kuracja nie dała żadnych rezultatów. Sukcesywne podawanie (2 x dziennie) laktulozy doprowadziło kał do miękkiej konsystencji. Nawet z taką kociak nie był w stanie sobie poradzić i wyprzeć ją na zewnątrz. Podczas ostatniej wizyty lekarz poinformował nas, że:
1. Jest to wada genetyczna związana z perestatyką
2. Niewłaściwie lub wcale nieunerwione jelita
Na skutek tych dwóch powyższych stwierdzono, że kał w jelitach (tuż przed odbytem) jest zależały o kształcie jelita grubego.
Zwieracz odbytu ładnie się wygoił, rany nie było i został przymknięty częściowo. Nie wiem dokładnie jak to wygląda od strony medycznej, ale kał wypychany był przez kociaka z taką siłą, że tworzyła się taka kiszka ok 3 cm długości wypełniona zleżałym kałem i nie był w stanie tego "wyrzucić z siebie" pomimo odpowiedniej konsystencji.
Lekarz rozłożył ręce z bezradności stwierdzając, że wszystko co mógł zrobić to zrobił stwierdzając jednocześnie, że może przygotować program dalszego leczenia. Lecz w związku z tym, że dotychczasowe nie przyniosło najmniejszej poprawy istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie to bardzo kosztowne i w efekcie również może się okazać, że nie przyniesie oczekiwanego rezultatu. Lekarz stwierdził, że podczas swej 20 letniej praktyki, spotyka się z takim przypadkiem po raz pierwszy.
W efekcie kot wrócił do hodowcy wraz z całą dokumentacją medyczną. Prawdopodobnie (ale to są tylko koje przypuszczenia) został uśpiony. Cóż, nie każdemu dane jest przyjść na ten świat w pełni zdrowia. Szkoda małego bo był śliczny i mógłby wyrosnąć na pięknego kocura.
kub3k
Posty:52
Rejestracja:21 listopada 2010, 15:55

10 kwietnia 2011, 14:46

Bo łatwiej jest oddać kota jak popsuty przedmiot niż mu pomóc.... Żal...
asiryś
Posty:2309
Rejestracja:06 stycznia 2011, 17:37

10 kwietnia 2011, 15:48

Kub3k, uważam ,ze jesteś zbyt surowa dla jaroz :( . Najłatwiej oceniać ludzi, kiedy nie było się w ich sytuacji. Nie ukrywam, szkoda mi tego kociaka, ale nie oceniam jaroz(a), bo sama nie umiem sobie wyobrazić, jak ja zachowałabym się na jego/jej miejscu...
kub3k
Posty:52
Rejestracja:21 listopada 2010, 15:55

10 kwietnia 2011, 16:15

Wiesz uważam, że bierze się odpowiedzialność za zwierze, które się kupuje/adoptuje. Osobiście zrobiłabym wszystko co jest tylko możliwe, a nie po opinii jednego weta oddawać kota, co podejrzewam, na pewną na śmierć.
Ostatnie zdanie z wypowiedzi "Cóż, nie każdemu dane jest przyjść na ten świat w pełni zdrowia. Szkoda małego bo był śliczny i mógłby wyrosnąć na pięknego kocura." od razu nasunęło mi na myśl stwierdzenie, że noworodka z chorobą genetyczną najlepiej odesłać bocianowi,albo Matce Naturze, bo też nie dane mu było przyjść na świat w pełni zdrowia. Może jest trochę przesadne, ale.... moim zdaniem dość trafne.
Ponadto oddanie kota do hodowcy jest moim zdaniem umyciem rąk od tego co się z nim będzie działo, od całej odpowiedzialności za jego los, włącznie z tym, że po dogłębnej diagnostyce możliwe, że padłaby decyzja o eutanazji...
Ps. a ludzie to takie stworzenia, które zamiast stawić czoło problemom s*******ą gdzie pieprz rośnie.
asiryś
Posty:2309
Rejestracja:06 stycznia 2011, 17:37

10 kwietnia 2011, 16:37

Jak najbardziej, masz racje, ale to naprawdę trudna sytuacja. Ja też zapewne wysłuchałabym opinii jeszcze innych lekarzy, zrobiłabym wszystko, aby ratować swojego kotka. Ale nie każdy ma na to dość siły i odpornosci psychicznej...
Awatar użytkownika
dobbinka
Posty:1878
Rejestracja:13 listopada 2010, 19:52

10 kwietnia 2011, 23:53

jaroz pisze: W efekcie kot wrócił do hodowcy wraz z całą dokumentacją medyczną. Prawdopodobnie (ale to są tylko koje przypuszczenia) został uśpiony. Cóż, nie każdemu dane jest przyjść na ten świat w pełni zdrowia. Szkoda małego bo był śliczny i mógłby wyrosnąć na pięknego kocura.
Przeprasza, wiem że sytuacja trudna, kosztowna kuracja, zjedzone nerwy itd ale ten fragment wypowiedzi wzbudził we mnie wielkie zniesmaczenie. Takie wytarcie rączek.
jaroz
Posty:4
Rejestracja:31 marca 2011, 19:30

14 kwietnia 2011, 14:15

Łatwo jest wam oceniać kiedy nie przeżyliście takiej sytuacji. Zanim coś napiszesz to się dobrze zastanów. Ten kociak 2 x dziennie był dokarmiany dożylnie za pomocą kroplówek ze środkami przeciwbólowymi. A na dodatek jadł jakieś lekkie przysmaki.
Myślisz że do łatwych rzeczy należy podjęcie takiej decyzji?
Myślisz że do przyjemności należy widok drżącego zwierzęcia przed każdym wyjściem do lekarza?
Myślisz że przyjemnym jest odmawianie, wręcz zabieranie kotu, pożywienia, na które ma ochotę? przy kilku zwierzętach w domu to nierealne.
Myślisz, że do przyjemności należy oglądanie i słuchanie "kociego płaczu" kiedy dostaje boleści brzucha?
Myślisz że przyjemnym jest (i nie o mnie chodzi tylko o kota) codzienne wyciskanie z niego kału, bo sam tego zrobić nie może?
Jak myślisz, ile takie zwierze przeżyło by w naturalnych warunkach?
Myslisz że taki z ciebie wrażliwiec, i dlatego pozwalasz sobie krytykować innych, a zwierze chcesz narażać na ciągły i nieprzerwany ból?
w tym momencie to może ja Ciebie skrytykuje. ciebie, który dla zaspokojenia własnego ego znęca się nad zwierzętami podtrzymując je sztucznie przy życiu dla zadawania bólu. wiesz jak się to nazywa? to jest sadyzm. Patrzysz ze swego punktu widzenia i ty byś tak postąpił, aby tylko mieć czyste sumienie i nie ważne że zwierze się męczy, ale twoje ego nie ucierpiało. to jest dopiero s******stwo. A może tylko łatwo jest kogoś krytykować nie mając samemu pojęcia jakie decyzje podjęło by się w takiej sytuacji. I nie zarzekaj się, że wiesz jaką byś podjął decyzję bo jest to nieprawdą. Suche analizowanie to nie jest to samo co życie.
I nie chodzi tu o pieniądze, bo dzienna kuracja tego kotka kosztowała mnie więcej niż warte twoje ego i możesz być pewien, że ten maluch znaczył dla mnie więcej niż TY, który śmiesz mnie krytykować.
Awatar użytkownika
dobbinka
Posty:1878
Rejestracja:13 listopada 2010, 19:52

14 kwietnia 2011, 16:11

Nie chodzi mi wcale o uśpienie kota, tylko o oddanie go hodowcy z paragonem jak sprzęt na gwarancji, bez wiedzy co się z nim potem stało. I wcale nie zakładam, ze tak do końca było; może to tylko nieszczęśliwe sformułowanie myśli.
Rozumiem co się przeżywa, kiedy nie ma praktycznie żadnej nadziei i tylko można patrzeć jak ktoś kochany sie męczy, albo zdecydować się na ten ostateczny krok.
kub3k
Posty:52
Rejestracja:21 listopada 2010, 15:55

14 kwietnia 2011, 18:27

Wy podjęliście decyzję o uśpieniu??!! Z wypowiedzi znacznie wyżej wynika, że umyślicie ręce oddając kota, jak popsutą zabawkę z powrotem do "opiekunki". Poza tym wybacz, ale jeżeli uwierzyliście, że kot ma odparzenia, bo tak mówiła owa pani bez wpisu w książeczce to aż szkoda słów.... Ponad to naraziliście go na niepotrzebny stres na sam koniec jego życia fundując mu kolejną przeprowadzkę... I wcale nie wątpię, że to było koszmarne przeżycie z jego chorobą, ale jedno mogę Ci powiedzieć, że ja chociaż miałabym na tyle odwagi, żeby decyzję najtrudniejszą w życiu, jaką bez sprzecznie jest uśpienie kota, podjąć samemu, ale wy chyba chcieliście ( bez obrazy ) odzyskać pieniądze...
PS. I to nie był hodowca, a raczej chodowca =pseudohodowca, bo normalny człowiek prowadzący legalną hodowlę nie wydałby chorego zwierzęcia.
jaroz
Posty:4
Rejestracja:31 marca 2011, 19:30

14 kwietnia 2011, 22:29

Twoje teorie są z palca wyssane. I proszę cię nie dopisuj rzeczy, o których nie wspomniałem, a o których TY bladego pojęcia nie masz.
Słowo "bezsprzecznie" to piszemy razem!
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości