Zabawy z kotem (ma się nie nudzić) !!!
-
- Posty:333
- Rejestracja:22 lipca 2011, 15:04
CobraWro pisze:mam zamiar wziąć drugiego kociaka w styczniu bo na głowie remont i przeprowadzka, więc nie chce brać innego kotka na 3-4 tygodnie do tego mieszkania a potem do innego... a z tego co rozmawiałem ze znajomymi to oni brali drugiego kociaka do domu po pół roku czy roku i nie było problemów między kotami...
też ci napiszę że kot kotu nierówny,czym dłuzej będziesz zwlekać tym większe mogą wystąpić problemy...ale nie musi tak być,ale pomyśl sobie na "chłopski rozum" jeśli kotka bardzo dobrze się zaklimatyzuje,poczuje że jest Panią domu to myślisz że łatwo zaakceptuje kota na swoim terenie ? a teraz to chociaż ten teren nie jest taki (aż) jej.
Ale decyzja należy do Ciebie,potem to już młodziutkiego najlepiej
Mój ma milion zabawek,ale najbardziej lubi pompony,uwielbia znimi biegać nosić w pyszczku jak dostanie nowy to zaraz jest wymemłany w jedzeniu lub w wodzie,uwielbia tez patyczki,i maskotkę pluszowego małego króliczka a także moje ręce i nogi szczególnie kostki,uwielbia jak sie z nim biega po domu i to jest rytuał zje odpocznie i gonitwa po cąśłym domu,czasami się z nim szukam ja ucieam chowam się on mnie odnajduje potem zmiana z moim bratem się gonią codziennie wieczorami
Drugi kotek okazal sie u nas zbawieniem - pierwszy nas wykanczal swoja niesamowita energia... Z punktu widzenia pierwszego kota - drugi byl super decyzja.
Problemem okazal sie adres, pod ktorym mozemy sie 'pozbyc' pupili na czas wakacji i wyjazdow, ale w koncu znajomi ublagani i przyjmuja nasze 2 koty. Jednakze z tego (tylko tego) wzgledu opada nam opcja jakichkolwiek dodatkowych kotow.
Zabawki - ten, ktory mieszkal przez rok dziko na dworze (i ogole nie ma parcia na wychodzenie na zewnatrz!) uwielbial wczesniej patyczki, takze zastapilismy je plastikowymi slomkami, ktore sobie nosi, tuli, ukrywa i znajduje.
Ten pierwszy (ktory tez niestety bardzo chce wychodzic na swieze powietrze i biegac po trawie i drzewach, ale boimy sie bo nam ostatnio kot pod samochod wpadl) uwielbia aportowanie, ale wybiera sobie czym, najczesniej misiem z dzwoneczkiem, ale plastikowe kapselki i krotkie kabelki to tez przeboj. Kocimietka tez nie interesuje.
U niektorych kotow sprawdza sie tez zabawa swiatelkiem lasera, biegaja za tym jak szalone.
Jezeli sie zdecydujesz na drugiego kota, pogadaj z ludzmi z jakiegos schroniska albo innej organizacji ratujacej koty, wez kotka doroslego, ktory jest sprawdzony: towarzyski z innymi kotami i ktory lubi mieszkanie w mieszkaniu.
Albo moze, zeby to 'przetestowac' wez jakiegos kota na 'dom tymczasowy', nie zobowiazujesz sie wtedy do adopcji, sprawdzasz, czy uszczesliwiasz swojego kotka, a przy okazji spelniasz dobry uczynek
Pare razy robilismy za 'dom tymczasowy', jeden kot to uwielbia (jakiekolwiek atrakcje, nowe emocje), drugi nie przepada, ale jakos sobie z tym radzi.
W kazdym badz razie - powodzenia!!!
Problemem okazal sie adres, pod ktorym mozemy sie 'pozbyc' pupili na czas wakacji i wyjazdow, ale w koncu znajomi ublagani i przyjmuja nasze 2 koty. Jednakze z tego (tylko tego) wzgledu opada nam opcja jakichkolwiek dodatkowych kotow.
Zabawki - ten, ktory mieszkal przez rok dziko na dworze (i ogole nie ma parcia na wychodzenie na zewnatrz!) uwielbial wczesniej patyczki, takze zastapilismy je plastikowymi slomkami, ktore sobie nosi, tuli, ukrywa i znajduje.
