nerwica u kota?
: 05 marca 2018, 12:56
Panie doktorze, forumowicze
mam problem z kotem, kot ma 6 lat, był wzięty z domu tymczasowego jako kociak, po spiralnym kości ramieniowej (o ile tak ta kość się nazywa u kotów) i okropnym świerzbem w uszach. Kot został wyleczony, druty zostały. Szybko zaprzyjaźnił się z suczką rezydentką, bawili się razem. Suczka odeszła parę lat temu, kot to przeżywał przez jakiś czas, był smutny. Po miesiącu wzięliśmy kolejnego psa, zero specjalnego zainteresowania. zaczęło się posikiwanie po domu, kot miał zapalenie pęcherza, wyleczone, powtórzyło się jeszcze parę razy. kot dostał karmę urinary jako dodatek (normalnie je mokre) i zapalenie się nie powtórzyło. sikanie po domu zostało - teraz już mniej nasilone, natomiast jak coś leży na ziemi (np. apaszka, bluzka) to kot na nią nasika. był taki czas, że kot sikał codziennie rano w to samo miejsce (po mimo mycia, odkażania, neutralizatorów zapachów). pogodziliśmy się z tym.
minął jakiś czas i wyprowadziłam się z psem. nie jestem w stanie stwierdzić kiedy dokładnie się zaczęło się to, że kot wszystkiego się boi. czy to było jeszcze przed wyprowadzką, czy już po. w każdym razie zachowanie to się nasila. kot boi się wejść do kuchni, skrada się do niej, rozpłaszcza się na ziemi, przy każdym szeleście ucieka. to samo jest z łazienką - postawiona na podłodze miednica z wodą powoduje dokładnie takie samo zachowanie. kot dużo rzadziej się bawi, głównie śpi. na każdy "nowy obiekt" reaguje dużym niepokojem. wiadomo było kilka takich sytuacji, że kot miał prawo się przestraszyć (np. spadł szklany klosz od lampy na ziemię, czy garnek, 2x dość agresywnie pogonił go pies - z którym już nie mieszka, pies wpada tylko czasem w weekendy), ale bezpośrednio po tych sytuacjach nie zachowywał się w taki sposób. kot też regularnie wychodzi na smyczy na spacery na dziedziniec przed blok - kiedyś był bardzo odważny, teraz boi się szelestu liścia.
nie mam pojęcia co robić. oczywiście zrobię mu biochemię i morfologię, ale obawiam się, że problem jest typowo psychiczny albo neurologiczny i nie wiem jak sobie z tym poradzić, jak diagnozować jak leczyć? w tym momencie domownicy chodzą jak na szpilkach, żeby gwałtownymi zachowaniami kota nie przestraszyć, ale po pierwsze to wcale nie pomaga, a po drugie całe życie tak się nie da.
co robić? z kim się kontaktować?
mam problem z kotem, kot ma 6 lat, był wzięty z domu tymczasowego jako kociak, po spiralnym kości ramieniowej (o ile tak ta kość się nazywa u kotów) i okropnym świerzbem w uszach. Kot został wyleczony, druty zostały. Szybko zaprzyjaźnił się z suczką rezydentką, bawili się razem. Suczka odeszła parę lat temu, kot to przeżywał przez jakiś czas, był smutny. Po miesiącu wzięliśmy kolejnego psa, zero specjalnego zainteresowania. zaczęło się posikiwanie po domu, kot miał zapalenie pęcherza, wyleczone, powtórzyło się jeszcze parę razy. kot dostał karmę urinary jako dodatek (normalnie je mokre) i zapalenie się nie powtórzyło. sikanie po domu zostało - teraz już mniej nasilone, natomiast jak coś leży na ziemi (np. apaszka, bluzka) to kot na nią nasika. był taki czas, że kot sikał codziennie rano w to samo miejsce (po mimo mycia, odkażania, neutralizatorów zapachów). pogodziliśmy się z tym.
minął jakiś czas i wyprowadziłam się z psem. nie jestem w stanie stwierdzić kiedy dokładnie się zaczęło się to, że kot wszystkiego się boi. czy to było jeszcze przed wyprowadzką, czy już po. w każdym razie zachowanie to się nasila. kot boi się wejść do kuchni, skrada się do niej, rozpłaszcza się na ziemi, przy każdym szeleście ucieka. to samo jest z łazienką - postawiona na podłodze miednica z wodą powoduje dokładnie takie samo zachowanie. kot dużo rzadziej się bawi, głównie śpi. na każdy "nowy obiekt" reaguje dużym niepokojem. wiadomo było kilka takich sytuacji, że kot miał prawo się przestraszyć (np. spadł szklany klosz od lampy na ziemię, czy garnek, 2x dość agresywnie pogonił go pies - z którym już nie mieszka, pies wpada tylko czasem w weekendy), ale bezpośrednio po tych sytuacjach nie zachowywał się w taki sposób. kot też regularnie wychodzi na smyczy na spacery na dziedziniec przed blok - kiedyś był bardzo odważny, teraz boi się szelestu liścia.
nie mam pojęcia co robić. oczywiście zrobię mu biochemię i morfologię, ale obawiam się, że problem jest typowo psychiczny albo neurologiczny i nie wiem jak sobie z tym poradzić, jak diagnozować jak leczyć? w tym momencie domownicy chodzą jak na szpilkach, żeby gwałtownymi zachowaniami kota nie przestraszyć, ale po pierwsze to wcale nie pomaga, a po drugie całe życie tak się nie da.
co robić? z kim się kontaktować?