Witam i od razu proszę o radę.
Z Waszych starych postów dowiedziałam się o zespole falującej skóry u kotów i wszystko wskazuje na to, że mój kot właśnie na to cierpi. Ale to naprawdę cierpi (( Kot, który uwielbia się pieścić i bawić, od tygodnia siedzi na szafie i nie pozwla się stamtąd zabrać. Można go tylko głaskać i wtedy jest w miarę zadowolony. O dziwo ma apetyt! Schodzi z szafy średnio dwa na dobę, robi parę kroków i nagle zaczyna biegać na oślep jak oszalały i z w ułamku sekundy z powrotem jest na szafie
Pobiegłam do weterynarza, zrobiłam badania krwi. Wszystko ponoć jest w normie i weterynarz nie wie, co może być kotu. Stwierdził, że prawdopodobnie czegoś się przestraszył... Dodam, że u mnie w domu NIC się nie zmieniło i kot nie miał absolutnie żadnego powodu do stresu, a poza tym przecież chyba nie boi się non stop przez tydzień! Zasugerowałam, że może to być wspomniana falująca skóra, ale wet stwierdził, że to nie to (nie wiem, dlaczego był tego taki pewien). Kot dostał syrop uspokajający, ale nic się nie zmieniło.
Dziś kupiłam feromony szczęścia i zauważyłam pozytywną zmianę. Kot "zszedł na ziemię" i spędził na niej znacznie więcej czasu niż przez ostatnie dni. I dopiero teraz mogłam wyraźnie zauważyć, że ma dosyć silne "drgawki" tylnej części grzbietu i ogona (a także uszu). To powtarzało się co kilkanaście minut i kot strasznie się wtedy denerwował, zaczynał biegać tam i z powrotem, gwałtownie się lizać.
Od dwóch dni próbuję go złapać i pójść do innego weterynarza, ale nie jest to proste... Boję się jednak, że kolejny lekarz uzna, że ta falująca skóra to mój wymysł i każe mu aplikować nervosol czy coś.
Czy ktoś z Was może mi powiedzieć, jaka może być inna prawdopodobna przyczyna takiego zachowania? Nie wiem, w którym kierunku myśleć i nie wiem też, kiedy uda mi sie kota spacyfikować i dowieźć do weterynarza.
Kot jest odrobaczony (pół roku temu), zaszczepiony, niewychodzący, wykastrowany. Raczej się nie nudzi - w domu jest kotka, z którą bardzo się kochają, a ja też poświęcam mu sporo czasu. Nie wiem, jak mu pomóc...
Zespół falującej skóry??
Zastanawiałam się dłuższy czas co Ci odpisać, ale nic odkrywczego nie przychodziło mi do głowy Moje stare posty pewnie czytałaś bo to chyba ja zakładałam jeden z wątków o falującej skórze, a w innym na ten temat trochę pisałam. . Wiesz więc jakie mogą być główne przyczyny tych ataków. Ja tak naprawdę do dzisiaj nie doszłam, co je wywołuje u mojego kota. Już nawet zastanawiałam się nad zmianami ciśnienia atmosferycznego i fazami księżyca. Sytuacje stresujące (hałas, obcy w domu, wizyta u weta itp.) wykluczyłam, bo kot potrafi głęboko spać, nagle się budzi no i zaczyna się. Czyli czynniki zewnętrzne w tym wypadku odpadają. Robaczyce też. Najbardziej skłaniam się ku jakimś mikroatakom padaczkowym. Przed samym atakiem mój kot nagle staje się apatyczny, sztywnieje, przywiera do podłoża z łapkami podwiniętymi pod spód i patrzy zupełnie nieobecnym wzrokiem przed siebie. Później zaczyna się atak. W przypadku mojego futrzaka najskuteczniejsze okazuje się złapanie kota (na szczęście biega wtedy w parterze) i ścisłe opatulenie go włącznie z uszkami w jakiś gruby koc albo kołdrę, mocne przytulenie do siebie, głaskanie po głowie i uspokajanie z godzinkę albo dwie. Najczęściej tak przechodzi - bez tego trwa nawet kilkanaście godzin. Możesz tego spróbować, o ile uda Ci się kota złapać. Na wiosnę Fiodor miewał ataki nawet raz na dwa tygodnie, teraz od jakichś 4 miesięcy jest spokój. I też nie wiem dlaczego - ważne, że nic się nie dzieje. Gdyby udało Ci się znaleźć jeszcze gdzieś jakieś informacje na ten temat to chętnie skorzystam . Chociaż po cichu liczę, że może nie będą mi już potrzebne
Całkiem niedawno też miałam ten problem ze swoją Kotą - tzn. te same objawy - i naprawdę się mocno przestraszyłam, czytając na ten temat tu i na miau, bo są koty, które z tego powodu muszą być cały czas na sterydach. W każdym razie po trzech dniach takiego zachowania zabrałam ją do weta. Ten stwierdził, że na skórze nie ma żadnych zmian, poza tym, że jest przesuszona i z tego powodu może być nadwrażliwa i że na wszelki wypadek warto zobaczyć, czy to czasem nie pchły. Zaaplikował jej Frontline i rzeczywiście Kota się uspokoiła (nie od razu, oczywiście, ale już następnego dnia było zdecydowanie lepiej). Nawiasem mówiąc, znalazłam zaraz martwą pchłę - a Kota niewychodząca! Pewnie ja jakieś paskudztwo przyniosłam na butach... Zaczęłam też podawać jej Efa Olie, żeby skóra się zregenerowała. Tak więc u mnie to było to, ale jeśli nie wiadomo skąd może wynikać takie zachowanie, to szczerze współczuję, ja nie mogłam patrzeć, jak Kota się męczy, a nie mogłam jej za bardzo pomóc. Wskakiwała mi wtedy na kolana po ukojenie, ale nie miało to długotrwałego efektu...
Ale może w Twoim przypadku to też coś podobnego? W każdym razie warto, żeby wet go obejrzał.
Ale może w Twoim przypadku to też coś podobnego? W każdym razie warto, żeby wet go obejrzał.
Witam! Moja kotka też tak miała!! Zupełnie nie wiedziałam co jej jest a teraz jestem zaskoczona że tak wiele kotów na to cierpi!! U mojej było to spowodowane najprawdopodobniej stresem, był wtedy u mnie mały kociak na przechowanie a moja Niunia to bardzo uczuciowy kot i od razu się obraziła, ona jest agresywna na początku do nowych kotów no i..... wstyd powiedzieć ale nie poświęcałam jej wtedy tyle czasu co powinnam Własnie wtedy zaczęło się takie "falowanie" skóry na grzbiecie i nerwowe bieganie i lizanie się, uspokajała się dopiero jak wskoczyła na regał w moim pokoju, spędzała tam całe dnie, schodząc tylko na jedzenie, zaczęłam ją głaskać i rozmawiać z nią( to krzyżówka kota syjamskiego, bardzo rozmowna ) no i po paru dniach fochy się skończyły i zaczęła mruczeć i falowanie skóry minęło, uff. Teraz wiem że jak przyjdzie do mnie kolejny kot muszę jej poświęcić dużo uwagi i uczucia. Pozdrawiam
A poza tym, co już zostało tu napisane, wyczytałam, że przyczyną może też być tajemnicza choroba Pansteatitis (nie mam pojęcia, jaki jest polski odpowiednik tej nazwy), którą powoduje nadmiar nienasyconych kwasów tłuszczowych w połączeniu z niedoborem witaminy E:
No tak, u mnie to były pchły i mam nadzieję, że tylko to, bo od tamtej pory ataki już się nie powtórzyły.Physical causes are usually ruled out first, including
- Pansteatitis (Steatitis, Yellow Fat Disease). Pansteatitis is a disease caused by an excess of unsaturated fatty acids, combined with a lack of sufficient Vitamin E. It is most often caused in cats by frequent consumption of red tuna, and some experts have blamed it on poor homemade diets. The resultant fat deposits can be very painful to cats.
