Ropień ucha u kota, już 3 miesiące - gronkowiec?
: 17 marca 2011, 22:46
Witam,
szukam jakiejś nadziei i ratunku dla mojego kota. Na początku roku zauważyłem na uchu guza wielkości piłeczki do ping-ponga. Dokładnie znajdował się on od wewnętrznej strony, przez co ucho sprawiało wrażenie klapniętego. Dodam że kota już wcześniej bolało to ucho, przykulał je i drapał łapą. Udałem się z nim do weterynarza. Ucho zostało nacięte i wystrzeliła z niego pod ogromnym ciśnieniem ropa. Następnie zostało wypłukane jakimś fioletowym płynem. Po czym jeżdziłęm z kotem na serię zastrzyków. Jednakże po zrośnięciu ucha ropień zaczął zbierać się na nowo. Weterynarz wspomniał, że może to być gronkowiec. Tym razem pod narkozą kotu wyczyszczono dokładnie ucho i znów codziennie płukanie, jakiś miejscowy antybiotyk w formie białej pasty i zastrzyki. Dziś mamy połowę marca, kot jest już po czterech takich czyszczeniach i trzymiesięcznych męczarniach. Ropień znów odrastał, weterynarz stwierdził że to już będzie ostatnie czyszczenie i jeśli nic nie da to trzeba będzie uśpić, tymbardziej że kieszonka w której robi się ropień jest coraz głębsza i jest trudny dostęp.
Czy rzeczywiście nie ma ratunku? Mieszkam na wsi, weterynaria jest typowo wiejska niewyposarzona w żadne urządzenia, nie chce umniejszać w żaden sposób tego co robi miejscowy weterynarz bo walczy o mojego kota cały czas ale być może jest jeszcze jakaś możliwość zbadania, podania innego leku? Trudno mi uwierzyć że tak ciężko wyleczyć coś co jest właściwie na wierzchu.
Proszę o radę czy udać się z kotem jeszcze gdzieś na oględziny czy rzeczywiście trzeba się pogodzić z losem.
Pozdrawiam
szukam jakiejś nadziei i ratunku dla mojego kota. Na początku roku zauważyłem na uchu guza wielkości piłeczki do ping-ponga. Dokładnie znajdował się on od wewnętrznej strony, przez co ucho sprawiało wrażenie klapniętego. Dodam że kota już wcześniej bolało to ucho, przykulał je i drapał łapą. Udałem się z nim do weterynarza. Ucho zostało nacięte i wystrzeliła z niego pod ogromnym ciśnieniem ropa. Następnie zostało wypłukane jakimś fioletowym płynem. Po czym jeżdziłęm z kotem na serię zastrzyków. Jednakże po zrośnięciu ucha ropień zaczął zbierać się na nowo. Weterynarz wspomniał, że może to być gronkowiec. Tym razem pod narkozą kotu wyczyszczono dokładnie ucho i znów codziennie płukanie, jakiś miejscowy antybiotyk w formie białej pasty i zastrzyki. Dziś mamy połowę marca, kot jest już po czterech takich czyszczeniach i trzymiesięcznych męczarniach. Ropień znów odrastał, weterynarz stwierdził że to już będzie ostatnie czyszczenie i jeśli nic nie da to trzeba będzie uśpić, tymbardziej że kieszonka w której robi się ropień jest coraz głębsza i jest trudny dostęp.
Czy rzeczywiście nie ma ratunku? Mieszkam na wsi, weterynaria jest typowo wiejska niewyposarzona w żadne urządzenia, nie chce umniejszać w żaden sposób tego co robi miejscowy weterynarz bo walczy o mojego kota cały czas ale być może jest jeszcze jakaś możliwość zbadania, podania innego leku? Trudno mi uwierzyć że tak ciężko wyleczyć coś co jest właściwie na wierzchu.
Proszę o radę czy udać się z kotem jeszcze gdzieś na oględziny czy rzeczywiście trzeba się pogodzić z losem.
Pozdrawiam