Ten pierwszy (ktory tez niestety bardzo chce wychodzic na swieze powietrze i biegac po trawie i drzewach, ale boimy sie bo nam ostatnio kot pod samochod wpadl) uwielbia aportowanie, ale wybiera sobie czym, najczesniej misiem z dzwoneczkiem, ale plastikowe kapselki i krotkie kabelki to tez przeboj. Kocimietka tez nie interesuje.
U niektorych kotow sprawdza sie tez zabawa swiatelkiem lasera, biegaja za tym jak szalone.
Jezeli sie zdecydujesz na drugiego kota, pogadaj z ludzmi z jakiegos schroniska albo innej organizacji ratujacej koty, wez kotka doroslego, ktory jest sprawdzony: towarzyski z innymi kotami i ktory lubi mieszkanie w mieszkaniu.
Albo moze, zeby to 'przetestowac' wez jakiegos kota na 'dom tymczasowy', nie zobowiazujesz sie wtedy do adopcji, sprawdzasz, czy uszczesliwiasz swojego kotka, a przy okazji spelniasz dobry uczynek
Pare razy robilismy za 'dom tymczasowy', jeden kot to uwielbia (jakiekolwiek atrakcje, nowe emocje), drugi nie przepada, ale jakos sobie z tym radzi.
W kazdym badz razie - powodzenia!!!
- Staszko i Sara
- Posty:47
- Rejestracja:08 lutego 2010, 02:55
- Lokalizacja:TARNOBRZEG
Szkoda, że wątek został "urwany", bo ciekawy jestem jak wygląda obecna sytuacja kocurka...
Słusznie było tu zaznaczone, że kot kotu nie równy, każdy ma swój charakter i nie ma jednej recepty dla każdego.
To co mnie zaniepokoiło - z kociego punktu widzenia - to brak stabilizacji: życie w dwóch różnych światach - na wsi i w mieście. Jeśli kocisko zasmakowało już raju wolności to ciężko mu przestawić się na miejską "niewolę" i ma to niebezpieczny wpływ na jego psychikę.
Dla kota żyjącego na stałe w warunkach miejsko-blokowych zabezpieczony balkon jest czymś fantastycznym, ponieważ to jest jego okno na świat i w ten sposób całymi godzinami może z zaciekawieniem obserwować co się dzieje za oknem i na pewno w tym czasie kot się nie nudzi.
W tej sytuacji problem zabaw i zabawek jest drugorzędny, choć oczywiście niezbędny. Każdy kot ma swoje gusta; czasami najlepszymi dla niego zabawkami są te najprostsze (papierowa kulka, kartonowy domek itd). Koty z natury są łowcami, więc najatrakcyjniejsze są dla nich zabawki w ruchu (i tu ważną rolę spełnia opiekun, kompan do zabawy), a na "martwe" w ogóle nie zwracają uwagi. Tak jest w przypadku mojego kociaka: w ogóle nie interesują go żadne myszki, które leżą gdzieś porzucone w kącie, a jeśli chodzi o wędki to też nie każda jest godna jego uwagi (preferuje tylko te z piórkami). Drugą kwestią jest to, że musi mieć odpowiednią "fazę" do zabawy Owszem, czasami odpowiada na moją inicjatywę do zabawy, ale czasami jest tak rozleniwiony (mimo, że jest młodym kociakiem, nie skończył jeszcze roku), że nic go nie ruszy, a jedynie patrzy na mnie jak na pajaca
Jednym słowem, trzeba poznać swojego kociaka, jego upodobania itd. i trzeba samemu poeksperymentować.
Czy towarzystwo drugiego kociaka rozwiąże problem? Tu też nie ma żadnej gwarancji! Jeśli już zdecydujemy się na to rozwiązanie to zgadzam się na proponowane już rozwiązania: ważny jest sposób zapoznania się ze sobą kociaków i najlepiej wypróbować metodą DT, gdzie w razie niepowodzenia Twój kocurek nie będzie skazany na towarzystwo kociaka z którym nie ma szans się dogadać...
Słusznie było tu zaznaczone, że kot kotu nie równy, każdy ma swój charakter i nie ma jednej recepty dla każdego.
To co mnie zaniepokoiło - z kociego punktu widzenia - to brak stabilizacji: życie w dwóch różnych światach - na wsi i w mieście. Jeśli kocisko zasmakowało już raju wolności to ciężko mu przestawić się na miejską "niewolę" i ma to niebezpieczny wpływ na jego psychikę.