Brain Involvement. Particularly with FSH cats displaying seizures, potential brain infection, trauma, or tumors should be investigated.
Toxins. Use of toxic flea dips, flea collars with questionable ingredients, or ingestion of household cleaning agents should be ruled out.
Flea Allergies. Certainly, itchy skin due to flea bites could be cause for erratic behavior in cats, and this potential cause should be relatively easy to rule out.
Fiodora znowu dzisiaj dopadło i to silniej niż ostatnio Do trzeciej było ok, kot się bawił, jadł, pił, później nerwowo się załatwił (podwójnie jedno po drugim, co mu się nie zdarza) no i zaczęło się. Wszystko mu drgało - uszki, nogi, grzbiet. Teraz jest już lepiej - nawet zabrał się do jedzenia, ale widać że jest wykończony. Strasznie mi go żal Czyżby to zmiana pogody? Ja też się dzisiaj koszmarnie czuję...
Hm... Bardzo Ci współczuję, bo ja też nie mogłam patrzeć, jak się Kota męczy. Była wtedy tak zestresowana tym, co się z nią działo, że wysikała się poza kuwetą, czego nigdy nie robi.
Nie wiem, czy znajdziesz tam coś, czego byś jeszcze nie wiedziała na ten temat, ale jeśli wpiszesz w wyszukiwarkę rippling skin disorder, ewentualnie rolling skin disorder albo feline hyperesthesia syndrome, to wyskoczy kilka linków, które możesz przeszukać.
Nie wiem, czy znajdziesz tam coś, czego byś jeszcze nie wiedziała na ten temat, ale jeśli wpiszesz w wyszukiwarkę rippling skin disorder, ewentualnie rolling skin disorder albo feline hyperesthesia syndrome, to wyskoczy kilka linków, które możesz przeszukać.
Dla mnie marnym, ale zawsze pocieszeniem, było to, że TO się w ogóle jakoś nazywa, czyli, że nie tylko mój kot tak cierpi...
Ale jeśli przeszukasz też zagraniczne fora, to może znajdziesz jakąś sensowną radę, w sumie to sporo kotów ma ten problem
Ale jeśli przeszukasz też zagraniczne fora, to może znajdziesz jakąś sensowną radę, w sumie to sporo kotów ma ten problem
Mój kolega - psiarz twierdzi, że to może mieć związek ze zmianą aktywności słońca, wybuchami na jego powierzchni i wpływem tego wszystkiego na magnetosferę ziemi. Koty są bardzo wrażliwe na zmiany natężenia pola magnetycznego więc jestem w stanie uwierzyć i w to. Będę jednak szukać i jak na coś natrafię to oczywiście zaraz się z Tobą tym podzielę
http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?t=1971 . To zaczety przeze mnie poscik na temat zespołu flujacej skory. Dzisaj to juz przeszlość. Faktycznie mialo to podloże nerwicowe i w tej chwili ataki sa bardzo zadkie , mniej intnsywne i wystepuja tylko kiedy zdaza sie wyjatkowo stresujaca sytuacja, chociaz Maciej Kot zaczał obie rdzic ze stresem inaczej ( syczy, gryzie, warczy itp. ) ale lepsze to niz pojezony miauczacy kot goniacy po domu i probujacy "samoskonsumowania" przez zamycie sie na smierc. Kazdemu kto ma ten problem szczeze wspołczuje to naprawde okropne patrzec jak futro sie meczy a my nie umiemy mu pomoc a weterynarze zywcem nie wiedza co robic. ATA ma racje czulosc, cierpliwosc , tulenie i głaskanie niemalze na siłe daje dobre rezultaty ale trzeba czasu. pozdrawiam Ewa
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości