dziwne objawy - brak konkretnej diagnozy
: 06 stycznia 2015, 19:00
Witam, piszę na forum, bo nie mam już pomysłów...
10-letnia kotka, wysterylizowana, domowa, wychodząca, znaleziona jako mały kotek z kocim katarem...Przez lata w dobrej formie.
Obecnie leczona od kilku miesięcy, bez dobrego skutku. Zaczęło się od tego, że bardzo schudła, latem prawie nie było jej w domu, nie wracała na noc, kot polujący, jesienią wprowadziła się do domu na stałe i już została - okazało się, że kot właściwie prawie nie je...
Wylądowaliśmy u weterynarza, kłopoty z zębami i lekki stan zapalny ucha... do uszu dostała płyn i antybiotyk, ale raz, że trudno było czyścić, dwa, że nie widziałam poprawy (to powinno być od razu przeciwbólowe - na psach kiedyś działało, a kot wciąż uchem trzepał);
Miała zabieg - kilka zębów usunięto (dobrze się zagoiło); przy okazji lekarza zaniepokoiły uszy, ale objawy zewnętrzne - uszy są ciepłe, grube i czerwone (stan zapalny wewnątrz jest jakiś ale mały i lekarz nie przywiązuje do niego wagi); podstawowa morfologia i nie podobają się podwyższone leukocyty ok 35 tys (reszta ok), biopsja uszu nic nie wykazała, test na kocią białaczkę negatywny; diagnoza - gdzieś jakiś przewlekły stan zapalny - antybiotyk, kontrola brak poprawy, kot nie zaczął lepiej jeść (oczywiście miękkie puszki dostawała), leukocyty 55 tys., płyn w opłucnej (czy jakoś tak) - pobranie płynu, posiewy, leukocyty w płynie ponad 80 tys., ale bakteriologicznie czysty.
Zmiana leczenia (kilka dni kroplówek, bo z kotem było tragicznie) aniclindan i metronidazol... uszy się poprawiły ale kot nie... płyn się wchłonął... dalej dostawał leki, ale już zupełnie nie chciał jeść, wszystko wpychane na siłę i poddałam się - przestałam wmuszać, odstawiłam też leki... kot zaczął jeść... stan się polepszał do czasu... kot z wiecznie leżącego był w stanie dojść sam do kuwety, był dzień, że "ożył" zupełnie i chwilę przeszedł się po domu, następnego dnia znów było źle, czyli kot leży, nie ma siły nie chce się ruszać, ale je. Kolejna wizyta u weta - kot lepszy (cięższy niż ostatnio, bo z kota który ważył ponad 4 kg doszliśmy do 2,5, teraz odbił na 2,9) ale uszy wróciły, leukocyty dalej 35 tys... kot kuleć może od łap, bo ropa przy pazurze;
Powrót do aniclindadu i metronidazolu... i do braku apetytu uszy tym razem się nie poprawiły ... łapki były moczone, więcej ropy nie wyszło, na dotykanie łap się wkurza, ale nie jestem w stanie stwierdzić co konkretnie ją boli... wcześniej kulała na łapkę z ropą... teraz na drugą... mam wrażenie, że łapka jest dziwnie wykrzywiona w nadgarstku i się nie prostuje (uraz zewnętrzny wykluczony) ale mam wrażenie wcześniej tamta łapka tak wyglądała, a teraz wygląda normalnie...
Kot jest totalnie chudy, leży i raz dziennie chodzi do kuwety... nie wiem czy mam jeszcze walczyć, bo to walka na ślepo, brak konkretnego pomysłu (miała robione usg brzucha, nie znaleziono nieprawidłowości; zęby są ok, uszy nie i teraz te łapki...)
Wet jest dobry (odratował mi kilka zwierzaków), ma dobrze wyposażony gabinet i chęci, ale nie wie co jest i próbuje doraźnie walczyć z objawami
Jakiś pomysł, kierunek?
10-letnia kotka, wysterylizowana, domowa, wychodząca, znaleziona jako mały kotek z kocim katarem...Przez lata w dobrej formie.
Obecnie leczona od kilku miesięcy, bez dobrego skutku. Zaczęło się od tego, że bardzo schudła, latem prawie nie było jej w domu, nie wracała na noc, kot polujący, jesienią wprowadziła się do domu na stałe i już została - okazało się, że kot właściwie prawie nie je...
Wylądowaliśmy u weterynarza, kłopoty z zębami i lekki stan zapalny ucha... do uszu dostała płyn i antybiotyk, ale raz, że trudno było czyścić, dwa, że nie widziałam poprawy (to powinno być od razu przeciwbólowe - na psach kiedyś działało, a kot wciąż uchem trzepał);
Miała zabieg - kilka zębów usunięto (dobrze się zagoiło); przy okazji lekarza zaniepokoiły uszy, ale objawy zewnętrzne - uszy są ciepłe, grube i czerwone (stan zapalny wewnątrz jest jakiś ale mały i lekarz nie przywiązuje do niego wagi); podstawowa morfologia i nie podobają się podwyższone leukocyty ok 35 tys (reszta ok), biopsja uszu nic nie wykazała, test na kocią białaczkę negatywny; diagnoza - gdzieś jakiś przewlekły stan zapalny - antybiotyk, kontrola brak poprawy, kot nie zaczął lepiej jeść (oczywiście miękkie puszki dostawała), leukocyty 55 tys., płyn w opłucnej (czy jakoś tak) - pobranie płynu, posiewy, leukocyty w płynie ponad 80 tys., ale bakteriologicznie czysty.
Zmiana leczenia (kilka dni kroplówek, bo z kotem było tragicznie) aniclindan i metronidazol... uszy się poprawiły ale kot nie... płyn się wchłonął... dalej dostawał leki, ale już zupełnie nie chciał jeść, wszystko wpychane na siłę i poddałam się - przestałam wmuszać, odstawiłam też leki... kot zaczął jeść... stan się polepszał do czasu... kot z wiecznie leżącego był w stanie dojść sam do kuwety, był dzień, że "ożył" zupełnie i chwilę przeszedł się po domu, następnego dnia znów było źle, czyli kot leży, nie ma siły nie chce się ruszać, ale je. Kolejna wizyta u weta - kot lepszy (cięższy niż ostatnio, bo z kota który ważył ponad 4 kg doszliśmy do 2,5, teraz odbił na 2,9) ale uszy wróciły, leukocyty dalej 35 tys... kot kuleć może od łap, bo ropa przy pazurze;
Powrót do aniclindadu i metronidazolu... i do braku apetytu uszy tym razem się nie poprawiły ... łapki były moczone, więcej ropy nie wyszło, na dotykanie łap się wkurza, ale nie jestem w stanie stwierdzić co konkretnie ją boli... wcześniej kulała na łapkę z ropą... teraz na drugą... mam wrażenie, że łapka jest dziwnie wykrzywiona w nadgarstku i się nie prostuje (uraz zewnętrzny wykluczony) ale mam wrażenie wcześniej tamta łapka tak wyglądała, a teraz wygląda normalnie...
Kot jest totalnie chudy, leży i raz dziennie chodzi do kuwety... nie wiem czy mam jeszcze walczyć, bo to walka na ślepo, brak konkretnego pomysłu (miała robione usg brzucha, nie znaleziono nieprawidłowości; zęby są ok, uszy nie i teraz te łapki...)
Wet jest dobry (odratował mi kilka zwierzaków), ma dobrze wyposażony gabinet i chęci, ale nie wie co jest i próbuje doraźnie walczyć z objawami
Jakiś pomysł, kierunek?