Witam. Piszę bardzo zaniepokojona,z nadzieją że ktoś miał podobny przypadek i spróbuje mi opisać co powinnam zrobic. Umieszcze tą wiadomość na kilku forach..Z góry przepraszam za jej obszerność i liczbę absurdalnych szczegółow, ale nie wiem co jest ważne.
Od pewnego czasu mam problemy związane z nagłymi napadami agresji u mojej kotki. Nie chodzi tu o opisywane często kwestie związane z gryzieniem czy drapaniem, tylko o syczenie, warczenie, rzucanie się i zaszywanie gdzieś w kącie- na każdą próbę zrobienia kilku kroków reaguje dzikim wrzaskiem i próbą ataku. Pierwszy raz do takiego zdarzenia doszło kiedy odwiedziła nas koleżanka (znana jej zresztą i lubiana, a poza tym dodamiż kotka nigdy nie reagowała agresją na gości) Była po rowerowej wycieczce, zrzuciła plecak w kuchni - kot wpadł w szał i zaczął wściekle atakować- potem zaszyął się na parapecie i baliśmy sie nawet wchodzić do tego pokoju. Byliśmy kompletnie zaskoczenie, wyglądało na to że kot nas nie poznaje, nawet na próbę zawołania jej z daleka reagowała krzykiem. Po telefonicznej konsultacji z weterynarzem (była niedziela) ustaliłam że dam jej spokój. Do późnej nocy kotka siedziała na parapecie. Ale rzeczywiście nazajutrz kotka się, było wszystko dobrze, pomyslałam że zapach plecaka lub cos innego bardzo ja wystraszył..
Sytuacja powtórzyła się w nastepnym tygodniu, ale było trochę "łagodniej" panika trwała z pół godziny. Kiedy znowu sie powtórzyłą, choć też na kótko-zaniosłam ją do weterynarza, który ją zbadał, zrobił badania krwi (wszytsko wyszło pomyślnie).Kotka cierpiała wtedy akurat na poważne zaparcia i myślelismy że bolał ją brzuch - to była jedyna fizyczna dolegliwosc którą udało sie ustalić. Zaparcie wyleczylismy, agresja ustała, więc stwierdziliśmy że mogła sie wiązac z zaparciami.
I znowu wcozraj byli goscie. W panice kazaliśmy zdjąć im plecaki w przedpokoju:) Kot syczał, ale po jakimś czasie jej przeszło.ocierała się o stopy, mruczała. uznaliśmy że byla to przemieszcona agresja, która wiąże sie z obcymi zapachami i powoli jej ustępuje.
Ale dziś rano jestesmy w domu sami. Kot który przed chwilą dawął sie głaskać, rzucił sie jak wiązałam buty w przedpokoju, syczał i buczał. Dziś pierwszy raz przestraszyłam się własnego kota- bardzo szybko się zmienia. Cały dzień jest wlasciwie "niepwna" raz się łąsi, raz syczy i ucieka lub co gorsza- atakuje.
teraz garśc informacji: kotka ma 4 lata, jest wysterylizowana. Jak byla mala upadła z wysokosci- ale nic jej sie nie stało. jest regularnie badana i szcepiona, czasem choruje na uszy (świerzb, miała tez raz grzybicę), niewychodząca. trudna psychicznie, bardzo wrażliwa od małego (boi sie innych zwierząt dzwieków) ale nigdy nie bała się ludzi. Ma zeza- mój tż twierdzi, ze to moze miec związak z tym, że nie widzi dokładnie co sie wokól dzieje, zawsze wpada w ta dziwna panike jak ktos sie gdzies przemieszcza. Kiedy stukam przy laptopie czy leże w łóżku, kotka mnie "poznaje". Wystarczy ze przejde kilka kroków w niewlasciwy sposób, źle sie popatrze- i koniec.
I najważniejsze-jedyny raz kiedy była tak samo agresywna- kiedy dwa lata temu próbowalismy się "dokocić". Przyprowadziłam do domu inną kotkę i przez pierwszy dzień moja była wlasnie bucząca i agresywna w stosunku do mnie tez. Przeszło jej po kilku dniach, ale wobec kota sie nie zmieniło. Były to dka nas trudne dni , po dóch miesiącach bylismy zmuszeni drugiej kotce szukac domu.Teraz mam za kazdym razem wrazenie ze próbuje sprawdzić czy nie ma gdzieś w domu jakiegos ukrytego drugiego kota.
Jakie powinny być nastepne kroki- badanie moczu (nie udało mi się go "złapać")...zakupienie feliwaya (zakładając ze to psychiczne) Tomograf?
Wygląda to na agresje przemieszczoną ale co jest jej powodem? jakas ukryta choroba? proszę, podajcie mi jakies sugestie. Zaczynam sie bac kota i jednoczesnie, potwornie mi jej żal...
nagła agresja u kotki
wyprubuj Feliweya i jakieś łagodne śreodki uspokajaącxe jak po nich będzie reagowała.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości