[Maine Coon] Uprzejma prosba o porade - dziwne objawy
: 28 sierpnia 2013, 09:41
Szanowni Forumowicze,
Zwracam sie do Was z prosba o pomoc i o porade.
Wiem, ze nie da sie zdiagnozowac problemu mojej kici zdalnie, ale mam nadzieje, ze bedziecie w stanie chociac podpowiedziec i pomoc.
Historia choroby jest nastepujaca:
Mamy dwa koty. Kocur europejski (1 rok) oraz kicie Maine Coon (wiek 10 miesiecy). Problem dotyczy kici.
Okolo 6 tygodni temu zauwazylismy u kici zaczerwienienie pyszczka zaraz pod noskiem - po obu stronach. Wygladalo to tak, jakby futerko zostalo zlizane, a skora pod spodem byla bardzo rozowa i opuchnieta. Oprocz tego, kicia miala wyraznie narysowana linie czyms co wygladalo jak zakrzepnieta krew. Prosze sobie wyobrazic kicie, ktorej leci z nosa, i po utworzeniu malej "lezki" pod tym noskiem - ten wysiek zasycha pozostawiajac na dole czerwonawa kreske.
Gdy tylko zdalismy sobie sprawe z tego faktu, natychmiast udalismy sie do naszego weterynarza. Badanie wykazalo dodatkowo owrzodzenie gardla na gornej sciance. Bylo sporo pecherzykow.
Kici otrzymala natychmiast dwa zastrzyki - jeden to byl antybiotyk, drugi lek oslonowy i zostalismy zaproszeni dwa dni pozniej na konsultacje z innym lekarzem w tej samej przychodni.
Po dwoch dniach dowiedzielismy sie, ze to moze byc koci katar i zaczynamy leczenie antybiotykiem - Hostamox (najpierw 0,2 ml, potem 0,3 ml). Zastrzyki byly podawane co dwa dni. Efekt jaki obserwowalismy u kici byl taki, ze dzien po podaniu antybiotyku - nosek sie klarowal - byl czysty. Ale dzien pozniej - gdy mielismy isc na kolejny zastrzyk - objawy powracaly.
Po mniej wiecej tygodniu od rozpoczecia leczenia, zdecydowalismy sie zrobic badanie PCR na choroby gornych drog oddechowych kici - w dalszym ciagu kontynuujac leczenie - zastrzyki co dwa dni. Badanie wrocilo po okolo tygodniu i wynik byl wszedzie negatywny. Czyli nie jest to koci katar.
Wtedy zwiekszylismy ilosc antybiotyku i zaczelismy podawac Immunactiv. Po dwoch dawkach kicia wydala sie wyzdrowiec. Nosek byl czysty, choc w gardle pozostal jeden pecherzyk.
Nalezy dodac, ze zachowanie kici kompletnie sie nie zmienilo. Jest to dama, ktora nigdy nie cierpiala na ADHD, ale byla zywa i bawila sie i bila z kocurem, jak gdyby nic jej nie dolegalo. Ciagle byla glodna i domagala sie jedzenia, ktore jadla.
Czyli zachowanie w ogole nie uleglo zmianie.
To bylo dwa tygodnie temu.
Wczoraj zauwazylismy, ze objawy powrocily w pelni. Kicia niestety nie daje nam zajrzec sobie do pyszczka, a my nie chcemy jej stresowac. Udalo nam sie jedynie zrobic dwa zdjecia, ktore zalaczam do tego postu.
Nasz problem to: kicia jest absolutnie przerazona i spanikowana, w momencie, w ktorym pakujemy ja do transportera i udajemy sie do weterynarza. Nie mamy serca meczyc tak biedaczke bez potrzeby. Oczywiscie, wiemy, ze teraz musimy isc natychmiast do lekarza, aby probowac dalej zrozumiec co to moze byc.
Kotka jest rodowodowa z hodowli i hodowca zagwarantowal, ze kicia nie ma FiV ani FeLV. Kicia mieszka z nami caly czas w domu, czasem jedynie wyjdzie na balkon, ale nie ma kontaktu w ogole z kotami poza naszym kocurem (ktory byl badany na FiV i FeLV przed przyjsciem kici do domu i wiemy, ze nie jest chory ani nie jest nosicielem). Kocur jest zdrowy i nic mu nie dolega (moze poza zbyt duzym apetytem).
To co chce tutaj uzyskac to rade, albo podpowiedz - moze ktos z Panstwa mial podobna sytuacje i podobne objawy.
Chcialbym ograniczyc wizyty i stres do minimum.
Czy ktos z Panstwa spotkal sie z podobnymi objawami?
Dziekujemy za porade.
TD
Zdjecie z dzisiaj.
Zdjecie z wczoraj.
Zwracam sie do Was z prosba o pomoc i o porade.
Wiem, ze nie da sie zdiagnozowac problemu mojej kici zdalnie, ale mam nadzieje, ze bedziecie w stanie chociac podpowiedziec i pomoc.
Historia choroby jest nastepujaca:
Mamy dwa koty. Kocur europejski (1 rok) oraz kicie Maine Coon (wiek 10 miesiecy). Problem dotyczy kici.
Okolo 6 tygodni temu zauwazylismy u kici zaczerwienienie pyszczka zaraz pod noskiem - po obu stronach. Wygladalo to tak, jakby futerko zostalo zlizane, a skora pod spodem byla bardzo rozowa i opuchnieta. Oprocz tego, kicia miala wyraznie narysowana linie czyms co wygladalo jak zakrzepnieta krew. Prosze sobie wyobrazic kicie, ktorej leci z nosa, i po utworzeniu malej "lezki" pod tym noskiem - ten wysiek zasycha pozostawiajac na dole czerwonawa kreske.
Gdy tylko zdalismy sobie sprawe z tego faktu, natychmiast udalismy sie do naszego weterynarza. Badanie wykazalo dodatkowo owrzodzenie gardla na gornej sciance. Bylo sporo pecherzykow.
Kici otrzymala natychmiast dwa zastrzyki - jeden to byl antybiotyk, drugi lek oslonowy i zostalismy zaproszeni dwa dni pozniej na konsultacje z innym lekarzem w tej samej przychodni.
Po dwoch dniach dowiedzielismy sie, ze to moze byc koci katar i zaczynamy leczenie antybiotykiem - Hostamox (najpierw 0,2 ml, potem 0,3 ml). Zastrzyki byly podawane co dwa dni. Efekt jaki obserwowalismy u kici byl taki, ze dzien po podaniu antybiotyku - nosek sie klarowal - byl czysty. Ale dzien pozniej - gdy mielismy isc na kolejny zastrzyk - objawy powracaly.
Po mniej wiecej tygodniu od rozpoczecia leczenia, zdecydowalismy sie zrobic badanie PCR na choroby gornych drog oddechowych kici - w dalszym ciagu kontynuujac leczenie - zastrzyki co dwa dni. Badanie wrocilo po okolo tygodniu i wynik byl wszedzie negatywny. Czyli nie jest to koci katar.
Wtedy zwiekszylismy ilosc antybiotyku i zaczelismy podawac Immunactiv. Po dwoch dawkach kicia wydala sie wyzdrowiec. Nosek byl czysty, choc w gardle pozostal jeden pecherzyk.
Nalezy dodac, ze zachowanie kici kompletnie sie nie zmienilo. Jest to dama, ktora nigdy nie cierpiala na ADHD, ale byla zywa i bawila sie i bila z kocurem, jak gdyby nic jej nie dolegalo. Ciagle byla glodna i domagala sie jedzenia, ktore jadla.
Czyli zachowanie w ogole nie uleglo zmianie.
To bylo dwa tygodnie temu.
Wczoraj zauwazylismy, ze objawy powrocily w pelni. Kicia niestety nie daje nam zajrzec sobie do pyszczka, a my nie chcemy jej stresowac. Udalo nam sie jedynie zrobic dwa zdjecia, ktore zalaczam do tego postu.
Nasz problem to: kicia jest absolutnie przerazona i spanikowana, w momencie, w ktorym pakujemy ja do transportera i udajemy sie do weterynarza. Nie mamy serca meczyc tak biedaczke bez potrzeby. Oczywiscie, wiemy, ze teraz musimy isc natychmiast do lekarza, aby probowac dalej zrozumiec co to moze byc.
Kotka jest rodowodowa z hodowli i hodowca zagwarantowal, ze kicia nie ma FiV ani FeLV. Kicia mieszka z nami caly czas w domu, czasem jedynie wyjdzie na balkon, ale nie ma kontaktu w ogole z kotami poza naszym kocurem (ktory byl badany na FiV i FeLV przed przyjsciem kici do domu i wiemy, ze nie jest chory ani nie jest nosicielem). Kocur jest zdrowy i nic mu nie dolega (moze poza zbyt duzym apetytem).
To co chce tutaj uzyskac to rade, albo podpowiedz - moze ktos z Panstwa mial podobna sytuacje i podobne objawy.
Chcialbym ograniczyc wizyty i stres do minimum.
Czy ktos z Panstwa spotkal sie z podobnymi objawami?
Dziekujemy za porade.
TD
Zdjecie z dzisiaj.
Zdjecie z wczoraj.