dolegliwości neurologiczne - czy to już na zawsze?

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Boo77
Posty:5
Rejestracja:29 czerwca 2007, 11:09
Lokalizacja:Opole
Kontakt:

21 września 2007, 13:06

Zawsze do usług :)
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

21 września 2007, 21:17

myślę , że w takim wypadku warto zrobić test cena jego jest ok 70-80 zł. Przynajmniej wiesz z czym walcczysz a z tym paskudztwem walka jest bardzo, bardzo ciężka.
Ostatnio zmieniony 21 września 2007, 21:33 przez Jarek, łącznie zmieniany 1 raz.
Boo77
Posty:5
Rejestracja:29 czerwca 2007, 11:09
Lokalizacja:Opole
Kontakt:

21 września 2007, 21:27

Próbowałam w Opolu znaleźć test na prwowirusa, nie udało mi się :( Fakt, to było jakiś czas temu, ale nie przypuszczam by sie coś zmieniło :(
Liwia
Posty:482
Rejestracja:07 października 2005, 09:39
Lokalizacja:Kraków

21 września 2007, 22:01

Doktorze, o tescie na parwo Pan pisze?
Cena bardziej pasuje do FIP+FeLv - chyba ze sie cos tak zmienilo bardzo przez ostatnie meisiace.
mokkunia
Posty:1
Rejestracja:16 czerwca 2006, 21:39
Lokalizacja:Łódź
Kontakt:

22 września 2007, 07:13

Test na parwo to ok. 40-50zł. I ja też proponuję zrobić go jak najszybciej.
Mam nadzieję, że to nie panleukopenia.
a jeśli niestety tak... to trzeba działać jak najszybciej. Bez tego nasze szanse na wygranie z tą chorobą są marne :(
Carduś z mojego podpisu jest kotem, któremu się udało wygrać z chorobą. Jego 3 siostry nie miały tego szczęścia :(
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

22 września 2007, 12:39

tak ja piszę o FIP + Felv , bo taki teraz mamy. Samego Fipa nie mamy.
Liwia
Posty:482
Rejestracja:07 października 2005, 09:39
Lokalizacja:Kraków

22 września 2007, 13:07

w watku poruszona jest kwestia testow na fipa oraz na parwo wiec dobrze ze Pan doprecyzowal.
Strzałka
Posty:7
Rejestracja:20 września 2007, 10:56
Lokalizacja:Opole
Kontakt:

24 września 2007, 09:41

Od mojego ostatniego wpisu minęły 3 dni.
A działo się, oj działo... :)
Najważniejsze - nie wiem czy uwierzycie, ale Strzałka całkowicie wydobrzała i nic, dokładnie nic, nie wskazuje dzisiaj na to, że tydzień temu, właściwie nikt nie liczył na to, że kicia wróci do nas. Miło widzieć szarżującego po mieszkaniu kota z ogonem wygiętym w pałąk, reagującego na najmniejszy szelest za oknem i ... co tam dużo pisać - wiadomo o co chodzi :D

Możliwości kociego organizmu (szczególnie młodego) są niewyobrażalne!
Tydzień temu kicia wyglądała jak zombie, 4 dni temu bardziej przypominała roślinkę niż kota, a dzisiaj - pełna radość życia :)

===============
Sprawa następna - testy. W Opolu jest nadal tak, jak napisała Patrycja :( Czyli, nie ma możliwości wykonania testów na miejscu, ale zauważalny jest pewien postęp - można oddać materiał do badań, a gabinet prześle to dalej gdzie trzeba.
Są dostępne dwa rodzaje testów (powtarzam co usłyszałem w rozmowie telefonicznej):
1) Test na obecność wirusa (w kale). Test powinien być wykonany podczas objawów choroby. W moim przypadku nie jest przydatny, bo w tej chwili wirusów może już nie być.
2) Test na przeciwciała (bada się krew). Test można wykonać w dowolnym momencie, ale... Jeżeli kot był wcześniej szczepiony, wynik może być niejednoznaczny :( Zwykle, szczepienie daje poziom przeciwciał znacznie niższy niż przebycie choroby, ale nie jest to regułą.
Kosztów jeszcze nie znam - mam dowiedzieć się dopiero dzisiaj.

================
Teraz jeszcze inny temat... Jak kto chce, to niech czyta (albo nie), a ja swoje muszę napisać :)

Przez cały okres choroby kicia była leczona w gabinecie dra Tymowicza (Opole, ul. Prószkowska).
Chciałem podziękować Pani Doktor, zatrudnionej w gabinecie (nazwiska niestety nie znam :( 'taka młodziutka i niezwykle sympatyczna' ;) ), która z dużym zaangażowaniem opiekowała się przez cały ten czas kicią oraz wszystkim pozostałym pracownikom gabinetu, którzy również żywo interesowali się postępami w leczeniu. Dziękuję, bo bez tego, pewnie Kici nie było by dzisiaj z nami.
I na koniec tego wątku jeszcze jedno... Pierwsze trzy dni leczenia mieściły się jeszcze w okresie opieki 'poschroniskowej' i były bezpłatne. OK. Za pozostałe 7 dni opieki (w tym anytbiotyk w zastrzykach (3x), dwie kroplówki, ponad 3 doby w 'szpitaliku') powinienem był zapłacić. Tymczasem, wyobraźcie sobie, że za to wszystko, zażądano ode mnie stanowczo ;) "aaa... niech pan przyniesie kilka saszetek dla kociaków". Taki był koszt tygodniowego leczenia. Dziękuję.

=================
I jeszcze jeden temat. Pisałem, że sie działo. Ponieważ leczenie w zasadzie zakończyło się, a na Prószkowską mam ho...ho... hooo.. (tzn. drugi koniec miasta), zmieniliśmy w piątek gabinet (na polecony przez Patrycję i bliziutko ode mnie).
Pomijam inne czary-mary, ale tamtejszy wet postanowił natychmiast kotkę odrobaczyć (pisałem o tym, że wróciły rzadkie kupki). Efekt był taki, że po powrocie do domu (za jakieś dwie-trzy godziny), kicia wypróżniła się 'na rzadko' córce na kolanach :( Podczas sprzątania zauważyłem białą nitkę przylepioną do nogi kocicy (śluz?). Okazało się, że 'temat' jest trochę większy (dłuższy). Kontynuowałem zmieniając co chwilę papierowe ręczniki ;) W sumie udało się wydobyć około 50 cm 'draństwa' + na koniec poplątany 'kłębek' o średnicy około 1 cm. Gdzie się tyle tego zmieściło w takim małym kocie? Nie wiem czy to był jedyny tasiemiec. Później już nic nie stwierdzono z powodu braku materiału do badań ;):D
Nie chcę twierdzić, że wszystkie fakty - szybkie wyzdrowienie kotki, normalne zapracowanie układu pokarmowego, wydalenie tasiemca, podanie Vetminth-u - mają bezpośredni związek za sobą, ale może rzeczywiście tak jest, a może wcale nie.

I to by było na tyle :)
To chyba koniec tematu, ale na forum na pewno będę stałym gościem (przynajmniej przez jakiś czas)

Pozdrawiam wszystkich kociarzy.
Liwia
Posty:482
Rejestracja:07 października 2005, 09:39
Lokalizacja:Kraków

24 września 2007, 09:52

Cudnie sie czyta o wygranym kocim zyciu :)
Wszystkiego dobrego, Strzalko i Strzalku :)
Boo77
Posty:5
Rejestracja:29 czerwca 2007, 11:09
Lokalizacja:Opole
Kontakt:

24 września 2007, 10:11

Strasznie się cieszę, że z kotką wszystko ok :) Nie wiem, czy wszystkie objawy chorobowe były spowodowane zarobaczeniem, ale z tego co mi wiadomo duże zarobaczenie może powodować nawet objawy neurologiczne. W najgorszych wypadkach nawet śmierć kociaka.

Co do testów, bo była mowa o różnych, testy na FIP, FIV i FeLV są normalnie w Opolu dostępne. Natomiast w tamtym roku nie było możliwości zrobienia testu na parwo. To dobrze, ze teraz jest choćby taka możliwość o jakiej pisał Strzałka :)
Strzałka
Posty:7
Rejestracja:20 września 2007, 10:56
Lokalizacja:Opole
Kontakt:

24 września 2007, 10:34

Patrycjo, nie.
Nie twierdzę, że cała choroba mogła być za sprawą pasożytów. Chodziło mi jedynie o to, że być może nieco ryzykowna decyzja o odrobaczaniu (w chwili, gdy kotka była jeszcze w nienajlepszej formie - osłabiona po chorobie) przyspieszyła powrót do zdrowia.
Argumentacja weta była taka, że trzeba natychmiast odrobaczyć, żeby wyeliminować potencjalną przyczynę niewłaściwej pracy jelit.

=======
W kwestii testów, to oczywiście chodziło mi o test na parwowirusa - o nim właśnie pisałem.
Boo77
Posty:5
Rejestracja:29 czerwca 2007, 11:09
Lokalizacja:Opole
Kontakt:

24 września 2007, 10:37

Ja też tego nie twierdzę :) Napisałam sobie własne wątpliwości :)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 5 gości