Mam kotkę, która od lipca zmaga się z tasiemcem.
Ponieważ kotka jest troszkę dzika, najpierw w lipcu dostała zastrzyk. Po miesiącu okazało się, że tasiemiec znowu jest, więc dostawała pastę do pyszczka przez 3 dni, ale ciężko było jej to podać, wyrywała się, pluła itd. Nic to nie dało, więc 20 września dostała na kark krople na kleszcze i pasożyty wewnętrzne. Kilka dni temu tasiemiec znowu się ujawnił. Podejrzewam, że po prostu ani razu nie został całkowicie wybity, bo mam jeszcze 2 koty, które nie mają żadnego problemu, a ta jedna cały czas się męczy.
Dlatego chciałam przeprowadzić kurację: tabletka przez 3 dni, potem 2 tygodnie przerwy, znowu 3 dni, 2 tygodnie, 3 dni. Cóż z tego, skoro o ile za pierwszym razem tabletkę udało się podać prawie bez problemu, tak dziś już było wycie, wyrywanie się, wypluwanie - nie było szans, żeby połknęła.
Bardzo proszę o jakieś porady, bo naprawdę nie wiem, co mogłabym zrobić, żeby kotu pomóc.
Kotka większość dnia przebywa na zewnątrz, do domu przychodzi zjeść i się przespać, w zależności od nastroju. Nawet gdybym chciała wozić ją do weterynarza, żeby podał jej tą tabletkę, to nie mam żadnej gwarancji, że kot się pojawi przez 3 dni pod rząd w godzinach otwarcia lecznicy.
Chciałabym zrobić to raz, a skutecznie, ale przestaję wierzyć, że to możliwe. A przecież nie mogę zostawić kota z tasiemcem do końca życia. Pomocy!
Niekończąca się historia z tasiemcem
aby to zrobić raz a skutecznie należy: zabronić kotu polowania, zadbać aby nie miał pcheł i skutecznie odrobaczyć. Pomienięcie choć jednego kroku prowadzi do Twojej sytuacji.