Witam!
Mooja prawie poltororoczna kotka mimo wczesniejszego szczepienia zachorowala na koci katar w kwietniu tego roku....zaniosłam ja do lekarza- stwierdzil ze kota trzeba uspic albo ze leczymy drogimi kosztami ( stwierdzil kalci i hapewirusy) ... chodzilam codziennie na zastrzyki i kotek wyzdrowial.... dziasla wrocily do normy - nie bylo zadnych nadżerek i oczka rowniez przestaly ropiec...
po okolo 3 miesiacach kotek znow zaczal chorowac....znow bylam na zastrzykach tym razem na kilku seriach "co trzy dni"....lekarz stwierdzil ze kot jest zdrowy... z tym ze oczy ropieja caly czas ( smarowalam masciami i zakrapialam...kiedy przestalam znow sie zaczynalo...). ma zatkany nos( tym razem nie zagoil sie i przez caly czas jest czerwony), i uwazam ze podwyzszana temperature( mimo ze lekarz stwierdzil normalna 38 C) kotka jest wesoła, bawi sie, ma apetyt, ale to nie jest juz ten sam kot....
ewidentnie jest chora...lekarz powiedzial, ze wszystko ok....ja w to nie wierze...
po takiej serii zastrzykow, witamin i wydaniu setek złotych zero efektow ?
co zrobic? bardzo prosze o pomoc bo sama juz nie wiem....
ciagle ciagle chora kotka.... ratunku....
Milaa
6 lat temu po smierci ukochanego naszego kota Isia poszlismy na całość i przygarnęliśmy 4 koty ze schroniska. Dwa z nich z ciężką postacią kociego kataru, wymagające długiego i bardzo kosztownego leczenia. Jeden, Okruszek, wyleczony został całkowicie / w sumie okazał się kotką i obecnie waży 6.800/ a drugi Tygrysek / też w sumie kotka/ do dzisiaj walczy z chorobą. Ani przez chwilę nie przyszło mi ani mojemu Wetowi do głowy żeby ją uśpić. A bywało bardzo źle, kot z powodu kataru prawie nie jadł, obecnie waży 3.100 i to jest cudnie! bo normalnie to ok. 2.500. Kicia czasem w nocy tak się dusiła katarem że całą noc nosiłam ją, ściągałam z noska smarki gruszeczką dla niemowląt, robiłam naparówki .... w maju gdy myślałam że się udusi, wet podał jej jakieś nowe leki po których jest dużo lepsza ale w poniedziałek jedziemy z nią na jakieś specjalne szczepienia - poproszę weta by podal nazwę szczepionki. Jest podobno niezwykle skuteczna na taki przewlekły koci katar, jej wadą jest cena... to są 3 zastrzyki po 245 zeta każdy
ale ten kot jest tego wart no i w końcu nie wiem czy jest dla mnie taniej jak co 3-4 tygodnie trzeba ją leczyć i patrzeć jak cierpi...
6 lat temu po smierci ukochanego naszego kota Isia poszlismy na całość i przygarnęliśmy 4 koty ze schroniska. Dwa z nich z ciężką postacią kociego kataru, wymagające długiego i bardzo kosztownego leczenia. Jeden, Okruszek, wyleczony został całkowicie / w sumie okazał się kotką i obecnie waży 6.800/ a drugi Tygrysek / też w sumie kotka/ do dzisiaj walczy z chorobą. Ani przez chwilę nie przyszło mi ani mojemu Wetowi do głowy żeby ją uśpić. A bywało bardzo źle, kot z powodu kataru prawie nie jadł, obecnie waży 3.100 i to jest cudnie! bo normalnie to ok. 2.500. Kicia czasem w nocy tak się dusiła katarem że całą noc nosiłam ją, ściągałam z noska smarki gruszeczką dla niemowląt, robiłam naparówki .... w maju gdy myślałam że się udusi, wet podał jej jakieś nowe leki po których jest dużo lepsza ale w poniedziałek jedziemy z nią na jakieś specjalne szczepienia - poproszę weta by podal nazwę szczepionki. Jest podobno niezwykle skuteczna na taki przewlekły koci katar, jej wadą jest cena... to są 3 zastrzyki po 245 zeta każdy
ale ten kot jest tego wart no i w końcu nie wiem czy jest dla mnie taniej jak co 3-4 tygodnie trzeba ją leczyć i patrzeć jak cierpi...te zastrzyki to interferon... dzisiaj był drugi. wczoraj, po pierwszym jeszcze w nocy dusiła się wydzieliną z górnych dróg oddechowych ale dzisiaj jest dużo lepsza.. jeszcze jutro zastrzyk.
Będę pisała o postępach / bo nawet nie chcę mysleć, że brak postępów może być.../.
Będę pisała o postępach / bo nawet nie chcę mysleć, że brak postępów może być.../.
Milaa
moje leczenie kota interferonem okazało sie wielką katastrofą - w pierwszym dniu było lepiej ale potem już tylko gorzej, dzisiaj w nocy prawie nie spalam, co rusz sciągałam mu smarki z nosa zeby się nie udusił. Dzisiaj pojechalismy do weta, Tygrys dostał antybiotyk i jest w tej chwili lepiej.
W moim przypadku interferon okazał się zupełnie niepotrzebnym duzym wydatkiem / jedenzastrzyk 245 zeta x trzy zastrzyki... /
moje leczenie kota interferonem okazało sie wielką katastrofą - w pierwszym dniu było lepiej ale potem już tylko gorzej, dzisiaj w nocy prawie nie spalam, co rusz sciągałam mu smarki z nosa zeby się nie udusił. Dzisiaj pojechalismy do weta, Tygrys dostał antybiotyk i jest w tej chwili lepiej.
W moim przypadku interferon okazał się zupełnie niepotrzebnym duzym wydatkiem / jedenzastrzyk 245 zeta x trzy zastrzyki...
/Milaa, przede wszystkim, jeśli wet nadal będzie wygłaszał takie "złote" myśli, zmień lekarza jak najszybciej. To ludzie kotów ze śmiertelnymi chorobami nie usypiają, a ten z takimi tekstami wyskakuje? SZOK 
Natomiast jeśli chodzi o KK, to też wiem coś na ten temat, bo mój Ptysiek został znaleziony z dość zaawansowanym choróbskiem i miał dwukrotny nawrót. Przez tydzień dostawał 4 zastrzyki dziennie, a potem, kiedy miał nawroty za pierwszym razem kichał jak oszalały, dostał leki, a po nich biegunki, która trwała 2 tygodnie
Za drugim razem natomiast szła mu ropa z oczek. Ale dostawał antybiotyki i Scanomune na podniesienie odporności i jakoś odpukać.
Będzie dobrze!
Natomiast jeśli chodzi o KK, to też wiem coś na ten temat, bo mój Ptysiek został znaleziony z dość zaawansowanym choróbskiem i miał dwukrotny nawrót. Przez tydzień dostawał 4 zastrzyki dziennie, a potem, kiedy miał nawroty za pierwszym razem kichał jak oszalały, dostał leki, a po nich biegunki, która trwała 2 tygodnie
Za drugim razem natomiast szła mu ropa z oczek. Ale dostawał antybiotyki i Scanomune na podniesienie odporności i jakoś odpukać.Będzie dobrze!
Milaa
oto ciąg dalszy leczenia mojego Tygryska.
Po 3 zastrzykach interferonu nastąpiło, jak już pisałam, gwałtowne załamanie, kicia musiała dostać antybiotyk. Zareagowała na niego rewelacyjnie, jak nigdy dotąd / a historia jej ciągłych chorób liczy sobie 6 lat/, szybko jej przeszło, no - nie całkiem ale jak na nią to rewelacja.
Dzisiaj była wizyta kontrolna i zalecenie weta by powtórzyć serię 3 zastrzyków z interferonu. podjęłam decyzję na TAK i dzisiaj był pierwszy.
Mam nadzieję przekazywać teraz już w jej sprawie tylko dobre wieści.
Mam naprawdę zaufanie do tego Weta, w 2002 roku gdy przygarnęłam Felka i gdy ciężko chorował, on wyciągnął go z tego. Potem z powodu masy antybiotyków i ogólnego osłabienia Felek dostał grzybicę, był łysy na prawie połowie ciała w dodatku jeszcze miał rany - wtedy też wet namówił mnie na specjalną szczepionkę, też nie tanią.. ale nigdy tego nie żałowałam, grzybica poszła sobie a kocisko pięknie porosło futerkiem. 
oto ciąg dalszy leczenia mojego Tygryska.
Po 3 zastrzykach interferonu nastąpiło, jak już pisałam, gwałtowne załamanie, kicia musiała dostać antybiotyk. Zareagowała na niego rewelacyjnie, jak nigdy dotąd / a historia jej ciągłych chorób liczy sobie 6 lat/, szybko jej przeszło, no - nie całkiem ale jak na nią to rewelacja.
Dzisiaj była wizyta kontrolna i zalecenie weta by powtórzyć serię 3 zastrzyków z interferonu. podjęłam decyzję na TAK i dzisiaj był pierwszy.
Mam nadzieję przekazywać teraz już w jej sprawie tylko dobre wieści.
Mam naprawdę zaufanie do tego Weta, w 2002 roku gdy przygarnęłam Felka i gdy ciężko chorował, on wyciągnął go z tego. Potem z powodu masy antybiotyków i ogólnego osłabienia Felek dostał grzybicę, był łysy na prawie połowie ciała w dodatku jeszcze miał rany - wtedy też wet namówił mnie na specjalną szczepionkę, też nie tanią..
ale nigdy tego nie żałowałam, grzybica poszła sobie a kocisko pięknie porosło futerkiem. Milaa
czy Ty sledzisz jeszcze ten temat? odezwij sie bo nie wiem, czy mam tu zaglądać..
Moja Tygrysia dostała wczoraj 3 zastrzyk z tej drugiej serii. Tym razem zapaści nie było. Kicia jest pełna energii, nos i oczy czyściutkie, oddech wogóle niesłyszalny. Kicia ma chęć do życia, do jedzenia, do zabawy.
Zobaczymy czy ta cudowna zmiana jest już na stałe.. bardzo tego chcę, nie tylko dla siebie ale przede wszystkim dla tej mojej ślicznej, mądrej koteczki
czy Ty sledzisz jeszcze ten temat? odezwij sie bo nie wiem, czy mam tu zaglądać..
Moja Tygrysia dostała wczoraj 3 zastrzyk z tej drugiej serii. Tym razem zapaści nie było. Kicia jest pełna energii, nos i oczy czyściutkie, oddech wogóle niesłyszalny. Kicia ma chęć do życia, do jedzenia, do zabawy.
Zobaczymy czy ta cudowna zmiana jest już na stałe.. bardzo tego chcę, nie tylko dla siebie ale przede wszystkim dla tej mojej ślicznej, mądrej koteczki
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 49 gości