Witam !
Jestem nowa na forum i proszę o pomoc - pod koniec listopada 2009 dokociłam się !
Wzięliśmy trzymiesięczną koteczkę ze schroniska, było to kocię dosyć spokojne ale wesołe, lubiła sie bawić i urządzać poranne i wieczorne galopady. Ledwo skończyła 4 miesiące (dzień przed wigilią) dostała rujki z książkowymi wręcz objawami, która po tygodniu skończyła się. W schronisku umówiliśmy się, że po pierwszej rujce kotka będzie miała sterylizację. Zadzwoniłam więc do schroniska, gdzie powiedziano mi, że to jeszcze za wcześnie i mam poczekać do marca. W razie gdyby dostała rujki wcześniej to mam dać zasrzyk wyciszający. Na nieszczęście Bella dostała drugiej rujki już na początku stycznia. Umówiłam się do lokalnego weterynarza, który nie ważąc jej zawinął w ręcznik i dał zastrzyk. Działo się to tak szybko, że nie zdążyłam zareagować. (Teraz wyrzucam sobie, że nie umówiłam się do "schroniskowego" weta ale jest za daleko, a drogowców znów zaskoczyła zima. Poprzednia wizyta u lokalnego była całkiem udana lekarz przyjazny i fachowy). Rujka minęła w ciągu trzech dni jak obiecywał wet, ale razem z nią odeszła cala werwa mojego kociaka.
Bella ma dopiero 5 miesięcy, a zachowuje się jak stary kot - ciągle śpi, a bawi się chwilkę i to tak jakby robiła nam łaskę. W schronisku powiedziano mi, że mogła dostać za dużo hormonów.
Czy takie zachowanie minie?
Czy jest szansa, że kici wróci werwa?
Bardzo proszę o pomoc, bo martwimy się o naszą małą przylepkę. Przepraszam, że tak się rozpisałam ale chciałam podać jak najwięcej faktów.
Problemy po zastrzyku wyciszającym rujkę
Witaj na forum Isabell!
Kotka mogła być kastrowana już w wieku 3 miesięcy i teraz nie byłoby problemu. Ale nawet w wieku 4 miesięcy po pierwszej rujce mogła kotka zostać poddana kastracji.
Ciekawa jestem kiedy weci przekonają się do wczesnej kastracji
Jeśli chodzi o zastrzyk wyciszający, to rzeczywiście jest to potężna dawka hormonów, która może zmienić usposobienie kotki. Nie martwcie się koteczka dojdzie do siebie za jakiś czas, jak hormony się z niej "ulotnią"
Moim zdaniem i zdaniem innych hodowców zastrzyk antykoncepcyjny jest najgorszą formą zapobiegania rujkom - po prostu może zaszkodzić. Ale jeśli już ma być podany, to lekarz powinien kotkę zważyć i podać odpowiednią dawkę. Być może dostała za dużo, to jeszcze bardzo młodziutka koteczka. Nie wiem kiedy można kotkę poddać kastracji po tym zastrzyku, zapytajcie weta, ale może już nie tego, który dawał zastrzyk, bo on pewnie powie, że jak kotka skończy 6, 7 miesięcy, co jest nieprawdą, bo można a nawet należy kastrować kotki wcześniej, zanim osiągną dojrzałość płciową.
A w ogóle to fajnie, że zaopiekowaliście się małą biedą ze schroniska - macie dobre serduszka
Kotka mogła być kastrowana już w wieku 3 miesięcy i teraz nie byłoby problemu. Ale nawet w wieku 4 miesięcy po pierwszej rujce mogła kotka zostać poddana kastracji.
Ciekawa jestem kiedy weci przekonają się do wczesnej kastracji
Jeśli chodzi o zastrzyk wyciszający, to rzeczywiście jest to potężna dawka hormonów, która może zmienić usposobienie kotki. Nie martwcie się koteczka dojdzie do siebie za jakiś czas, jak hormony się z niej "ulotnią"
Moim zdaniem i zdaniem innych hodowców zastrzyk antykoncepcyjny jest najgorszą formą zapobiegania rujkom - po prostu może zaszkodzić. Ale jeśli już ma być podany, to lekarz powinien kotkę zważyć i podać odpowiednią dawkę. Być może dostała za dużo, to jeszcze bardzo młodziutka koteczka. Nie wiem kiedy można kotkę poddać kastracji po tym zastrzyku, zapytajcie weta, ale może już nie tego, który dawał zastrzyk, bo on pewnie powie, że jak kotka skończy 6, 7 miesięcy, co jest nieprawdą, bo można a nawet należy kastrować kotki wcześniej, zanim osiągną dojrzałość płciową.
A w ogóle to fajnie, że zaopiekowaliście się małą biedą ze schroniska - macie dobre serduszka
Bardzo dziękuje za ciepłe przyjęcie na forum i pocieszającą odpowiedź, naprawdę przydały mi się słowa otuchy bo miałam "doła" że zaszkodziłam ulubienicy. W schronisku tłumaczono mi, że kotka musi dojrzeć i wszystko powinno się rozwinąć - dopiero wtedy mozna ciachać. Uwierzyłam bo jest to mój pierwszy kot.
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz spotamy sie na forum (może w przyjemniejszych okolicznościach) i pogadamy na kocie tematy.
Co do biedy to już nas sobie wychowuje: śpi na mojej głowie i co noc budzi o 1.30 na mizianki ale jest tak slodka, że nie można się na nią gniewać
Mimo pobytu w schronisku jest po kociemu wybredna z jedzeniem w moich oczach wygląda to mniej więcej tak:
- phi makrela ....
- co znowu tuńczyk ??? to już drugi raz ...
- o boże znowu ten filet z kurczaka ...
- wołowina ??? a cielęcinki nie było ???
do niedawna jadla jesze Animodę dla juniorów, ale ta też się znudziła, a TŻ chciał ją karmić parówkami
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz spotamy sie na forum (może w przyjemniejszych okolicznościach) i pogadamy na kocie tematy.
Co do biedy to już nas sobie wychowuje: śpi na mojej głowie i co noc budzi o 1.30 na mizianki ale jest tak slodka, że nie można się na nią gniewać
Mimo pobytu w schronisku jest po kociemu wybredna z jedzeniem w moich oczach wygląda to mniej więcej tak:
- phi makrela ....
- co znowu tuńczyk ??? to już drugi raz ...
- o boże znowu ten filet z kurczaka ...
- wołowina ??? a cielęcinki nie było ???
do niedawna jadla jesze Animodę dla juniorów, ale ta też się znudziła, a TŻ chciał ją karmić parówkami
Witaj!
Bardzo słusznie powiedziano Ci w schronisku, że kotka musi (a przynajmniej powinna) dojrzeć. Kiedy czytam, że koteczki mogą być sterylizowane w wieku trzech miesięcy, włos mi się jeży na głowie. Moja Plamka trafiła do mnie po sterylce w wieku 3,5 miesiąca, nieudanej zresztą (rozlazł się szew, rana zaczęła gnić). Koteczka chyba już zawsze będzie strachulcem, bo ile przeszła, wiemy tylo my obie.
Nasz wet również jest zdania, że starylka przed pierwszą rują może przynieść więcej szkody, niż pożytku. Kocice moga tyć, a poza tym mogą mieć problemy emocjonalne, bo to jednak spory stres, zwłaszcza dla takiego maleństwa.
Nie martw się, będzie dobrze. Za jakiś czas ciachniecie koteczkę i będzie spokój. Powodzenia!
Bardzo słusznie powiedziano Ci w schronisku, że kotka musi (a przynajmniej powinna) dojrzeć. Kiedy czytam, że koteczki mogą być sterylizowane w wieku trzech miesięcy, włos mi się jeży na głowie. Moja Plamka trafiła do mnie po sterylce w wieku 3,5 miesiąca, nieudanej zresztą (rozlazł się szew, rana zaczęła gnić). Koteczka chyba już zawsze będzie strachulcem, bo ile przeszła, wiemy tylo my obie.
Nasz wet również jest zdania, że starylka przed pierwszą rują może przynieść więcej szkody, niż pożytku. Kocice moga tyć, a poza tym mogą mieć problemy emocjonalne, bo to jednak spory stres, zwłaszcza dla takiego maleństwa.
Nie martw się, będzie dobrze. Za jakiś czas ciachniecie koteczkę i będzie spokój. Powodzenia!
- Asik L&L&L
- Posty:135
- Rejestracja:07 czerwca 2009, 11:47
- Lokalizacja:Mirosławiec
Są różne opinie na temat wczesnej kastracji. Są zwolennicy jak i przeciwnicy. Wiele hodowli wydaje swoje kocięta już wykastrowane, a nie sądzę, że gdyby wiedzieli, że może to źle wpłynąć na ich rozwój świadomie by to zrobili.
Moje kotki wyszły z hodowli niekastrowane.
