Strona 1 z 3
chore oczy
: 16 lipca 2008, 17:22
autor: satva
Bardzo proszę o pomoc dla malutkiej kotki podrzuconej 3 tygodnie temu na moje podwórko.
Kotka została znaleziona w kiepskiej kondycji z zaropiałymi i zamknietymi oczami,po pomocy weterynaryjnej odzyskała siły i otworzyła oczy.Niestety okazało się,że oczy kotki pokryte są nieprzezierną błoną co czyni kotke niewidomą.Lekarz prowadzący zaordynował Dexometazon i operację za około miesiąc czasu.Kotka ma w tej chwili około 6-7 tygodni.Czy można zrobić coś jeszcze?
: 16 lipca 2008, 23:21
autor: Amika
Ja skonsultowałabym u innego weta. Może uda się bez operacji. Czy te oczy cały czas są leczone i czym?
Poproś o pomoc na forum miau, tam kocirze mieli do czynienia z takimi trudnymi przypadkami i na pewno ktoś podzieli się swoim doświadczeniem jak ratować te oczka. Dobrze by taż było zrobić zdjęcia i pokazać jak one wyglądają.
: 17 lipca 2008, 08:30
autor: Liwia
w zasadzie to trudno cokolwiek radzic w tak trudnym temacie. Rada jedna - powinnas udac sie do weta-okulisty. Operacje tego typu zawsze warto skonsultowac z drugim lekarzem.
Skad jestes?
A nawet jesli koteczka pozostanie neiwidoma/zle widzaca to nie jest to wielki klopot (o ile nie bedzie wychodzila z domu). Niewidome koty doskonale sobie radza w mieszkaniu, czesto osoba postronna nie chce wierzyc ze kot nei widzi.
: 17 lipca 2008, 11:05
autor: satva
NIby mieszkam w dużym mieście
(Łodzi) ale nie mogę trafić na ślad weterynarza- okulisty.Oczywiście każdy zapytany leczy oczy.
Problem jest taki,że u mnie w domu jest sporo schodów ażurowych,które sa zabawą dla moich dwóch dorosłych kotów,ale dla niewidomego kota sa pułapką.Oprócz dwóch wychodzacych kotów mam tez ogromnego psa,który nawet przez przypadek może zrobic krzywdę kotkowi,który nie widzi.Tak wyglądają oczy koteczki
: 18 lipca 2008, 01:03
autor: Jarek
lewe oko coś widzi, prawe dużo gorzej ale światło do niego dociera. Jest to powikłanie kataru kociego , który spowodował zapalenie rogówek i ich zbliznowacenie na skutek procesów naprawczych rogówki. Sytuacja jest patowa i powiem , że sam klka razy ratowałem chirurgicznie takie oczy , ale to walka z wiartakami. W prawym oku jeszcze widzę zrosty rogókowo - spojówkowe kąta bocznego dolnej powieki. Rozmawiałem na specjalizacji także z dr. Kiełbowiczem z Wrocławskiej uczelni i też powiedział, że leczenie tego jest bardzo ciężkie i w większości wypadków nie przynosi rezultatów. Oczywiście są światowe trendy jak u ludzi czyli przeszczepianie rogówek itd. Ale nie słyszałem aby ktoś to robił. Dobrze byłoby aby jakiś specjalista obejrzał te oczy i po zbadaniu powiedział, czy jeszcze coś da się zrobić.
: 18 lipca 2008, 10:13
autor: satva
Bardzo dziękuję Panie Doktorze za wyczerpujące informacje. Niestety tego się najbardziej obawiałam,że nie można jej pomóc.
Pozostaje więc tylko pytanie czy taki kotek potrafi "zrozumieć" swoją sytuację i przystosować sie do warunków panujących w moim domu czy powinnam szukac dla niego innego domu? A to nie będzie łatwe gdyż nie jest ona pięknym małym kotkiem,tylko biednym okaleczonym i oszpeconym zwierzatkiem.
: 18 lipca 2008, 12:06
autor: Amika
Jarek pisze:lewe oko coś widzi, prawe dużo gorzej ale światło do niego dociera..
Jarek pisze: Dobrze byłoby aby jakiś specjalista obejrzał te oczy i po zbadaniu powiedział, czy jeszcze coś da się zrobić.
Wyszukaj "weci polecani" - prawie każde forum zwierzęce ma taki wątek. Łódź to duże miasto, na pewno znajdzesz jakiegoś specjalistę od oczu.
Nawet jeśli uratujesz tylko jakiś % wzroku to przecież warto.
To, że jest biedny i okaleczony (?) nie znaczy, że jest brzydki
Szkoda, że nie chcesz skorzystać z mojej rady, tam na pewno kogoś sprawdzonego by Ci polecili a i pewnie pomogli dostać się do niego (nawet jeśli byłby to wet z innego miasta). To wielgachne forum, co prawda potrafią się zdrowo kłocić ale i wszelkimi siłami wspólnie walczyć o zdrowie kociaków
: 18 lipca 2008, 14:25
autor: Amika
Satva wyślij zdjęcia (duże, jak najlepszej jakości) do dr.
Garncarza z Warszawy i poproś o opinię. Może nie od razu ale odpisze na pewno.
Kliknij na niebieskie
: 18 lipca 2008, 18:44
autor: ATA
Aniu, jesteś nieoceniona!
: 18 lipca 2008, 18:45
autor: satva
Byłam u kilku łódzkich weterynarzy (ale nie u okulistów) i diagnozy były bardzo zbliżone,ogólnie niewiele da się zrobić,dlatego zaczęłam szukac pomocy w sieci gdzie można dotrzeć do wielu ludzi.
Dziękuję za wszystkie rady i jednak cały czas mam nadzieje na uratowanie choć trochę widzenia przynajmniej w tym jednym oku.
: 18 lipca 2008, 18:55
autor: ATA
Kicia ma wielkie szczęście, że trafiła właśnie na Ciebie
. Trzymamy mocno kciuki, żeby udało się choć trochę malutkiej pomóc!!!
: 18 lipca 2008, 20:58
autor: Amika
To bardzo młody kociak i jestem przekonana, że przy odpowiednim leczeniu ma spore szanse by na poprawę. Nawet jeśli jego oczy nie będą piękne, to chociaż częściowo będzie widzieć. Śledziłam podobny przypadek ale jak na złość nie mogę znaleźć tego wątku.
Atko ja naprawdę niewiele zrobiłam
i prosiłam , to mnie peszy
: 19 lipca 2008, 10:45
autor: satva
Jeszcze raz wszystkim wspierającym mnie ludziom bardzo dziekuję i obiecuję że bedę informować jak postępuje rehabilitacja malutkiej. Mam nadzieję podzielić się z Wami dobrymi wiadomościami w każdym razie nie ustaję w poszukiwaniu dobrych rozwiązań.
Kotka jest bardzo miłym zwierzątkiem,ale trochę przez swoje ograniczenie widzenia żyjąca we własnym świecie.Kocie oczy są takie piękne i ze smutkiem spoglądam w jej chore oczy,które mnie nie widzą,ale mam cały czas nadzieję,że się polepszy choć po słowach lekarzy nadzieja jest jakby mniejsza.
: 29 lipca 2008, 22:21
autor: satva
Korzystając z waszych wielu rad napisałam list do dr.Garncarza i otrzymałam informację potwierdzającą diagnozę dr.Jarka,że niewiele da się zrobić,żeby nie powiedzieć że nic.Napisałam też na forum miau.pl i tam wiele osób podzieliło się radami jakie mają doświadczenia z niedowidzacymi kotami,ale wszystko własciwie sprowadza sie do tego,że taki kot musi nauczyć sie tak żyć,aby w miarę możliwości skompensować swoją wadę.Kotka w znajomym terenie radzi sobie dobrze,ale ma problemy w kontaktach z moimi dorosłymi kotami bo ich nie widzi i np.zdarza sie jej wejśc na leżacego kota,co się nie spotyka z aprobata dorosłego kota
.
Nie wiem,czy moje koty nie zdają sobie sprawy,że ona nie widzi
i jak im to wytłumaczyć.Ale się nie podddajemy
choć o schodach jeszcze nie ma co marzyć.
: 29 lipca 2008, 23:26
autor: Amika
Satva odszukałam i przeczytałam tamten wątek. Strasznie przykra jest świadomość, że tak mało można zrobić, ale chyba dziewczyny trochę podniosły Cię na duchu.
To maleństwo miało bardzo dużo szczęścia, że stanęłaś na jego drodze.
Podziwiam Ciebie i serdecznie pozdrawiam, a za kotusia trzymam kciuki i czekam na wiadomości jak sobie radzicie.