Dla kota żyjącego na stałe w warunkach miejsko-blokowych zabezpieczony balkon jest czymś fantastycznym, ponieważ to jest jego okno na świat i w ten sposób całymi godzinami może z zaciekawieniem obserwować co się dzieje za oknem i na pewno w tym czasie kot się nie nudzi.
W tej sytuacji problem zabaw i zabawek jest drugorzędny, choć oczywiście niezbędny. Każdy kot ma swoje gusta; czasami najlepszymi dla niego zabawkami są te najprostsze (papierowa kulka, kartonowy domek itd). Koty z natury są łowcami, więc najatrakcyjniejsze są dla nich zabawki w ruchu (i tu ważną rolę spełnia opiekun, kompan do zabawy), a na "martwe" w ogóle nie zwracają uwagi. Tak jest w przypadku mojego kociaka: w ogóle nie interesują go żadne myszki, które leżą gdzieś porzucone w kącie, a jeśli chodzi o wędki to też nie każda jest godna jego uwagi (preferuje tylko te z piórkami). Drugą kwestią jest to, że musi mieć odpowiednią "fazę" do zabawy Owszem, czasami odpowiada na moją inicjatywę do zabawy, ale czasami jest tak rozleniwiony (mimo, że jest młodym kociakiem, nie skończył jeszcze roku), że nic go nie ruszy, a jedynie patrzy na mnie jak na pajaca
Jednym słowem, trzeba poznać swojego kociaka, jego upodobania itd. i trzeba samemu poeksperymentować.
Czy towarzystwo drugiego kociaka rozwiąże problem? Tu też nie ma żadnej gwarancji! Jeśli już zdecydujemy się na to rozwiązanie to zgadzam się na proponowane już rozwiązania: ważny jest sposób zapoznania się ze sobą kociaków i najlepiej wypróbować metodą DT, gdzie w razie niepowodzenia Twój kocurek nie będzie skazany na towarzystwo kociaka z którym nie ma szans się dogadać...
-
- Posty:30
- Rejestracja:04 września 2011, 22:22
Hmmm,
Wątek nadal śledzę.
Jest troszkę lepiej. Dużo mniej jeździmy, za to jest gorzej z wychodzeniem na balkon.
Zmieniłem mieszkanie, jest na parterze a balkonu nie można zabezpieczyć. Więc ma szlaban, ewentualnie na smyczy, czego nie znosi.
Mieszkanie jest w centrum miasta a kocur nie jest przyzwyczajony do ludzi, ruchu więc by się zgubił lub wpadł pod samochód gdyby sam uciekł.
Co do zabawy to masz rację wszystko zależy od humoru i dnia... Do dyspozycji ma wędki, myszki, piłki, piłkę ze smakołykami.
Obecnie jest na etapie: przychodzę do pana gdy się położy i depczę łapami, mruczę. Nadstawiam się do głaskania. Ale wszystko zależy od dnia i humoru, w przypływie łask nawet zaczepia żonę jak się obudzi 5.00.
Jak mam ochotę na głaskanie o 3.00 to budzimy Pana wpychając łeb pod rękę, mruczymy i próbujemy deptać na cztery łapy.
Dostał własną budę "na szafie" gdzie jest to Jego 100% azyl. Jak tam wejdzie to nie ma zaczepiania.
Zawsze staram się z nim pobawić wieczorem.
Wątek nadal śledzę.
Jest troszkę lepiej. Dużo mniej jeździmy, za to jest gorzej z wychodzeniem na balkon.
Zmieniłem mieszkanie, jest na parterze a balkonu nie można zabezpieczyć. Więc ma szlaban, ewentualnie na smyczy, czego nie znosi.
Mieszkanie jest w centrum miasta a kocur nie jest przyzwyczajony do ludzi, ruchu więc by się zgubił lub wpadł pod samochód gdyby sam uciekł.
Co do zabawy to masz rację wszystko zależy od humoru i dnia... Do dyspozycji ma wędki, myszki, piłki, piłkę ze smakołykami.
Obecnie jest na etapie: przychodzę do pana gdy się położy i depczę łapami, mruczę. Nadstawiam się do głaskania. Ale wszystko zależy od dnia i humoru, w przypływie łask nawet zaczepia żonę jak się obudzi 5.00.
Jak mam ochotę na głaskanie o 3.00 to budzimy Pana wpychając łeb pod rękę, mruczymy i próbujemy deptać na cztery łapy.
Dostał własną budę "na szafie" gdzie jest to Jego 100% azyl. Jak tam wejdzie to nie ma zaczepiania.
Zawsze staram się z nim pobawić wieczorem.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości