Problemy neurologiczne u kota- drugi kot ma to samo
: 02 sierpnia 2015, 20:49
Z góry jestem wdzięczna za jakąkolwiek pomoc.
Sytuacja z Leonem (3 lata) wygląda następująco. W czwartek (30.07.) przy skakaniu zaczął tracić równowagę i przewracać się na prawą stronę. Pojechałam z nim do lecznicy. Tam stwierdzono lekki oczopląs i zaburzenia błędnika. Pierwsze podejrzenie- zapalenie ucha środkowego. W badaniach krwi wyszły podwyższone leukocyty, poza tym wszystko w normie. Kot dostał Enro i Rapidexon. Został w szpitalu na obserwacji. Od piątku Leon nie może już zachować równowagi podczas stania. Idzie i się przewraca. Jakby nie miał władzy nad prawą stroną ciała. Chwieje się jak pijany. Łepek ma skrzywiony w prawo, ma problemy z jedzeniem, tj. jakby nie mógł ugryźć. Liże chrupki i je rozrzuca. Co którąś uda mu się pogryźć. Z piątku na sobotę miał zrobione RTG puszek bębenkowych- część błony w prawym uchu wyszła jaśniejsza. Zabrałam kota do domu, bo strasznie źle znosił pobyt w szpitalu. Mamy tylko przyjeżdżać na podanie antybiotyku i sterydów. Wczoraj zostały włączone witaminy z grupy B i Synergal. I wydaje mi się, za objawy neurologiczne nie postępują. Jakby się zatrzymały.
Bardzo istotne jest w tej historii to, że 4 miesiące temu przygarnęłam kotkę (1 rok) z fundacji, gdzie przebywało kilkanaście kotów. Co za tym idzie- choróbska. Kotka jest neurologiczna. Nie jest do końca zdiagnozowana. Też ma łepek przekrzywiony i zaburzenia równowagi. Nie słyszy. Też ma problemy z jedzeniem. Jakby inaczej widzi i inaczej robi. Ma nieskoordynowane ruchy.
Przyniosła nam multum zaraz do domu. Leon, wychuchany, wydmuchany nigdy na nic nie chorował. Po pojawieniu się Baby wszystko się zmieniło. Leon złapał od niej kaliciwirozę, potem zaraził się gardiozą. Długi czas był na lekach i na kroplówkach, bo dostał ogromne nadżerki na języku i nie mógł jeść. Naprawdę długą batalię stoczyłam żeby koty były zdrowe. A one bez walki nie dały sobie podać choć jednej tabletki. Nie wspominając już o tym, że ja wyglądałam jak ofiara przemocy domowej. Cała pocięta i w siniakach.
Kiedy już myślałam, że koty są "wyprowadzone na prostą" można było w końcu zaszczepić Leona (przed adopcją kotki w fundacji powiedzieli mi, że jeśli kot był już choć raz szczepiony to nie muszę go szczepić ponownie przed dokoceniem). Tak więc, gdy już oba koty dobrze się czuły pojechałam zaszczepić Leona. Dostał Versifel CVR. Miało to miejsce 03.07.- boję się, że po tym spadła mu odporność i te objawy, które ma teraz są wynikiem kolejnego wirusa. A tego niestety nikt nie wie, co nasza kota może jeszcze w sobie nosić. We wtorek jesteśmy umówieni z Leonem na TK głowy. Niestety nie ma u nas w Łodzi dobrego kociego neurologa. Od wczoraj stan Leona się nie pogarsza. Całe szczęście, że kot ma apetyt, pije i załatwia się normalnie. Tyle dobrego w tej historii. To bardzo dziwne, żeby drugi kot miał tak podobne objawy. Dodam, że koty są niewychodzące.
Będę bardzo wdzięczna za jakąkolwiek pomoc.
Sytuacja z Leonem (3 lata) wygląda następująco. W czwartek (30.07.) przy skakaniu zaczął tracić równowagę i przewracać się na prawą stronę. Pojechałam z nim do lecznicy. Tam stwierdzono lekki oczopląs i zaburzenia błędnika. Pierwsze podejrzenie- zapalenie ucha środkowego. W badaniach krwi wyszły podwyższone leukocyty, poza tym wszystko w normie. Kot dostał Enro i Rapidexon. Został w szpitalu na obserwacji. Od piątku Leon nie może już zachować równowagi podczas stania. Idzie i się przewraca. Jakby nie miał władzy nad prawą stroną ciała. Chwieje się jak pijany. Łepek ma skrzywiony w prawo, ma problemy z jedzeniem, tj. jakby nie mógł ugryźć. Liże chrupki i je rozrzuca. Co którąś uda mu się pogryźć. Z piątku na sobotę miał zrobione RTG puszek bębenkowych- część błony w prawym uchu wyszła jaśniejsza. Zabrałam kota do domu, bo strasznie źle znosił pobyt w szpitalu. Mamy tylko przyjeżdżać na podanie antybiotyku i sterydów. Wczoraj zostały włączone witaminy z grupy B i Synergal. I wydaje mi się, za objawy neurologiczne nie postępują. Jakby się zatrzymały.
Bardzo istotne jest w tej historii to, że 4 miesiące temu przygarnęłam kotkę (1 rok) z fundacji, gdzie przebywało kilkanaście kotów. Co za tym idzie- choróbska. Kotka jest neurologiczna. Nie jest do końca zdiagnozowana. Też ma łepek przekrzywiony i zaburzenia równowagi. Nie słyszy. Też ma problemy z jedzeniem. Jakby inaczej widzi i inaczej robi. Ma nieskoordynowane ruchy.
Przyniosła nam multum zaraz do domu. Leon, wychuchany, wydmuchany nigdy na nic nie chorował. Po pojawieniu się Baby wszystko się zmieniło. Leon złapał od niej kaliciwirozę, potem zaraził się gardiozą. Długi czas był na lekach i na kroplówkach, bo dostał ogromne nadżerki na języku i nie mógł jeść. Naprawdę długą batalię stoczyłam żeby koty były zdrowe. A one bez walki nie dały sobie podać choć jednej tabletki. Nie wspominając już o tym, że ja wyglądałam jak ofiara przemocy domowej. Cała pocięta i w siniakach.
Kiedy już myślałam, że koty są "wyprowadzone na prostą" można było w końcu zaszczepić Leona (przed adopcją kotki w fundacji powiedzieli mi, że jeśli kot był już choć raz szczepiony to nie muszę go szczepić ponownie przed dokoceniem). Tak więc, gdy już oba koty dobrze się czuły pojechałam zaszczepić Leona. Dostał Versifel CVR. Miało to miejsce 03.07.- boję się, że po tym spadła mu odporność i te objawy, które ma teraz są wynikiem kolejnego wirusa. A tego niestety nikt nie wie, co nasza kota może jeszcze w sobie nosić. We wtorek jesteśmy umówieni z Leonem na TK głowy. Niestety nie ma u nas w Łodzi dobrego kociego neurologa. Od wczoraj stan Leona się nie pogarsza. Całe szczęście, że kot ma apetyt, pije i załatwia się normalnie. Tyle dobrego w tej historii. To bardzo dziwne, żeby drugi kot miał tak podobne objawy. Dodam, że koty są niewychodzące.
Będę bardzo wdzięczna za jakąkolwiek pomoc.