Połamana miednica u kota
: 20 maja 2018, 22:15
Osiem mięsięcy temu tj w październiku 2017 , mój kotek został potrącony przez samochód. Po wykonaniu zdjęcia okazało się ,że ma bardzo połamaną miednicę i "wyrwany" ogon.Pani doktor zaleciła ,aby kotka przez 6 tygodni trzymać w klatce aby miednica się zrosła.Rzeczywiście kotek wracał do zdrowia tj zaczął chodzić bo na początku nie mógł się utrzymać na tylnych łapkach,zwisający ogon też się "naprawił". Problemem było jednak oddawanie kału bo miednica źle się zrosła .Miał podawaną laktulozę ,olej itp,ale niestety to nie pomagało .Był dwukrotnie w odstępie trzech miesięcy "czyszczony" operacyjnie , bo żadne lewatywy i dieta z surowego mięsa nie skutkowała.Miesiąc temu ,znowu kotek się "zatkał". Pani doktor ,powiedziała mi ,że jedynym rozwiązaniem jest operacja.Najbliżej lecznica która wykonuje takie operacje to lekarz ortopeda w Rzeszowie. Nie czekając pojechałem , zrobiono mu jeszcze raz lewatywę w uśpieniu.Pani doktor ,zaleciła odpowiednią karmę w saszetkach , ale niestety to był mój kotek którego 5 lat temu przygarnąłem z jego mamą kotką i mieszkał u mnie w biurze w Firmie , nie miałem możliwośći kontrolowania aby jadł tylko zaleconą karmę.Po trzech dniach pojechałem z powrotem bo zauważyłem ,że próbuję coś zrobić ale nić z tego. Byłem zdecydowany na operację,wiedziałem jaki to koszt, nie dopuszczałem myśli o żadnym uśpieniu bo to był taki dobry kociak. Rzeczywiście ,Pani doktor powiedziała ,że operacja nie jest prosta , nic nie gwarantuje bo dwa razy już był "czyszczony" operacyjnie.Operacja miała nazwę Potrójna osteotomia miednicy, w skrócie chodziło o rozcięcie miednicy w trzech miejscach w celu powiększenia otwóru kałowego który był zmniejszony przez źle zrośniętą miednicę. Po rozmowie z Panią doktor , wiedzieliśmy z Żoną ,że operacja jest poważna i nie gwarantuję sukcesu ,bardzo nie chcieliśmy aby nasz kotek Bonifacy cierpiał i zdecydowaliśmy się na uśpienie. Jutro mija miesiąc jak nie ma już naszego kotka, a ja z każdym dniem mam coraz większe wątpliwośći /wyrzuty sumienia/ , że nie daliśmy mu szansy. Dodam ,że kotek po potrąceniu przez samochód siedział w rurze pod wjazdem na posesję 5 dn ,i bo tyle go szukałem, bez jedzenia i żadnej pomocy i dał sobie radę.W internecie nic nie znalazłem na temat takiego zabiegu na kotach , jedynie dotyczą tylko psów ale z problemem chodzenia. Może ktoś z Państwa
miał doczynienia z takim zabiegiem u swojego kota,jak się skończyło. Wiem ,że nie cofnę czasu nie wiem ,czy byłby dziś z nami, ale może ktoś inny ,bardziej się zastanowi zanim podejmie taką decyzję. Nie wiedziałem ,że tak można tęsknić za ukochanym zwierzątkiem.
miał doczynienia z takim zabiegiem u swojego kota,jak się skończyło. Wiem ,że nie cofnę czasu nie wiem ,czy byłby dziś z nami, ale może ktoś inny ,bardziej się zastanowi zanim podejmie taką decyzję. Nie wiedziałem ,że tak można tęsknić za ukochanym zwierzątkiem.