Mój nie niszczy. no, prawie (kilka śladów pazura na starej komódce z surowego drewna).
Primo, kot drapie, w ten sposób zostawia swój zapach z gruczołów na łapach (dla nas niewyczuwalny). Kanapy i fotele skórzane raczej odpadają, licz się z pozaciąganymi meblami tapicerowanymi. Może tego nie robić, bo
każdy kot jest inny, ale drapak często pomaga, choć nie zawsze; niektóre koty go nie zauważają. Poprzedni kot, z którym mieszkałam rozorał obicie drzwi wejściowych i tapetę w pokoju, ale zasadził się na nie w wieku dziecięcy, kiedy koty są dużo bardziej skłonne do zabawy i skręcone. Potem tylko dobijał owe miejsca. Drzwi zostały naprawione za 50 zł, tapeta doklejona, a w nowym mieszkaniu drzwiami się już kompletnie nie interesował. Dostał drapak i tam sobie drapie.
Jeśli chodzi o kwiatki, to niektóre koty kopią w ziemi, niektóre lubią skubać, a inne się w ogóle nie interesują, zaś najpoważniejszy problem z roślinami polega na tym, że niektóre rośliny są dla kotów trujące (tak się w czerwcu prawie przeniosła na tamten świat kotka mojego kolegi, który dostał lilie i radośnie przytargał do domu).
Często kot po wstępnym rozpoznaniu roślinki przestaje się nią zajmować. Dorosły kot nie powinien zwracać uwagi na palmę (choć zawsze lepiej sprawdzić, czy ten gatunek jest dla kota bezpieczny).
Ktoś ci strasznie kota demonizuje, nie należy słuchać. Druga sprawa, że nowe zwierze, to nowy członek rodziny i to, ze nasiusia na dywan (zwinąć dywany), podziamla liścia(odciąć liść, przestawić kwiatek), zaciągnie firankę (naprawić szydełkiem, igłą) to naprawdę przestaje być problemem, jak się odpowiednio ustali priorytety. Kot jak dziecko. w zeszłym roku w UK głośno było o pani, która najpierw wzięła psa ze schroniska (co tam nie jest takie proste), a po kilku tygodniach go oddała, bo nie pasował jej kolorystycznie do draperii.
Przez ponad 25 lat byłam psiarą, straszną psiara i tylko psiarą. Zrządzenia losu postawiły na mojej drodze najpierw jednego kota, potem drugiego, a teraz trzeciego. I okazało się, ze jestem jednak kociarą
Podobne losy ma kilka osób na forum. Trzeba się trochę przestawić, bo psychika kota jest inna i po prostu trzeba go przyjąć takim, jaki on jest. Z drugiej strony to wspaniała przygoda.
Nie obawiaj się koteczki, porozmawiaj z wolontariuszką, jeśli zna dobrze kotkę, albo jej domem tymczasowym (jeśli w takim mieszka) jakie ma ciemne strony( czy drapie meble, czy lubi kwiatki jeść, kopać w ziemi, siusiać na dywany, wyć po nocach) i jasne (jest miziata, lubi dzieci, załatwia się zawsze do kuwetki, korzysta z drapaka) i przygotuj się po prostu. Dom można zawsze zabezpieczyć, a kot tez się przystosowuje. Jak brałam Stacha, to koleżanka też roztaczała przede mną wizje śmierdzącego, wyjącego do księżyca, gryząco-drapiącego potwora, który uprzykrzy mi życie. No wyje trochę (bo do mnie mówi - jest śpiewakiem) ale poza tym to tuli się, wygrzewa na oknie, je i śpi.
Sorki, ze tak się rozpisałam. Pisz na forum jakby coś się działo, a my będziemy cie podnosić na duchu
Jeśli nie chciało ci się tego czytać, to z grubsza napisałam żebyś się nie martwiła