Pan kotek był chory... i nie znalazł się żaden dobry wet.

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

PaniSłowikowa
Posty:3
Rejestracja:30 maja 2013, 21:41

30 maja 2013, 22:34

Dzień dobry,

Mam problem i nie wiem już co mam zrobić i komu mam ufać.

Mój 12-sto letni kot (kastrat) jest chory, trzy tygodnie temu wykryto u niego niewydolność nerek. Pani Weterynarz zastosowała antybiotykoterapię i nakazała zmianę diety. Kot powoli zaczął wracać do siebie, jeść i załatwiać się. Ciężko mi napisać jaką karmę je ponieważ ciągle szukamy takiej, która by mu zasmakowała. Próbowaliśmy Royala i Brita dla wysterylizowanych kotów. Do tego różne karmy mokre... Ale jeszcze nie znalazła się taka która by mu zasmakowała.
W tym okresie bardzo schudł, bo prawie 4 kg (miał sporą nadwagę i stołował się tylko wiskasem- bo tylko to jadł), bardzo mu się popsuła sierść. Dwa lata temu Pani weterynarz wykryła u niego reumatyzm- kot ma problemy z przednią łapką i czasem kuleje.
Ale jedna z ważniejszych informacji jest taka, że kot jest bardzo charakterny. Jako mały kociak był męczony, bity i podpalany przez dzieciaki z osiedla, gdzie go znalazłam jako mała dziewczynka i zabrałam do domu. Wyrósł na kota bardzo agresywnego i terytorialnego. Mając trzy lata rzucił się na kolegę mojej siostry, który przykrył się jego kocem i w szale ugryzł mojego ojca w rękę, którą trzeba było zszywać. Przeszedł później obserwację z podejrzeniem wścieklizny, jednak nie wykazała ona nieprawidłowości- Pani weterynarz podjęła decyzję o pozbawieniu kota męskości. Kot musiał być uśpiony w domu ponieważ gdy tylko znajdował się w gabinecie weterynaryjnym niezależnie od tego czy był w transporterze czy w kocu na rękach wpadał w szał i nikomu nie udało się do kota dotknąć. Od czasu kastracji nic się nie zmieniło w tej materii. Weterynarze albo przeprowadzali z nami wywiad, albo oceniali stan kota na podstawie zdjęć lub mówili, że nie podejmują się leczenia. Kot był przez nas odrobaczany, choć przesiaduje tylko w domu. Jak pisałam wcześniej kot miał sporą nadwagę bo swego czasu ważył prawie 9 kg, niestety ze względu na jego charakter, próba zmiany karmy lub chociażby ograniczenia jego ilości kończyła się obgryzionymi nogami i rękami wszystkich domowników. To chyba odpowiednia charakterystyka mojego kochanego kota.
W poniedziałek moja mama zauważyła u kota ropiejącą okrągłą ranę na wysokości uda, udałam się więc jak najszybciej do domu rodzinnego (tylko mnie kot daje się dotykać a nie mieszkam już u rodziców). Razem z Panią weterynarz stwierdziłyśmy, że obciążenie kota kolejny raz narkozą i narażanie go na stres może się skończyć źle dla niego. Pani weterynarz na podstawie zdjęcia zawyrokowała, że jest to infekcja bakteryjna i należy przemywać ranę riwanolem. Próbowaliśmy również nakłonić kota do zażywania antybiotyków- wziął może 1-2 tabletki ukryte w wątróbce. Ale tak się obraził na próbę oszukania go, że ponownie odmówił jedzenia i dosłownie wylizuje tylko galaretkę czy sos z jedzonka...
Jakoże Pani weterynarz odmówiła nam wizyty w domu (bo ostatnio wyszła cała podrapana) postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce. Zaczęłam radę przemywać octeniseptem i dziś po raz pierwszy posmarowałam tribiotykiem. Rana nie jest głęboka, natomiast ropę wyjmuję spod skóry (tak jakby rana była w środku większa...), dokładnie czyszcze i smaruję lekiem. Nie wiem co więcej mogłabym zrobić...
W moim mieście (Pruszków) próbowałam już zaprowadzić kota do wszystkich tutejszych weterynarzy i nie mam już nikogo kto by się podjął leczenia...
Kot jest może i nie najmłodszy, może nie jest najmilszy dla innych, ale dla mnie- jest najukochańszym stworzeniem pod słońcem. I nie mogę patrzeć jak cierpi... Proszę o pomoc.

Zdjęcie po pielęgnacji zgodnej z zaleceniami Pani weterynarz:

http://rapidshare.com/files/50454454/ko ... 0przed.jpg

Zdjęcia po 1 dniu mojej pielęgnacji octeniseptem i tribiotykiem:

http://rapidshare.com/files/3408101492/ ... po%201.jpg
http://rapidshare.com/files/891495599/k ... po%202.jpg
http://rapidshare.com/files/1734430893/ ... po%203.jpg


Dodam jeszcze, że nie wiem z jakiego powodu rana powstała, kot na dwór nie wychodzi, w domu nie ma innych zwierząt...

Bardzo proszę o pomoc...
PaniSłowikowa
Posty:3
Rejestracja:30 maja 2013, 21:41

30 maja 2013, 22:40

Bardzo przepraszam administratora, że wstawiłam tego posta nie tu gdzie trzeba. To niedopatrzenie...
lexie_
Posty:68
Rejestracja:23 lipca 2011, 22:13

31 maja 2013, 00:05

A próbowaliście podawać kotu jakieś leki uspokajające przed wizytą weterynarza? Może dałoby się go wyciszyć na tyle żeby dał się obejrzeć i dotknąć? Nie wiem czy ta rana nie wymagałaby zszycia, mój pies miał kiedyś znacznie mniejszą i weterynarz rozważała założenie jednego - dwóch szwów a ta od Twojego kociaka wydaje się być również dosyć głęboka. Co do antybiotyków, jeśli będą konieczne to jeśli kot Ci ufa jest opcja że po przeszkoleniu możesz robić mu zastrzyki.
SleepingSun
Posty:3463
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

31 maja 2013, 09:18

ja się zastanawiam, czy wy jesteście poważni. jak można karmić kota z niewydolności nerek karmą dla kastratów?! z takim podejściem za parę tygodni będzie wąchał kwiatki od drugiej strony ;/ NATYCHMIAST zamówcie karmę dla kotów z niewydolnością nerek (RENAL) i karmcie go tylko tym. bardzo kotom smakuje animonda renal (jest też w 3 wersjach smakowych, więc się nie znudzi). na jakiej podstawie kot miał stwierdzoną niewydolność nerek? czy badania były powtórzone po antybiotykoterapii?
PaniSłowikowa
Posty:3
Rejestracja:30 maja 2013, 21:41

31 maja 2013, 10:45

Witam,

Kot na środkach uspokajających staje się jeszcze bardziej agresywny (jak to możliwe?). Co prawda ma trudności z koordynacją ruchową, ale nawet mnie dotknąć się nie da... Owinęłam go kocem i Pani weterynarz zrobiła mu zastrzyk z usypiaczem. Było to dla niego strasznie stresujące i boje się, że również bardzo obciążające bo dochodził do siebie 2 dni...

Chciałam podawać kotu antybiotyki, niezależnie w jakiej formie ale Pani weterynarz stwierdziła, że nie ma takiej potrzeby.

Kot miał pobieraną krew i mocz- na tej podstawie Pani weterynarz stwierdziła niewydolność. Kazała podawać karmę dla kastratów bo ona nie zawiera fosforanów...

Kot po antybiotykoterapii nie miał ponownych badań, Pani weterynarz stwierdziła, że skoro zaczął się normalnie załatwiać to znaczy, że jest poprawa...

Napewno wypróbuje tą karmę, dziękuje.
SleepingSun
Posty:3463
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

31 maja 2013, 10:50

powtórzcie badania. i nie ''wypróbuję karmę'' tylko kot ma taką karmę jeść do końca życia.
Snedronningen
Posty:1279
Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
Lokalizacja:Stavanger

31 maja 2013, 13:30

Usuwam wpis merytoryczny.
Ostatnio zmieniony 18 grudnia 2014, 18:44 przez Snedronningen, łącznie zmieniany 1 raz.
SleepingSun
Posty:3463
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

31 maja 2013, 16:00

musi, jeżeli ich monitorowanie nie obciąża kota psychicznie, tak że szybciej go to wprowadzi do grobu niż niewydolność. my kotu robiliśmy 3 razy na początku badanie (ostatnim razem trzymaliśmy do w 5 osób), a potem po prostu dostawał dietę.
Snedronningen
Posty:1279
Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
Lokalizacja:Stavanger

31 maja 2013, 17:10

Usuwam wpis merytoryczny.
Ostatnio zmieniony 18 grudnia 2014, 18:45 przez Snedronningen, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

02 czerwca 2013, 19:47

taki kot to utrapienie i nie dziwię się , że lekarze nie chcą go leczyć . Nietety nalezy tez pamiętać , że u kotów środki uspokajajace działają czasem przeciwnie do zamierzonego skutku. Ta rana nadawała się do chirurgicznego wyczyszczenia i założenia 2-3 szwów. Oczywiście też się zagoi , ale dłużej będzie to trwało.
nika12345
Posty:2
Rejestracja:26 kwietnia 2013, 20:30

04 czerwca 2013, 10:38

Agresywny kot. Też mam takiego "potwora" u veta. Mój kot też jest po przejściach, przy czym nie wiem jakich efekt to uszkodzenia kręgosłupa. Być może spotkanie z autem ale o dziwo nie boi się ich więc nie mam żadnych pewności. Jak zachorował na kręgosłup 3 osoby go trzymały a i tak nas podrapał. A wyszło że to moja wina. Raz jak zachorował mąż go zabrał na wizytę, wrócił nie podrapany, nie musiał zakładać rękawic. Owszem kot się trochę spiął ale powrót do domu był idealny (kot grzecznie siedział na miejscu pasażera), normalnie byłby 3 dniowe obrażanie. Mam wspaniałego veta, który specjalizuje się w małych potworach. Fakt jest taki że bardzo się spinam jak widzę że on cierpi (ostatnio jak ja byłam to płakałam z kotem że dostaje zastrzyk). Może jak "ktoś" inny będzie z nim w gabinecie, ktoś kto nie jest z nim emocjonalnie związany.
Snedronningen
Posty:1279
Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
Lokalizacja:Stavanger

07 czerwca 2013, 15:07

Ty chyba nie widziałeś kota w akcji.
Są koty zwykłe i są takie jak jedna z moich kotek, którą trzeba było bardzo unieruchomić aby zapodać jej tabletkę.
89ola
Posty:745
Rejestracja:28 stycznia 2013, 14:27

07 czerwca 2013, 17:17

miałam przyjemność posiadać kocura z traumatyczną przeszłością, wszelkie próby dotknięcia go bez jego zgody kończyło się wszczepieniem kota w rękę który jednocześnie wbija się zębami i pazurami przednich łap a tylnymi "kopie" do dziś mam po nim blizny. są koty które z różnych powodów nie lubią być dotykane że już nie wspomnę o badaniu przez obcą osobę w obcym miejscu.
dobry weterynarz to taki który ma wiedzę i potrafi jej użyć, nie wymagajmy od niego cudów na miarę zaklinacza zwierząt :wink:
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości