Było SUK-pyt. do wet., teraz mam pytanie o diete tez do wet.
: 10 maja 2006, 16:02
Mam pytanie w sprawie kota , ktory najpewniej ma SUK.
poczatkowo mial zrobione badania moczu - wyszlo pH zasanowe, bakterie, białko, zadnych krysztalkow. Krew ok. Kot byl cewnikowany i n achwile byla poprawa. Wet powiedzial, ze zatkany byl zluszczajacym sie nablonkiem a stwierdzil zapalenie pecherza. Po jakim tygodniu kot znow zaczal kropelkowac, sikanie sprawialo bol, na nowo sie zatkal.
Śpioch mial zrobione USG i RTG w innej lecznicy niz byl leczony przy poprzednim zatkaniu. Na USG wyszly kamyki w pęcherzu moczowym i jakis jakby polip. Na rtg nic niewidac.
W badaniu moczu krysztaly nie wyszly ani razu!!! Śpioch znów jest zatkany, Jola go "recznie" wysikuje, po kropelce. Mówiła, ze sama widziała jak wyszedł jakby kryształek, płatek taki, ktory sie skruszył w palcach.
Poprzedni wet, ktory go cewnikowal rozcial mu pracie, "nowi" weci oburzeni jak mogl cos takiego zrobic - okazalo sie ze w miejscu zszywania porobily sie zrosty i teraz nie da sie wprowadzic cewnika. Wetka po paru probach przetkania powiedziala, ze nie umie i oddala niewysikanego, zatkanego kota . Powiedziala, ze tu juz tylko wyszycie cewki wchodzi w gre.
Jola podaje kotu homeopatyki i ziola jakies i ponoc znow kota udaje sie po kropelce wysikac. jednak boli go dotykany pecherz. Jola jest zalamana , bo nie wie co robic. Lecznica w Pszczynie ewidentnie spaprala sprawde niepotrzebnym cieciem kota, weci w Czechowicach nie posiecili calej swojej uwagi - jeden wet biegal raz do Joli, raz do innych pacjetnow (zeby przerob zwiekszyc). Jola nie wie czy decydowac sie na wyszycie cewki, czy probowac walczyc, czy jak bedzie widziala ze Śpioch cierpi to sie poddac.
Teraz wiem, ze kot sie jakby odetkal i zalatwia sie sam, ale po dwoch dniach takiego zalatwiania sie samodzielnie od rana jest jakby przytkany - sika po kropelce.
Pytanie czy decydowac sie na wyszycie i czy to rozciecie pracia by wlozyc cewnik to rzeczywiscie blad w sztuce. I jak mozna sprawdzic droznosc cewki moczowej. Czego chciec od lekarzy - jakie badania jeszcze (skoro oni sami nie umiej awpasc na to)
poczatkowo mial zrobione badania moczu - wyszlo pH zasanowe, bakterie, białko, zadnych krysztalkow. Krew ok. Kot byl cewnikowany i n achwile byla poprawa. Wet powiedzial, ze zatkany byl zluszczajacym sie nablonkiem a stwierdzil zapalenie pecherza. Po jakim tygodniu kot znow zaczal kropelkowac, sikanie sprawialo bol, na nowo sie zatkal.
Śpioch mial zrobione USG i RTG w innej lecznicy niz byl leczony przy poprzednim zatkaniu. Na USG wyszly kamyki w pęcherzu moczowym i jakis jakby polip. Na rtg nic niewidac.
W badaniu moczu krysztaly nie wyszly ani razu!!! Śpioch znów jest zatkany, Jola go "recznie" wysikuje, po kropelce. Mówiła, ze sama widziała jak wyszedł jakby kryształek, płatek taki, ktory sie skruszył w palcach.
Poprzedni wet, ktory go cewnikowal rozcial mu pracie, "nowi" weci oburzeni jak mogl cos takiego zrobic - okazalo sie ze w miejscu zszywania porobily sie zrosty i teraz nie da sie wprowadzic cewnika. Wetka po paru probach przetkania powiedziala, ze nie umie i oddala niewysikanego, zatkanego kota . Powiedziala, ze tu juz tylko wyszycie cewki wchodzi w gre.
Jola podaje kotu homeopatyki i ziola jakies i ponoc znow kota udaje sie po kropelce wysikac. jednak boli go dotykany pecherz. Jola jest zalamana , bo nie wie co robic. Lecznica w Pszczynie ewidentnie spaprala sprawde niepotrzebnym cieciem kota, weci w Czechowicach nie posiecili calej swojej uwagi - jeden wet biegal raz do Joli, raz do innych pacjetnow (zeby przerob zwiekszyc). Jola nie wie czy decydowac sie na wyszycie cewki, czy probowac walczyc, czy jak bedzie widziala ze Śpioch cierpi to sie poddac.
Teraz wiem, ze kot sie jakby odetkal i zalatwia sie sam, ale po dwoch dniach takiego zalatwiania sie samodzielnie od rana jest jakby przytkany - sika po kropelce.
Pytanie czy decydowac sie na wyszycie i czy to rozciecie pracia by wlozyc cewnik to rzeczywiscie blad w sztuce. I jak mozna sprawdzic droznosc cewki moczowej. Czego chciec od lekarzy - jakie badania jeszcze (skoro oni sami nie umiej awpasc na to)