Zespół falującej skóry??
: 22 sierpnia 2007, 02:16
Witam i od razu proszę o radę.
Z Waszych starych postów dowiedziałam się o zespole falującej skóry u kotów i wszystko wskazuje na to, że mój kot właśnie na to cierpi. Ale to naprawdę cierpi (( Kot, który uwielbia się pieścić i bawić, od tygodnia siedzi na szafie i nie pozwla się stamtąd zabrać. Można go tylko głaskać i wtedy jest w miarę zadowolony. O dziwo ma apetyt! Schodzi z szafy średnio dwa na dobę, robi parę kroków i nagle zaczyna biegać na oślep jak oszalały i z w ułamku sekundy z powrotem jest na szafie
Pobiegłam do weterynarza, zrobiłam badania krwi. Wszystko ponoć jest w normie i weterynarz nie wie, co może być kotu. Stwierdził, że prawdopodobnie czegoś się przestraszył... Dodam, że u mnie w domu NIC się nie zmieniło i kot nie miał absolutnie żadnego powodu do stresu, a poza tym przecież chyba nie boi się non stop przez tydzień! Zasugerowałam, że może to być wspomniana falująca skóra, ale wet stwierdził, że to nie to (nie wiem, dlaczego był tego taki pewien). Kot dostał syrop uspokajający, ale nic się nie zmieniło.
Dziś kupiłam feromony szczęścia i zauważyłam pozytywną zmianę. Kot "zszedł na ziemię" i spędził na niej znacznie więcej czasu niż przez ostatnie dni. I dopiero teraz mogłam wyraźnie zauważyć, że ma dosyć silne "drgawki" tylnej części grzbietu i ogona (a także uszu). To powtarzało się co kilkanaście minut i kot strasznie się wtedy denerwował, zaczynał biegać tam i z powrotem, gwałtownie się lizać.
Od dwóch dni próbuję go złapać i pójść do innego weterynarza, ale nie jest to proste... Boję się jednak, że kolejny lekarz uzna, że ta falująca skóra to mój wymysł i każe mu aplikować nervosol czy coś.
Czy ktoś z Was może mi powiedzieć, jaka może być inna prawdopodobna przyczyna takiego zachowania? Nie wiem, w którym kierunku myśleć i nie wiem też, kiedy uda mi sie kota spacyfikować i dowieźć do weterynarza.
Kot jest odrobaczony (pół roku temu), zaszczepiony, niewychodzący, wykastrowany. Raczej się nie nudzi - w domu jest kotka, z którą bardzo się kochają, a ja też poświęcam mu sporo czasu. Nie wiem, jak mu pomóc...
Z Waszych starych postów dowiedziałam się o zespole falującej skóry u kotów i wszystko wskazuje na to, że mój kot właśnie na to cierpi. Ale to naprawdę cierpi (( Kot, który uwielbia się pieścić i bawić, od tygodnia siedzi na szafie i nie pozwla się stamtąd zabrać. Można go tylko głaskać i wtedy jest w miarę zadowolony. O dziwo ma apetyt! Schodzi z szafy średnio dwa na dobę, robi parę kroków i nagle zaczyna biegać na oślep jak oszalały i z w ułamku sekundy z powrotem jest na szafie
Pobiegłam do weterynarza, zrobiłam badania krwi. Wszystko ponoć jest w normie i weterynarz nie wie, co może być kotu. Stwierdził, że prawdopodobnie czegoś się przestraszył... Dodam, że u mnie w domu NIC się nie zmieniło i kot nie miał absolutnie żadnego powodu do stresu, a poza tym przecież chyba nie boi się non stop przez tydzień! Zasugerowałam, że może to być wspomniana falująca skóra, ale wet stwierdził, że to nie to (nie wiem, dlaczego był tego taki pewien). Kot dostał syrop uspokajający, ale nic się nie zmieniło.
Dziś kupiłam feromony szczęścia i zauważyłam pozytywną zmianę. Kot "zszedł na ziemię" i spędził na niej znacznie więcej czasu niż przez ostatnie dni. I dopiero teraz mogłam wyraźnie zauważyć, że ma dosyć silne "drgawki" tylnej części grzbietu i ogona (a także uszu). To powtarzało się co kilkanaście minut i kot strasznie się wtedy denerwował, zaczynał biegać tam i z powrotem, gwałtownie się lizać.
Od dwóch dni próbuję go złapać i pójść do innego weterynarza, ale nie jest to proste... Boję się jednak, że kolejny lekarz uzna, że ta falująca skóra to mój wymysł i każe mu aplikować nervosol czy coś.
Czy ktoś z Was może mi powiedzieć, jaka może być inna prawdopodobna przyczyna takiego zachowania? Nie wiem, w którym kierunku myśleć i nie wiem też, kiedy uda mi sie kota spacyfikować i dowieźć do weterynarza.
Kot jest odrobaczony (pół roku temu), zaszczepiony, niewychodzący, wykastrowany. Raczej się nie nudzi - w domu jest kotka, z którą bardzo się kochają, a ja też poświęcam mu sporo czasu. Nie wiem, jak mu pomóc...