kastracja adoptowanego kocurka

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

k0cur
Posty:8
Rejestracja:05 sierpnia 2007, 22:11
Lokalizacja:lublin

24 listopada 2007, 17:29

Zaadoptowaliśmy kalekiego ( ma 3 nóżki ) kocurka. Ma ok. 5 mcy, u nas jest niecałe 2. Jego mocz zaczyna już zmieniać zapach. Czy można go już wykastrować. Jak to zrobić. Kotek bardzo się nas boi, daje się pogłaskać tylko przy misce - je b.chętnie :lol: . U weterynarza był na odrobaczeniu ale złapanie go do transporterka było trudne dla nas i dla niego. Nie był jeszcze szczepiony, nie będzie wychodził. Czy najpierw go szczepić, czy można to zrobić po kastracji. Chcemy mu oszczędzić niepotrzebnego strachu, prosze o rade jak to wszystko przeprowadzić.
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

25 listopada 2007, 00:00

lepej jest pierwsze zaszczepić, kastrować już można. Jak zrobić : odpowiedź prosta dostarczyć do lecznicy. Wiem, że to nie takie proste, ale nie ma innego wyjścia zwłaszcza z kastracją.
k0cur
Posty:8
Rejestracja:05 sierpnia 2007, 22:11
Lokalizacja:lublin

25 listopada 2007, 18:58

Bardzo dziękuję za szybką odpowiedż. Miałam na nadzieję, że szczepienie można odłożyć na czas kiedy kotek nas bardziej polubi. Ale w takim razie najpierw będziemy go łapać do szczepienia.

Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.
k0cur
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

25 listopada 2007, 19:36

Kiedyś moją mamę "uszczęśliwiłam" takim 4-miesięcznym dzikuskiem :roll: Łapałam go wkładając do transportera jego ulubione jedzonko, a do drzwiczek mocując sznurek tak, żeby można było z pewnej odległości zamknąć transporter. Nawet się to jakoś udawało :wink:
k0cur
Posty:8
Rejestracja:05 sierpnia 2007, 22:11
Lokalizacja:lublin

30 listopada 2007, 20:19

Dzięki, spróbujemy tego sposobu. Ale na pewno najpierw się złapie nasz drugi kot, który z kolei niczego się nie boi. Żal mi kulawego maluszka, pozwala się pogłaskać tylko przy misce, w innych sytuacjach ucieka profilaktycznie nawet gdy nie mamy zamiary go dotknąć, przypadkowy ruch ręki w jego kierunku i już śmiga za kanapę. Mimo braku jednej nóżki śmiga na 3 jak kot z kreskówki.
Czy dzikusek Twojej mamy się oswoił ?

pozdrawiam,
k0cur
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

30 listopada 2007, 20:41

Niestety nie oswoił się, ale to była raczej wina mojej mamy. Przy odpowiedniej dozie cierpliwości, wyrozumiałości i dużej dawce miłości można wiele osiągnąć. Tutaj nie było na to szans :roll:
Awatar użytkownika
Ulla
Posty:255
Rejestracja:29 marca 2006, 00:05
Lokalizacja:Kraków
Kontakt:

30 listopada 2007, 22:58

k0curku, życzę Ci dużo powodzenia w oswajaniu maluszka! :D.
Biedaczek miał dużo szczęścia, że mimo braku nóżki trafił na kochający domek :D
Wielkie słowa uznania za taki gest!! :D
Wierzę, że maleństwo wkrótce Wam zaufa, bo miłość jaką go otaczacie da mu poczucie bezpieczeństwa :D
k0cur
Posty:8
Rejestracja:05 sierpnia 2007, 22:11
Lokalizacja:lublin

01 grudnia 2007, 18:53

Dzięki za miłe słowa, nie wiem czy dobrze postepujemy, staramy się go nie płoszyć, chociaż nieraz mam pokusę by go porwać przy misce i porządnie pogłaskać. Raz musiałam to zrobić, gdy szliśmy do weterynarza, ale jak już pisałam jest bardzo szybki, więc skończyło się łapanką po całym domu. Mąż przypadkiem złapał go dwa razy i ponosił na rękach, wygłaskał, poprzytulał, pogadał i choć kocio był spokojny, pokazywał brzuszek, mruczał - to teraz jak uzna,że mąż jest zbyt blisko, zaraz kombinuje,żeby mieć drogę ucieczki. Ma kociego kolegę i bardzo sie lubią. Może po prostu ni będzie kotem, który się pcha na kolana. Nam to nie przeszkadza, ale jest problem z póciem do weterynarza, z obcinaniem pazurków.

pozdrawiam,
k0cur
Awatar użytkownika
Ulla
Posty:255
Rejestracja:29 marca 2006, 00:05
Lokalizacja:Kraków
Kontakt:

01 grudnia 2007, 21:43

k0curku, na pewno koteczek z czasem pozwoli Wam się pogłaskać, przytulić, chociaż rzeczywiście chyba nie zapowiada się na nakolankowego kotka. Moja niunieńka też est adoptowana i przychodzi na pieszczoty tylko wtedy, kiedy ONA ma na nie ochotę :D
Co oczywiście nie przeszkadza mi raz na czas (czytaj bardzo często :oops: ) brać ją na ręce, by ją wygłaskać, wycałować i wypieścić :D.
Nie należy wtedy do najszczęśliwszych, ale z miłości pozwala pani swojej robić ze sobą wszystko :D.

A tak w ogóle to może przedstawiłabyś swoje kociaczki na naszym forum? :D
Mamy w "Koty - pozostałe sprawy" topik, w którym chwalimy się zdjęciami naszych futrzastych i nie tylko :) :lol: :lol:
ZAPRASZAMY! :D
k0cur
Posty:8
Rejestracja:05 sierpnia 2007, 22:11
Lokalizacja:lublin

29 grudnia 2007, 15:33

Dzięki za miłe słowa, odpowiadam z opóźnieniem, myślałam, że to bedzie proste umieścić fotki moich kocurków, ale trochę komputer mi poszalał i odłozyłam to później. nawiasem mówiąc, mój kocurek z 3 nóżkami jest bardo podobny do Twojej Perełeńki - ta sama czarna czapeczka, wielkie okulary, różowy nosek, pozatym ma bardzo symetrycznie rozmieszczone czarne łatki ( taką kamizekę ) i czarny ogonek. Może jakiś wspólny dziadek - kocio pochodzi z Krakowa, zgarnęliśmy go w M1 podczas jednej z akcji weekendowych Fundacji "Zwierzeta Krakowa" . Ostatnio był ostrzyżony z pazurków, po krótkiej łapance - jest bardzo łagodny i słodki. Mnie już sie mniej boi, natomiast od męża się trzyma z daleka. troche się boję zabiegu kastracji, bo jak się opiekować takim małym tchórzem?

Jeszcze raz pozdrawiam,
k0cur
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 31 gości