Moje kotki wyszły z hodowli niekastrowane.
Co innego wychuchane, wydmuchane, dobrze odżywione koteczki z domowej hodowli, a co innego bezdomne kocię, o nieznanej przeszłości, któremu na dzieńdobry funduje się tak poważny zabieg.
Poza tym, nie wszyscy weci nadają się do przeprowadzania wczesnych sterylizacji
Nie wierzę, że wczesna kastracja zawsze pozostaje bez szkody dla organizmu.
Popieram Izę, poczekaj ze sterylką.
Poza tym, nie wszyscy weci nadają się do przeprowadzania wczesnych sterylizacji
Nie wierzę, że wczesna kastracja zawsze pozostaje bez szkody dla organizmu.
Popieram Izę, poczekaj ze sterylką.
Jestem za wczesną kastracją. Nie wszyscy lekarze potrafią zrobić ją odpowiednio tzw. małym cięciem. Swoje kocięta będę kastrować u doświadczonych, w moim mieście weci nie mają doświadczenia, więc mówią, żeby kastrować po pierwszej rujce.
Amiko, masz rację. Niestety, nadal nie ma za wielu wetów, którzy potrafiliby to zrobić fachowo. A w przypadku takiego maleństwa to może bardzo zaszkodzić. Inna sprawa to kocięta rasowe, w przypadku których właściciele nie chcą, aby były dalej rozmnażane. Trzymać je 5-6 miesięcy to bez sensu, a wydawać nie ciachnięte - ryzyko. Natomiast w przypadku dachowców, zwłaszcza przygarniętych, jestem jak najbardziej za późniejszą sterylką/kastracją, tak przynajmniej w wieku 5 miesięcy. Zresztą, wiekszość kociąt zaczyna dojrzewać własnie okolo 5-6 miesiąca życia, więc i tak zabieg może być przed pierwszą rują u kotek. Bo mnie nawet nie chodzi o kwestię ewentualnego tycia w przyszłości, tylko o stres.
Bardzo dziękuję wam wszystkim za opinie i słowa pocieszenia. Mam dobrą wiadomość - poziom hormonów chyba zaczynają spadać bo dzisiaj kota sama upomniała się o zabawę. Właśnie maltretuje pod moimi nogami grzechoczącą myszkę i nieraz myli ją z moją piętą
Za to z jedzeniem zauważyłam, że zaczyna preferować suche, wiem że niektóre koty nie jedzą mokrego a wyłacznie chrupki - ale czy to normalne, a przede wszystkim zdrowe dla kociaka
Za to z jedzeniem zauważyłam, że zaczyna preferować suche, wiem że niektóre koty nie jedzą mokrego a wyłacznie chrupki - ale czy to normalne, a przede wszystkim zdrowe dla kociaka
Tutaj też zdania są podzielone, ale tak czasem bywa. Niektóre koty jadłyby tylko mięso i zachowują się tak, jakby chrupki nic im nie dawały (mój Pumek na przykład), a inne mięsa nie ruszą. Nasz wet ma takiego kota - od kilku lat nie je mięsa w ogóle. Pewnie do końca nie jest to dobre, ale sądzę, że lepsze, niż zmuszanie kota na siłę. Zresztą, preferencje żywieniowe mogą się przecież zmieniać kilka razy Koty, jak to koty, do końca nie przewidzisz ich zachowania
Faktycznie, też zauważyłam, że Bella ma zmienny gust - skubnie trochę wołowinki, a jak kupię więcej to już nie je i tak ze wszystkim. Tylko suche jako tako toleruje. Jak pisałaś zdania są podzielone nie wiem co robić bo chciałabym dla koty jak najlepiej. Mam nadzieję, że po jakimś czasie się dotrzemy.
Jak stare, dobre malżeństwo prawda?
Jak stare, dobre malżeństwo prawda?
Prawda
Zrozumienie kota to sztuka nie lada.
Ale trzeba próbować i się docierać
Zrozumienie kota to sztuka nie lada.
Ale trzeba próbować i się docierać
Jestem dobrej myśli, do tej pory nigdy nie miałam problemów z dotarciem się z żadnym z mieszkających u mnie futer. Chociaż muszę przyznać, że kota mam pierwszy raz, ale skoro złapałam kontakt nawet z myszkami to mam nadzieję, że z koteczką też się uda.
Zresztą mam was i wiem, że zawsze mogę prosić o pomoc i redę.
Zresztą mam was i wiem, że zawsze mogę prosić o pomoc i redę.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości