Możliwość zarażenia się wścieklizną od kota
: 24 października 2023, 16:13
Witam,
Jest na forum trochę tematów odnośnie wścieklizny, ale chyba, żadne nie rozwiał moich wątpliwości.
Sytuacja z niedzieli, wracaliśmy z długiej podróży i pojawiły się problemy z samochodem, więc musieliśmy się zatrzymać w pobliskiej wsi i poprosiliśmy o pomoc gospodarza z pobliskiego domu.
W tym czasie dziecko wyszło z auta i głaskało kotka na tym podwórku. Po powrocie do domu uświadomiłem sobie, że nie mam pewności czy kot był kotem tego gospodarza (prawdopodobnie tak ponieważ obok domu była rozrzucona karma dla kota) i przede wszystkim czy był szczepiony.
Kot na pewno nie ugryzł, anie nie zadrapał dziecka, Kot zachowywał się normalnie jak typowy kot, łasił sięi dał się głaskać. Jedynie co też dotarło do mnie dopiero w domu lizał sierść, którą dziecko głaskało. Niestety nie przyszło mi do głowy, żeby od razu umyć rączki dla dziecka. Wkładało ono, jak to małe dziecko te rączki do buzi i do noska. Na górnej wardze dziecko miało małą ranę (strupek) dzień wcześniej rozcięło wargę. Niestety nie mam ani telefonu do gospodarza, żeby dopytać o kota, a odległość jest na tyle duża że nie jestem w stanie tam podjechać teraz. Zdarzenie miało miejsce na terenie gdzie w tym roku nie odnotowano wścieklizny (podlasie gmina: grodzisk).
Wiem
Wydaje mi się że w takim przypadku ryzyko jest mało lub bliskie zeru, ale wolę zapytać.
Także pytam.
Czy ryzyko zarażenia jest duże?
Czy w takim wypadku należy zgłosić się do lekarza po szczepionkę dla dziecka?
Być może jest to niezasadna obawa, ale jeżeli chodzi o tak groźną chorobę myślę, że żadne pytanie nie jest głupie.
Przy okazji może odpowiedź lekarzy rozwieje nie tylko moje, ale też wątpliwości innych osób.
Także proszę o zrozumienie, nawet jeżeli pytanie wyda się głupie, a tym bardziej, że dotyczy to dziecka.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam
Jest na forum trochę tematów odnośnie wścieklizny, ale chyba, żadne nie rozwiał moich wątpliwości.
Sytuacja z niedzieli, wracaliśmy z długiej podróży i pojawiły się problemy z samochodem, więc musieliśmy się zatrzymać w pobliskiej wsi i poprosiliśmy o pomoc gospodarza z pobliskiego domu.
W tym czasie dziecko wyszło z auta i głaskało kotka na tym podwórku. Po powrocie do domu uświadomiłem sobie, że nie mam pewności czy kot był kotem tego gospodarza (prawdopodobnie tak ponieważ obok domu była rozrzucona karma dla kota) i przede wszystkim czy był szczepiony.
Kot na pewno nie ugryzł, anie nie zadrapał dziecka, Kot zachowywał się normalnie jak typowy kot, łasił sięi dał się głaskać. Jedynie co też dotarło do mnie dopiero w domu lizał sierść, którą dziecko głaskało. Niestety nie przyszło mi do głowy, żeby od razu umyć rączki dla dziecka. Wkładało ono, jak to małe dziecko te rączki do buzi i do noska. Na górnej wardze dziecko miało małą ranę (strupek) dzień wcześniej rozcięło wargę. Niestety nie mam ani telefonu do gospodarza, żeby dopytać o kota, a odległość jest na tyle duża że nie jestem w stanie tam podjechać teraz. Zdarzenie miało miejsce na terenie gdzie w tym roku nie odnotowano wścieklizny (podlasie gmina: grodzisk).
Wiem
Wydaje mi się że w takim przypadku ryzyko jest mało lub bliskie zeru, ale wolę zapytać.
Także pytam.
Czy ryzyko zarażenia jest duże?
Czy w takim wypadku należy zgłosić się do lekarza po szczepionkę dla dziecka?
Być może jest to niezasadna obawa, ale jeżeli chodzi o tak groźną chorobę myślę, że żadne pytanie nie jest głupie.
Przy okazji może odpowiedź lekarzy rozwieje nie tylko moje, ale też wątpliwości innych osób.
Także proszę o zrozumienie, nawet jeżeli pytanie wyda się głupie, a tym bardziej, że dotyczy to dziecka.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam