Panie Doktorze,
Proszę o radę. Od kilku dni mój pięcioletni kot nie chce jeść. Wydawało mi się że to wina upałów. Chyba się myliłam. Dzisiaj rano znalazłam w domu ogromną ilość wymiocin. Kilka z nich zawierało niestrawiony pokarm a pozostałe to woda (ślina). Generalnie kot od zawsze miał skłonność do wymiotowania, ale nigdy nie było to na taką skalę.
Zgłaszałam ten problem weterynarzowi, kot miał zrobione badania krwi które nic nie wykazały. Czy mam poczekać jeszcze kilka dni na rozwój wypadków czy przyjechać do gabinetu?
Wymiotujący kotek, bez apetytu
trzeba znaleźć przyczynę tego stanu. Nie wolno tego zostawiać tego samemu sobie. Musi coś być przyczyną tak obfitych wymiocin.
Panie Jarku.
Przeczytałem post. Mój kot ma podobne objawy. Również brak apetytu zrzuciłem w pierwszej chwili na panujące obecnie upały. Jednak to trwa od czterech dni. Nie je prawie nic, mało pije, jest osowiały, mam wrażenie jakby się bał, nie chce wychodzić na ogród. W momencie kiedy "liźnie" wody, zje cokolwiek, po jakiejś chwili wymiotuje. Różnica do piszącej przede mną osoby jest taka, że wymioty nie są obfite, to kilka śladów na podłodze śliny, objętości łyżeczki od herbaty, czasami troszkę więcej i wtedy zabarwienie zielonkawe, tak jakby po zjedzeniu trawy. Jeżeli chodzi o pokarm, je wyłącznie art. zamawiane w Krakvet, filety drobiowe, ryby.
Staram mu się podawać z ręki, zje troszkę sera białego, zliże z palca odrobinę jogurtu który zawsze lubił, ale widoczny jest brak apetytu.
P. Jarku, czy mam powody do obaw, czy jeszcze przeczekać. Martwię się o odwodnienie organizmu.
Będę wdzięczny za odpowiedź.
Pozdrawia serdecznie : Robert Król
Przeczytałem post. Mój kot ma podobne objawy. Również brak apetytu zrzuciłem w pierwszej chwili na panujące obecnie upały. Jednak to trwa od czterech dni. Nie je prawie nic, mało pije, jest osowiały, mam wrażenie jakby się bał, nie chce wychodzić na ogród. W momencie kiedy "liźnie" wody, zje cokolwiek, po jakiejś chwili wymiotuje. Różnica do piszącej przede mną osoby jest taka, że wymioty nie są obfite, to kilka śladów na podłodze śliny, objętości łyżeczki od herbaty, czasami troszkę więcej i wtedy zabarwienie zielonkawe, tak jakby po zjedzeniu trawy. Jeżeli chodzi o pokarm, je wyłącznie art. zamawiane w Krakvet, filety drobiowe, ryby.
Staram mu się podawać z ręki, zje troszkę sera białego, zliże z palca odrobinę jogurtu który zawsze lubił, ale widoczny jest brak apetytu.
P. Jarku, czy mam powody do obaw, czy jeszcze przeczekać. Martwię się o odwodnienie organizmu.
Będę wdzięczny za odpowiedź.
Pozdrawia serdecznie : Robert Król
zdecydownie musi go w miarę pilnie obejrzeć lekarz. Może to być prozaiczna przyczyna jakś drobna infekcja , ale mogą to być oznaki poważnieszych problemów.
Dziękuję za odpowiedź.
Mieszkam obecnie w Pilznie, więc zaraz biorę telefon i dzwonię, może w Dębicy jest dziś jakiś punkt weterynaryjny czynny.
Pozdrawiam.
Mieszkam obecnie w Pilznie, więc zaraz biorę telefon i dzwonię, może w Dębicy jest dziś jakiś punkt weterynaryjny czynny.
Pozdrawiam.
Właśnie wróciłem od weterynarza. Pani była miła i przyjęła nas, choć zakład był dziś zamknięty.
Po pierwsze kicur miał 39,5 stopni gorączki. Pobrała krew do trzech probówek, dwie zawiozłem do szpitala, po godzinie odebrałem wyniki. Są zadowalające, choć odwrócona wielkość czerwonych krwinek do białych.
Z trzeciej probówki zrobiła test na białaczkę. Jest w porządku.
Dostał zastrzyki, między innymi antybiotyk, oraz glukozę z płynem fizjologicznym pod skórę, po 40 ml. z lewej i prawej strony.
Jutro natomiast idę ustalić dietę dla niego.
Jeszcze raz dziękuję za radę udania się do weterynarza.
Pozdrawiam serdecznie: Robert.
Po pierwsze kicur miał 39,5 stopni gorączki. Pobrała krew do trzech probówek, dwie zawiozłem do szpitala, po godzinie odebrałem wyniki. Są zadowalające, choć odwrócona wielkość czerwonych krwinek do białych.
Z trzeciej probówki zrobiła test na białaczkę. Jest w porządku.
Dostał zastrzyki, między innymi antybiotyk, oraz glukozę z płynem fizjologicznym pod skórę, po 40 ml. z lewej i prawej strony.
Jutro natomiast idę ustalić dietę dla niego.
Jeszcze raz dziękuję za radę udania się do weterynarza.
Pozdrawiam serdecznie: Robert.