Agresja kota

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

elza
Posty:135
Rejestracja:06 listopada 2007, 13:51
Lokalizacja:Kraków

04 grudnia 2007, 12:00

Podpowiedzcie, licze tez na doktora.
U moich rodziców jest 11 letnia kotka. Zawsze była mało przytulasta, nie dawał się brac na rece, głaskanie ja drazniło. Została znaleziona jako 5 tyg zabiedzone kociatko. Zaczepiała dzieci, czasem wręcz bolesnie atakowała. dzieci nauczyły się schodzić jej z drogi ale teraz jest coraz gorzej. Tłucze druga kotke okropnie, atakuje na kazdym kroku. Zaczyna atakowac tez rodziców. weterynarz który przez te lata leczył ją gdy była potrzeba sugeruje uspienie bo zaczyna byc niebezpieczna. Ciarki mi chodza po plecach jak pomysle o swietach i mojej wizycie tam z dziecmi.
Mieliscie doswiadczenie z takim zachowaniem kota?
elza
Posty:135
Rejestracja:06 listopada 2007, 13:51
Lokalizacja:Kraków

05 grudnia 2007, 11:20

Rodzice dali kotke na 3 dni do innego lekarza na obserwacje.
Zobaczymy co z tego wyniknie. Nie chcemy jej usypiac, to zawsze się zdąży, a moze to jakas choroba?
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

05 grudnia 2007, 12:00

Mam nadzieję, że wet. znajdzie przyczynę problemu i pomoże kotce.
Moje koty miewały przypływy złego humoru, ale nigdy nie były takie agresywne.
Trzymam kciuki za kicię i pisz jak się czuje.
Awatar użytkownika
Borysek
Posty:883
Rejestracja:21 lutego 2007, 11:13

05 grudnia 2007, 18:07

Czasami koty, które mają zaburzenia hormonalne (np. choroby tarczycy) lub nowotwory mózgu stają się agresywne wobec innych kotów i domowników. Piszesz jednak, że kicia od małego była nietykalska i zadziorna... Może Wy po prostu do siebie nie pasujecie (z kotami jest tak, jak z ludźmi) i stąd te zgrzyty między Wami? Jeśli nowy wet nie znajdzie przyczyny agresji kotki, to ja spróbowałbym znaleźć jej nowy dom (na pewno tak szybko bym jej nie usypiał) np. z możliwością wychodzenia na zewnątrz. Bardzo rzadko, ale jednak - trafiają się koty, które nie nadają się do życia wyłącznie w domu i muszą mieć możliwość rozładowania agresji (nadmiaru energii) na dworze.
elza
Posty:135
Rejestracja:06 listopada 2007, 13:51
Lokalizacja:Kraków

06 grudnia 2007, 09:50

Krew pobrana. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Teraz zajmuje się nia młody lekarz, tamten poprzedni to był starszy pan, juz od dobrych kilku lat na emeryturze, może nie umiał znaleźc przyczyny.
Dobrze że ten młody doktor rozkreca praktyke. W małych miasteczkach wybór wetów niewielki niestety.
cały czas chodzi mi po głowie ze to może jakas alergia- ten niepokój kojarzy mi sie z dzieckiem z azs, wiecznie drapiacym sie i niespokojnym.
Usypiac napewno jej nie bedziemy.
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

07 grudnia 2007, 15:38

mogą być jakieś przyczyny zdrowotne choć często są to także przyczyny psychiczne. I wtedy już jest gorzej. Ale da się też temu zaradzić aby nie usypić zwierząt. Jeśli wyniki wyjdą ok a kot tylko drapie można z przednich łap usunąć w PEŁNEJ NARKOZIE pazury. Jest to krok ostateczny ,ale dający szansę na dalsze życie. Gorzej jeśli zwierzę gryzie to czasami dla dobra domowników usypia się je. Na szczęście jest to bardzo , bardzo rzadkie.
Rotor
Posty:3
Rejestracja:08 grudnia 2007, 02:49

08 grudnia 2007, 04:40

Witam Wszystkich serdecznie.
Podobnie jak wyżej, mam problem z moją 7-8-io letnią kotką. i podejrzewam chorobę psychiczną.
Po jednej z ciąż z przed ok.4 lat temu pojawiło się sporadycznie dziwne zachowanie.
Coś jak „syndrom obcej ręki „ lecz u niej bardziej jako „syndrom obcego ogona”
Wygląda to tak że od czasu do czasu - najczęściej w sytuacjach kiedy nie mogłem poświęcić jej czasu na pieszczoty tak jakby czuła się odtrącona , skulona zaczynała machać ogonem.
Po chwili wyraźnie poirytowana ruchem ogona warczała na niego a w następstwie atakowała go z gryzieniem włącznie. Jak już wspominałem było to sporadyczne (ok. raz na kwartał ) i krótkotrwale..
Niestety objawy te z czasem pojawiały się częściej .
Zasięgałem porady weterynaryjnych .
Jedna diagnoza była „gruczoły około odbytowe” niestety diagnoza nietrafna.
Kolejna diagnoza „burza hormonów” „sterylizacja pomoże” Niestety nie pomogła pełna styrylizacja.
Ataki nasilają się obecnie w zastraszającym tempie .
Od jakiegoś miesiąca ataki nasiliły się do 2 dziennie i więcej. Z tym że teraz dosłownie kotka dostaje szału , Zaczyna typowo – nerwowym ruchem ogona , następnie warczy , stara się go ugryźć .uciec od niego nerwowo zmieniając miejsce aż w końcu zaczyna wrzeszczeć jakby ją ktoś ze skóry obdzierał.
To jest wrzask niczym kocury walczące w rui.
Już nie pomaga wzięcie kotki na kolana , głaskanie po grzbiecie . Jedynym sposobem na czasowe wyprowadzenie jej z tego stanu jest głaskanie po brzuchu , To uwielbiała zawsze lecz kiedy tylko przestanę (bo ileż można?!) to kot znów zaczyna.
Na początku byłem niemal pewien że to kocie zazdrosne fochy bo pojawiały się ewidentnie w takich sytuacjach kiedy np. zastała na moich kolanach innego kociego domownika.
Niestety teraz już sam nie wiem co o tym myśleć bo kotka wpada w te stany nawet w czasie kiedy poświęcam jej uwagę lub niema mnie w domu.
Co mam zrobić z tą moją wariatką?





Bardzo proszę o pomoc .
Z góry dziękuję
Robert

Ps. Tylko proszę nie radzić obcięcie ogona ;)
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

08 grudnia 2007, 20:15

w takich wypadkach ucieka się czasami do podawania środków uspokajających słabszych czy mocniejszych lub środków przeciwdepresyjnych.
Rotor
Posty:3
Rejestracja:08 grudnia 2007, 02:49

09 grudnia 2007, 02:13

Fakt..Lekarz w czasie kiedy ataki były sporadyczne proponował mi takie rozwiązanie ale zarazem przestrzegł że kot pod wpływem tych leków będzie nieco otumaniony więc ze względu na małą częstotliwość ataków wówczas , postanowiłem nie ryzykować uzależnienia. Bo chyba jest taka możliwość prawda? Czy są takie leki co nie powodują uzależnienia przy dłuższym stosowaniu?
Tak czy siak muszę jej jakoś pomóc .Chyba kot ćpun to lepsze zło niż to co ten kot przeżywa teraz. Dziś czas kiedy nie spała w 40 % to seria ataków.
Jutro idę do lekarza po receptę.

A i jeszcze jedno pytanie odnośnie owych leków. Czy kotka na takich lekach będzie poruszać się sprawnie?. Pytam bo moje koty często wracają z ogrodu do domu po drzewie i drabince do okna na pierwsze piętro. Czy na czas kuracji zlikwidować im ten sposób powrotów?
Może jakaś konkretna propozycja leku o łagodnym działaniu na początek?


Dziękuje za odpowiedź i Pozdrawiam.
elza
Posty:135
Rejestracja:06 listopada 2007, 13:51
Lokalizacja:Kraków

09 grudnia 2007, 14:13

Kotka wróciła. Na razie na 10 dni ma lek uspokajajacy, pazury przyciete maksymalnie. Nie wiem co to za lek bo mama dostała juz wydzielone ćwiartki tabletki. Poczekamy na wyniki badań bo beda za kilka dni dopiero.
Liwia
Posty:482
Rejestracja:07 października 2005, 09:39
Lokalizacja:Kraków

10 grudnia 2007, 11:18

mam kota-swira na psychotropach od kilkunastu miesiecy. Funkcjonuje doskonale, wiekszosc problemow skonczyla sie. Nie ma mowy o otumanieniu, kot zyje normalnie. Polecam tez Feliway (do kupienia w KV), uspokaja koty agresywne i dodaje smialosci tym, ktore sa gnebione przez inne koty.
Natomiast kot nie atakuje bez powodu, czesto robia to z bolu. Kilka razy mielismy takie koty agresywne: dwa razy guz w mozgu, kilka razy - kamienie w nerkach, raz problem z psychika (teraz kotka wychodzi i przestala byc agresywna), jeden typowy kot-jedynak. Tak wiec trzeba szukac przyczyny agresji (kotka jest wykastrowana?) bo ani leki ani feromony nie pomoga a naprawde agresywny kot jest niebezpieczny.

Declawing (jesli myslimy o tym samym czyli amputacji pazura, fragmentu kości, ścięgna, więzadła aż do pierwszego stawu palca) nie oznacza jednoznacznie ograniczenia agresji kota a czesto wprost przeciwnie - chroniczny bol lap (nawet po wygojeniu sie ran pooperacyjnych) moze prowadzic do poglebienia sie patologii w zachowaniu oraz problemow zdrowotnych. Jest to zabieg nielegalny w Europie wiec pewnie moze byc wykonany tylko w "ostatecznej ostatecznosci".
Awatar użytkownika
Borysek
Posty:883
Rejestracja:21 lutego 2007, 11:13

10 grudnia 2007, 12:30

Liwia pisze: Declawing (jesli myslimy o tym samym czyli amputacji pazura, fragmentu kości, ścięgna, więzadła aż do pierwszego stawu palca) nie oznacza jednoznacznie ograniczenia agresji kota a czesto wprost przeciwnie - chroniczny bol lap (nawet po wygojeniu sie ran pooperacyjnych) moze prowadzic do poglebienia sie patologii w zachowaniu oraz problemow zdrowotnych. Jest to zabieg nielegalny w Europie wiec pewnie moze byc wykonany tylko w "ostatecznej ostatecznosci".


Całkowicie się z tym zgadzam. Według mnie onychectomia (tzw. declawing) to zabieg, który zamiast korzyści - przyniesie później zwierzęciu jeszcze więcej problemów. Gdzieś wyczytałem, iż istnieje też możliwość samego przecięcia ścięgna mięśnia zginacza głębokiego palców, który to odpowiedzialny jest za wysuwanie pazurów (tendonectomia). Kot poddany czemuś takiemu nadal ma pazury, jednak nie może ich wysuwać i drapać (stąd opiekun musi ciągle dbać o ich higienę, bo kot sam tego nie zrobi). Dla mnie jednak zarówno jeden, jak i drugi zabieg mają zdecydowanie więcej (jeśli nie same) minusów niż plusów, są trwałym okaleczeniem zwierzęcia i osobiście swojemu kociakowi czegoś takiego bym nie zafundował.
Ostatnio zmieniony 11 grudnia 2007, 20:46 przez Borysek, łącznie zmieniany 1 raz.
Rotor
Posty:3
Rejestracja:08 grudnia 2007, 02:49

10 grudnia 2007, 16:53

Liwia pisze:mam kota-swira na psychotropach od kilkunastu miesiecy. Funkcjonuje doskonale, wiekszosc problemow skonczyla sie..
Dziękuje...Wobec tego i ja jestem uspokojony i podejmę tę drogę leczenia. Zaraz idę do lecznicy.

Co do powodów agresji to w przypadku mojej kotki wykluczam ból. Ale pewności oczywiście nie mam , więc dziś poproszę o skierowanie na badania.
Co do wycinania pazurów w przypadku kotki koleżanki to też jestem zdania że to jest zabieg mający tylko na celu ułatwić egzystowanie domowników z kocim problemem ale nie pomaga zwierzęciu.
Ja też mógłbym owego czasu poddać się jednej z takich sugestii by mojej kotce usunąć ogon jako źródło problemów.
Kiedy jest na kolanach i i inny kot chce dokooptować do naszego towarzystwa to ona tego nie trawi i zaczyna focha od merdania ogonem. I jeśli może swobodnie machać nim to się niejako sama nakręca do szału ale kiedy wsunę ogon między kolana unieruchamiając go to kotka się z miejsca uspokaja co sugeruje słuszność pomysłu o usunięcie ogona jako przyczyny problemu. Lecz takie rozwiązanie nie daje gwarancji czy agresja nie przeniesie się na coś innego.
Mój kot po prostu nienawidzi swego ogona i wini go za to że nie jest już w naszym stadzie na pierwszym miejscu do pieszczot :)
Będę starać się leczyć ją farmakologicznie a nie tasakiem ;)


Pozdrawiam i Dziękuje za odpowiedz a Koleżance z podobnym problemem agresywnej kotki Życzę Pomyślnego rozwiązania problemu.
Liwia
Posty:482
Rejestracja:07 października 2005, 09:39
Lokalizacja:Kraków

10 grudnia 2007, 17:13

ja moze dorecyzuje. Moj swir nie jest agresywny - on sie straszliwie bal. Wszystkiego. Jego strach kiedy tracl mnie z oczu posuwal go do samokaleczen, powaznych z rozwalaniem sobie brzucha, wylizywaniem do miesa itp itd. W napadach gonil jak oszalaly po mieszkaniu, slinil sie straszliwie, sikajac jednoczesnie :roll: Serce sie sciskalo jak na niego patrzylam.
Rotor, musisz do madrego weterynarza sie udac. I jak najszybciej definiowac problem: moj Maks zostal przebadany z kazdej strony zanim przeszlismy na psychotropy (krew, mocz, usg nerek i brzucha). Jesli nei ma fizycznych powodow do nietypowego zachowania oraz nie ma przeciwskazan to trza sie za psychike brac, nie ma rady. I mozna sie podsmeiwac, ze kot, ze czubek, ze dziwactwo ale nie wolno lekcewazyc problemu. To sie moze smutno skonczyc, np. odgryzieniem ogona (neistety z zycia przyklad). Moj Maks zaskoczyl na trzecim leku (zaczynalismy od slabego, ziolowego). Mala tabletka raz dziennie. Moj kot jest wychodzacy, w podobny sposob jak Twoja kocica dostaje sie do meiszkania na wysokim parterze.
Powodzenia!
qra01

04 lutego 2008, 20:52

witam wszystkich,

ja z kolei mam problem z kocurkiem, który gdy go braliśmy ze schroniska miał ok. 5-6 miesięcy (teraz ma ok.9). Od samego początku drapał i gryzł ręce, przedramiona i nogi, w dodatku trochę "warczał" po kociemu :) Po kastracji trochę mu przeszło, ale wciąć nas atakuje, dodam, że bez przyczyny z naszej strony. Co możemy zrobić, żeby zniwelować te ataki? tym bardziej, że atakuje również inne, obce osoby. Nie wiem czy jest to istotne, ale gdy chcemy wyjść z domu to obowiązkowo wskakuje nam na ramiona i siedzi do momentu, gdy go nie zdejmiemy-czy to jest jakaś kocia histeria?

pozdrawiam serdecznie
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości