Wychodzenei z kotem
-
- Posty:333
- Rejestracja:22 lipca 2011, 15:04
K@rOLcI@ pisze:tak jak robaki na tym kocie
nom,poszły sobie
Ciekawe czy ma te kotki które miał zabrać do siebie,wrrr a tak zimno,współczuje maluchom
Witam
Przez trzy lata mój kot i ja chodziliśmy na spacery, jak było ciepło, to często, zimą sporadycznie. Bardzo szybko przyzwyczaił się do puszorka i chętnie pozwalał go sobie założyć. Ostatniej wiosny doszedł jednak do wniosku, że woli spacery solo- odważył się skoczyć z parteru na podwórko i jak postanowił wrócić, to się miauuu zameldował pod balkonem. Początkowo bardzo mnie to martwiło, ale dostał niebieską obrożę z dzwonkiem i kredyt zaufania. Sąsiedzi się już przyzwyczaili, że jak kot pod drzwiami, to znaczy , że chce do domu i go wpuszczają. Latem, gdy było bardzo gorąco , to siedział na klatce schodowej przed drzwiami domu. Kiedy przyszły jesienne chłody kotu odechciało się spacerów, na chwilę wyskakuje na parapet, robi krótki rekonesans i wraca do domu.
Przez trzy lata mój kot i ja chodziliśmy na spacery, jak było ciepło, to często, zimą sporadycznie. Bardzo szybko przyzwyczaił się do puszorka i chętnie pozwalał go sobie założyć. Ostatniej wiosny doszedł jednak do wniosku, że woli spacery solo- odważył się skoczyć z parteru na podwórko i jak postanowił wrócić, to się miauuu zameldował pod balkonem. Początkowo bardzo mnie to martwiło, ale dostał niebieską obrożę z dzwonkiem i kredyt zaufania. Sąsiedzi się już przyzwyczaili, że jak kot pod drzwiami, to znaczy , że chce do domu i go wpuszczają. Latem, gdy było bardzo gorąco , to siedział na klatce schodowej przed drzwiami domu. Kiedy przyszły jesienne chłody kotu odechciało się spacerów, na chwilę wyskakuje na parapet, robi krótki rekonesans i wraca do domu.
Nie bardzo sobie wyobrażam aby wychodzić z kotem jak z psem...
Mam dwa koty i jedynie parę razy były na spacerze w szelkach. A takiej opcji by załatwiały się na dworze to chyba nie ma.
Mam dwa koty i jedynie parę razy były na spacerze w szelkach. A takiej opcji by załatwiały się na dworze to chyba nie ma.
Jak jest ciepło wyprowadzam moją kotkę na spacery. Mieszkamy w bloku, a ona jest wyjątkowo żywa i to pozwala jej się trochę rozerwać. Jednak nie wyobrażam sobie, żeby mogła podczas kilku spacerów na zawołanie załatwić wszystkie potrzeby fizjologiczne, raczej jest nastawiona na oglądanie świata. Jak sobie poradziłaś, Autorko wątku?
Ja z moja kicia próbowałam wyjść na smyczy na dwór....strasznie sie bala ..bo stała w miejscu i niuchała wszystko. Nie dało się jednak uchronić od wychodzących na spacer psów;/ brałam ja na ręce i wtedy zostałam zawsze podrapana ze strachu mi się wyrywała. Nie wiem chyba za bardzo się boi bo zawsze rwała do drzwi od klatki. Trzeba chyba więcej czasu aby kicie nauczyć spokojnie wychodzić na dworek.:d
-
- Posty:333
- Rejestracja:22 lipca 2011, 15:04
na wyjść w jakąś słoneczna pogodnę na długiejjjjjj smyczy by kot sobie nawet i wlazł na jakieś małe drzewko,pochodził w krzakach,ale by z malutkimi kociętami wychodzić tyle razy na dobę w dzień i w nocy by się załątwiły,hmmm pozostaje to wiele do myślenia.Nauka nie trwa tyle co z psem,kilka nagród i pies robi na trawce czy śniegu,koty na ogół nie lubią moczyć łap,a śnieg,mróz,wiatr no nie wiem czy odrazu chłopaczek by dał radę ich tego nauczyć i tak by musiał mieć kuwetę w domu,bo chyba nie myślał,że przyniesie kotki do domu a te bedą przy drzwiach miauuuczały że chcą wyjść
-
- Posty:41
- Rejestracja:17 kwietnia 2012, 13:47
- Lokalizacja:wenecja
JAK WYJSC Z KICIA NA DWOR BY NIE ZWIALA?? RATUJCIE...MIESZKAM W BLOKU TERAZ....NA 2GIM PIETRZE....NIE MA TU OTWRATYCH DRZWI LUB KOCICH DRZWICZEK....SZKODA MI JEJ ZE NIE WYCHODZI POLOWAC OD 20 DNI....NIESTETY PRZEPROWADZILAM SIE.....NIE CHCE NA SMYCZY JEJ MECZYC....PRZECIEZ BYLA JUZ WOLNA I NIEZALEZNA PRZEZ 8 MIES....NIE WIEM CO ROBIC...PRZECIEZ NIE MOGE CALY DZIEN Z NIA STAC NA SMYCZY....POMOZCIEEEEE
Kiedyś przygarnęliśmy kotkę. Ja byłam dzieckiem, miałam plan jak ją wprowadzić do domu. Najpierw przychodziła na jedzenie by potem spać aż w końcu w zimę zapadła decyzja, że zostaje. Miała kuwetę ale i tak siadała przed domownikiem i zaczynała miauczeć. Prowadziła do drzwi. Często prosiła o wypuszczenie np na noc, załatwiała się głównie na dworze, jak się z nią wychodziło to chodziła przy nodze bez szelek.To był mądry kot, drugiego takiego już nigdy nie spotkam.
-
- Posty:41
- Rejestracja:17 kwietnia 2012, 13:47
- Lokalizacja:wenecja
szczescie kota?? przeciez to widac jak jest szczesliwy....zadziera ogon do gory,,merda nim.....miauczy ze szczescia...ociera sie o twe nogi----tarza na dywanie==to jest szczescie kota....moja kicia wola mnie bym ja gonila po domu----to jest kocia radosc---...
Marcelino, miałam dwa koty w małym mieszkaniu w blokowisku i jedna kotka była tak nieszczęśliwa bez wychodzenia, że adoptowała ją moja mama w małym mieście w domku z ogródkiem i jest już wychodząca, zaś przy Stachu nie było takiej możliwości i kot został wybitnie niewychodzący. Pomijając kwestię nieobliczalności ludzi, mógłby nie wrócić do domu, zostać rozjechany, jak niejeden miejski wychodzący kot. Smycz sprawdza się tylko u niektórych kotów; te bardziej płochliwe mogą zrobić krzywdę i sobie i właścicielowi. Miałyśmy tu opisana taka przygodę, nawet z obrazkami, kiedy kotka przestraszyła się czegoś i wdrapała się na czubek głowy właścicielki, raniąc ja przy tym. Twoja kota zapewne się przyzwyczai do nowych warunków, a wyżyje się polując na myszki, piórka i piłeczki na patyku lub sznurku. No takie jest życie miejskich kotów i nie licytujmy się, czy czyni je to szczęśliwszymi, czy nie. Czyni je to żywymi kotami.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 56 gości