Strona 1 z 1
kastracja adoptowanego kocurka
: 24 listopada 2007, 17:29
autor: k0cur
Zaadoptowaliśmy kalekiego ( ma 3 nóżki ) kocurka. Ma ok. 5 mcy, u nas jest niecałe 2. Jego mocz zaczyna już zmieniać zapach. Czy można go już wykastrować. Jak to zrobić. Kotek bardzo się nas boi, daje się pogłaskać tylko przy misce - je b.chętnie
. U weterynarza był na odrobaczeniu ale złapanie go do transporterka było trudne dla nas i dla niego. Nie był jeszcze szczepiony, nie będzie wychodził. Czy najpierw go szczepić, czy można to zrobić po kastracji. Chcemy mu oszczędzić niepotrzebnego strachu, prosze o rade jak to wszystko przeprowadzić.
: 25 listopada 2007, 00:00
autor: Jarek
lepej jest pierwsze zaszczepić, kastrować już można. Jak zrobić : odpowiedź prosta dostarczyć do lecznicy. Wiem, że to nie takie proste, ale nie ma innego wyjścia zwłaszcza z kastracją.
kastracja adoptowanego kocurka
: 25 listopada 2007, 18:58
autor: k0cur
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedż. Miałam na nadzieję, że szczepienie można odłożyć na czas kiedy kotek nas bardziej polubi. Ale w takim razie najpierw będziemy go łapać do szczepienia.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.
k0cur
: 25 listopada 2007, 19:36
autor: ATA
Kiedyś moją mamę "uszczęśliwiłam" takim 4-miesięcznym dzikuskiem
Łapałam go wkładając do transportera jego ulubione jedzonko, a do drzwiczek mocując sznurek tak, żeby można było z pewnej odległości zamknąć transporter. Nawet się to jakoś udawało
: 30 listopada 2007, 20:19
autor: k0cur
Dzięki, spróbujemy tego sposobu. Ale na pewno najpierw się złapie nasz drugi kot, który z kolei niczego się nie boi. Żal mi kulawego maluszka, pozwala się pogłaskać tylko przy misce, w innych sytuacjach ucieka profilaktycznie nawet gdy nie mamy zamiary go dotknąć, przypadkowy ruch ręki w jego kierunku i już śmiga za kanapę. Mimo braku jednej nóżki śmiga na 3 jak kot z kreskówki.
Czy dzikusek Twojej mamy się oswoił ?
pozdrawiam,
k0cur
: 30 listopada 2007, 20:41
autor: ATA
Niestety nie oswoił się, ale to była raczej wina mojej mamy. Przy odpowiedniej dozie cierpliwości, wyrozumiałości i dużej dawce miłości można wiele osiągnąć. Tutaj nie było na to szans
: 30 listopada 2007, 22:58
autor: Ulla
k0curku, życzę Ci dużo powodzenia w oswajaniu maluszka!
.
Biedaczek miał dużo szczęścia, że mimo braku nóżki trafił na kochający domek
Wielkie słowa uznania za taki gest!!
Wierzę, że maleństwo wkrótce Wam zaufa, bo miłość jaką go otaczacie da mu poczucie bezpieczeństwa
: 01 grudnia 2007, 18:53
autor: k0cur
Dzięki za miłe słowa, nie wiem czy dobrze postepujemy, staramy się go nie płoszyć, chociaż nieraz mam pokusę by go porwać przy misce i porządnie pogłaskać. Raz musiałam to zrobić, gdy szliśmy do weterynarza, ale jak już pisałam jest bardzo szybki, więc skończyło się łapanką po całym domu. Mąż przypadkiem złapał go dwa razy i ponosił na rękach, wygłaskał, poprzytulał, pogadał i choć kocio był spokojny, pokazywał brzuszek, mruczał - to teraz jak uzna,że mąż jest zbyt blisko, zaraz kombinuje,żeby mieć drogę ucieczki. Ma kociego kolegę i bardzo sie lubią. Może po prostu ni będzie kotem, który się pcha na kolana. Nam to nie przeszkadza, ale jest problem z póciem do weterynarza, z obcinaniem pazurków.
pozdrawiam,
k0cur
: 01 grudnia 2007, 21:43
autor: Ulla
k0curku, na pewno koteczek z czasem pozwoli Wam się pogłaskać, przytulić, chociaż rzeczywiście chyba nie zapowiada się na nakolankowego kotka. Moja niunieńka też est adoptowana i przychodzi na pieszczoty tylko wtedy, kiedy ONA ma na nie ochotę
Co oczywiście nie przeszkadza mi raz na czas (czytaj bardzo często
) brać ją na ręce, by ją wygłaskać, wycałować i wypieścić
.
Nie należy wtedy do najszczęśliwszych, ale z miłości pozwala pani swojej robić ze sobą wszystko
.
A tak w ogóle to może przedstawiłabyś swoje kociaczki na naszym forum?
Mamy w "Koty - pozostałe sprawy" topik, w którym chwalimy się zdjęciami naszych futrzastych i nie tylko
ZAPRASZAMY!
prezentacja kocurków
: 29 grudnia 2007, 15:33
autor: k0cur
Dzięki za miłe słowa, odpowiadam z opóźnieniem, myślałam, że to bedzie proste umieścić fotki moich kocurków, ale trochę komputer mi poszalał i odłozyłam to później. nawiasem mówiąc, mój kocurek z 3 nóżkami jest bardo podobny do Twojej Perełeńki - ta sama czarna czapeczka, wielkie okulary, różowy nosek, pozatym ma bardzo symetrycznie rozmieszczone czarne łatki ( taką kamizekę ) i czarny ogonek. Może jakiś wspólny dziadek - kocio pochodzi z Krakowa, zgarnęliśmy go w M1 podczas jednej z akcji weekendowych Fundacji "Zwierzeta Krakowa" . Ostatnio był ostrzyżony z pazurków, po krótkiej łapance - jest bardzo łagodny i słodki. Mnie już sie mniej boi, natomiast od męża się trzyma z daleka. troche się boję zabiegu kastracji, bo jak się opiekować takim małym tchórzem?
Jeszcze raz pozdrawiam,
k0cur