Przedwczoraj bawiłam się z moją kotką i wyczułam u niej niedużego, podskórnego guzka. Przestraszyłam się trochę i wczoraj poprosiłam o wizytę weta. Powiedział on, że jest to wynikiem szczepienia (kotka 12 października była szczepiona na wściekliznę szczepionką Rabisin) i żeby się tym nie przejmować. Powiedział, ze guzek może zniknąc albo w najgorszym wypadku zostać, ale nie zagraża zdrowiu kotki. Poprosił, żebym ew. podczas głaskania rozmasowywała lekko tego guzka. Jakby się powiększał to kazał po siebie dzwonić.
Ufam mu dosyć, ale małe miasto to zawsze małe miasto. Chciałabym zapytać pana Jarka czy to faktycznie jest zupełnie niegroźne? Wet powiedział, że mógłby próbować leczyć tego guzka, ale jak sam stwierdził "to moze przynieśc wiecej szkody niż pożytku". Zgadza się z nim pan panie doktorze?