Operacje kocia przeszła ładnie w miarę sie goiło, chodziła w ślicznym kubraczku , po operacji cały czas spała wychodziła ze swojego legowiska sie załatwić, karmiłam ja w legowisku, zaczęła utykać na tynie łapki i wtedy podjęłam decyzję o uśpieniu. Cieszę sie że to zrobiłam już zaczęła sie męczyć jej oczka były bardzo smutne szkoda że nie mogła mi powiedzie że ją boli. Okazało sie że miała przerzuty wewnętrzne. Nie ma jej ze mną od miesiąca . Wielka pustka w domu.
Chwiałam tylko powiedzieć,że nie potrzebnie była operacja bo mogła jeszcze żyć żałuję że przysporzyłam jej cierpienia. Ale tak chciał los walczyłam o nią. Tylko ..... Jeśli jest już guz na węźle to uważam,że trzeba pozwolić kotkowi dalej żyć bez operacji, bo to nie potrzebne. Z drugiej strony nie wiadomo by było czy bez operacji choroba równie szybko by nie postępowała. Jakby się nie postąpiło to zawsze będzie "co by było gdyby"?.
Pozdrawiam wszystkich KOCIAżY I ICH PUPILKóW
guzy u kotki
Dominiko, tak bardzo mi przykro . Może ten piękny wiersz największego z kociarzy Franciszka J. Klimka - troszkę Cię pocieszy
On w r ó c i
Zapłacz
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to o wiele za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze .
Zapłacz
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i – przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem
rozglądnij się wkoło
ale nie w górę
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko . . .
. . . . . . . . . . . . . . . .
A jeśli ktoś mi zarzuci
że świat widzę w krzywym lusterku
to ja powtórzę :
on w r ó c i .
Choć może w innym futerku . . .
On w r ó c i
Zapłacz
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to o wiele za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze .
Zapłacz
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i – przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem
rozglądnij się wkoło
ale nie w górę
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko . . .
. . . . . . . . . . . . . . . .
A jeśli ktoś mi zarzuci
że świat widzę w krzywym lusterku
to ja powtórzę :
on w r ó c i .
Choć może w innym futerku . . .
Trzymaj się Dominiko :*
My również pozdrawiamy i mocno Cię ściskamy
Dominiko właśnie nadrobiłam cały wątek od początku. Bardzo dobrze Cię rozumiem i gorąco pozdrawiam. Za chwilę minie dokładnie rok jak pożegnałam się z moją kicią. Historia prawie identyczna.
Na szczęście, moje "szczęście" jak w wierszu p. Klimka wróciło w innym futerku - ja się rozglądnęłam po autobusie
A z perspektywy czasu mam coraz częściej wyrzuty sumienia, że niepotrzebnie robiłam zwłaszcza drugą operację. Zawsze w pamięci staje mi obraz moje Pusi z guzem ale radosnej i niecierpiącej, a po zabiegu widok jak już nie wyzdrowiała i tylko leżała i cierpiała. Zdaje sobie sprawę, że przeżyłaby pewnie niewiele więcej, ale ten miesiąc nie byłby ze szwami, zastrzykami Potem już tylko mogłam jej pomóc odejść za TM.
Na szczęście, moje "szczęście" jak w wierszu p. Klimka wróciło w innym futerku - ja się rozglądnęłam po autobusie
A z perspektywy czasu mam coraz częściej wyrzuty sumienia, że niepotrzebnie robiłam zwłaszcza drugą operację. Zawsze w pamięci staje mi obraz moje Pusi z guzem ale radosnej i niecierpiącej, a po zabiegu widok jak już nie wyzdrowiała i tylko leżała i cierpiała. Zdaje sobie sprawę, że przeżyłaby pewnie niewiele więcej, ale ten miesiąc nie byłby ze szwami, zastrzykami Potem już tylko mogłam jej pomóc odejść za TM.
Dominiko serdecznie współczuję. Wiem jak to boli, była z Wami tak długo i trudno pogodzić się z tym, że już jej nie ma .
Nam udało się ukraść od losu trochę czasu. Tych kilka miesięcy to może nie wiele, ale przynajmniej miałyśmy czas przygotować się do rozstania .
I chyba dlatego było mi łatwiej. Bolało, ale jakoś inaczej .... spokojniej i .... z akceptacją tego co nieuchronne.
Dominiko przytulam ...
Nam udało się ukraść od losu trochę czasu. Tych kilka miesięcy to może nie wiele, ale przynajmniej miałyśmy czas przygotować się do rozstania .
I chyba dlatego było mi łatwiej. Bolało, ale jakoś inaczej .... spokojniej i .... z akceptacją tego co nieuchronne.
Dominiko przytulam ...
siedze przed komputerem, czytam ten temat i az sie poplakalam.
moze cos w tym jest ( tzn czasem), ze niektorych chorob nie warto ruszac, bo to tylko przyspiesza ich rozwoj i prowadzi do ostatecznosci. mialam taki przypadek w najblizszej rodzinie- choc moze to glupie ze porownuje kota do czlowieka.
nie wyobrazam sobie tego co kazda z Was musiala przezywac, z drugiej strony pewne rzeczy sa nieuniknione. niestety.
moze cos w tym jest ( tzn czasem), ze niektorych chorob nie warto ruszac, bo to tylko przyspiesza ich rozwoj i prowadzi do ostatecznosci. mialam taki przypadek w najblizszej rodzinie- choc moze to glupie ze porownuje kota do czlowieka.
nie wyobrazam sobie tego co kazda z Was musiala przezywac, z drugiej strony pewne rzeczy sa nieuniknione. niestety.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 26 gości