Kot z SUK - zachowanie po leczeniu
: 22 sierpnia 2013, 13:15
Witam,
mój 6-letni kot-kastrat jakieś dwa lata temu zachorował na syndrom urologiczny kotów. Za pierwszym razem zatkał się na tyle poważnie, że musiał mieć operacyjnie opróżniany pęcherz, a potem założony cewnik. Gdy już doszedł do siebie przez długi okres czasu wszystko było w porządku, aż do teraz. Mniej więcej tydzień temu znów się zatkał i był u weterynarza, jednak tym razem lekarz nie założył mu cewnika a jedynie opróżnił pęcherz, dał jakieś 'zastrzyki rozkurczowe' i kroplówkę. Parę dni po wizycie kot zaczął sikać [popuszczać] pod siebie, leżał praktycznie w jednym miejscu nie ruszając się, dużo pijąc ale nic nie jedząc. Umyliśmy go i założyliśmy mu pampersa przez co jego samopoczucie jakby odrobinę się poprawiło [bo nie chodził już mokry i śmierdzący], jednak nadal nie chciał jeść. Stan ten utrzymywał się do wczoraj, kiedy to kupiłam mu słoiczek gerbera z papką z kurczaka; nakarmiłam go z palca i z ogromną chęcią zjadł prawie pół słoiczka, wydawało się, że wraca do zdrowia. Dzisiaj jednak znów kręci mordką jak chcę go nakarmić i nadal leży bez życia w jednym miejscu. Sama już nie wiem co się dzieje, czy po prostu powoli dochodzi do siebie i zdrowieje, czy może nadal coś mu dolega? Nie chcę też co chwila jeździć do weterynarza, bo weterynarz tylko go obmacuje po brzuchu, stwierdza, że jest w porządku i bierze pieniądze, a ja widzę, że nie jest. Co się z nim dzieje?
mój 6-letni kot-kastrat jakieś dwa lata temu zachorował na syndrom urologiczny kotów. Za pierwszym razem zatkał się na tyle poważnie, że musiał mieć operacyjnie opróżniany pęcherz, a potem założony cewnik. Gdy już doszedł do siebie przez długi okres czasu wszystko było w porządku, aż do teraz. Mniej więcej tydzień temu znów się zatkał i był u weterynarza, jednak tym razem lekarz nie założył mu cewnika a jedynie opróżnił pęcherz, dał jakieś 'zastrzyki rozkurczowe' i kroplówkę. Parę dni po wizycie kot zaczął sikać [popuszczać] pod siebie, leżał praktycznie w jednym miejscu nie ruszając się, dużo pijąc ale nic nie jedząc. Umyliśmy go i założyliśmy mu pampersa przez co jego samopoczucie jakby odrobinę się poprawiło [bo nie chodził już mokry i śmierdzący], jednak nadal nie chciał jeść. Stan ten utrzymywał się do wczoraj, kiedy to kupiłam mu słoiczek gerbera z papką z kurczaka; nakarmiłam go z palca i z ogromną chęcią zjadł prawie pół słoiczka, wydawało się, że wraca do zdrowia. Dzisiaj jednak znów kręci mordką jak chcę go nakarmić i nadal leży bez życia w jednym miejscu. Sama już nie wiem co się dzieje, czy po prostu powoli dochodzi do siebie i zdrowieje, czy może nadal coś mu dolega? Nie chcę też co chwila jeździć do weterynarza, bo weterynarz tylko go obmacuje po brzuchu, stwierdza, że jest w porządku i bierze pieniądze, a ja widzę, że nie jest. Co się z nim dzieje?